Minął kolejny dzień z kolejnymi
informacjami o kolejnym sukcesie telewizji Republika, a ja odczuwam coraz
większą irytację i, w konsekwencji, coraz większe zmęczenie tym, co owa
telewizja mi dostarcza. W momencie gdy reżim Donalda Tuska praktycznie
zlikwidował publiczną telewizję, a wraz z nią kanał plus portal TVP Info,
zupełnie naturalnie przełączyłem się na Republikę, a więc telewizję, którą
przez całe długie lata omijałem szerokim łukiem, i dziś, z braku jakiejkolwiek
innej sensownej oferty, oglądam już tylko to i, jak już wspomniałem, dostaję na
nich coraz większej cholery.
Jeśli mam najkrócej wytłumaczyć się ze
swojej postawy, to powiem tyle, że o ile przez minione osiem lat miałem w
ofercie, na zmianę, albo propagandę spod znaku tygodnika „Sieci”, albo „Gazety
Polskiej” z jej tak zwanymi „Klubami”, co przy zachowaniu jakiegoś tam „środka”,
z audycjami trzymającymi się z dala od polityki, co dawało pewną estetyczną
równowagę, to telewizja Republika w tej mierze nie daje już żadnych szans. Tu
mamy wyłącznie Sakiewicza, Lisiewicza, Hejke, Kowalskiego, Szafarowicza z Hołdą
i całą kupę jakiś komików. A wszystko na technicznym, estetycznym i
emocjonalnym poziomie tygodnika „Angora”.
Zaglądam do internetowego portalu
Republiki, a tam jest jeszcze gorzej, bo od góry do dołu już tylko prośby o
pieniądze. Na samej górze wprawdzie informacja, że Jacek Ozdoba skomentował
prace komisji w sprawie Pegasusa, ale dalej już po kolei: albo „Dom Wolnego
Słowa”, albo „Jak zasubskrybować Republikę na YouTube”, albo „Nie tylko w
telewizji, ale i w internecie”, albo „Warto reklamować się w TV Republice”,
albo „Telewizja Republika. Oglądaj”, albo „Zamów wyjątkowe koszulki w sklepie
Gazety Polskiej”, albo „Wspieraj wolne media!” i wreszcie, jakże by nie,
„Rekordowe wyniki portalu TV Republika”. No i nadchodzi dzień kolejny, kolejna
próba i tym razem już nie ma żadnych informacji. Tylko telewizyjne okienko i telewizja Republika. Oto codzienna oferta red. Sakiewicza.
No i wreszcie mamy poźny wieczór i trafiam na codzienny program dla sympatyków TV Republika z szerokiego świata, którzy języka polskiego nie znają, ale dzięki staraniom redakcji mogą uzyskać wiedzę na temat sytuacji w Polsce i na świecie w języku angielskim. No i tam, jak najbardziej, stały program redaktora Rachonia, który przedstawia swoje głębokie polityczne analizy w tym właśnie języku. I proszę sobie wyobrazić, że tu akurat mamy do czynienia z prawdziwym hitem. Rachoń wprawdzie czyta swoje teksty z promptera, ale stara się to robić naśladując akcent zasłyszany na amerykańskich westernach z lat 50. i 60., a biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie w każdym zdaniu robi błędy w wymowie tak drastyczne, że niekiedy przekaz staje się wręcz niezrozumiały, ci nieliczni widzowie anglojęzyczni muszą mieć naprawdę wyjątkową zabawę, zwłaszcza gdy na końcu zobaczą autorskie logo Rachonia o treści „We rollin’”.
Yeah!!!
Wspomniałem w pewnym momencie o
tygodniku „Angora”, nie bez przyczyny. Otóż przypomniałem sobie nagle, jak
swego czasu na ów pażdzierzowy projekt zwrócił uwagę mój ówczesny pracodawca
Piotr Bachurski, wydawca „Gazety Warszawskiej”. Zasugerowałem mu pewnego dnia,
by zmienił graficzną szatę swojego tygodnika, tak by on wyglądał bardziej
reprezentacyjnie, jak, powiedzmy, „Sieci”
Karnowskich, czy choćby „Do Rzeczy”, a on mi własnie dał przykład „Angory”,
która może wygląda jak zadrukowany papier toaletowy, ale za to notuje najwyższą
sprzedaż. I powiedział coś w rodzaju: „Ludzie, panie Krzysztofie, lubią właśnie
tak”.
Myślę więc o tej nieszczęsnej Republice,
o Angorze, ale też o niegdysiejszej TVP Info i zaczynam się zastanawiać, czy
likwidacja TVP nie okaże się gwożdziem do trumny dla liberalnej rewolucji,
która po 13 grudnia wzięła Polskę za twarz i zaczęła wprowadzać swoje porządki.
Zniszczyli bowiem coś co – jak wielu z nas dziś potwierdza – przyniosło porażkę
polskiej patriotycznej prawicy i po kolejnych czterech lata mogło doprowadzić
do tego, że nawet ta reszta, takich jak my, najbardziej zdeterminowanych
wielbicieli Jarosława Kaczyńskiego, powiedziałaby: „E tam! To już ten TVN jest
jakiś bardziej”. I zaczynam się dziś na
przykład zastanawiać, co Polska – nie ta banda psychopatów, ale Polska – dostała
w zamian za redaktorów Ogórek, Pereirę, Klarenbacha, Janeckiego, ale też za
Marylę Rodowicz, Zenka Martyniuka, czy niesławny Sylwester Marzeń. Otóż zamiast
tego wszystkiego, co tamtych doprowadzało do szału, a u nas wzbudzało albo zwykłe
zniecierpliwienie, albo często nieznośne zażenowanie, pojawiła się jakość,
jakiej dotychczas nie znaliśmy, której emanacją stało się hasło: „Każde polskie
serce pika, gdy nadaje Republika!”. A ja bardzo nieśmiało, czasem wręcz z pewnym
lękiem, czułem od paru lat, że intelektualna oferta jaką Prawo i Sprawiedliwość
kierowało przez te wszystkie lata do Polaków, tak naprawdę niewiele się różniła
od tego, co im proponował tak zwany Nowy
Świat, tyle że zamiast niebieskich flag unijnych wokół powiewały flagi
biało-czerwone. Zbyt mocno niekiedy czułem, że wspomniany Sylwester Marzeń
gromadził dokładnie tę samą publiczność, którą mogliśmy z przerażeniem oglądać
podczas pokazywanych w Polsacie kabaretów, czy słuchać jej rechotu w kinach
podczas premier polskich romantycznych komedii, czy kryminałów Patryka Vegi,
czy wreszcie kryć się przed ich żartami w telefonach do „Szkła Kontaktowego”,
które tak naprawdę przychodziły od takich samych ludzi, jacy dzwonili czy
pisali tweety do programu „W Tyle Wizji”, czyli, krótko mówiąc, pokolenia korpo
i ich rodziców. Doszło do tego, że dla ludzi na których tak naprawdę nasza
Polska mogła liczyć, intelektualna i estetyczna oferta – bo mam na myśli ofertę
estetyczną i intelektualną, a nie polityczną – jaką przedstawiła Prawo i
Sprawiedliwość była kompletnie bezużyteczna. I polityka nie miała tu nic do rzeczy.
I mam bardzo mocne podejrzenie, że jeśli
możemy dziś liczyć na pokonanie zła, które okazało się tak bezwzględne, tak
wręcz nieludzkie, że wszelkie nasze wyobrażenia i przewidywania w odpowiednim
czasie nie potrafiły choćby się z nim skonfrontować, to jedyna nadzieja w ludziach,
którzy dopiero w TV Republika odnaleźli swój dom. Obawiam się – a jednocześnie,
paradoksalnie, mam nadzieję – że dla nich to nawet, że owa słynna jakość
obrazu, której już chyba żadne pieniądze nie poprawią, pozostanie taka jak jest
dzisiaj, to że tam rej będą wodzić redaktorzy Grzegorz Wszołek, Oskar
Szafarowicz, Marian Kowalski, Piotr Lisiewicz, czy wspomniane przez mnie
wcześniej „We rollin’!” Rachonia, będzie jedynie dodatkowym argumentem za tym,
by w nadchodzących wyborach zagłosować na Prawo i Sprawiedliwość... czy kogo
tam im wskaże Tomasz Sakiewicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.