Niedawno, przez media, które nas tak
strasznie zajmują, przeleciała wiadomość, że Roger Waters, jeden z leaderów
popularnej grupy rockowej Pink Floyd, dziś z przymusu prowadzący wyłącznie
działalność solową, w wypowiedzi dla telewizji CNN wygłosił opinię, że ponieważ
on bardzo źle znosi przedłużającą się wojnę – co do której, jak rozumiem, miał
nadzieję, że skończy się zwycięstewm Rosji już po trzech dniach – pomiędzy
Ukrainą a Rosją, proponuje by Ukraina się jednak poddała i przestała światu
zawracać głowę. To że akurat Rogers Waters wygłosił tę opinię, mnie właściwie
nie zdziwiło. Przede wszystkim ja wciąż pamiętam, jak on parę lat temu podczas
swojej trasy koncertowej na wielkim telebimie wyświetlał nazwiska swoich osobistych
wrogów, wśród których był zarówno Jarosław Kaczyński jak i Władimir Putin, z
tym że Putin uprzejmie ujęty w znak zapytania, i to pozwoliło mi uznać że Roger
Waters jest klasycznym komunistą, z tych co wprawdzie wciąż bardzo pragną by na
świat spuścić deszcz prawdziwego szczęścia, tyle że be zkonieczności użycia
bata. I to mi o owym artyście powiedziało na tyle dużo, bym się nie musiał
dziwić, że tamten znak zapytania ostatecznie wygrał i Władimir Putin z owej listy
hańby zniknął.
Drugim powodem, dla którego wystąpienie
Rogera Watersa mnie nie zaskoczyło jest to, że ja od dawna mam świadomość, że tak
zwani ludzie kultury i sztuki to gatunek, po którym nie można się spodziewać
absolutnie niczego ani dobrego ani mądrego, a zwłaszcza gdy chodzi o kwestie
polityczne. Oni wszyscy, dopóki ich świat, a więc świat kultury, będzie
uzależniony od budżetów, które znajdują się w rękach światowego lewactwa, będą
owo lewactwo wspierać na każdym możliwym poziomie, nawet jeśli od czasu do
czasu nie do końca zrozumieją pewnych niuansów.
I tu pojawia się coś, co mnie akurat u
Rogera Watersa zaskoczyło. Otóż ja bym sie nigdy nie spodziewał, że on jest aż
tak głupi, by nie zorientować się skąd i jakie wieją wiatry. Nie jestem w stanie pojąć jak to możliwe, że
ktoś, jakoś tam jak było nie było, umocowany w systemie nie zauważył, że dziś
lewactwo jest wprawdzie nadal dobre, tyle że już nie pod przewodnictwem Kremla.
Więc to trochę mnie zdziwiło, mniej więcej tak jak zdziwiła mnie pozycja zajęta
wobec agresji Rosji na Ukrainę przez Amnesty International.
Jak wspomniałem wystąpienie gitarzysty
basowego Rogera Watersa przez chwilę zdominowało naszą scenę publiczną i to do
tego stopnia, że nawet media dotychczas nadzwyczaj jemumu i reprezentowanemu
przez niego środowisku przychylne, go zbeształy. Doszło wręcz do tego, że sam
Onet opublikował osobną i specjalnie wybitą na czołówce opinię, że oto właśnie
okazało się, że nie wystarczy mieć artystyczny talent, by być człowiekiem
mądrym. Oczywiście sam fakt, że oni zdali sobie z tego sprawę dopiero dziś, gdy
Roger Waters cudownie bezmyślnie opowiedział się po stronie Rosji, tym samym
stając obok popularnego amerykańskiego aktora Stevena Seagala, że to iż ktoś ładnie
śpiewa, czy gra na gitarze nie musi go równocześnie chronić przed byciem idiotą,
świadczyć musi o tym, że owo zdziwienie jest jak najbardziej również objawem
skrajnego zidiocenia. Wszak, jak sądzę, każdy z nas tu się gromadzących wie
znakomicie, że jest wręcz odwrotnie. Podstawową bowiem ceną za to, że Dobry Bóg
obdarzył człowieka talentem czy to teatralnym, czy też wokalnym, czy pisarskim,
malarskim, muzycznym, czy jakimkolwiek innym, który czyni z tego człowieka
wyłącznie towar dla tych którzy zachcą zapłacić, jest to że oni najczęściej nie
będą mieli siły na nic więcej jak tylko udawanie że są kim innym niż są w
rzeczywistości.
Myślę że o tym co właśnie przypomniałem,
mieliśmy tu okazję już rozmawiać, natomiast zapewniam szczerze, że bym do tej
kwestii dziś nie wracał gdyby nie coś, co się właśnie wydarzyło, a na mnie
zrobiło równie wielkie wrażenie jak Roger Waters zachęcającyć rząd Ukrainy do
złożenia broni. Nie wiem ilu z nas interesuje się tenisem na tyle by wiedzieć
kim jest Hubert Hurkacz, czy nawet Iga Świątek. Jest jednak tak, że Iga Świątek
jest dziś najlepszą tenisistką na świecie, a Hurkacz pewnym krokiem zmierza w
tym kierunku, co dla na Polaków jest powodem wielkiej dumy i radości. Oto więc,
prosze sobie wyobrazić Huber Hurkacz zamieścił na Twitterze następujący
komunikat, jak widzimy w języku angielskim:
„Each ace that I hit during the US Open Series
swing also equals 100 euro to The Great Orchestra of Christmas Charity to help
supply Ukraine with medical aid. I hope to serve as many aces as possible until
the end of the US Open”.
Deklaracja Hurkacza wywołała generalnie
entuzjastyczne reakcję, gdzie sympatycy tenisa określili Hurkacza mianem wręcz
anioła, ja natomiast jestem autentycznie
wstrząśnięty tym, czego jestem świadkiem. Oto mamy człowieka, który dzięki
swojemu sportowemu talentowi zarobił dotychczas niemal 8 milionów Euro i oto
ten sam człowiek deklaruje swoje poparcie dla walczącej Ukrainy i szczodrym
gestem przeznacza dla owej Ukrainy paręnaście – i to tylko pod warunkiem, że
uda mu się wygrywać – tysięcy Euro, i na dodatek jeszcze ten gest serca
publicznie ogłasza. 100 Euro za jednego asa, to w najlepszym wypadku jakieś dwa
tysiące dolarów za mecz, powiadam – w najlepszym, bo często to jest zero, na
tle 8 milionów majątku. Ja rozumiem, że gdyby Hurkacz ogłosił, że on, poruszony
nieszczęściem jakie dziś spotyka Ukrainę, za każdego asa wyśle na Ukrainę
tysiąc Euro, albo, tak jak Iga Świątek, zorganizuje wielki turmniej z udziałem
kolegów tenisistów, z którego cały dochód zostanie przeznaczony na pomoc dla
Ukrainy. Ja bym, szczerze powiedziawszy nie miał nic przeciwko, gdyby on,
wzorem Igi Świątek przyczepił do swojego stroju niebiesko-żółtą wstążeczkę i z
nią występował. Powiem więcej, ja bym nawet się nie unosił, gdyby on faktycznie
za każdego strzelonego asa, wysyłał na Ukrainę 100 dolarów, byleby przy tym nie
informował o tym całego świata. Przynajmniej ów świat, dzięki jego
przebiegłości nie musiałby wiedzieć, jak żałosny z Hurkacza jest dusigrosz.
No ale nic z tego się nie wydarzyło.
Hurkacz postanowił, że będzie na Ukrainę wysyłał kilkaset dolarów dziennie i
zrobi wszystko by wszyscy się o tym dowiedzieli, ale mało tego. On uznał, że
najbezpieczniej będzie jeśli te jego sto, dwieście, czy tysiąc dolarów
przejdzie przez konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, bo zapewne inaczej
one zostaną ukradzione. I to jest coś, co go pogrąża jeszcze bardziej niż owa
stówa za asa. Ale i to nie wszystko. Jak widzimy, Hubert Hurkacz swoje
oświadczenie opublikował w języku angielskim, sprawiając że tam się nagle
pojawiło to coś: „The Great Orchestra of Christmas Charity”. Przepraszam
bardzo, ale do kogo on tę akurat informację zaadresował? Czy on naprawdę uznał,
że owa The Great Orchestra of Christmas Charity to światowa marka na miarę
Rolling Stonesów. Rozumiem że tak, no bo jakże inaczej? A skoro tak, tak i tak,
to znaczy że Hubert Hurkacz, wybitnym polski tenisista jest wybitnym głuptasem.
Ale jest jeszcze coś. Otóż nawet jeśli
on jest głupcem, to całkiem cwanym. Dowiadujemy się bowiem, że, gdy chodzi o
jego obecną sytuację osobistą, w rubryce „residence” pojawia się nazwa Monte
Carlo. A skoro tak, to już możemy mieć pewność, że on wprawdzie za każdego
strzelonego asa jest gotów płacić 100 Euro na pomoc dla Ukrainy, on nawet jest
chętny by część z tej stówy poszła na The Great Orchestra of Christmas Charity,
natomiast woli zdechnąć gdzieś w Monte Carlo, byleby tylko ani jedno Euro z
jego zarobionych na tenisie pieniędzy nie poszło do Polski. W końcu, co kurwa?
A więc, zostawiam nas tu z dwiema
refleksjami. Pierwsza to taka, że ludzie z jednym talentem, jak wiemy, są z
zasady potępieni. Druga natomiast to ta, że gdy chodzi akurat o Huberta
Hurkacza, on tych talentów może mieć nawet półtora.
ja kibicuję zawsze Hurkaczowi, wiadomo, ale nigdy nie mogłam się obejść wrażeniu, że to takie trochę tzw cielątko. Trochę zakłuło mnie, gdy pojawiło się to Monte Carlo jako residence, to prawda. Szkoda. Życzę mu jednak jak najlepiej.
OdpowiedzUsuń