Wczoraj przez Internet przebiegła
informacja, że „były minister finansów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości”, człowiek
nazwiskiem Paweł Wojciechowski, został skierowany przez Donalda Tuska do
obsługi jednej z wielu spółek państwowych, a to, jak wszyscy wiemy, dla skutecznego
realizowania zadań nowej władzy. Oczywiście fakt, że wśród poznanej nam aż
nazbyt dobrze ekipy, znalazł się również człowiek PiS-u, i to człowiek swego
czasu zajmujący aż tak wysokie stanowisko, wzbudził zrozumiałą konsternację, a
ja sobie przypomniałem, że całkiem niedawno udało mi się zupełnie niezwykłym
przypadkiem w owego człeka wdepnąć. Dzisiejszy tekst będzie zatem owemu
wdepnięciu poświęcony.
Otóż kilka dni temu, kiedy estetyka i
intelektualne napięcia emitowane przez telewizję Republika nerwowo mnie nadwyrężyły,
coś mi strzeliło do głowy by po raz pierwszy od zeszłego jeszcze roku zajrzeć
do nowego TVP Info i tam akurat ujrzałem jakąś nieznaną mi osobę
przeprowadzającą rozmowę ze wspomnianym Pawłem Wojciechowskim na temat Daniela
Obajtka i jego odejścia z Orlenu. Ktoś zapyta, czemu na niego akurat zwróciłem
uwagę. Z dwóch powodów mianowicie. Po pierwsze, został ów mąż przedstawiony
jako właśnie „były minister finansów” – co mnie mocno zaskoczyło – a po drugie,
jego wypowiedź była prowadzona na poziomie tak prymitywnej publicystyki, że
nawet najgłupsi komentatorzy z Twittera by się mogli tym czymś zawstydzić.
Postanowiłem więc sprawdzić owego Wojciechowskiego
i okazało się, że on, owszem... przez dokładnie dwa tygodnie, był ministrem
finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza wówczas gdy ten znajdował się już
na pełnym wylocie. Jak do tego doszło? Otóż, jak się okazuje, równo dwa
tygodnie przed tym jak został przez Jarosława Kaczyńskiego odpowiednio
spuszczony, Kazimierz Marcinkiewicz, z powodów dotychczas niezbadanych,
zdymisjonował śp. Zytę Gilowską i na jej stanowisko powołał owego
Wojciechowskiego. Po wspomnianych dwóch tygodniach natomiast i jeden i drugi
został z rządu wywalony na zbity pysk i premierem został Jarosław Kaczyński.
Słuchałem rozmowy z Wojciechowskim w neo-TVP
Info i czego się dowiedziałem? Otóż Daniel Obajtek to oszust i nieudacznik, poza
tym to żaden Daniel Obajtek, ale Daniel „Wszystko Mogę” Obajtek, ale też że ów
Wszystko Mogę zrezygnował z prezesowania Orlenowi, a nie został odwołany,
wyłącznie po to by otrzymać milion złotych odprawy, no i wreszcie że on tego
miliona nawet nie zobaczy, bo nowa władza mu to skutecznie uniemożliwi. W tym
momencie wróciłem do Republiki, ale też zacząłem się zastanawiać, co to takiego
się wydarzyło w roku 2006.
Mamy bowiem czerwiec tamtego roku, Marcinkiewicz,
bez konsultacji z władzami partii, wyrzuca z rządu Zytę Gilowską, powołuje na
jej miejsce jakiegoś Wojciechowskiego, po dwóch tygodniach sam zostaje
wyrzucony na zbity pysk, a wkrótce po nim, jego, jak rozumiem, kumpel –
Wojciechowski. Co się takiego stało, że doszło do takiej zawieruchy? Czy
Marcinkiewicz poleciał za Zytę i Wojciechowskiego, czy może on już od pewnego
czasu wiedział, że jest na wylocie i niemal rzutem na taśmę wywalił Zytę i
wrzucił tam tego, jak się okazuje dziś, nie byle jakiego cwaniaka? Tego nie
wiemy, ale jeśli tak, to co takiego się stało, że po niecałym roku od osiągnięcia
największego sukcesu w swoim życiu, niesławny Kaz dostał aż takiego kopa?
No ale tu pojawia się pytanie, kim takim
jest ów Paweł Wojciechowski, że Marcinkiewicz aż tak się zapędził; no i czemu
to zrobił. Najprościej byłoby zwrócić się do samego Wojciechowskiego –
zwłaszcza po jego rozmyślaniach na temat odprawy, jaką Daniel Obajtek pragnie
sobie dopisać do konta – z pytaniem, jaką odprawę otrzymał on, po byciu
ministrem finansów przez zaledwie dwa, czy może trzy tygodnie. No ale to by
faktycznie było zbyt proste. A zatem, ja mam pytanie może jeszcze ciekawsze:
Kim w ogóle jest ten Paweł Wojciechowski, i kim planuje jeszcze zostać, że po
tych dziś już niemal dwudziestu latach wciąż jest na swoim miejscu, nie dość że
niewzruszony i niepokonany, to jeszcze najwidoczniej – że tu zacytuję klasyka –
wyjątkowo „bezczelny i zuchwały”.
Może być ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.