Ponieważ od wczoraj jestem u siebie na wsi, a ze względu na to, że w niedzielę wieczorem muszę być znów Katowicach, staram się te niepełne trzy dni wykorzystać maksymalnie intensywnie, nie pisałem nic ani wczoraj, ani też przedwczoraj. Wyrzuty sumienia mnie jednak gryzą, więc dziś, nieco wczesniej niż zwykle, wklejam najświeższy felieton dla "Warszawskiej Gazety". Mam nadzieję, ze się spodaoba. No i obiecuje, że w poniedziałek zaczynam działać jak zawsze, a więc na okrągło.
Po wielu tygodniach napięcia, jakie opanowało świat, w tym oczywiście Polskę, narodził się przyszły król Brytyjczyków. Onet.pl poinformował o tym tytułem „Cała Polska na to czekała”, i nie oszukujmy się: skoro tak, to znaczy, że coś w tym być musi. Nawet jeśli nie cała, to znaczna jej część na to autentycznie czekała.
Oczywiście, jak to się zwykle dzieje w sytuacji, kiedy Brytyjczycy mają jakieś swoje święto, i ono cały świat stawia na równe nogi, pojawia się grupa bardzo, w swoim mniemaniu, inteligentnych, komentatorów, którzy natychmiast zaczynają się wywyższać nad proste pospólstwo, sterowane przez perfidne media, i pysznią się, jak to oni mają dość.
Zapluwają się owi przebiegli komentatorzy z satysfakcji, jak to przyłapali kulturę pop na głupstwie, i ani im w głowie, że to nie pop wykreował ową ogólnoświatową histerię, tylko sami Brytyjczycy ukształtowali przekaz popularny w taki sposób, że narodziny ich króla muszą być newsem dla całego świata. Ani jeden z nich, kiedy tak patrzy na tę ogólnoświatową ekscytację, i wyrzuca z siebie owe pogardliwe bon moty, nie pomyśli choćby przez chwilę, że każdy z nich jest od początku do końca wynikiem planu, na który on nie miał choćby najskromniejszego wpływu.
Na czym bowiem polega problem? Żeby to lepiej zrozumieć, przypatrzmy się czemuś, co się nazywa powszechnie „Londyńskim Okiem”, stoi w centrum Londynu i jest zaledwie karuzelą, jakich setki na całym świecie, a która tradycyjnie określamy, jako „diabelski młyn”. To jest coś, co znajduje się choćby w chorzowskim Parku Kultury, tyle że nieco większe, a przez swoje kompletnie bezsensowne położenie, budzi wyłącznie zdziwienie.
Użyłem słowa „budzi”, podczas gdy fakt jest taki, że akurat już nie budzi. Owa karuzela zdziwienie, a nawet w pewnym momencie pewnego rodzaju zażenowanie budziła, tak się jednak jakimś cudem stało, że już nie budzi. Dziś owo „oko” jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych architektonicznych obiektów na świecie, tak jak budynek opery w Sydney, wieża Eiffela, czy Mur Chiński. Przypominam – mówimy o zwykłej karuzeli, jakich setki na całym świecie.
Jakimś niezbadanym i nieopisanym manewrem, Brytyjczycy, niemal z roku na rok, sprawili, że nie dość, że to ich „oko” jest przedmiotem kultu na całym świecie, to każdy odwiedzający Londyn turysta czuje się w obowiązku wydać 20 funtów, czy nawet i więcej, żeby na to wleźć i móc powiedzieć, że tam był. Oto, jak Brytyjczycy, mając do dyspozycji wyłącznie przekonanie o swojej wielkości i kompletny brak jakichkolwiek kompleksów, potrafili światu sprzedać karuzelę.
A my się śmiejemy, że świat oszalał, i emocjonuje się narodzinami brytyjskiego króla? Jak idzie o mnie, to ja mam apel do moich rodaków: może choć raz spróbujmy wyciągnąć wnioski z tego, co nam postawiono przed samym nosem. W dodatku z pełnym opisem dla tych, co akurat przeżywają pewne intelektualne załamanie.
Tym wszystkim, którzy byli ze mną przez ostatnie dni, bardzo serdecznie dziękuję i proszę nie odchodzić. Bez Waszego wsparcia ten blog by nie istniał.
Tym wszystkim, którzy byli ze mną przez ostatnie dni, bardzo serdecznie dziękuję i proszę nie odchodzić. Bez Waszego wsparcia ten blog by nie istniał.
Jeszcze lepszy jest ten numer z Abbey Road, bo o ile karuzela to nic takiego to jednak trzeba ją było zbudować. Martini wstrząśnięte nie mieszane i Aston Martin w jednym. Mają łeb, żeby z takich różnych cienkich niteczek tkać swój arras. Pop jest równie dobry jak złoto w sztabach leżące w skarbcu. Inwestycja na stulecia i do tego po wielokroć spłacona przez obcych. A pewien ch...j zwany Hołdysem, swojego dzieciaka przemalował na Harry Pottera bo myślał, że jest taki cwany i coś na tym przytnie. A w telewizji taki mundry.
OdpowiedzUsuń@crimsonking
OdpowiedzUsuńNo tak. Tyle że Abbey Road to jak by nie było Beatlesi. Więc jednak wartość sama w sobie.
Hołdys to bałwan. Podobnie jak cały ten Harry Potter i jego pożal, się Boże, autorka
@Toyah
OdpowiedzUsuńW temacie UK i pop, to dziś o 20.00 na Polsacie dają film "Pan i władca: Na krańcu świata". Dawno temu byłem na tym w kinie i zrobił na mnie spore wrażenie. Tam pokazują, że Anglicy mieli dzielnych marynarzy.
Ta ich flota to chyba do dzisiaj daje radę...
Ahoj!
No tak ale ja to globalizuję jako projekty/produkty angielskiego systemu miar i wag. To, że coś jest lub nie jest guanem nie ma dla macherów żadnego znaczenia. Ważne ile da się z tego wycisnąć i nie zawsze kasa jest tym najważniejszym elementem przy projektach długodystansowych. Ona jest bardziej pożądanym produktem ubocznym dla tych co rozkręcają, reszta jest dla następnych pokoleń, które drugi raz już koła wymyślać nie muszą bo stoi w centrum miasta i się kręci przynosząc kasę jak koparka na kopalni odkrywkowej. Nawet budowa jest podobna. Silnik, koło z czerpakami i urobek. Proste jak budowa cepa, tylko trzeba mieć dobre miejsce do rozłożenia sprzętu. A nasi zamiast myśleć jak i gdzie taką koparkę zainstalować u nas to walczą o robotę przy sprzątaniu wagoników. Odbiegłem nieco ale chyba nie za daleko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przy niedzieli.
@zawiślak
OdpowiedzUsuńTytuł kojarzę, ale samego filmu chyba nie widziałem.
@crimsonking
OdpowiedzUsuńA czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że rozdział o King Crimson jest już zamknięty?
Oni mają więcej takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńW Londynie jest taka nieczynna elektrownia, Batersa się jakoś zwie.
Mój kumpel który tam mieszka mówi że to 'kultowe' miejsce a kultowe miejsca trzeba oglądać.
No dobra, pojechałem ale nie wlazłem do środka bo była jakaś wystawa ekologicznych samochodów na prąd.
A tę 'karuzelę' widziałem z zewnątrz oni że względu na tę funty właśnie.
Ale ludzie którzy tym jechali mówią że to nie tylko kultowe ale też że z tego fajnie widać Londyn.
My w Warszawie też mamy PKIN, i tam za 18zł można wjechać windą.
Też dla co niektórych kultowe miejsce :-)
@Remo
OdpowiedzUsuńOczywiście, że kultowa. Pink Floyd kazali sobie ją dać na okładkę płyty Animals.
Jak mi się przypomni to czuję ucisk w żołądku. Na początek się nie załapałem bo byłem za młody, ale na końcówkę to po trzykroć. W służbie złej strony mocy ale kto zrobi coś lepszego?
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=5C8v99kV1jY
Pozostały awatary na otarcie łez:
http://www.youtube.com/watch?v=33wQupFvcoE
@crimsonking
OdpowiedzUsuńNie znałem tych Stick Men. Fajne.
Wszyscy, którzy się przez KC przewinęli to tzw. "ludzie orkiestry" ale na każdym KC odcisnął swoje piętno. Ciągną w kierunku choćby nie wiem jak wywijali. Sporo tego jest bo każdy z nich grał lub gra w kilku projektach minimum.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=1LcZJ6_8nxk