piątek, 13 października 2023

O co naprawdę są te wybory

     Był może rok 2007, kiedy to rozmawiałem sobie z pewnym znajomym, gorącym przeciwnikiem Prawa i Sprawiedliwości, gdy ten, zapytany przeze mnie jaki on ma plan dla Polski bez PiS-u, odpowiedział mi mniej więcej tak: "Zrozum to wreszcie. Mnie jest obojętne, kto rządzi i jak rządzi. Moim jedynym marzeniem jest ujrzeć Kaczyńskiego na taborecie ze sznurem na szyi i być tym, który kopnie ten taboret". 

      Od tego czasu minęły lata, a emocje, które objawiły się w wypowiedzi znajomego nie dość że nie wygasły, to jeszcze się nasiliły i to nasiliły do tego stopnia, że dziś tamta uwaga na temat taboretu nie robi na nas żadnego wrażenia. Pojutrze wybory i wszyscy zastanawiamy się, w jaki sposób zarówno tamten mój znajomy, jak i wielu, wielu innych jemu podobnych, zareagują na ich wynik, a ja osobiście się obawiam, że niezależnie od tego, czy władzę zachowa Prawo i Sprawiedliwość, czy przejmie ją tzw. Opozycja Demokratyczna, efekt będzie podobny, czyli rozlegnie się wielkie wołanie o sznury i taborety. Dlaczego? Bo poziom szaleństwa jaki dziś już  osiągnęła najbardziej zaangażowana cześć elektoratu Donalda Tuska jest tak duży, że go powstrzymać może tylko nadzwyczajna interwencja sił porządkowych.

      Przed chwilą wysłuchałem wywiadu, jakiego publicznej telewizji udzielił Jarosław Kaczyński, i w jego trakcie prowadząca wywiad dziennikarka poprosiła by ten w najkrótszy sposób zachęcił widzów do głosowania na PiS. Prezes wypowiedział kilka argumentów, jednak mnie zabrakło jednego, i kto wie, czy nie najważniejszego. Otóż, moim zdaniem, jeśli wygra Tusk, owa nienawiść - przypomnijmy, że mówimy o nienawiści nie mającej granic - będzie trwała. Niech się ewentualni zwycięzcy nie łudzą. Nawet jeśli PiS utraci władzę, nie zniknie ani Partia ani tym bardziej jej wyborcy. A oni nie znikną, bo za nimi stoi nie moda, nie obce ideologie, nie wielkie pieniądze, ale pierwotna wiara, której nic nie zniszczy. I oni na polskiej scenie politycznej będą obecni zawsze i ta obecność będzie na tyle żywa i niezłomna, że świat, choćby się cały zjednoczył, jej się nie pozbędzie. Oni każdą porażkę przetrzymają, tak jak zrobili to wiele razy i ów świat się ich nie pozbędzie, nie uciszy i jedyne co mu pozostanie to owa wściekłość i to straszne Życzenie Śmierci.

      Dlatego dla naszego wspólnego dobra, dobra tych z nas, którzy tak naprawdę pragną tego tak dawno niedoświadczanego pokoju, a mam tu na myśli również tych co naiwnie wierzą, że gdy tylko PiS utraci władzę, to oni poczują w sobie to dawne dobro i zaznają upragnionego spokoju duszy, mam prośbę: Głosujmy na Prawo i Sprawiedliwość. Tylko pokonanie Zła, które miesza nam w głowach już ponad 30 lat, sprawi, że ono zamilknie, rozpadnie się na drobny mak i już nigdy się nie odrodzi. Dla dobra nas wszystkich, nawet tych, którzy dziś tego nie wiedzą.




        

1 komentarz:

  1. Nie, nie poczują spokoju, tylko tak się łudzą. To stan zbliżony do piekła

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...