środa, 24 sierpnia 2011

Platforma Obywatelska, czyli kolanem w brzuch na ziemi w zęby w nocy skrycie z nożem z góry w dół na magazyn przez worki z piaskiem wobec

Sprawa pozwu, jaki Platforma Obywatelska skierowała przeciwko sztabowi wyborczemu Prawa i Sprawiedliwości o to, że Prawo i Sprawiedliwość brzydko o Platformie mówi, została już wielokrotnie i bardzo treściwie omówiona w rożnych miejscach, w tym i tu – w postaci skromnego żartu – na tym blogu. Kiedy jednak wydawało się, że nie będziemy mieli potrzeby się więcej nad tym nieszczęściem pochylać, nastąpił finał tak nieoczekiwany, że, przynajmniej ja, nie mam innego wyjścia, jak tylko poświęcić tej kwestii pewną porcję refleksji.
Mówiąc o nieoczekiwanym finale, wcale nie mam na myśli tego, że decyzja sądu jest niekorzystna dla Prawa i Sprawiedliwości. Nikt bowiem, choćby w miarę tylko przytomny, nawet się nie spodziewał, że Platforma, kierując sprawę o kampanijne kłamstwa PiS-u do sądu, nie miała wszystkiego wcześniej uklepanego. Jaki będzie wyrok, było wiadomo od samego początku. Natomiast, przynajmniej jeśli idzie o mnie, spodziewałem się, że sędzia, uzasadniając swoją decyzję, zwróci uwagę na fakt, że w dwóch ze stu przypadków podanych przez czy to posła Hofmana, czy też posła Kamińskiego, Prawo i Sprawiedliwość dopuściło się jakiegoś błędu, coś tam nakłamało, i teraz powinno przepraszać. Ewentualnie jeszcze, że, wprawdzie wszystko co powiedział Kamiński czy Hofman, było jak najbardziej prawdziwe, tyle że sposób, w jaki oni to coś podali, był nacechowany takim ładunkiem nienawiści, że Platforma mogła się poczuć dotknięta, i teraz za to trzeba płacić.
Tymczasem, stało się coś takiego, że sędzia – nieznany mi, i to bez szczególnego bólu – w jak najbardziej relacjonowanej oficjalnie wypowiedzi stwierdził ni mniej ni więcej tylko to, że: „słowa wypowiedziane przez uczestników niniejszego postępowania były nieprawdziwe, albowiem abstrahując od skali udziału PO RP w przedmiotowych inwestycjach uznać należy, iż z całą pewnością na pewno nie były one zerowe”.
I to jest dla mnie prawdziwa bomba. Bo oto, ja już się nie boję, że teraz już coraz częściej będziemy musieli znosić tego typu wybryki na szczytach pierwszej, drugiej, czy trzeciej władzy, ale o to, że ten wyrok otwiera przed nami takie pole przeróżnych możliwości, że normalny człowiek nie będzie już w stanie tego znieść.
Wyobraźmy sobie mianowicie, jak to będzie, kiedy na przykład ja pewnego dnia na tym blogu ogłoszę, że minister Sławomir Nowak nie ma za grosz rozumu, a na to, któryś z jego asystentów, albo i on sam, poda mnie w tej sprawie do sądu, z taką oto argumentacją, że z tym groszem, to ja stanowczo przesadziłem. I wtedy, po solidnym zastanowieniu, sędzia ogłosi co następuje: „Słowa wypowiedziane przez pana Krzysztofa Osiejuka były nieprawdziwe, albowiem, abstrahując od objętości i ceny posiadanego przez ministra Nowaka przedmiotowego rozumu, uznać należy, iż z całą pewnością na pewno jego warość nie wynosi mniej niż jeden grosz”.
Ale to szaleństwo nie musi iść koniecznie tylko w jedną stronę. Załóżmy bowiem, że redaktor z „Gazety Wyborczej” Orliński po raz kolejny użyje wobec mnie epitetu „pacjent Toyah” i ta sytuacja wyprowadzi mnie z równowagi, szczególnie, że jak wiemy, jest kampania wyborcza, ja kandyduję do Sejmu RP, i moje dobre imię powinno być chronione co najmniej jak relikwia. A zatem, kieruję do sądu pozew przeciwko redaktorowi Orlińskiemu, tłumacząc wszystkim, że ja, owszem, bywam pacjentem, ale przecież nim nie jestem. Na przykład ostatnio ukąsił mnie w brzuch jakiś nieznany gatunek pająka, i w związku z tym parokrotnie byłem pacjentem pewnego gabinetu dermatologicznego, natomiast nie oznacza to w żaden sposób tego, że ja tym pacjentem jestem nadal. I w tej sytuacji, sędzia, niewykluczone, że już jakiś inny, wydaje następującą decyzję – red. Orliński ma publicznie mnie przeprosić, mówiąc „Przepraszam, kolego”, a w ramach zadośćuczynienia za straty moralne, pokryć moje dwa ostatnie rachunki dla firmy Orange, bo mnie akurat na to nie stać. Jako uzasadnienie tego wyroku pojawia się natomiast następujący tekst: „Słowa wypowiedziane przez redaktora Orlińskiego były nieprawdziwe, albowiem abstrahując od częstotliwości, z jaką pan Osiejuk pełni rolę przedmiotowego pacjenta, uznać należy, iż z całą pewnością na pewno on pacjentem nie jest, lecz jedynie bywa”.
Idiotyzm, w jaki zostaliśmy tu wpuszczeni, najpierw przez kampanię wyborczą Platformy Obywatelskiej, a następnie przez wynajmowanego przez nią sędziego, jest tak barwny, że właściwie moglibyśmy zanurzyć się w tym absurdzie na całą pozostałą część tych refleksji i się naprawdę dobrze zabawić. Mógłbym choćby posunąć się jeszcze trochę dalej, i na przykład wyobrazić sobie następującą sytuację. Otóż trzeba Państwu wiedzieć, że pani Toyahowa ma nieustanny zwyczaj komentowania mojego udziału w naszym wspólnym pożyciu w taki oto sposób, że mówi mi, jak to ja zawsze zapominam wyrzucać śmieci, albo nigdy nie pamiętam, by odstawiać talerz po zupie do zmywarki. Wyobraźmy więc sobie, jak by to było pięknie, gdybym ja się za to dręczenie obraził i podał Toyahową do sądu, tłumacząc, że wcale nie zawsze i wcale nigdy. Sąd, korzystając z wcześniejszego doświadczenia, kazałby pani Toyahowej mnie utulić i pozwolić mi kupić sobie extra flaszkę, a całość uzasadniłby w sposób następujący: „Słowa wypowiedziane przez panią Osiejuk były nieprawdziwe, albowiem abstrahując od częstotliwości, z jaką pan Osiejuk nigdy nie wynosi śmieci i zawsze zapomina wstawić do zmywarki talerz po zupie, z pewnością na pewno on nie robi tego zawsze i nigdy. Z całą pewnością w dotychczasowym pożyciu on posprzątał po sobie i po innych przynajmniej raz”.
Jednak to nie wszystko. Bo oto, okazuje się niespodziewanie, że jakimś cudem pani Toyahowa trafiła na ten tekst, i go, jeszcze większym cudem, przeczytała, a czytając, wpadła na słowo „nieustannie”. I ono to doprowadziło ją do autentycznego szału. Efekt tego wydarzenia jest już bardzo łatwy do przewidzenia. Kolejny sędzia wygłasza następującą kwestię: „Słowa wypowiedziane przez pana Osiejuka były nieprawdziwe, albowiem abstrahując od częstotliwości, z jaką pani Osiejuk marudzi z powodu jego braku przytomności, z pewnością na pewno ona nie robi tego nieustannie. Z całą pewnością w dotychczasowym pożyciu pani Osiejuk przynajmniej od czasu przerywała swoje przedmiotowe żale chwilami milczenia. Sąd abstrahuje od tego, jak długimi i częstymi”.
My się, jak wszyscy doskonale widzą, tu tak zabawiamy, podczas gdy sytuacja wcale nie jest radosna. To co się stało dziś w jednym z polskich sądów jest, z mojego punktu widzenia, wydarzeniem przykrym, bolesnym i – co tu gadać – groźnym. I to wcale nie dlatego, że jest to zdarzenie nie pierwsze, i poprzedzone paroma bardzo znaczącymi precedensami. Weźmy zupełnie niedawny wyrok sądu, w zupełnie innej sprawie, a stwierdzający, że artysta Nergal powinien zostać uwolniony z zarzutu obrażania uczuć religijnych pewnej grupy obywateli i może dalej bezkarnie drzeć na strzępy Pismo Święte, rozrzucać je wśród wściekłej publiczności i ogłaszać, że chrześcijanie tworzą zbrodniczą sektę, o ile tylko te swoje artystyczne poglądy głosi w zamkniętym i ekskluzywnym kręgu, złożonym z osob myślących podobnie jak on. Również nie boję się tego, co się dzieje w polskim systemie prawnym, bo zaczynam bardzo wyraźnie widzieć taką sytuację, gdzie na przykład ktoś, zamknięty w jak najbardziej swoim towarzystwie, ogłosi, i to tym razem całkowicie bezkarnie, że z tego Hitlera, to była jednak wyjątkowa łajza, że zaczął tak pięknie proces gazowania Żydów i, kiedy wszystko szło jak należy, to go nawet nie umiał odpowiednio i skutecznie zakończyć. Czy tego, z innej zupełnie beczki, że w jakimś równie zamkniętym kręgu, od dziś zupełnie bezkarnie będzie można zacząć głosić koncepcję aborcji do piątego roku życia, bo bachory to jednak utrapienie. Zwłaszcza dziewczynki.
Ja się boję czegoś zupełnie innego. Tego mianowicie, że na przykład, po przeczytaniu tego tekstu, wspomniany Orliński zwróci uwagę na pewien fragment pewnego fragmentu, wyrwie go z kontekstu, i poda mnie do sądu, za to, że ja wyrażam żal z powodu zaniedbań dokonanych podczas II Wojny Światowej przez Hitlera. A sąd oczywiście, i dlatego że jest w ogóle bardzo błyskotliwy, ale również przez to, że, jeszcze od czasów afery z tzw. „opcją niemiecką” wspomnianą swego czasu przez Jarosława Kaczyńskiego, ma piękny przykład, jak działać w sprawach związanych z kontekstem, da mi tak w mordę, ze się nie pozbieram. A jak ktoś spyta, za co, to mu odpowie mniej więcej w ten sposób: „Słowa wypowiedziane przez pana Osiejuka były szkalujące i wzywały do fizycznej likwidacji narodu żydowskiego, albowiem abstrahując od kontekstu, w jakim pan Osiejuk je wypowiedział, z pewnością na pewno one padły, i w przedmiotowej wypowiedzi stanowiły pewną całość. Z całą pewnością, zdanie wypowiedziane przez pana Osiejuka padło i sąd abstrahuje od tego, w jakim kontekście”.
Bo nie chodzi o jakieś pojedyncze przypadki sądowego szaleństwa. Chodzi o tendencję i plan. A tendencja i plan, tak jak ją widzę, sprowadza się do tego, że znakomity żart, przez niektórych wciąż pamiętany z równie znakomitej powieści Josepha Hellera „Paragraf 22”, zaczyna ni stąd ni zowąd dźwięczeć rytmem Międzynarodówki. Bo oto owa, w czasach mojej młodości, kultowa, scena, kiedy to dowiadujemy się, że „ja wam powiem, co to jest sprawiedliwość. Sprawiedliwość to kolanem w brzuch na ziemi w zęby w nocy skrycie z nożem z góry w dół na magazyn przez worki z piaskiem wobec przeważającej siły w ciemnościach bez słowa ostrzeżenia. Za gardło!!! Oto, czym jest sprawiedliwość, kiedy musimy być twardzi i niezłomni, aby stawić czoła szkopom. Z biodra! Rozumiecie?”, zaczyna nagle żyć własnym życiem. Nie jako żart, ale jako ostateczne spełnienie zapowiedzianego przed czterema już niemal laty czasu empatii i miłości. Niemal też w tym samym kształcie, z tą różnicą, że, tym razem, nie stawiamy już czoła szkopom, ale pisuarom.
No i jeszcze ten pułkownik. Dziś nie ma już żadnego pułkownika, ale zamiast niego, mamy jakiegoś zdolnego, bardzo zręcznie dostosowującego się do wymagań, jakie przed nami wszystkimi stawiają czasy III RP w rozkwicie swego sukcesu, sędziego. Z biodra. Rozumiecie?
Jak już każdy mniej więcej wie, ten blog jest i szeroko dostępny i otwarty dla wszystkich, którzy chcą, czy to się zabawić, czy to posmucić, czy może i powściekać. Wszystko za darmo. Jednak jeśli ktoś ma swoje możliwości, bardzo proszę o kupowanie książki o liściu, oddalonej stąd zaledwie o parę kliknięć, lub o wspieranie tego bloga finansowo pod podanym, też tuż obok, numerem konta. Ewentualnie, i jedno i drugie. Dziękuję.

21 komentarzy:

  1. Wszystko zostało tu pięknie pokazane... Jest dokładnie tak jak to powyżej napisano. Jest jednak pewne "ale". Wyjaśnię na przykładzie. Dzisiaj w jakichś telewizyjnych wiadomościach, które leciały u nas po południu dość przypadkowo w oczekiwaniu na szczegóły o zabitej w Gdyni dziewczynce, które interesowały zebrane towarzystwo, podano wcześniej krótki przeglądowy materiał o jakiejś komisji śledczej okraszony kilkoma medialnymi "kwiatkami" z życia komisji. I wtedy ktoś z towarzystwa (wiedząc że interesuję się polityką) pyta mnie zdegustowany - co to właściwie są te jakieś "komisje" i jak to możliwe, że ci niby poważni ludzie dogadują sobie jak dzieci z podstawówki i pieprzą kompletnie od rzeczy, i czy w ogóle ktokolwiek traktuje ich poważnie? Hmmm... Jeden z głównych politycznych tematów ostatnich 4 lat jest - jak widać na tym przykładzie - zupełnie niezrozumiały w oczach przeciętnego zjadacza chleba (i trudno się dziwić). Nikt nawet mnie nie zapytał z jakiej partii są ci ludzie, chodziło im tylko mniej więcej o to, dlaczego to, co ci idioci tam wygadują, jest niby takie ważne...

    Zmierzam do tego, że właściwie wszyscy spośród ludzi zaangażowanych dawno już wiedzą, jakim nieszczęściem dla kraju było oddanie władzy PO i jeśli popierają tę partię to robią to czysto interesownie (i wówczas swój upadek moralny kompensują sobie obłąkaną nienawiścią do PiS). Cały medialny przedwyborczy show jest ustawiony mniej więcej tak: "choćbyśmy w oczach ludzi myślących do reszty skompromitowali cały system medialno-polityczny, to musimy utrzymać w mocy medialny matriks, zgodnie z którym PiS to oszołomy, mohery, niebezpieczni faszyści etc.". Po wyroku sądu, według którego PiS przegrał, komentatorzy i tzw. eksperci w kanałach informacyjnych mieli dość rzadkie miny, bo właściwie nie wiedzieli jak to dobrze skomentować. Ale i tak w eter poszedł jeden główny przekaz dnia: "w kampanii wyborczej 1:0 dla PO". I w najlepszym wypadku tylko to zostanie w głowach większości Polaków. Nie wymaga się od nich zapamiętania, o czym był ten proces, a tym bardziej analizy uzasadnienia wyroku. Właśnie tak działa ten matriks i chyba o to w całej tej sprawie z procesem chodziło.

    Jeszcze raz podkreślam: system utrzyma ten matriks kosztem nawet totalnej autokompromitacji. Dopuści się też oszustw wyborczych, nawet zupełnie chamskich - łatwo zresztą zgadnąć, jak będą przebiegać ewentualne procesy w tych sprawach i jak to zatuszują media (np. za pomocą prowokacji i wrzutek anty-PiS). Wszystko dla podtrzymania władzy a w ostateczności - dla niedopuszczenia, by PiS miał szansę na rząd większościowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Filozofie. Ci wszyscy "mało zainteresowani" obudzą się, gdy benzyna będzie po 6 zł, chleb po 8, a buty dla dziecka po 400. Gdy stracą pracę i nie będą mieli co do garnka włożyć.
    Moja znajoma kupiła mieszkanie biorąc kredyt we frankach kiedy za franka płaciło się 2 złote. Dziś zdała sobie sprawę, że suma do spłacenia prawie się podwoiła, wartość mieszkania spadła, i nawet jakby je sprzedała, to pozostanie jej do spłacenia tyle samo, gdy kupowała to lokum.
    Zagorzała zwolenniczka Platformy, wielbicielka Tuska już jakby nieco osłabła w swych zachwytach, choć jeszcze mówi, że bez entuzjazmu zagłosuje na PO.
    Za dwa lata, gdy inflacja zeżre jej niezłe zarobki, nie będzie w stanie spłacać tego mieszkania ani nic jej nie da sprzedaż i nie będzie miała co do garnka włożyć - pierwsz wyjdzie na ulicę by się pozbyć Tuska i jego drużyny, bo to nikt inny tylko oni obiecali jej tę "drugą Irlandię" i beztroskie grillowanie.
    A PiS nie powinien nic robić, pracować nad przyszłymi rządami i czekać.
    Nic więcej. Tylko czekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. @filozof grecki

    "...swój upadek moralny kompensują sobie obłąkaną nienawiścią do PiS."

    W tym rzecz! To chore napięcie musi mieć chorą przyczynę.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Jan

    "A PiS nie powinien nic robić, pracować nad przyszłymi rządami i czekać.
    Nic więcej. Tylko czekać."

    Egoistycznie biorąc, tak powinien. Jednak PiS, w znacznej mierze, zbudowany jest na poczuciu obowiązku i misji wobec Polski, a także wobec tej pani cokolwiek sobie ona wyobraża.

    Nie ma więc decydującego zastosowania to, co PiS powinien w interesie własnym. Tym się właśnie różni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że hasło "Polska w budowie" zyskuje właściwe oświetlenie, gdy zdać sobie sprawę, że do robót budowlanych należą roboty rozbiórkowe.

    Mieliśmy trzy rozbiory. Teraz mamy rozbiórkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. @all

    Sprostuję, że w mojej relacji z wczorajszej rozmowy towarzyskiej z rozpędu dokonałem własnej projekcji. Ten znajomy oczywiście nie zapytał o "komisje" w liczbie mnogiej, nie wiedział nawet, że jest ich kilka. On chciał się dowiedzieć, co zacz w ogóle ta komisja, o której wciąż coś mówią w telewizji... Reszta się zgadza.

    Jeszcze o sukcesie, jaki odniósł medialny matriks w kształtowaniu umysłów ludzi żyjących poza polityką: Dziś, owszem, chętnie krytykuje się Tuska i jego rząd - i to bardzo ostro. Ale niech tylko w tv pokaże się Kaczyński! Nikt nie wysłucha nawet jednego zdania. Komentarze pojawiają się natychmiast, jak u psa Pawłowa. "O, Kaczuszka!" - chichoczą panie. "Ooo! Ten to jest największy oszołom w Polsce" - oceniają tonem znawcy panowie, wiedząc, że wypowiedzenie tego jednego zdania jest wystarczające, by towarzystwo uznało jego autora, za przynajmniej jako tako obeznanego z polityką.

    Zgadzam się z Wami, że PiS nie chce i nie może czekać, aż wszystko w Polsce się zawali pod rządami PO działającego na zasadzie "po nas choćby potop". Odpowiedzialność a nie wyrachowanie kierowało Kaczyńskim również wtedy, gdy w 2005 wchodził w niezręczną koalicję z Lepperem i Giertychem wmanewrowany przez system medialno-polityczny. Z drugiej strony - jak wygrać w dzisiejszych warunkach - tego po prostu nie wiem.

    Chciałbym napisać też coś pozytywnego. Po katastrofie smoleńskiej zwolenników PiS jednak przybyło i są oni widoczni już nawet w "dużych miastach". Pomijam sytuacje zawodowe, gdzie zwykle strach obnosić się z tym, że się nie lubi PO. Ale nie jest już tak, że za PO są "wszyscy", a to daje ludziom nawykłym do owczego pędu bardzo mocno do myślenia. Dlaczego ona/on (moja córka, mój sąsiad, człowiek spotkany w sklepie) jest za tym bezsensownym PiS-em??? I tak myśli, myśli, bo to pytanie nie daje mu spokoju. Zaczyna zauważać trochę więcej rzeczy kryjących się za fasadą uładzonych wieczornych wiadomości.

    Jaki stąd wniosek? Trzeba nie być obojętnym, dawać świadectwo. To ważne dla ludzi zagubionych, gdy widzą, że ktoś kulturalny, rozgarnięty i stosunkowo dużo wiedzący o świecie - a tym wyróżniają się ci, którzy pozostali przy PiS po latach nagonki - otwarcie opowiada się za PiS-em. Im więcej takich ludzi zauważą, tym bardziej zachwieje to światopoglądem z medialnego matriksa. Trzeba też być praktycznym. Ludzie nie są gotowi słuchać historyczno-politycznych wykładów. Wytłumaczenie skomplikowanych spraw, sprostowanie wielopoziomowych kłamstw i manipulacji systemu powinno się odbyć za pomocą jednego, góra 2-3 prostych zdań. Wtedy jest zwykle najlepszy skutek (choć oczywiście - nie natychmiastowy).

    OdpowiedzUsuń
  7. @filozof grecki
    Też na to zwróciłem uwagę. Że przekaz szedł w dwie strony. Pierwsza taka, że PiS musi przeprosić, druga, że PiS przegrał pierwszy pozew wyborczy. No i komentarz PO. Że sąd pokazał, że kłamać nie wolno. Bez żadnych szczegółów. I wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Jan
    Głupio to brzmi i strasznie bezwzględnie, ale tak to wygląda. Pozostaje tylko czekać. Nie dali nam jakiejkolwiek innej szansy.

    OdpowiedzUsuń
  9. @orjan i filozof
    Macie rację - Polska jak najszybciej potrzebuje naprawy. Problem w tym, że bez silnych rządów taka naprawa jest niemożliwa. A silne rządy są mało prawdopodobne po tych wyborach. Kolejna koalicja z zatkanym nosem - taka jak w 2005 roku - nie ma sensu. Rozpadnie sie przy najmniejszych trudnościach i PiS zbierze baty za nawarzone nie przez siebie piwo. Przy niesprzyjających mediach całe odium za kryzys spadnie na Kaczyńskiego - i o jakiejkolwiek naprawie Polski możemy zapomnieć na bardzo wiele lat.
    Piszę o czekaniu nie w interesie PiS, ale w interesie Polski. Bo tylko przejęcie władzy z mandatem takim, jaki dostał Orban na Węgrzech daje szansę na trwałe wyjście z tej strasznej sytuacji, w jakiej się znajdujemy.
    Wiem, że serce boli. Mnie też boli, ale...
    Chciałbym nie mieć racji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ehhh dajcie spokój. Oni są na tyle bezczelni, że zamiast tłumaczyć się Polakom z tej blisko setki kłamstw, i co najwyżej ze spuszczoną głową, cichutko napomknąć, że te kilka, co to można policzyć na palcach u jednej ręki, coś co chyba za pomocą lupy ledwo wygrzebali z tej wielkiej sterty, to jest jednak ich robota, triumfują sobie w sądach. Jak małym trzeba być i ile mieć buty, żeby teraz przedstawiać to jako wielkie zwycięstwo? Jak mało można wymagać od swojej partii, żeby z tego werdyktu się cieszyć? Jest! Jest! 4 są nasze! In Your face pisuary!

    OdpowiedzUsuń
  11. @Obliveon i Inni
    To już rzeczywiście zaczyna wyglądać na jakiś obłęd. Dziś czytam na WP, że PiS-owi spadło do 15 i PO będzie miało samodzielną większość.
    Wczoraj zbierałem tę podpisy na rynku w Katowicach - w Katowicach, gdzie PiS podobno ma poparcie śladowe. I od chętnych nie można się było opędzić.

    OdpowiedzUsuń
  12. @filozof grecki
    "...Trzeba nie być obojętnym, dawać świadectwo. To ważne dla ludzi zagubionych, gdy widzą, że ktoś kulturalny, rozgarnięty i stosunkowo dużo wiedzący o świecie - a tym wyróżniają się ci, którzy pozostali przy PiS po latach nagonki - otwarcie opowiada się za PiS-em. Im więcej takich ludzi zauważą, tym bardziej zachwieje to światopoglądem z medialnego matriksa. Trzeba też być praktycznym. Ludzie nie są gotowi słuchać historyczno-politycznych wykładów. Wytłumaczenie skomplikowanych spraw, sprostowanie wielopoziomowych kłamstw i manipulacji systemu powinno się odbyć za pomocą jednego, góra 2-3 prostych zdań. Wtedy jest zwykle najlepszy skutek (choć oczywiście - nie natychmiastowy)..."

    Święte słowa - tak trzeba robić. Praca od podstaw. Nie zniechęcać się.
    Siać ziarno...

    OdpowiedzUsuń
  13. @Toyah
    też czytałem te sondaże i tak się nad tym zastanawiałem...
    A Ty piszesz, że w Katowicach od podpisujących nie sposób się opędzić...

    PO ma takie parcie na utrzymanie władzy, że nie cofnie się przed niczym.
    Nie tylko zagrywki medialne - ja sądzę, że wydrukują te wybory.

    Tylko za rok, dwa nie będzie zmiłuj, pozostaną im tylko drzewa i latarnie,
    i... worki bokserskie w łazienkach.

    OdpowiedzUsuń
  14. @raven59
    To jest bardzo możliwe. Skoro w tych sądach nie mają już za grosz wstydu, to znaczy, że granica się przesunęła bardzo. No ale, jest tak jak mówisz. Jeśli nie teraz, normalnie, to za rok czy dwa, trzeba będzie ich stąd wyskrobać. Tak lubią tę aborcję - będą ją mieli.

    OdpowiedzUsuń
  15. Akurat te sondaże na wp są wyjątkowo płynne i nie ma co się tym zamartwiać.
    Niedawno zaś czytałem, że Schetyna dziwi się różnym sondażom, bo niby wie, że jego partia wyprzedza PiS zaledwie o kilka procent. Czemu tak powiedział?

    OdpowiedzUsuń
  16. @Obliveon
    Ależ ja się w ogóle nie przejmuję sondażami, ale tym, że oni te sondaże tak starannie nadzorują. Bo to świadczy albo o tym, że oni bardzo się boją wyniku tych wyborów, lub szykują się do ich sfałszowania. Ewentualnie może chodzic o jedno i drugie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobry wieczór.
    Polecam zacny komentarz niewolnika.
    A jeśli mogę wrzucić swoje 3 gr to...
    albo nie, nie będę zapeszał.

    Toyahu, uruchamiasz jakąś wyborczą stronę internetową?

    OdpowiedzUsuń
  18. @Kozik
    Nie. To będzie kampania za jakieś 100 zł. Jeśli ktoś ma ochotę ją wspierać, to od razu uprzedzam, że wszystko wydam na życie.
    A rysunek - absolutnie wybitny!

    OdpowiedzUsuń
  19. Piszę dzisiaj na NE o nieudolności i bezradności ludzi PISu wobec bezkompromisowej agresji i nie przebieraniu w środkach Platformy.

    Brakuje ludzi. Dlaczego Jacek Kurski jest niewidoczny?
    Zniknął też gdzieś Joachim Brudziński.
    Każda armata jest niezbędna.

    Dzień wczorajszy, gdy powróciłem z kompletnego, rozpalonego zadupia, bez radia, telefonu, telewizji i internetu, dał przykład jak świetną inicjatywę PISu, macherzy Platformy przykryli czapką jak byle wójt i wymazali z obiegu.

    To żenujące i tak być nie może.

    Toyahu - natychmiast do roboty !

    OdpowiedzUsuń
  20. @jazgdyni
    Przecież PiS dopiero dziś rozpoczyna kampanię. Dopiero zobaczymy jak będzie.
    Co do tego przykrywania, powiem Ci szczerze, że to już mnie powoli męczy. Nie ma mowy o żadnym przykrywaniu. Oni nie są w stanie przykryć nawet kupy. To wszystko jest propaganda. Gdyby nie media, z nich nie pozostałoby nawet wspomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Toyah

    No właśnie, też tak to widzę.
    Oni się niczym szczególnym nie wyróżniają. Żadnym sprytem, czy diabolicznością
    Może tylko bezczelnym chamstwem. Ale to nie tylko oni.

    Media to jest problem.
    I rusko-niemieckie srebrniki.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...