środa, 30 lipca 2014

Co to za wolność? To zwykłe porno!

To, o czym postanowiłem dziś opowiedzieć, może robić wrażenie kompletnej bzdury, niewartej nawet splunięcia, mam jednak wrażenie, że tak zupełnie tego zlekceważyć nie wypada. A zatem, bardzo krótko. Otóż przyszedł do mnie wczoraj mój syn i przekazał wiadomość, że w 3 programie Polskiego Radia, w kultowym gdzieniegdzie programie zatytułowanym „W tonacji Trójki” wystąpił Wojciech Mann z jakąś Anną Gacek i Mann był przy tym kompletnie pijany. Nagranie z tego występu jest publicznie dostępne, ja go wysłuchałem dwukrotnie i potwierdzam: Mann, będąc w pracy, prezentując się publicznie iluś tam tysiącom radiosłuchaczy, był tak nawalony, że z trudem składał słowa, podobnie jak zresztą czysty bełkot stanowiła merytoryczna część owej wypowiedzi.
Elementem jednak równie ciekawym tej prezentacji było zachowanie współprowadzącej z Mannem program Anny Gacek. Otóż ona nie próbowała Manna ani uspokoić, ani jakoś sprytnie zwolnić z obowiązku gadania, ani zagadać tych jego wybryków, ale zachowywała z każdą chwilą coraz lepszy humor i w końcu już tylko chichotała, jak te małoletnie dziewczynki, które, widząc swoich upitych kolegów, pokładają się ze śmiechu na ich wygłupy. Było jeszcze lepiej, kiedy Mann – najwyraźniej już półprzytomny – ni w pięć ni w dziesięć użył obelżywego słowa „chuj”, a ona zaczęła go wręcz prowokować, żeby on się z tego wytłumaczył, dla czego on powiedział „chuj”, a on się próbował jakoś z tego wykręcić, powodując w efekcie jeszcze większą zabawę.
No a teraz rzecz być może najciekawsza. Zapis tego występu trafił na youtube, na Facebook i w różne inne modne dziś bardzo miejsca w Internecie… i nagle się okazuje, że niemal wszystkie komentarze pod tą żenadą, traktują zarówno Manna, jak i to co on zrobił, jak najpiękniejsze święto. Okazuje się nagle, że wszystko, co tam się stało, to jest tak naprawdę fantastyczna zabawa, a jej główny bohater, to wreszcie ktoś, na kogo z czystym sercem można postawić. Nagle, przez ten jeden wybryk, Wojciech Mann, człowiek, który wydawałoby się powoli znikał z publicznej przestrzeni, ponownie staje się gwiazdą.
A zatem, tak to wygląda: Wojciech Mann, znany radiowo-telewizyjny dziennikarz, postać od wielu lat z absolutnie pierwszego szeregu polskiej celebry, nie dość, że występuje publicznie kompletnie pijany, nie dość, że w tym swoim pijaństwie zachowuje się w sposób rażąco kompromitujący, to przez to swoje pijaństwo osiąga poważny sukces. Sukces od początku do końca.
I nawet tu, po tej naszej stronie, mamy kompletną ciszę, przerywaną już tylko pomrukiem zadowolenia. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że za tym stoi coś znacznie większego. Coś, przy czym ten bałwan jest zaledwie zdychającym westchnieniem czasów, które, jak się okazuje, stanowiły jedynie zwiastun tego, co przed nami.

Zapraszam wszystkich do naszej księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić wszystkie moje książki, a przecież nie tylko. I jak to już się ostatnio stało smutną tradycją, proszę wszystkich o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta.


2 komentarze:

  1. Ot, kultowe radio, z kultowymi REDaktorami i ich nabożni kultowi słuchacze.
    Ta tendencja pieprzenia od rzeczy, pierdzielenia ósme przez dziesiąte, jako coś przebojowego, fajnego, a nade wszystko inteligentnego, to znak rozpoznawalny nie od dziś. Trójka to obłęd. Największy fenomen to pytanie (jak już można o tym tak otwarcie), jak takie chujowe radio cieszy się popularnością, a nawet uznaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. @JSW
    Jestem pod wrażeniem. Dwa tygodnie szukałem tematu i wreszcie się okazuje, że trzeba było dopiero Manna, żeby pojawił się jakiś komentarz.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...