Niedawno
zatrzymaliśmy się tu na ułamek chwili nad pewnym czarnym projektem
o nazwie Na Temat i okazało się, że nie mogło się to skończyć
dla nas dobrze. Jak wiele na to wskazuje, już sama nazwa „Na
Temat” jest w stanie wytworzyć odpowiednią ilość trujących
gazów, które przenikają przez najgrubsze mury i sprawiaja, że już
nic nigdy nie jest takie jak poprzednio. Oto całkiem nieoczekiwanie
i bez jednego gestu z mojej strony, trafiłem wczoraj na następujący
tytuł: „Hygge
odwołane! Dziś rządzi ikigai i lagom. Poznaj filozofię
niedostatku, czyli dlaczego lepiej nie dojeść niż się najeść”,
a kiedy już trucizna wypełniła przestrzeń naokoło, zerknąłem
do środka, no i stało się. Okazało się, że czytam tekst na
portalu natemat.pl i nie ma sposobu, by już od tego uciec. Proszę
więc posłuchać.
Oto,
jak się okazuje, minionej zimy, spędzaliśmy wszyscy czas pod
znakiem duńskiego hygge,
a
to dzięki człowiekowi nazwiskiem Meik Wiking, który „obwieścił
światu badania naukowe, które potwierdziły, że tak naprawdę
szczęśliwi są ci, co jedzą tłuste mięso i kilogramy ciasta
czekoladowego, chodzą w dresie i spod ciepłego koca wpatrują się
w płomienie świec”.
Hygge, jak dowiadujemy się z artykułu na wspomnianym portalu, to
„uniwersalny
klucz do szczęścia, który otwiera przed nami wszystko, co w życiu
najlepsze, jest za darmo i tuż obok, w postaci przyjaciół,
rodziny, sąsiadów”.
Jak
się jednak już wkrótce dowiadujemy, samo hygge
to
jedynie złudzenie, prawda natomiast, znajduje się w połączeniu
hygge z ikigai
i lagom.
Ikigai
„to mentalny anti-aging, który mówi nam byśmy jedli mało i
zdrowo”,
a
jego źródło znajduje się na Okinawie,
„pierwszej z pięciu niebieskich stref na świecie”,
gdzie ikigai
przybiera
formę zwaną
moai.
Jak
donosi portal natemat.pl, „swą
dietę Japończycy zamieszkujący Okinawę nazywają Hara
hachi bu,
czyli „brzuch pełen w osiemdziesięciu procentach”,
dzięki czemu większość z nich nie choruje, żyje po sto lat, a
kiedy umiera, to z uśmiechem na ustach, jak w słynnej powieści
Aldousa Huxleya o wspaniałym świecie. Działanie ikigai podobno
najlepiej przedstawia pewien sporządzony przez niejakiego Marca
Winna diagram, który w tekście w natemat.pl jest jak najbardziej
widoczny, jednak my akurat nie będziemy go tu prezentować, bo jak
on wygląda każdy z nas z pewnością potrafi sobie na swój własny
sposób wyobrazić.
Skoro
więc już wiemy, jak się prowadzą ludzie na Okinawie zaglądamy z
powrotem do Skandynawii, a konkretnie do Szwecji, gdzie czeka na nas
hasło „IKEA
to lagom”,
a więc „mądrość
powściągliwości”.
I tu koło się zamyka, a czytelnik wreszcie może poczuć słodkie
spełnienie. Otóż, jak znów informuje nas autorka tekstu, „Lagom
jest
bardzo smart”
, natomiast to, co łączy lagom
z
ikigai
i
hygge,
to
„poczucie
wspólnoty i radość dzielenia się z innymi”.
A
zatem, aby osiągnąć sukces,
„wystarczy
znaleźć w sobie ikigai”.
O
tym co nastąpi teraz, akurat portal Na Temat nas nie informuje,
jednak jestem pewien, że to dzięki wspomnianej wcześniej truciźnie
dotarliśmy aż tu i w tym momencie nie pozostaje mi już nic innego,
jak podzielić się z Czytelnikami wiadomością, że oto w
Melbourne, podczas międzynarodowych mistrzostw w podnoszeniu
ciężarów kobiet, wielki sukces, a jednocześnie pierwsze miejsce,
zajął 39-letni reprezentant Nowej Zelandii o nazwisku
Laurel Hubbard. Co sprawiło, że sprawa spotkała się z
międzynarodowym zainteresowaniem? Otóż sensacją okazał się
fakt, że Hubbard jeszcze kilka lat temu podnosił ciężary jako
Gavin, jednak w którymś momencie przeprowadził operację zmiany
płci. Ponieważ mimo tak dramatycznych przygód Gavina, pasja do
podnoszenia ciężarów go nie opuściła i dziś nadal podnosi
ciężary, tyle że konkurując z kobietami i naturalnie święcąc
triumfy. Jak donoszą media, w dwuboju Hubbard uzyskał wynik 268 kg,
tym samym wręcz ośmieszając zawodniczkę, która zajęła drugie
miejsce z wynikiem aż o 19 kg gorszym. Jak się dowiadujemy,
osiągając takie sukcesy, już w przyszłym roku Hubbard może
reprezentować Nową Zelandię na Igrzyskach Wspólnoty Narodów.
Również przedstawicielka Nowej Zelandii, Emma
Pilkington, komentując sukces Hubbarda, powiedziała: „Ona jest
tak cudownie autentyczna.
Uwielbia swoje koleżanki z drużyny, a one uwielbiają ją”.
Ktoś
się być może w tym momencie zaciekawi, jak w takim razie
współczesny świat organizuje zawody sportowe w sytuacji
odwrotnej, a więc jeśli to kobieta ma ochotę zostać mężczyzną,
a jednocześnie pragnie kontynuować swoją karierę jako na przykład
zapaśnik. Czy oni wówczas tej dzielnej sobie każą walczyć z
mężczyznami? Otóż nic podobnego. Jak się okazuje, przepisy są
za każdym razem konstruowane tak, by chronić osoby reprezentujące
cywilizację LGBT. Oto całkiem niedawno w Teksasie, podczas
stanowych mistrzostw w zapasach właśnie, naturalną zwyciężczynią
została 17-letnia dziewczynka będąca w trakcie kuracji, która ma
ją ostatecznie przenieść w świat mężczyzn. Napakowane
testosteronem dziecko nazwiskiem Mack Beggs
bezapelacyjnie pokonało wszystkie swoje koleżanki, zdobywając w
swojej kategorii tytuł mistrzyni Teksasu. Komentując pojawiające
się tu i ówdzie pretensje o nieuczciwą konkurencję, sprawująca
prawną opiekę nad dziewczynka babcia powiedziała: „Tu w ogóle
nie chodzi o to kto wygrał, a kto przegrał. Wszystko się rozbija o
uprzedzenia, nienawiść i ignorancję”.
I
tak to się nam sączy ów nowy wspaniały świat. Pomyśleć tylko,
że to wszystko było tak bardzo proste. Wystarczyło odnaleźć
w sobie ikigai.
Zapraszam
wszystkich do księgarni pod adresem www.coryllus.pl,
gdzie są do kupienia moje książki.