Jak pewnie wielu z nas zdążyło zauważyć, mimo bardzo silnych starań ze strony zainteresowanych środowisk, tu i ówdzie trwa dyskusja na temat naszych dzieci, obowiązków jakie wobec nich mamy i naszej i nie tylko naszej odpowiedzialności za ich sukcesy, ale też porażki. Temat odpowiedzialności poruszyłem tu lata temu w jednym ze swoich wpisów, a chodziło o zabójstwo dziewczynki z Kętrzyna imieniem Patrycja. Chodziło o to, że owa Patrycja prowadzała się z pewnym Kubą, Kuba zrobił jej dziecko, a kiedy zażyczył sobie by Patrycja dokonała aborcji, i ona mu się postawiła, to ją udusił. Snując refleksję nad tą zbrodnią, nawiązałem do piosenki Boba Dylana o pewnym bokserze, który umarł na ringu, i o tym w jaki sposób na tę śmierć zareagowały osoby, które tak naprawdę w pierwszej kolejności do niej doprowadziły. Przypomnę:
„O
co chodziło Dylanowi? Otóż uznał on, że tak naprawdę Ramos był w najmniejszym
stopniu winnym śmierci Moore’a. Dla Dylana, galeria osób, którzy ponoszą
odpowiedzialność za tę śmierć, jest o wiele szersza. Oto publiczność, która
żądała dobrej, mocnej walki. Oni nie mieli żadnych złych intencji. Chcieli
tylko „odrobiny potu”. Oto sędzia, który – widząc, że sytuacja Moore’a
jest dramatyczna – mógł walkę przerwać „w ósmej, ale tłum by, cholera,
buczał, że ludzie tylko stracili pieniądze”. Jest też dziennikarz sportowy, który
zapewnia, że boks wcale nie jest jedynym niebezpiecznym sportem, że „w
takim footballu jest dokładnie tyle samo ryzyka”. Słyszymy menadżera
Moore’a, który oczywiście wie, że „to okropne dla jego żony i dzieci, że
umarł”, ale jednocześnie ma pretensje, że Moore go nie uprzedził, że się źle
czuje. Mamy też nawet człowieka, który osobiście postawił na zwycięstwo Moore’a
pieniądze. I on też przysięga, że go nawet nie tknął. I, podobnie jak cała
reszta, krzyczy: „Not me!” I wreszcie mamy samego Ramosa, który w ogóle
nic nie rozumie, bo wie, że to co on robi to jego sposób zarabiania na życie,
a to co się stało, to widocznie „przeznaczenie i wola Boża”.
Zrealacjonowałem
ładnie ową poiosenkę, a potem wyobraziłem sobie, w jaki sposób mógł na
zabójstwo Patrycji zareagować towarzyszący jej w jej w przedostatniej drodze
tłum gapiów:
"Oto mówi red. Piotr Pacewicz z Gazety Wyborczej: 'To
nie ja! Przecież ja nie kazałem mu zabić tej dziewczyny. Ja tylko zwracałem
uwagę na cały szereg dramatów. Osobistych dramatów. Niechciane ciąże, życiowe
problemy, złamane kariery. Poza tym, zastanówmy się, jak potoczyłoby się jej
życie, gdyby jednak to dziecko urodziła. Kto by się nią zajął. Kto by
zatroszczył się o to dziecko. Czy taka sytuacja nie doprowadziłaby do większych
nieszczęść? Nie przesadzajmy z tym wszystkim. I proszę mnie nie winić. Przecież
ja jej nawet nie tknąłem'.
Oto minister Ewa Kopacz: ‘Przepraszam, czy to może
do mnie pretensje? Proszę nie wskazywać na mnie palcem. Osobiście uważam, że
aborcja nie jest żadnym rozwiązaniem. Sama zresztą jestem katoliczką i
osobiście ani bym nie zgodziła się na aborcję dla własnego dziecka, ani nigdy
bym do aborcji nikogo nie namawiała. A że w życiu bywa różnie? To niczyja wina.
Zresztą moja sytuacja jest szczególna. Jestem urzędnikiem państwowym i swoje
poglądy siłą rzeczy muszę zostawić za drzwiami swojego urzędu. Jak ktoś może
ode mnie wymagać, żebym narzucała innym swój światopogląd?’
A teraz opinia publiczna: ‘Cóż
można chcieć od nas? Człowiek haruje od rana do nocy, żeby związać koniec z
końcem, od czasu do czasu sobie coś ładnego kupić i od pierwszego do pierwszego
zasłużyć na tę odrobinę przyjemności. A poglądy? Każdy z nas przecież ma swoje
poglądy. A jak człowiek czyta gazety, ogląda telewizję, to przecież trudno
powiedzieć, co jest prawdą, a co kłamstwem. Nie każdy musi być znowu taki
mądry. Kościół twierdzi, że aborcja to zło. Ale ja, mimo że uważam się za
człowieka Kościoła, to wciąż zadaję sobie pytanie: A cóż to jest to zło?’
Wystąpiłby tu też z pewnością ten lekarz
ginekolog, który zupełnie niedawno przeprowadził aborcje u niejakiej Agaty: ‘Nie
wiem, czego ona się bała. Przecież w dzisiejszych czasach taki zabieg, to nic
wielkiego. Rozumiem, że mogła nie mieć pieniędzy. Ale przecież nie ona jedyna.
Jest kryzys, bywa ciężko, ale człowiek ma przyjaciół, rodziców. Nie rozumiem,
czemu jej nikt nie pomógł. Ale żeby do mnie pretensje. Przecież to nie ja ją
udusiłem. Mogę nawet zapewnić, że gdybym wiedział, co się stanie, to
wyskrobałbym ją nawet za pół ceny’.
Mogłaby też głos zabrać feministka, Magdalena
Środa: ‘To prawdziwa tragedia! Ale czemu ani szkoła, ani
Kościół, ani dom, nie uświadomił tej dziewczynie, że to ona przede wszystkim
decyduje o swoim życiu? Czemu nikt jej nie powiedział, że nie powinna się bać?
Mogła przyjść do nas. Mamy przecież najróżniejsze organizacje, gdzie służymy i
radą i pomocą i żadna dziewczyna, czy kobieta nie odejdzie od nas bez
odpowiedniej porady. Ale żeby mieć pretensje do nas! Za co? Przecież to nawet
nie kobieta ją zabiła. To nie żadna z nas, prawda?’
I w końcu też na pewno zechciałby coś
powiedzieć coś ten Kuba: ‘Co chcecie ode mnie? No dobra. Udusiłem
ją. Ale zdenerwowała mnie. Przecież mogła się tak nie upierać. Wszyscy wiedzą,
że aborcja to nic takiego. I gazety to piszą i w telewizji to mówią i różni
politycy też swoje wiedzą. A ja mam dopiero dziewiętnaście lat. Przede mną całe
życie. Czemu się tak uparła? Co jej szkodziło? Ale tak to jest. To wszystko
przez ten Kościół. Mieszają ludziom w głowach i z tego tylko kłopoty’”.
Tak było, a dziś
można odnieść wrażenie, że liczba problemów wzrasta w tempie
geometrycznym. Dziś małe dzieci nie tylko bywają mordowane przez swoich rodziców,
rodzeństwo, czy rówieśników, ale same, jedno po drugim, popełniają samobójstwa.
Spróbowałem w tych dniach przeprowadzić swego rodzaju kwerendę, zaglądając na
fejsbukowe profile – jak wiemy, dziś Facebook rejestruje więcej profili osób
zmarłych niż wciąż cieszących się życiem – dzieci, które popełniły samobójstwo
w minionych paru latach, czy ich fejsbukowych przyjaciół i powiem szczerze, że
nawet ja jestem zszokowany. Popatrzmy proszę na to, co się tam wyprawia. Dodam tylko że chodzi o dzieci 11 czy 12-letnie
Myślę, że
wystarczy tych wrażeń, a ja już tylko czekam aż przyjdzie czas gdy
odpowiedzialni za to będą musieli się wytłumaczyć przed światem i myślę że
wiem, co powiedzą. Oto pierwszy z nich, Nergal, lider black metalowego zespołu
Behemoth:
„Przecież to nie ja te dzieci zabiłem! Jestem tylko muzykiem z
prawem do artystycznej ekspresji, a nie satanistą Przyznaję, że
nienawidzę katolickiego kościoła i ich zakłamanych funkcjonariuszy, ale poza
tym żyję jak każdy inny”.
Dalej media, które ową sztukę od lat lansują, a Nergala
przedstawiają jako wybitnego intelektualistę i wolnego artystę: „To nie my! My
jedynie przedstawiamy artystyczne i socjologiczne zjawisko, nie komentując, ale
jedynie zachęcając do dyskusji”.
Po mediach politycy: „To nie nasza wina, że te dzieci
nie żyją. To wina Kościoła, który te dzieci straszy piekłem i one cierpią na
wieczną depresję. My tylko wskazujemy to zło, które te dzieci doprowadziło do ich nieszczęścia”.
Po politykach przyjdą działacze LGBT: „A co myśmy im
zrobili? My chcieliśmy tylko pokazać, że świat jest różnokolorowy i wszyscy
powinniśmy się kochać. To Kościół im namieszał w głowach tak że one już nie
wiedziały, co jest prawdą, a co kłamstwem”.
Z pewnością też odezwą się akademie sztuk pięknych, teatry,
galerie, uniwersytety, literaci i filmowi reżyserzy: „A o co pretensje do
nas? Czyżby ktoś tu próbował wprowadzić cenzury? Sztuka powinna być wolna, a
winę za te nieszczęścia ponoszą ci, którzy pragną zniszczyć resztki wolności”.
Myślę, że nawet się odezwie minister Gliński, który
niedawno ufundował swoje doroczne stypendium artystce proponująca światu tego typu
estetykę:
„No wiecie państwo! Jak możecie mieć do mnie pretensje? Zadaniem
rządu Prawa i Sprawiedliwości jest promowanie różnych rodzajów sztuki. My
oceniamy twórców wyłącznie pod względem artystycznym. Dopóki jestem ministrem
nigdy nie pozwolę na to, by polityka, czy jakakolwiek ideologia ograniczała
twórczą swobodę. Te czasy już minęły. A wychowaniem dzieci niech się zajmują
rodzice i szkoła”.
Tak będzie? Boję się że właśnie tak. Choć mam resztki nadziei,
że najświeższy atak na Jana Pawła II zwiastuje jednak ostateczny koniec tej jak
najbardziej ludzkiej hańby. Mam nadzieję, że natura jednak tego nie wytrzyma.
Intuicyjnie czuję, że dochodzi do jakiegoś przesilenia. Pycha doprowadziła tych po ciemnej stronie mocy do przekonania, że nie ma granic manipulacji i można ludziom wmówić wszystko. Atakując Jana Pawła II wychodzą z założenia, że był to kapłan, biskup taki sam jak wielu innych, których udało im się zniszczyć lub przynajmniej obedrzeć z godności. Nie wzięli pod uwagę, że porwali się nie na zwykłego człowieka, ale na Świętego. Dlatego wszystkie te ich podłe słowa odbiją się od tej świętości i oberwą rykoszetem.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, żeby ci wszyscy oglądacze TVN-u mieli okazję posłuchać przez pół minuty fragmentu jakiejkolwiek homilii Papieża - z Jego słów, postawy bije taka siła, że dotknie nawet najczarniejszego serca. Wczoraj w TVP Info puścili wiele archiwalnych materiałów i można się było przekonać, że przesłanie Świętego jest coraz bardziej aktualne, dlatego Jego słowa poruszają do żywego. Wierzę, że one mają moc nawrócenia, tylko trzeba je usłyszeć.
Chciałbym, żebyś miała rację, ja jednak obawiam się, że wielu z nich zabrnęło już tak daleko, że już nie znajdą drogi do domu. To jest moje doświadczenie z tego co widzę wśród osób mi najbliższych.
Usuń