piątek, 31 stycznia 2025

O nienawiści z biało-czerwonym serduszkiem

 

      Zdarzyło się to już wiele lat temu, jeszcze zanim na murach Krakowa pojawiły się hasła „Zimny Lech” i „Krwawa Mary”, choć już po tym, jak „Gazeta Wyborcza” przypomniała niegdysiejszy wiersz Wisławy Szymborskiej zatytułowany „Nienawiść”, a nawet po tym, kiedy w roku 2007 Donald Tusk wygłosił swoje słynne trzygodzinne expose, w którym, według starannych wyliczeń, słowa „miłość” użył paręset razy. Gdzieś w tamtym oto właśnie czasie, podczas rozmowy ze znajomym, zapytałem go, kto mu się w polskiej polityce tak naprawdę podoba, a on mi odpowiedział, że jemu, od czasu gdy zeszli ze sceny Władek Frasyniuk, Jerzy Turowicz, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, jest doprawdy wszystko jedno, byle by mógł dożyć dnia, w którym zobaczy Jarosława Kaczyńskiego na taborecie ze sznurem na szyi i będzie mógł osobiście kopnąć w ten taboret.

     Od tamtego dnia przeminęło całe pokolenie, a z nim nie tylko pamięć o wyżej wymienionych politykach, ale nawet tamto słynne przemówienie Donalda Tuska o empatii, szacunku do drugiego człowieka i miłości, by nie mówić o ogromnym, postawionym przez Jana Kulczyka na przeciwko Wawelu i reklamującym zimnego Lecha, bilbordzie. Wiele innych rzeczy odeszło w przeszłość, natomiast z całą pewnością pozostała miłość i marzenie o wspomnianym taborecie. No i oczywiście Donald Tusk, który, gdyby nie wrócił do Polski z Brukseli, przepadłby kompletnie, podobnie jak cała reszta, w odmętach zapomnienia. 

      Jest więc zatem miłość, marzenie o taborecie i nad tym wszystkim Donald Tusk i owo niedawne zdjęcie, na którym jego ukochana wnuczka przylepia mu do piersi serduszko WOŚP-u, i odautorski komentarz: „Miłość zawsze będzie silniejsza od nienawiści. Prawda, kochani?”


 

 

       Gapię się w to zdjęcie i myślę sobie o tej miłości i nienawiści. I od razu przypomina mi się ów czas, tuż po smoleńskim zamachu, kiedy to nagle, jakby na rzucone przez kogoś hasło, publiczne media zostały zdominowane przez całą długą serię dotychczas głęboko ukrywanych zdjęć Lecha Kaczyńskiego z żoną, wnuczkami, jeszcze bardzo młodą córką, bratem, na które wielu z nas patrzyło z rozdzawioną twarzą i wołało: „No patrzcie tylko państwo, jaki to był miły człowiek, jacy mili ludzie!” Bardzo dobrze to wciąż pamiętam, jak to ten, dotychczas tak głupi, wiecznie pijany, z chroniczną sraczką, „mamlas” nagle stał się prawdziwie ludzki, wręcz dobroduszny i sympatyczny. Oczywiście, wystarczyło parę dni, kiedy to kard. Dziwisz ogłosił, że zmarły prezydent zostanie pochowany na Wawelu, by pełna dobroci i serdeczności twarz zmieniła się ponownie w obraz nienawiści, a słynna tuskowa empatia w skrzywione w szyderczym uśmiechu dziąsła.

      Kiedy, zakładając swój dobroczynnościowy biznes, Jerzy Owsiak wpadł na pomysł, by jego symbolem uczynić czerwone serce, mieliśmy do czynienia z zagraniem jak najbardziej perfidnym, niemniej nietrudnym do zaakceptowania. W końcu, czymże jest czysta filantropia jak nie odruchem serca? Kiedy po pewnym czasie zaczął Owsiak, przy okazji tych serc, coś bredzić o miłości i rock and rollu – nie w sensie publicznych kopulacji podczas rock’n’rollowych koncertów - całe to przedsięwzięcie zaczęło zwyczajnie cuchnąć, tak że dziś, tak jak oczywiste stało się całe to zepsucie, tak samo oczywistym stała się absurdalność owego obklejania świata czerwonymi sercami, by w ten sposób autoryzować czarną podłość i zło, jako czystą miłość. A dziś, gdy do tego dochodzą znane nam już aż za dobrze biało-czerwone serca Koalicji Obywatelskiej i nieznośna gadka Donalda Tuska, o miłości, która zwycięża nienawiść, to nie sposób dojść do wniosku, że to ich zagranie było najwyższej klasy, na które nie mamy sposobu by skutecznie zareagować, nawet jeśli prezes Kaczyński od dziś zacznie się zwracać do nas nie jak dotąd per „proszę państwa”, ale zwyczajnie, od serca, „kochani”. Choćby i przy tej okazji pokazał to swoje serce na palcach. Ów teren jest już odpowiednio zaznaczony.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O nienawiści z biało-czerwonym serduszkiem

        Zdarzyło się to już wiele lat temu, jeszcze zanim na murach Krakowa pojawiły się hasła „Zimny Lech” i „Krwawa Mary”, choć już po tym...