wtorek, 27 lutego 2024

Tomasz Sakiewicz - producent pierwszej klasy płyt paździerzowych

 

       Minął kolejny dzień z kolejnymi informacjami o kolejnym sukcesie telewizji Republika, a ja odczuwam coraz większą irytację i, w konsekwencji, coraz większe zmęczenie tym, co owa telewizja mi dostarcza. W momencie gdy reżim Donalda Tuska praktycznie zlikwidował publiczną telewizję, a wraz z nią kanał plus portal TVP Info, zupełnie naturalnie przełączyłem się na Republikę, a więc telewizję, którą przez całe długie lata omijałem szerokim łukiem, i dziś, z braku jakiejkolwiek innej sensownej oferty, oglądam już tylko to i, jak już wspomniałem, dostaję na nich coraz większej cholery.

      Jeśli mam najkrócej wytłumaczyć się ze swojej postawy, to powiem tyle, że o ile przez minione osiem lat miałem w ofercie, na zmianę, albo propagandę spod znaku tygodnika „Sieci”, albo „Gazety Polskiej” z jej tak zwanymi „Klubami”, co przy zachowaniu jakiegoś tam „środka”, z audycjami trzymającymi się z dala od polityki, co dawało pewną estetyczną równowagę, to telewizja Republika w tej mierze nie daje już żadnych szans. Tu mamy wyłącznie Sakiewicza, Lisiewicza, Hejke, Kowalskiego, Szafarowicza z Hołdą i całą kupę jakiś komików. A wszystko na technicznym, estetycznym i emocjonalnym poziomie tygodnika „Angora”.

     Zaglądam do internetowego portalu Republiki, a tam jest jeszcze gorzej, bo od góry do dołu już tylko prośby o pieniądze. Na samej górze wprawdzie informacja, że Jacek Ozdoba skomentował prace komisji w sprawie Pegasusa, ale dalej już po kolei: albo „Dom Wolnego Słowa”, albo „Jak zasubskrybować Republikę na YouTube”, albo „Nie tylko w telewizji, ale i w internecie”, albo „Warto reklamować się w TV Republice”, albo „Telewizja Republika. Oglądaj”, albo „Zamów wyjątkowe koszulki w sklepie Gazety Polskiej”, albo „Wspieraj wolne media!” i wreszcie, jakże by nie, „Rekordowe wyniki portalu TV Republika”. No i nadchodzi dzień kolejny, kolejna próba i tym razem już nie ma żadnych informacji. Tylko telewizyjne okienko i telewizja Republika. Oto codzienna oferta red. Sakiewicza.

       No i wreszcie mamy poźny wieczór i trafiam na codzienny program dla sympatyków TV Republika z szerokiego świata, którzy języka polskiego nie znają, ale dzięki staraniom redakcji mogą uzyskać wiedzę na temat sytuacji w Polsce i na świecie w języku angielskim. No i tam, jak najbardziej, stały program redaktora Rachonia, który przedstawia swoje głębokie polityczne analizy w tym właśnie języku. I proszę sobie wyobrazić, że tu akurat mamy do czynienia z prawdziwym hitem. Rachoń wprawdzie czyta swoje teksty z promptera, ale stara się to robić naśladując akcent zasłyszany na amerykańskich westernach z lat 50. i 60., a biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie w każdym zdaniu robi błędy w wymowie tak drastyczne, że niekiedy przekaz staje się wręcz niezrozumiały, ci nieliczni widzowie anglojęzyczni muszą mieć naprawdę wyjątkową zabawę, zwłaszcza gdy na końcu zobaczą autorskie logo Rachonia o treści „We rollin’”.

        Yeah!!!

        Wspomniałem w pewnym momencie o tygodniku „Angora”, nie bez przyczyny. Otóż przypomniałem sobie nagle, jak swego czasu na ów pażdzierzowy projekt zwrócił uwagę mój ówczesny pracodawca Piotr Bachurski, wydawca „Gazety Warszawskiej”. Zasugerowałem mu pewnego dnia, by zmienił graficzną szatę swojego tygodnika, tak by on wyglądał bardziej reprezentacyjnie,  jak, powiedzmy, „Sieci” Karnowskich, czy choćby „Do Rzeczy”, a on mi własnie dał przykład „Angory”, która może wygląda jak zadrukowany papier toaletowy, ale za to notuje najwyższą sprzedaż. I powiedział coś w rodzaju: „Ludzie, panie Krzysztofie, lubią właśnie tak”.

       Myślę więc o tej nieszczęsnej Republice, o Angorze, ale też o niegdysiejszej TVP Info i zaczynam się zastanawiać, czy likwidacja TVP nie okaże się gwożdziem do trumny dla liberalnej rewolucji, która po 13 grudnia wzięła Polskę za twarz i zaczęła wprowadzać swoje porządki. Zniszczyli bowiem coś co – jak wielu z nas dziś potwierdza – przyniosło porażkę polskiej patriotycznej prawicy i po kolejnych czterech lata mogło doprowadzić do tego, że nawet ta reszta, takich jak my, najbardziej zdeterminowanych wielbicieli Jarosława Kaczyńskiego, powiedziałaby: „E tam! To już ten TVN jest jakiś bardziej”.  I zaczynam się dziś na przykład zastanawiać, co Polska – nie ta banda psychopatów, ale Polska – dostała w zamian za redaktorów Ogórek, Pereirę, Klarenbacha, Janeckiego, ale też za Marylę Rodowicz, Zenka Martyniuka, czy niesławny Sylwester Marzeń. Otóż zamiast tego wszystkiego, co tamtych doprowadzało do szału, a u nas wzbudzało albo zwykłe zniecierpliwienie, albo często nieznośne zażenowanie, pojawiła się jakość, jakiej dotychczas nie znaliśmy, której emanacją stało się hasło: „Każde polskie serce pika, gdy nadaje Republika!”. A ja bardzo nieśmiało, czasem wręcz z pewnym lękiem, czułem od paru lat, że intelektualna oferta jaką Prawo i Sprawiedliwość kierowało przez te wszystkie lata do Polaków, tak naprawdę niewiele się różniła od tego, co im proponował  tak zwany Nowy Świat, tyle że zamiast niebieskich flag unijnych wokół powiewały flagi biało-czerwone. Zbyt mocno niekiedy czułem, że wspomniany Sylwester Marzeń gromadził dokładnie tę samą publiczność, którą mogliśmy z przerażeniem oglądać podczas pokazywanych w Polsacie kabaretów, czy słuchać jej rechotu w kinach podczas premier polskich romantycznych komedii, czy kryminałów Patryka Vegi, czy wreszcie kryć się przed ich żartami w telefonach do „Szkła Kontaktowego”, które tak naprawdę przychodziły od takich samych ludzi, jacy dzwonili czy pisali tweety do programu „W Tyle Wizji”, czyli, krótko mówiąc, pokolenia korpo i ich rodziców. Doszło do tego, że dla ludzi na których tak naprawdę nasza Polska mogła liczyć, intelektualna i estetyczna oferta – bo mam na myśli ofertę estetyczną i intelektualną, a nie polityczną – jaką przedstawiła Prawo i Sprawiedliwość była kompletnie bezużyteczna. I polityka nie miała tu nic do rzeczy.

       I mam bardzo mocne podejrzenie, że jeśli możemy dziś liczyć na pokonanie zła, które okazało się tak bezwzględne, tak wręcz nieludzkie, że wszelkie nasze wyobrażenia i przewidywania w odpowiednim czasie nie potrafiły choćby się z nim skonfrontować, to jedyna nadzieja w ludziach, którzy dopiero w TV Republika odnaleźli swój dom. Obawiam się – a jednocześnie, paradoksalnie, mam nadzieję – że dla nich to nawet, że owa słynna jakość obrazu, której już chyba żadne pieniądze nie poprawią, pozostanie taka jak jest dzisiaj, to że tam rej będą wodzić redaktorzy Grzegorz Wszołek, Oskar Szafarowicz, Marian Kowalski, Piotr Lisiewicz, czy wspomniane przez mnie wcześniej „We rollin’!” Rachonia, będzie jedynie dodatkowym argumentem za tym, by w nadchodzących wyborach zagłosować na Prawo i Sprawiedliwość... czy kogo tam im wskaże Tomasz Sakiewicz.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...