środa, 8 lutego 2023

O chodzeniu prosto lub na czworakach

 

         Posłankę Platformy Obywatelskiej Gabrielę Lenartowicz znam oczywiście z jej regularnych wystąpień w w telewizji TVP Info, natomiast powodem dla którego nie zapomnę jej nigdy, jest pewien wieczór w szczycie pandemii, kiedy to posłanka Lenatrowicz nadawała ze swojego mieszkania i w pewnym momencie do pokoju wszedł jakby nigdy nic jej mąż z jakimś pytaniem. Pani Garbrysia, zamiast wesoło przeprosić widzów i na przykład poprosić męża, by się ładnie przywitał z redaktorem Klarenbachem, wyskoczyła na niego z tak zwanym pyskiem, a on biedaczek natychmiast padł na czworaka i zaczął się, jak zapewnie sądził, dyskretnie wyczołgiwać spod kamery. Ja oczywiście, jak się zapewne tu domyśłamy,  o intelektualnym potencjale polityków Platformy Obywatelskiej z przyległościami mam opinię nadzwyczaj krytyczną, jednak to co ci państwo odstawili tamtego dnia autentycznie mnie poraziło. No i w ten sposób uznałem, że pani poseł Lenartowicz już nigdy nie zapomnę.

        Sposób w jaki ona się znów pojawiła w moich myślach jest dość niezwykły. Oto parę dni temu znalazlem na Twitterze pewien mem, oznaczony jak najbardziej nazwą oraz znakiem towarowym Platformy Obywatelskiej, na którym widzimy przedstawioną w mocno złowrogim ujęciu twarz premiera Morawieckiego, oraz równie złowróżbny podpis: „PiS zadłuża nas na potęgę! Dług publiczny pod koniec 2023 wzrośnie do 2bln 230 mld zł!” Proszę popatrzeć.



        Nie wiem czy Państwo zauważyli, ale ja owszem, i po tym jak już się przyjrzałem temu obrazkowi po raz któryś, spostrzegłem, że owe wyliczenie – rozumiem, że wzięte z pardon me french dupy – sygnowane jest autografem wspomnianej pani poseł. A to, jak mogę się domyślać, oznacza, że stanowi ono cytat z wypowiedzi jej autorstwa.  A to już mi daje do myślenia. Rzecz bowiem w tym, że tworzenie tego co nazywamy długiem publicznym, to dziś w całym świecie praktyka zupełnie naturalna. Ja sam oczywiście nie mam pojęcia, jak to konkretnie działa i jak to się dzieje że poszczególne społeczeństwa owego długu, który właściwie wyłącznie rośnie, praktycznie nie odczuwają, no i tym bardziej nie wiem, w jaki sposób te ogromne liczby istnieją realnie, a nie tylko jako obraz skrywanych przed nami faktycznych operacji między bankami i rządami, wiem natomiast, że my tu w Polsce na tle tego co się wyprawia w krajach, które światem rządzą, czyli Japonią, Stanami Zjednoczonymi, Belgiem, czy Niemcami, z naszym długiem nie mamy nic do gadania. Podczas gdy w Polsce on dziś nie stanowi nawet połowy naszego PKB, to na przykład we wspomnianej Belgii sięga niemal 100 procent, a w Stanach Zjednoczonych 129 procent, że nie wspomnę o Japonii z ich 230 procentami. Mało tego. Otóż według oficjalnych prognoz Eurostatu Polski dług publiczny maleje najszybciej w całej Europie.

      I oto w tej sytuacji, Platforma Obywatelska wypuszcza na nas swoją posłankę Gabrielę Lenartowicz z komunikatem, z jednej strony informującym, że już za rok Polska osiągnie poziom wewnętrznego długu bliski 2,5 bilionom złotych, z drugiej tworzącym wrażenie, że owe biliony będą dla społeczeństwa stanowiły śmierć, a dodatkowo jeszcze licząc na to, że Polacy, nie mając w większości pojęcia o tym, czym cały ten, jak mu tam... dług publiczny jest, złapią się ze strachu za serce i solidarnie zagłosują przeciwko Prawu i Sprawiedliwości.

      Ale jest coś co w tej sytuacji koniecznie należy przypomnieć. Otóż kiedy w roku 2013, gdy Polską rządził Donald Tusk, a polskimi finansami zarządzali Jan Wincent Rostowski i jego szajka, nasz dług zaczął się bardzo niebezpiecznie zbliżać do unijnej granicy, czyli 58% PKB. I wtedy właśnie owi mędrcy przypomnieli sobie, że są przecież jeszcze Otwarte Fundusze Emerytalne, gdzie za ich namową Polacy od lat trzymają swoje oszczędności, a kluczyk do tego kuferka jest przecież w ich rękach. No i jedną z tych rąk, oni z dania na dzień wypłacili sobie 153 mld złotych, z których 134 mld przekazali do ZUS-u, a resztę, zagarnęłi pod siebie, rozumiem, że jako premię za innowacyjność w zarządzaniu gospodarką, no i w ten sposób pod koniec roku 2014 mogli z dumą ogłosić, że polski dług publiczny spadł do 51%. A my dziś zwróćmy uwagę na pewien szczegół: 51% po wspomnianym przekręcie, a mimo to więc wciąż więcej niż Polska ma dziś, po dwóch ciężkich latach pandemii, po roku wojny na Wschodzie, no i przy całej tej niezwyklej, idącej w setki miliardów złotych, fali społecznego wsparcia, jakie niemal każdy z nas regularnie odbiera od ponad siedmiu już lat.

     W swoim tekście, który od wczoraj już wisi na portalu i.pl, gdzie mam przyjemność od niedawna publikować, przypomniałem scenę, o której swego czasu opowiedział mi pewien mój kolega. Otóż był rok może 2011, a on jechał samochodem przez Polskę i w pewnym momencie zatrzymał się przed którymś z miejscowym sklepików, żeby kupić coś do picia. I oto przed sobą w kolejce zwrócił uwagę na miejscowego chłopaczka, który położył na ladzie odliczone dwie złotówki plus sześćdziesiąt groszy i poprosił o kilogram ziemniaków i dwa jajka. A ja mam w tej sytuacji do pani poseł Lenartowicz pewną prośbę. Ja wiem, że choćby ze względów fizjonomicznych może to być niełatwe, ale niech Pani łaskawie się zamknie i zejdzie ze sceny. Może być na czworakach. Obiecuję że nie będę się śmiał.

PS. Jak już wcześniej informowałem, zostałem jako autor zaproszony do współpracy z portalem i.pl.stanowiącym część koncernu medialnego Polska Press, odkupionego parę lat temu przez Orlen od Niemców. Z informacji jakie otrzymuję, wśród często bardzo znaczących autorów tam się udzielających, w wewnętrznych statystykach moje teksty utrzymują bardzo wysoką pozycję. Proszę mi kibicować i zaglądać tam jak najczęściej. Postaram się zamieszczać tam swoje teksty odpowiednio często. A i tu wrócę niedługo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...