piątek, 22 grudnia 2023

O Wojnie Ośmiu Serc

 

        Jak część z nas wie, zmarł nam niedawno pies. I choć wszyscy jako tako sobie z jego odejściem poradziliśmy, to wczoraj stało się coś niezwykłego. Siedziałem tu sobie w fotelu, gdy nagle w przedpokoju pojawiła się moja żona, zatrzymała się i zaczęła jakoś tak dziwnie wpatrywać się w punkt za rogiem, a ja sobie od razu pomyślałem, że ona patrzy na psa, zatroskana czy on się aby nie czuje żle. Oto siła przyzwyczajenia. 13 lat nie w kij dmuchał, prawda?

     Z kolei ja od paru dni, gdy siedzę niekiedy bawiąc się telefonem, całkiem odruchowo stukam w ikonkę telewizji TVP Info, tylko po to, by zobaczyć informację, że strona się nie wyświetla. Niekiedy też, podobnie w jakimś zamyśleniu, wybieram na pilocie kanał 15 w telewizorze, i w lekkim zdziwieniu stwierdzam, że przede sobą widzę nie swoją tradycyjną stację, ale coś o nazwie TVP Polonia i wtedy sobie przypominam, że wszystko jest jednak na swoim miejscu, przynajmniej przez kilka ostatnich dni i zapewne przez wiele następnych, diabeł jeden wie, jak długich. I znów czuję ową siłę przyzwyczajenia.

    Sytuacja ta jest oczywiście dość ponura, a skoro tak to stąd do paniki jest już bardzo blisko. Moje dzieci na przykład zastanawiają się ostatnio jak to zrobić, by od tego nieszczęścia nie oszaleć i nie skończyć jak ci wszyscy wariaci, którzy przez ostatnie osiem lat biegali po mieście drąc mordy wrzaskiem „Wypierdalać!”, a jeśli spotykaliśmy ich w sytuacjach codziennych, to od razu mogliśmy się zorientować z kim mamy do czynienia, doświadczając ich nieustannej agresji, wściekłości i chamstwa. I ja oczywiście również staram się znaleźć jakiś bezpieczny azyl od tego co nam zgotował Donald Tusk i jego drużyna i nagle przypominam sobie Polskę sprzed niemal już dwóch lat, kiedy to Rosja zaatakowała Ukrainę, rozpoczął się ów niezwykły exodus, katowicki dworzec zaroił się od tych biednych kobiet i dzieci, a my wszyscy i tu i tam i w całej Polsce i na świecie, ruszyliśmy solidarnie z pomocą. Przypominam sobie tamte miesiące, jak z jednej strony wszyscy gotowi byliśmy przytulić każdą tę kobietę i każde to dziecko do serca, a z drugiej coraz bardziej oczywiste stawało się, że nie ma dziś w świecie większego zła niż putinowska Rosja. Z jednej strony patrzyliśmy z podziwem na ukraińskiego prezydenta, a z drugiej wiedzieliśmy, że cokolwiek się stanie to zarówno sam Putin, jak i cała reszta tej bolszewickiej szajki już do końca swoich dni będą powszechnie traktowani jak przestępcy; że jakkolwiek to nieszczęście się rozwinie, to wszystkie możliwe trybunały już ich ze swoich rąk nie wypuszczą. Że już zawsze cały świat, choćby i zachowując jakieś tam pozory akceptacji, będzie wiedział, że Rosja to zło.

      Dziś, jak wiemy, po naszych marzeniach o wolnej i cywilizowanej Ukrainie niewiele zostało, nawet nasza Iga Świątek zdecydowała się odpiąć od swojej czapeczki niebiesko-żółtą tasiemkę, militarna pomoc ze strony wspierającego Ukrainę świata staje się stopniowo coraz słabsza, a ja sobie myślę, że cokolwiek z tego zostatnie, to najpewniej owa świadomość, że Rosja to zło, Rosjanie to banda zaczadzonych durniów i przestępców, a cała ich historia, cywilizacja i kultura to wyłącznie przemoc i kłamstwo.

        Odruchowo próbuję sobie włączyć w telewizorze moją ulubioną stację TVP Info, w telefonie klikam w ikonkę tvp.info, a tam nic. Zaglądam więc do Polsatu, czy telewizji Republica, dotychczas w moim życiu kompletnie nieobecnych, w internecie wchodzę na stronę i.pl i widzę coś co w podobnej skali mogłem przeżywać chyba tylko w grudniu 1981, te policyjne radiowozy, te barierki, te obstawiające siedziby państwowych mediów kordony, no i wystąpienia triumfującej nowej władzy w Sejmie i w nowych mediach. No i oczywiście nie mogę nie pomyśleć, że mamy drugi stan wojenny, wprawdzie bez czołgów na ulicach, bez godziny policyjnej, bez internowania kolejnych polityków, bez powszechnego strachu że na ulicy podejdzie do nas policjant i da nam po pysku, ale oczywiście jak najbardziej stan wojenny z tym co było w nim być może najgorsze, czyli terrorem emocjonalnym i psychicznym, z ową świadomością, że, jak to pięknie określił jeszcze w roku 1992 niegdysiejszy Jan Maria Rokita, państwo jest w mocy użyć całej swojej siły by wyplenić z politycznego i społecznego życia wszelkie zło i doprowadzić do tego, że w Polsce zapanuje prawdziwy ład i demokracja.

       Mamy więc, i w to nie wątpią ci wszyscy nawet, którzy dziś triumfują i tak bardzo się radują, faktyczną, realną dyktaturę, bezczelne bezprawie i brutalną przemoc. I tego już nic nie zmieni. Już zawsze, jeśli będziemy rozmawiać o rządach Donalda Tuska i jego koalicjantach, o czasach rządów tzw. Koalicji Obywatelskiej z lewackimi przyległościami, owa świadomość pozostanie na zawsze z nami. Tu już nie będzie żadnej dyskusji, żadnej debaty, żadnych odcieni. A jeśli przed naszymi oczami pojawi się sam Donald Tusk, to będziemy w nim widzieć wyłącznie nowego Wojciecha Jaruzelskiego z całym bagażem, który zabrał ze sobą do grobu. I taka będzie powszechna świadomość. I jeszcze jedno, być może najważniejsze, w odróżnieniu od tego co nas tak dręczyło przez wiele wiele lat, nie będziemy mieli najmniejszego powodu, by nie dzielić się tym swoim przekonaniem publicznie.

       I w tym, moim zdaniem, jest moc nie do pogardzenia.



    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...