Przez naszą scenę przelaciało przez chwilę
coś co nosi nazwę kabaretu Neo-Nówka, a mnie, Bóg mi świadkiem, nawet do
głowy nie przyszło, by tych szczególnych ludzi zaszczycić tu choćby jednym
słowem. I od razu muszę zapewnić, że przyczyną mojego nastawienia w żadnym
względzie nie był ów występ, który uczynił z nich bohaterów walki o odsunięcie
Prawa i Sprawiedliwości od władzy, ale fakt, że ja ową Neo-Nówkę miałem okazję
już wcześniej poznać i uznałem, że od nich wszystko, dosłownie wszystko, jest
lepsze, wliczając w to nawet filmy Patryka Vegi i sztukę estradową zespołów
Kombi 1 i Kombi 2.
Jak wszyscy widzimy jednak, stało się i kabaret Neo-Nówka znalazł się i tu, i wydawałoby się że dziś autentycznie triumfuje, gdyby nie to, o czym za chwilę. Otóż trafiłem wczoraj na Twitterze na mem, który mnie autentycznie zaintrygował. Oto widzimy słynne zdjęcie Jana Pawła II, który chwilę po tym jak został postrzelony na Placu Św. Piotra, opada w ramiona towarzyszących mu ludzi, a podpis pod zdjęciem głosi „Trzymajcie mnie, kurwa”. Taki żart. A ja, zamiast się oburzyć, zadumałem się i nagle przypomniały mi się dawne czasy, kiedy to nasze dzieci były jeszcze bardzo małe, i ile razu któreś z nich było smutne, lub wściekłe i nie dawało żyć, najlepszą metodą było powiedzieć mu „majtki”. Ot tak. Majtki. To wystarczyło w zupełności, żeby je nie dość że uspokoić, to jeszcze rozśmieszyć i, wraz z całym rodzeństwem, wprawić w fantastyczny humor. Przypomniały mi się owe czasy, i natychmiast uświadomiłem sobie, że w gruncie rzeczy cały pomysł wspomnianego mema polega na słowie „kurwa”. W tym że Jan Paweł II pada postrzelony i prosi towarzyszące mu osoby by go podtrzymały, nie ma przecież nic śmiesznego. Śmieszne jest wyłącznie – tak jak we wcześniej wspomnianym przypadku słowo „majtki” – użycie słowa „kurwa”. I tak jak przed laty moje dzieci w stanie szczenięcej wściekłości wpadały w euforię na dźwięk słowa „majtki”, tak dziś nasi współcześni pieniacze nie potrzebują nic poza ową „kurwą”.
I wtedy przypomniałem sobie coś jeszcze.
Dziś już wprawdzie do kina nie chodzę, ale kiedyś, owszem, chodziłem i wtedy –
praktycznie tylko wtedy – miałem okazję oglądać fragmenty polskich filmów. To
co mnie już wówczas zadziwiało to fakt, że ludzie siedzący na sali obok mnie
nadzwyczaj żywiołowo reagowali na każdy przypadek gdy któryś z bohatrów filmu
powiedział „kurwa”, „pizda”, czy „spierdalaj”. Przez cały zwiastun wszyscy
siedzieli gapiąc się tępo w ekran, natomiast w momencie gdy padło słowo „kurwa”
sala wybuchała śmiechem. I wtedy też zdałem sobie sprawę z tego, że
niepostrzeżenie wpadliśmy w epokę memów, gdzie nie liczy się treść, tylko tak
zwany greps. A dziś nagle zrozumiałem na czym polega sukces kabaretowej trupy
Neo-Nówka. Sam wprawdzie ostatniego jej występu nie obejrzałem i nawet nie
przeczytałem dostępnego podobno w sieci jego zapisu, natomiast od osób
zaprzyjaźnionych wiem, o co tam chodzi i dochodzę do wniosku, że tam nie ma nic
więcej jak tylko śmieszne stroje i głupie miny aktorów. Gdy chodzi o samą
treść, tam nie ma nic ponad to co możemy każdego dnia znaleźć w Internecie.
Gdyby nie owe jacarskie stroje, głupie miny i śmieszne głosy, tam by nie było
nic za co warto by zapłacić choćby głupi grosz. I tak samo dokładnie jest z tą
„kurwą” w memie o cierpieniu Jana Pawła II.
Ale wbrew temu, co się może wydawać,
faktycznym tematem dzisiejszego tekstu nie są ani majtki moich dziś już tak
starsznie dorosłych dzieci, ani tym bardziej kabaret Neo-Nówka, by nie
wspomnieć o tym biednym, zagubionym internaucie z Twittera. Tak naprawdę to
wszystko o czym pisałem wyżej doprowadziło mnie do spraw nadzwyczaj poważnych. Oto
wygląda na to, że wszystko co powyżej pozostanie wyłącznie swego rodzaju memem
natomiast treść pojawi się dopiero teraz, i nie będzie to ani „kurwa” ani „majtki”,
ale coż bardzo poważnego. Otóż pewnie większość z nas zauważyła, że od pewnego
czasu rodzaj przekazu dostarczany nam przez kabaret Neo-Nówka, czy owego
wspomnianego na początku internautę, stał się czymś absolutnie dominującym i to
przede wszystkim, choć oczywiście nie wyłącznie, po stronie tak zwanej totalnej
opozycji, gdzie jedyna myśl krąży wokół hasła „Jebać PiS”. Samo zresztą hasło
dokładnie reprezentuje to o czym dziś mówię, ale przecież nie opisuje
wszystkiego. Rzecz w tym, że tego typu haseł i zawołań jest całe mnóstwo. Tak
naprawdę, gdyby się uczciwie zastanowić, to po stronie przeciwników władzy
Prawa i Sprawiedliwości, poza paroma hasłami, nie ma nic więcej, i to nie od
dziś. Gdyby ich poprosić by powiedzieli co ich tak naprawdę gryzie, to w efekcie za każdym razem otrzymamy ową "kurwę", albo coś podobnego, a następnie wybuch śmiechu. Czy to za niegdysiejszym „Borubarem”, czy nieco późniejszym „kaczyzmem”,
czy za dzisiejszymi ośmioma gwiazdkami nie stoi absolutnie żaden głębszy
przekaz. To jest tylko jedno duże kolorowe zdjęcie i jedno krótkie zdanie, no i ten rechot. Ale to
się nie ogranicza tylklo do ulicznej propagandy. Każde wystąpienie czy to Donalda
Tuska, czy posłów Szczerby i Jońskiego, czy wreszcie każde wydanie „Faktów TVN”,
to jest wyłącznie mem i to mem na poziomie kabaretu Neo-Nówka, czy owego
podpisu pod zdjęciem z rannym papieżem. Jedyna różnica jest taka, że Donald Tusk
nie założy na łeb głupiego kapelusza, do nosa nie przyczepi sobie czerwonej piłeczki
i nie będzie mówić śmiesznym głosem, a w telewizji TVN24 – o ile oczywiście
jednym z zaproszonych gości nie będzie Władysław Frasyniuk – też raczej nie
padnie słowo „kurwa”. Cała reszta to zasadniczo ta „kurwa” i gasnący od sowieckiej
kuli papież Wojtyła, któy nagle wygląda strasznie śmiesznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.