środa, 4 grudnia 2024

Co możemy mieć z Ameryki Południowej?

 

         Ze względów oczywistych, na portal bliźniaków Karnowskich WPolityce nie zaglądam, a skoro tak, to tym bardziej nie słucham stacji TOK FM. Spędzam natomiast stosunkowo dużo czasu w Internecie i tą właśnie drogą dotarła do mnie wiadomość, że panowie Karnowscy poinformowali o tym, że w trakcie radiowej rozmowy, poseł Michał Kobosko, zapytany o swój i Szymona Hołowni udział w skandalu związanym z dyplomami Collegoium Humanum powiedział co następuje:

Ja mogę mówić o sobie, ale nasze przypadki były podobne, tożsame. Złożyliśmy podanie o przyjęcie na studia w roku 2020, kiedy stan wiedzy na temat tej tak zwanej uczelni Collegium Humanum był kompletnie inny niż jest dzisiaj. (…) Dzisiaj wiele osób się wypowiada, uznając, że to było od początku wszystko wiadomo. Nie, nie było nic wiadomo. To była jedna z wielu uczelni prywatnych.

[...] Wniosek został złożony, ja tutaj można powiedzieć na zasadzie koleżeńskiej, czy wręcz przyjacielskiej, dostarczyłem dokumenty również pana marszałka Hołowni na uczelnię. (…) Zaraz po dostarczeniu tych dokumentów, kiedy zaczęliśmy słyszeć więcej rzeczy politycznych nas niepokojące, że dominujące były wpływy PiS, partii Ziobry i partii Gowina. Uznaliśmy, że z przyczyn politycznych byłoby niewłaściwe, gdybyśmy znaleźli się w gronie studiujących. Mogę mieć do siebie pretensje, że nie dopełniłem jednej istotnej formalności: nie zadbałem o skreślenie z listy studentów.

[...] W normalnych uczelniach jest tak, że jak się nie podejmuje studiów, nic się nie płaci, nie uczestniczy w zajęciach, nie zdaje, nie zalicza się przedmiotów, to następuje bardzo szybko skreślenie z listy studentów. (…) Nawet zapomniałem o tych studiach i uznałem, że trudno, nie dopełniłem formalności.

I to jest wiadomość podstawowa, natomiast na koniec tej części, przysłowiowa wisienka na torcie. Oto na uwagę, że w uczelnianym systemie Sokrates widnieją stopnie zarówno Koboski, jak i Hołowni, Kobosko odpowiedział:

Nic mi nie wiadomo, żeby zarówno w moim przypadku, czy marszałka Hołowni, jakieś oceny były za naszą wiedzą, zgodą i udziałem wystawiane.

      

            I teraz tak. Gdyby ten tekst był adresowany do wyborców Szymona Hołowni, czy Michała Koboski, a ogólnie rzecz ujmując Koalicji Obywatelskiej, to ja bym może się postarał i przy pomocy odpowiedniego komentarza wyjaśnił w czym rzecz. Ponieważ jednak doświadczenie mi mówi, że tego rodzaju ludzi należy nie zaczepiać, bo i tak nic z mojej gadaniny do nich nie dotrze i oni tym bardziej utrzymają się w przekonaniu, że zarówno jeden jak i drugi to super goście, komentarza nie będzie. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na pewien z jednej strony dość ponury, a z drugiej jednak niosący powiew optymizmu fakt. Otóż kiedy patrzymy na Szymona Hołownię, studiujemy jego oczy i usta, i wsłuchujemy się w jego słowa, zwłaszcza wtedy gdy on się popisuje swoim charakterystycznym poczuciem humoru, może nam się wydać, że on jest w wybornej kondycji i nawet mu nie przejdzie przez myśl, że wokół niego dzieją się rzeczy obiektywnie rzecz biorąc straszne. I nawet nie chodzi o to, że jego kumpel Kobosko zapisał go na te nieszczęsne studia; w końcu nie on jeden. Rzecz w tym, że z tego co opowiada w radiu TOK FM Kobosko, wynika, że on za te studia i kto wie, czy nie dyplom, zapłacił pod stołem, a jeśli z tego dziś nie korzysta, to wyłącznie przez to, że sprawa się, proszę mi wybaczyć, rypła. Z tego co mówi Kobosko, można domniemywać, że ten zawiózł rektorowi owej śmiesznej uczelni pieniądze i faktycznie o sprawie zapomniał, wiedząc, że całą resztą zajmie się rektor i jego służby. A skoro tak, to ja bym się po Hołowni spodziewał, że on jednak w tych dniach wykaże choćby ślady jakiegoś stresu. A tu nic. On fika swoje fikołki jak fikał i robi wrażenie albo kompletnego głupka, albo kutego na cztery nogi cwaniaka, który wie, że cokolwiek się stanie, to absolutnie nic mu nie grozi.I to by była wiadomoś ponura. Ale może być jeszcze coś. Może się mianowicie okazać, że on jest tak już wciągnięty w te swoje codzienne kłamstwa, tak do nich przyzwyczajony, że one stały się jego drugą naturą i on nawet gdy już po niego przyjdą, założą mu te kajdanki i będą go prowadzić do radiowozu, to on dalej z tą samą bezczelną miną i z kolejnymi bonmotami na ustach będzie do nas wesoło machał.

        I to jest moim zdaniem perspektywa optymistyczna, bo ona by nam wyjaśniała, dlaczego nie tylko on, ale oni wszyscy, od Tuska i Bodnara, przez Kierwińskiego i posłankę Kluzik, po Kosiniaka Kamysza i Trzaskowskiego zachowują się jakby im nic nie zakłócało ani dnia ani nawet nocy. Oni wszyscy absolutnie nie wyglądają na kogoś, kto przed sobą widzi ciemność i do ciemność czarną jak Senegal. I teraz pojawia się kwestia: czy rzeczywiście nie widzą, a to byłaby wiadomość zła, czy widzą, tyle że to ich wieloletnie taplanie się w kłamstwie pozwala im się tak świetnie kamuflować. Dziś w Sejmie, jak czytam w Sieci, niesławny poseł Rutnicki ruszył na prezesa Kaczyńskiego, chcąc mu wcisnąć tzw. raport na temat rzekomych kontaktów kandydata Nawrockiego z sutenerami, gangsterami i prostytutkami. Kiedy znajdujący się obok posłowie PiS-u próbowali Rutnickiego od ewidentnie rozbawionego Prezesa przegonić, do akcji ruszył Szymon i zaczął popisywać się swoją marszałkowską władzą. Otóż, moim zdaniem, oni tak będą już do końca. W końcu przyjdzie maj, Karol Nawrocki zostanie wybrany prezydentem i wtedy dopiero ta porażka częśc z nich zetrze z twarzy to cwaniactwo, a jeśli nie to przynajmniej zmusi ich do tego, by spieprzyć stąd do Ameryki Południowej, starym dobrze, przygotowanym szlakiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Co mamy z Tomasza Sakiewicza?

         Ponieważ nie było akurat piłki nożnej, włączyłem sobie wczoraj wieczorem telewizję Republika i trafiłem na sam początek ichniejszej...