Oczywiście, jakoś głupio jest komentować zdarzenie, które z jednej strony, musimy traktować, jako naszą osobistą porażkę, a z drugiej, jako dowód naszego kompletnego braku zdolności oceny. Szczególnie ta druga kwestia boli wyjątkowo. Akurat w moim wypadku, sytuacja jest o tyle łatwiejsza, że ja swój optymizm i wiarę w człowieka wyssałem z mlekiem mojej mamy, i nie widzę takiej możliwości, by się tu miało kiedykolwiek coś zmienić. A zatem, jeśli widzimy dwoje ludzi, którzy patrzą na zachmurzone niebo i jeden mówi „Będzie lało”, a drugi „Na pewno się przejaśni”, to jest więcej jak pewne, że ja jestem tym drugim. Ale też, jeśli dziś stoimy oko w oko z tą bardzo przykrą porażką, to nikt nie może ode mnie wymagać, bym wpadał w nastrój bardziej czarny, niż on jest ze mną w sposób naturalny, i na przykład zaczął brać udział w debacie na temat koniecznych zmian po prawej stronie politycznej sceny, czy organizował konkurs na tego, kto powinien zastąpić Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa mojej partii. Odmawiam udziału w tego typu przedsięwzięciach przede wszystkim dlatego, że uważam Jarosława Kaczyńskiego za najwybitniejszego i najskuteczniejszego polskiego polityka w ogóle, a poza tym wiem doskonale, że w momencie gdy dojdzie do owej spektakularnej rezygnacji, polska prawica – od środowisk Gazety Polskiej zaczynając, a kończąc na najbardziej radykalnych środowiskach katolickich – dopiero wówczas pokaże, na co ją stać. A ten pokaz będzie tak spektakularny, że nawet wtedy, gdy już się skutecznie wyrzygamy, nie zrobi nam się ani trochę lepiej.
Ktoś powie, że czym innym jest zaprzeczanie całej swojej naturze i występowanie przeciwko temu, w co się zawsze wierzyło, a czym innym jest nieumiejętność przyznania się do błędu. Otóż ja się do błędu przyznaję. Tak, to prawda. Widząc co się dzieje w Polsce od czterech lat, obserwując bardzo uważnie tegoroczną kampanię wyborczą, analizując postawy tej kampanii uczestników, i wreszcie starając się dochodzić do konkretnych ocen, pomyliłem się i udowodniłem swoją, w najlepszym wypadku, naiwność. Uznałem, że musi się rozpogodzić, podczas gdy, jak się właśnie okazuje, nie dość, że nie musiało, to – wręcz przeciwnie – wiadomo było, że będzie lać. I to mocno. I to długo. A zatem, zupełnie uczciwie, mogę dziś zaapelować do czytelników tego bloga, ale też do wszystkich moich przyjaciół, którzy ufali moim politycznym i społecznym analizom, by następnym razem, jeśli już będą chcieli mnie słuchać, moje słowa traktowali, jako słowa człowieka, który już tak ma, że kiedy niebo się chmurzy, on wierzy, że na pewno się przejaśni. No i jeszcze, ewentualnie, takiego kogoś, kto pokazuje nie jak jest, ale jak – wedle najbardziej podstawowego ludzkiego porządku – być powinno.
A jak być powinno? Myślę, że bardzo dobrze wyraziła to moja starsza córka wczoraj, kiedy zalewając się łzami, powiedziała, że to wszystko jest tak strasznie niesprawiedliwe, że ona już dłużej nie jest w stanie tego znieść. Że nie może być tak, by to kłamstwo, ta bezczelność, ta zbrodnia zostały tak bardzo niesprawiedliwie oczyszczone. A więc, z całą pewnością, powinna istnieć sprawiedliwość i powinien istnieć najbardziej podstawowy, ludzki instynkt, który sprawia, że kiedy człowiek widzi wreszcie to zło, które tak bardzo każe mu cierpieć – to na to zło reaguje wzburzeniem. A nie spuszczoną pokornie głową. Powinno być tak, że jeśli człowiek stoi przed oknem, z którego zdjęto kraty, to powinien to okno otworzyć i przez nie wyjść.
Pewnie ze względu na te kraty, przypominają mi się tu końcowe sceny z filmu „Lot nad kukułczym gniazdem” i to nasze bezradne niegdysiejsze zdziwienie, że oni tam wszyscy zostali, a McMurphy wraz z nimi, bo jakoś mu było żal ich opuścić. Ale wydaje mi się, że dziś o wiele lepszym przykładem będzie dla nas tamta przetragiczna historia dziewczyny sterroryzowanej przez dwóch mężczyzn, którzy kazali jej sobie towarzyszyć przez dzień i noc i dzień, i którzy ją w końcu - znudzeni tym jej irytującym beczeniem - zabili, a ona przez ten cały czas była przerażona, bo wiedziała, że oni ją ciągną za sobą na śmierć, ale też i posłuszna i pokorna i oddana, bo prawdopodobnie uznała, że jeśli się zacznie bronić, to tylko będzie gorzej. Straszna to historia. Najstraszniejsza. A ja sobie myślę, że gdybym w jakiś magiczny sposób mógł obserwować tamtą gehennę, a jednocześnie nie byłbym w stanie jej zatrzymać, to z całą pewnością bym do końca wierzył, że ona się jednak poderwie i im zwieje. No i modlił się, by okazało się, że miałem rację. I oczywiście i wtedy, tak jak dziś, naraziłbym się na złośliwe docinki, że jednak jestem strasznie głupi i naiwny.
Wspomniałem o modlitwie. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, żyję przekonaniem, że tak naprawdę, to była jedyna rzecz, jakiej nam zabrakło. Oczywiście wiem, że ta kampania – choć, moim zdaniem, zupełnie dobra – mogła uniknąć paru wręcz dramatycznych błędów i wykorzystać parę naprawdę dobrych pomysłów. Myślę sobie na przykład, że może jednak trzeba było Jarosławowi Kaczyńskiemu skorzystać z pomocy Jacka Kurskiego, o którym, cokolwiek by nie myśleć, trzeba powiedzieć jedną rzecz na pewno – on wygrywa wybory. Można było – skoro nie dało się bezpośrednio wykorzystać talentów Zyty Gilowskiej – zauważyć, jaką siłę stanowi proponowana przez nią narracja, i wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Można było skorzystać z jej wręcz rewolucyjnego pomysłu z kartką papieru i prostym dzieleniem, zrobić z tego wyborczy klip i wydać na jego emisję, codziennie od rana do wieczora, wszystkie pieniądze. Trzeba było zrozumieć, że droga do zwycięstwa leży w zaapelowaniu do tak bardzo ludzkiego pragnienia przeżycia. A więc można było wiele, i ja to dziś bardzo boleśnie czuję.
Wiem jednak z całą pewnością – i wciąż to powtarzam – że tego, czego nam zabrakło najbardziej, to modlitwa. I to modlitwa zarówno indywidualna, jak i powszechna. I że brakuje nam tej modlitwy od wielu już lat, i tak samo jak brakuje nam tej modlitwy, tak też nam brakuje tego, kto by nam tę modlitwę pomógł prowadzić, a mianowicie polskiego Kościoła. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, nie mam pojęcia, czy za tym stoi jakiś plan, czy tylko przypadek, czy zaledwie błąd, czy jakaś potężna zdrada, ale faktem jest, że już wiele lat temu polski Kościół opuścił swój lud. Opuścił swój lud i wydał go na pastwę najbardziej podłych żywiołów. Widziałem to wielokrotnie – jeszcze wtedy, gdy ci biedni, zapłakani ludzie, ściskający swoje różańce byli obszczywani przez hordy pijanej warszawskiej żulii, kiedy te znicze i te kwiaty, na polecenie warszawskich urzędników, były przez warszawskie służby miejskie pakowane do śmieciarek, kiedy wygarniturowani urzędnicy
prezydenta Komorowskiego zabierali otumaniałym warszawskim księżom sprzed ich zadartych z zadowolenia nosów Krzyż, ale też i wczoraj, gdy w moim kościele nasz ksiądz proboszcz, z okazji ważnego przecież wydarzenia, jakim są wybory parlamentarne, nie dość, że nie wezwał do modlitwy za Ojczyznę, to nawet na temat tych wyborów się nie zająknął. Zupełnie jakby nic szczególnego się nie działo. Jak słyszę, nie tylko mój ksiądz, ale w ogóle polscy księża we wczorajszą niedzielę bardzo powszechnie zademonstrowali, że ich te wybory nie dotyczą.
prezydenta Komorowskiego zabierali otumaniałym warszawskim księżom sprzed ich zadartych z zadowolenia nosów Krzyż, ale też i wczoraj, gdy w moim kościele nasz ksiądz proboszcz, z okazji ważnego przecież wydarzenia, jakim są wybory parlamentarne, nie dość, że nie wezwał do modlitwy za Ojczyznę, to nawet na temat tych wyborów się nie zająknął. Zupełnie jakby nic szczególnego się nie działo. Jak słyszę, nie tylko mój ksiądz, ale w ogóle polscy księża we wczorajszą niedzielę bardzo powszechnie zademonstrowali, że ich te wybory nie dotyczą.
No ale, czego się mogliśmy po nich spodziewać, skoro, jak się wydaje, nawet Episkopat nie uznał za stosowne zauważyć, że coś się właśnie decyduje? Zupełnie jakby ich zaczarował tryumfujący dziś Adam Darski. Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” uczciła Dzień Zwycięstwa wezwaniem do prawa do aborcji dzieci walczących o przetrwanie w inkubatorach. Wczoraj, jak podały rozbawione media, ksiądz kardynał Dziwisz tak pędził do wyborów, że zapomniał zabrać ze sobą dowód osobisty i jego kierowca musiał szybko wracać po dokument do Kurii, czy gdzie tam była ta szufladka. Wszystko się jednak dobrze skończyło i głos został oddany. Jest dobrze.
A więc dziś, kiedy wiem, że znaleźliśmy w bardzo przykrym położeniu, a ja sam okazałem się tak głupi, że tego co się kroi nie przewidziałem, nie bardzo mam ochotę ani na wypominanie sobie swojej naiwności, ani innym ich słabości. Natomiast zdecydowanie mam żal do Kościoła. Czuję ten żal i jednocześnie się modlę, by ta zdrada nie spuściła na nas jeszcze większej kary. Bo tego jestem już naprawdę pewien. Zasłużyliśmy sobie na nią stuprocentowo.
Zachęcam wszystkich do kupowania książki. Jest tuż obok i wystarczy kliknąć, by wejść do księgarni. Gwarantuje że warto. W samych Katowicach i w sąsiednich miastach głosowało na mnie ponad 400 osób. Gdyby oni wszyscy kupili po jednym egzemplarzu (a czemu nie?), już byśmy mogli się szykować do wydania kolejnej. A to przecież tylko Śląsk. A gdzie cała Polska?
Wczoraj o 21.00 czyli w momencie ogłoszenia wstępnych wyników miałem z jednej strony deja vu z wyborów 1993 roku, kiedy to SLD zatriumfowało a którego to triumfu symbolem był Urban wywalający jęzor do obiektywu kamery. Z drugiej zaś strony miałem wrażenie, podobne zresztą do tego sprzed 18 lat, że zapada jakaś czarna noc, jakiś koszmar nie mieszczący się w głowie, coś poza wszelkim pojęciem - przede wszystkim ze względu na trzeci wynik wiadomo-kogo. To już doba, jak zastanawiam się na tym - jak to jest możliwe, jak może zatriumfować takie bezgraniczne kłamstwo, arogancja, pogarda, pycha? I pierwszy raz w ciągu swojego życia zacząłem odczuwać wobec własnego narodu coś w rodzaju pogardy pomieszanej ze złością. Bo JAK ONI MOGLI oddać swój głos na TYCH ludzi, na TEN "system' jak można było w ten sposób legitymować wszystko co czego świadkami byliśmy po ale i sporo przed 10 kwietnia? Przecież 49% narodu ( wynik PO plus partia wiadomo-kogo) nie może być w Polsce W PEŁNI ŚWIADOMIE stawiać na tę podłość i zaprzaństwo. I jedyne wytłumaczenie to zaczadzenie milionów umysłów tym co Pan określa mianem "pop" ale nie tylko. W tym sensie że tak naprawdę, największym wygranym tych wyborów jest tow. Walter i jego imperium (można by dodać oczywiście i inne ośrodki, ale pozostańmy przy iti jako symbolu), sączące przez odbiorniki telewizyjne 24 godziny na dobę trującą mixturę rozrywki, informacji, propagandy, szumu. Mix który chłoną miliony ludzi, który działa podprogowo znieczula,zaczadza , hipnotyzuje. Ja wiem, że już pojawiają się głosy tzw. naszych publicystów wskazujących na to że owszem, propaganda antypisowska propagandą ale przecież Kaczyński mógł to, mógł tamto, siamto, nie można wszystkiego zwalać na nieprzyjazne media etc.. Otóż do cholery można.
OdpowiedzUsuńInnej możliwości nie ma. Nie ma tym kraju aż tylu ludzi złych.Nie można gardzić własnym narodem. Przypomina się modlitwa na końcu filmu "Pogarda". Zgadzam się. Po wyborach jeszcze bardziej aktualna niż jeszcze kilka dni temu.
"Każdy twój wyrok przyjmę twardy. Przed mocą Twoją się ukorzę. Ale chroń mnie Panie od pogardy... Od nienawiści strzeż mnie Boże"
A miała być piękna jesień ha ha.....
OdpowiedzUsuńCzy ktoś zdobył mniej głosów na Pana liście? ha ha
OdpowiedzUsuń"Widziałem to wielokrotnie – jeszcze wtedy, gdy ci biedni, zapłakani ludzie, ściskający swoje różańce byli obszczywani przez hordy pijanej warszawskiej żulii, kiedy te znicze i te kwiaty"
OdpowiedzUsuńNie wierze, że widząc takie sceny nie zrobiłeś zdjęcia. Pokaż choć jedno
@nicker
OdpowiedzUsuń"Każdy twój wyrok przyjmę twardy. Przed mocą Twoją się ukorzę. Ale chroń mnie Panie od pogardy... Od nienawiści strzeż mnie Boże"
Ja najwięcej nienawiści widzę z Waszej strony
Jest takie powiedzenie, że jeśli Bóg chce jakiegoś człowieka ukarać, to spełnia wszystkie jego życzenia.
OdpowiedzUsuńOtóż życzeniem bardzo wielu księży biskupów było to, by podlegli im księża nie angażowali się politycznie (bo z tego bierze się niepotrzebny zamęt i „gadanie” w mediach), a ci od których wiele w Polsce zależy zrozumieli (przyjęli do wiadomości), że a-polityczność Kościoła tak naprawdę polega na tym, iż jest on w stanie z wielu rzeczy zrezygnować (np. z obrony Krzyża), byleby tylko nie stracić życzliwości rządzących.
I dobry Bóg, w ciągu minionych miesięcy to pragnienia naszych Pasterzy spełnił. Skutki zaś tego spełnionego życzenia, wynik wczorajszych wyborów dość jasno już pokazuje.
Dostaniemy w dupę wszyscy.
Za co? W pedagogice Bożej nie ma „za co?” („za co?” istnieje w Bożej sprawiedliwości, ta jednak ujawnia się w doczesności w sposób tak przedziwny, że właściwie utożsamia się z miłosierdziem), ale jest za to „po co?”
Po co więc? Może po to, byśmy – jako Polacy - stali się wreszcie środowiskiem, w którym może najpierw pojawić się, a potem z niego wyjść owa „iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Chrystusa”.
A może zaledwie po to, byśmy zrozumieli, że nie można bezkarnie rozgrzeszać „szpiclów, katów i tchórzy”, jeśli ci wpierw nie żałują za grzechy i nie wzbudzają postanowienia poprawy (obejmującego także restytucję).
Może też po to by stało się dla nas, tworzących Kościół jasnym, że jeśli całą wspólnotą Kościoła pod przewodnictwem Pasterzy i w łączności z Nimi, nie ujmujemy się jednoznacznie za bezbronnymi, których „zdradzono o świcie”, to i za nami nikt się nie ujmie.
P.S.: Ja się modliłem. I to bardzo gorliwie…
P.P.S.: Nie jest Pan naiwny. A pańskie diagnozy dotyczące naszego, polskiego życia nie są chybione. Wręcz odwrotnie: właśnie teraz wyraźnie widać, jak bardzo są trafne.
Tego "oleja', pozwól Toyahu, że oleję(przepraszam).
OdpowiedzUsuńMasz rację, Kościół nas zdradził. Przypominam sobie - w latach 80.- byłam na jakiejś mszy, w czasie której ksiądz odnosił się do słów o "upolitycznieniu"księży. Takie słyszało się zewsząd zarzuty...
Tłumaczył, że gdyby kościół przemilczał to, co dotyczy jego ludzi, gdyby nie mówił o aktualnych bolączkach, nieprawościach, niesprawiedliwości etc., to znaczyłoby , że prowadzi jakąś politykę.Kościół jednak nie może prowadzić polityki, on musi mówić prawdę, musi nazywać zło złem, a dobro dobrem. Nie może udawać i przemilczać.
Czyżby więc nasz obecny Kościół zajmował się polityką? Na to wygląda.
Ja w swoim kościele nie usłyszałam słów potępienia słynnego satanisty czy domagania się o prawdę nt Smoleńska. Nic.
Przykre. Dobrze, że jest jeszcze kilku odważnych. Kilku....
@Toyah
OdpowiedzUsuńWróciłem z comiesięcznej Mszy Świętej w Katedrze Św. Jana w intencji poległych 96 ofiar tragedii, i z marszu pod Pałac Namiestnikowski - miejsce gdzie znajdował się ten Krzyż.
Ludzi oceniam, że było więcej niż w zeszłym miesiącu (2 tysiące?), cały czas padał deszcz.
Marsz rozpoczął się pieśnią Konfederatów Barskich:
"Nigdy z królami nie będziem w aliansach,
Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi,
Bo u Chrystusa my na ordynansach,
Słudzy Maryi.
Bóg naszych ojców i dziś jest z nami!
Więc nie dopuści upaść w żadnej klęsce,
Wszak póki On był z naszymi ojcami,
Byli zwycięzce !
Ze skowronkami wstaliśmy do pracy
I spać pójdziemy o wieczornej zorzy.
Ale w grobowcu my jeszcze żołdacy
I hufiec Boży.
Bóg jest ucieczka i obrona naszą!
Póki On z nami całe piekła pękną !
Ani ogniste smoki nas ustraszą
Ani ulękną..."
(i jeszcze - wszystkie zwrotki)
Potem, w czasie marszu różaniec...
Po dojściu pod Pałac - Hymn Narodowy.
Krótkie przemówienie Jarosława Kaczyńskiego: "Nasza droga do prawdy będzie trudniejsza ale prawda zwycięży..."
Następnie odczytano Apel.
Ks. Małkowski odmówił modlitwę, która była jak krótka homilia...
Zgromadzenie zakończono Odśpiewaniem: Boże coś Polskę...
...
"Tylko pod Krzyżem, tylko pod tym znakiem
- Polska jest Polską, a Polak Polakiem."
Jeszcze wiele przed nami, wiele upodlenia...
@nicker
OdpowiedzUsuńJa mam kłopot z tą nienawiścią. Dziś mi ktoś powiedział, że to wszystko dzieje się w związku z moją nienawiścią.
A zatem, jak idzie o nienawiść, potrafię modlić się tylko przy pomocy psalmów.
@Toyah
OdpowiedzUsuńNo mnie właśnie najbardziej zasmucił ten mój brak zdolności oceny sytuacji, ja naprawdę wierzyłem w Zwycięstwo. Więc wczoraj o 21.00 dostałem obuchem w łeb, czemu zresztą dałem wyraz na tym blogu.
Zgadzam się, że nie ma co doszukiwać się błędów w kampanii, to zupełnie nie o to chodzi (dla mnie na przykład, zabrakło Smoleńska - ale ja, wiadomo, jestem syczącym z nienawiści podłym, zacofanym moherem).
Źródła tego szukałbym w urbanowej nominacji Waltera do pionu służby propagandowej - ze stron IPN:
W lutym 1983 r. Urban zaproponował utworzenie w resorcie gen. Czesława Kiszczaka specjalnego pionu służby propagandowej, który miał się zająć głównie programowaniem i realizacją "czarnej propagandy". Wśród trzech propagandzistów zaproponowanych MSW przez Urbana znalazł się Mariusz Walter, dziś członek rady nadzorczej TVN.
http://www.ipn.gov.pl/wai/pl/18/4349/PRZEGLAD_MEDIOW__20_grudnia_2006_r.html
I tak to się nadal toczy
...
@toyah
OdpowiedzUsuńCo Ty z tą "nienawiścią"?
Grzechem jest nienawidzić dobro. Zło trzeba nienawidzić.
@olej
OdpowiedzUsuńOczywiście że mam tę zdjęcia. I nie tylko te. Ale Ci ich nie pokażę. Przede wszystkim dlatego, że to są zdjęcia prawdziwego męczeństwa, a ja nie chcę byś się przy nich onanizował.Poza tym, ja Ci ję pokażę, a Ty, kiedy już zrobisz swoje, powiesz że to fotomontaż i każesz mi pokazać następne. I tak w kółko. A tego nie chcę tym bardziej. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
@Toyah
OdpowiedzUsuńks. Dr. Natanek, wyrzucony na zbity pysk przez Kardynała Dziwisza bardzo dokładnie, szczegółowo i analitycznie wyjaśnia przyczynę tego stanu kościoła. A nie jest to stan polski tylko ogólnoświatowy i dosłownie wszędzie w Europie jest dużo gorzej niż w Polsce.
Myślę że trzeba się strzec fałszywych kapłanów i nie chodzić do tych kościołów. Co wiąże się przeważnie z koniecznością dojazdu.
Generalnie rzecz biorąc, moim zdaniem chrześcijaństwo zmierza powoli do sytuacji podobnej do 1. i 2. stulecia, czyli prześladowanej przez państwo mniejszości.
PS. Jest ciekawa analogia, podobnie jak Ty ks. Natanek został (bezprawnie) pozbawiony środków do życia przez kurię i musiał się zarejstrować w KRUSie jako rolnik!
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńZacząłem Księdza czytać i pomyślałem, że przypomnę Księdzu, że są zaległości. Ale teraz myślę, że lepiej niech już tak zostanie. Bo każde następne zdanie sprawi, że się popłaczę. A ja się płakać wstydzę.
@toyah
OdpowiedzUsuńA ja usłyszałam tydzień przed wyborami w kościele apel, żeby katolicy kierowali się przy wyborze posłów wartościami, którym otwarcie hołdują kandydaci. Zostało to odczytane jako wezwanie biskupów, ale ponieważ odbyło się to w wiejskim kościele, to podejrzewam samowolkę proboszcza.
Hierarchowie prowadzą Kościół polski do zagłady. Jedyna nadzieja w wiernych, w ludziach, którzy podejmują modlitewną krucjatę za Ojczyznę. Chyba trzeba się przyłączyć. Nie widzę innego wyjścia.
@Eliza
OdpowiedzUsuńJa myślę, że jest ich więcej, niż wielu. Problem w tym, że wielu też nie ma.
@TOYAH & all
OdpowiedzUsuńPo prostu było jeszcze za wcześnie. Jeszcze nie nadeszła pora.
Być może nigdy nie nadejdzie.
Ale powinniśmy postępować tak, jakby ten czas miał nadejść. Prędzej czy później.
@olej
Jesteś rzadki jak rozpuszczalnik.
@don P.
2 lata temu nad morzem.Jeden z kurortów.
Niedziela.
Msza święta.
X.proboszcz żali się, że musiał bardzo przyciszyć melodię graną przez zegar kościelny.
Ktoś zaskarżył, że przeszkadza w wypoczynku i śnie /10:00, 12:00/.
Że prawdopodobnie będzie całkiem musiał wyłączyć melodię...
Co to za pasterz, który nie broni własnych owieczek przed wilkami?
Nie on jeden.
Takie wrażenie sprawia cały Kościół w Polsce.
Pozdr.
@raven59
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że o tym wspomniałeś. Obawiam się, że z tego żalu, wielu z nas o tej dacie dziś zapomniało.
@Kozik
OdpowiedzUsuńNo więc ja uważam, że Smoleńska było tyle ile trzeba. Zabrakło Gilowskiej i jej przekazu. W jakiejkolwiek formie. Trzeba było bardziej zaapelować do ludzi, którzy mają swoje własne zmartwienia.
Przegral PIS. Bez CZYNNIKA ZEWNETRZNEGO nie jest mozliwa zmiana mentalnosci w Polsce.
OdpowiedzUsuń@orjan
OdpowiedzUsuńNie połapałeś się. Mój komentarz o nienawiści był odpowiedzią na zacytowaną modlitwę. A jego sens był taki, że ja jestem jak najbardziej za. A więc... tak zwana kula w płot.
@PLK
OdpowiedzUsuńBędę jeszcze o tym pisał. Może jutro.
@Marion
OdpowiedzUsuńJa usłyszałem w swoim kościele w samo południe niedzieli wyborczej! Na koniec mszy proboszcz zaintonował: "Boże, coś Polskę!"
@PLK
Jeśli będziesz jeździł do innej parafii, to co stanie się z Twoją?
Eucharystia jest ważna "ex opere operato" (sama przez się), czyli niezależnie od sprawiedliwości szafarza.
Może Twój proboszcz sam się lęka i potrzebuje wsparcia.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPewnie, że zabrakło Gilowskiej. Ale ja już słyszę to wycie systemu o niezależności Rady Polityki Pieniężnej.
@Eliza
OdpowiedzUsuń(po korekcie)
@Eliza
Kościół w pierwszym rzędzie zdradził Tego, dla którego jest.
Ściślej biorąc, nie Kościół, bo "dłużej klasztora, niźli przeora"
Bywały już w naszej historii osłabienia misji wśród hierarchów. Bywały osłabienia ducha wśród wiernych. Ale zarówno Kościół, jak i Polska oraz ich wzajemna więź wytrzymały.
Teraz też wytrzymają, bo są wieczne.
@Toyah
OdpowiedzUsuń"kulą w płot"
Ja tylko strzelam, nosi kto inny :)
Wesoło nie jest, ale ja dostrzegam spokój u Prezesa. Myślę, że on jest przygotowany na to co nadchodzi. On jadł już z najgorszego pieca. Dla niego może być już tylko lepiej. I czeka. I się szykuje a jest wyćwiczony w cierpliwości. Jest przy tym na tyle odpowiedzialny, że nie opuści nas. I my nie możemy opuścić jego. Liczy na nas i wie, że będziemy mu potrzebni bardziej niż Poręba, Gilowska czy Macierewicz. My, którzy stoimy tu za nickami.
OdpowiedzUsuń@Koziku
OdpowiedzUsuń"wycie systemu o niezależności RPP"??? - Dura lex, sed lex. Myślę, że partii, która ma taką a nie inną nazwę, której sprzyjasz ta maksyma powinna być szczególnie bliska. Szczerze wątpię żeby zaangażowanie Pani Zyty Gilowskiej zmieniłoby cokolwiek. Ale nawet gdyby to Ona sama nie wierzyła w to zwycięstwo inaczej zrezygnowałaby z tego stanowiska w RPP i poparła PiS. Wiedziała, że tak się nie stanie i wycofała się z kampanii wyborczej na rzecz PiS.
Jędrzej I.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJames napisał - "Było jeszcze za wcześnie".
Otóż ja też tak uważam i zaraz to wytłumaczę.
A Ty wcale się nie myliłeś ani nie jesteś niepoprawnym optymistą. Twoje diagnozy są zazwyczaj słuszne, a analizy błyskotliwe.
No więc tak: jesteś humanistą o szerokim spojrzeniu. Więc może co nieco słyszałeś o układach dynamicznych, stanach wzbudzenia i generatorach.
Otóż nie ulega wątpliwości, że społeczeństwo an masse jest takim układem dynamicznym, że gdy zostaną spełnione pewne określone warunki, to staje się one samoistnym układem generacyjnym, który prowadzi do zmiany stanu.
Aby ta zmiana stanu nastąpiła, niezbędne warunki muszą osiągnąć coś jakby "masę krytyczną".
Do tego, niestety, teraz w 2011 roku jeszcze nie doszło,tak jak to było w 1956, lub 1980. Ale takie zjawisko właśnie w tym roku mieliśmy w wielu krajach arabskich.
I jestem przekonany, że Jarosław Kaczyński właśnie tak samo rozumie dynamikę przemian, mówiąc o przyjściu Budapesztu.
Całkiem możliwe, że ten krytyczny stan można było już osiągnąć teraz.
Nikt tu nie wspomniał, że zaczadzeni koledzy, czy to z NE, czy od JKM, wykonali kawał rozbijackiej roboty. To przewlekła choroba polskiej prawicy. Gdy tylko zawieje wiatr w żagle, to zaraz znajduje się setka sterników, którzy chcą płynąć własnym kursem.
Nikt tak naprawdę nie wie, co jest tym punktem zwrotnym, po którym osiąga się "masę krytyczną".
Jedno jest pewne - ten punkt istnieje i jest coraz bliżej.
Prezes cierpliwie na niego czeka, a ja, podobnie jak wielu, sobie myślę, że tak na prawdę, to on sobie w tej chwili odpuścił.
Po co brać ten cały burdel teraz właśnie na swoje barki, wyczyniać jakieś potworne łamańce koalicyjne, kiedy już wkrótce wszystko zostanie podane na tacy.
Chyba warto jeszcze trochę poczekać.
A Ty Toyahu pisz i podtrzymuj nas na duchu.
@Jędrzej I
OdpowiedzUsuńJa też wiedziałem, że tak się nie stanie
I co z tego?
Mam z tego powodu "zachcieć" złego?
@Maciek
OdpowiedzUsuńZauważyłeś że w poniedziałek rano ludzie mieli głowy spuszczone i twarze zatroskane dokładnie tak samo jak tydzień wcześniej? Żadnej satysfakcji, żadnych wesołych rozmów, żadnej nowej nadziei. Jakby wracali z pracy, za którą i tak nikt im nie zapłaci.
@Kozik
OdpowiedzUsuńAle ja to wiem. Moja propozycja była taka, żeby wykorzystać jej pomysł z tą kartką papieru i prostym dzieleniem jako podstawę kampanii. I w ogóle, żeby pójść raczej w te stronę.
No i modlitwa.
@orjan
OdpowiedzUsuńA, to w tej sytuacji zwracam honor. Musimy tylko jeszcze wytropić tego co Ci dopisał: 'Co ty z tą nienawiścią?' )
@zawiślak
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, Przede wszystkim dlatego, że boję się, że jeśli ta sprawiedliwość będzie tak dłużej deptana i upokarzana,i my się zmarnujemy. Staniemy się zimni, cyniczni i głupi.
Ja stoję na stanowisku, że z samego dna ciężej się powstaje. I dlatego nie wierzę w teorie mówiące o tym, że Kaczor odpuścił końcówkę, przeszarżował medialnie, by tych wyborów nie wygrać.Ja nie chcę w to uwierzyć. Jeśli to prawda, to ja nie czuję się z tym dobrze. "Spalona ziemia" to nie jest to czego Polska potrzebuje, nawet przejęta przez rząd PiSu.
OdpowiedzUsuń@zawiślak
OdpowiedzUsuńNo dobrze, więc jaki scenariusz widziałbyś, gdyby PIS wygrało, lecz nie tak wysoko, aby samemu powołać rząd i mieć większość w Sejmie. To byłoby raczej bardzo mało prawdopodobne.
@zawiślak
OdpowiedzUsuńMogę Cię zapewnić, że to całe gadanie o spalonej ziemi to mit. I to mit wyjątkowo głupi. Warto by było jedynie wiedzieć, czy ci co go propagują, wiedzą że kłamią.
Polityk zawsze chce wygrać wybory, Wygrana jest czasami mniej korzystna, czasem bardziej, ale zaplanowana przegrana, oznacza, że skazuje sie w szybkim tempie na polityczna emeryturę.
OdpowiedzUsuńToyahu,
OdpowiedzUsuńCo do przyczyn naszej porazki,lub inaczej zamkniecia sie w ramach tzw.zelaznego elektoratu to polecam ostatnie wystapienie premiera Camerona na zjezdzie konserwatystow w Birmingham.
Rozumiem wszystkie roznice dzielace oba kraje lecz mimo wszystko styl i sposob w jaki PM wyraza swoja polityke,sposob w jaki stara sie przyciagnac do swoich dzialan nowych obywateli moze byc wzorem dla niejednego przywodcy prawicy nie tylko w Polsce.
@orjan
OdpowiedzUsuń"Eucharystia jest ważna "ex opere operato" (sama przez się), czyli niezależnie od sprawiedliwości szafarza."
Ważna tak ale niegodna! Taka eucharystia po prostu mało daje.
Większość ludzi nie ma innej możliwości jak głosować nogami. Niech hierarchia widzi że pseudo nowoczesne kościoły tracą wiernych.
@Iza
OdpowiedzUsuńNie ma zaplanowanej przegranej. Jest trzeźwa ocena sytuacji. To nie szachy, gdzie mówi się szach-mat.
Wyczekiwanie na odpowiedni moment jest, szczególnie w polityce, wielką sztuką.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńAle co to znaczy "trzeźwa ocena sytuacji" i "wyczekiwanie na odpowiedni moment"?
Czy tym momentem będzie sytuacja gdzie wszystko będzie sprzedane, inflacja=xxxx%, skarb pusty a jedynym zawodem z przyszłością komornik? Ja nie mam scenariusza o który mnie pytasz. Tego scenariusza oczekuję od Kaczora, on ma moje umocowanie poprzez głos wyborczy. Ja to czuję intuicyjnie, że tzw. "spalona ziemia" to wariant fatalny. I to mi wystarcza. Poza tym nie rozumiem Twojej zbitki "Nie ma zaplanowanej przegranej. Jest trzeźwa ocena sytuacji".
W Internecie i innych mediach ludzie których "nigdzie indziej nie zaproszono" dzień i noc wznoszą okrzyki przeciw rzekomo prowadzonej z ambon agitacji.
OdpowiedzUsuńKościół dał się zastraszyć, a kto wie - może nawet część hierarchów poszła na układ. Nieszczęśni głupcy będą teraz rozgrywani przez PO i RPP.
@toyah (06:52)
OdpowiedzUsuńZatkało mnie, przemyślałem intensywnie w obie strony i doszedłem do jedynego, możliwego wytłumaczenia:
Zaufanie wzajemne między nami dwoma doszło do tego poziomu, że obaj odpuściliśmy staranne czytanie, co drugi pisze.
Tak dalej być nie może !!! :) :) :)
@Zawiślak
OdpowiedzUsuń"... nie wierzę w teorie mówiące o tym, że Kaczor odpuścił końcówkę ..."
No pewnie, że nie! Jarosław jest fighter z rodu rycerzy walczących twarzą w twarz (w mordę!), a nie z rodu ciurów czekających w obozie na dźganie obalonego wroga.
Poza tym, walczy się nie tylko o zwycięstwo pewne, ale także o szansę zwycięstwa. Tak przynajmniej czynią dżentelmeni.
Most Muliwijski wyznacza szansę wyrównania sił niewyobrażalną dla wsiewo sorta pokrak moralnych.
@PLK
OdpowiedzUsuń"Taka eucharystia po prostu mało daje."
Tobie potrzebny jest nasz Don Paddington, a nie ja!!!
Piszę to z całego serca.
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńNawet nie będę dyskutował. To są zbyt wielkie różnice historyczne i cywilizacyjne.
@Rain
OdpowiedzUsuńW układ nie wierzę. Na pewno nie w układ powszechny. Cześć z nich to zgnuśniali głupcy, a część zastraszeni biedacy. Dziś spotkałem mojego proboszcza - tego co słowem nie wspomniał o wyborach - i on wszystko świetnie wie. Pełne zrozumienie. Tyle że się boi.
@orjan
OdpowiedzUsuńTak jest! Musimy temu powiedzieć STOP.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDziekuje pieknie.
A może modlitwy zostały wysłuchane i w jakiś tajemniczy sposób się realizują. Cierpliwości, poczekajmy jeszcze. I obserwujmy.
OdpowiedzUsuń@Plusk
OdpowiedzUsuńOby Twoje słowa rozeszły się ... jak kręgi na wodzie ;)
Co my możemy wiedzieć? Wiary potrzeba!
@Plusk
OdpowiedzUsuńMoże i tak? W końcu, cóż my wiemy?
Ładnie to powiedziałeś/aś.
@orjan
OdpowiedzUsuńNo popatrz tylko, jak nam się to spodobało. Jednakowo.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak mnie jakoś naszło. Czytam Twoje teksty od paru lat i jest mi to co piszesz bardzo bliskie. Jeśli chodzi o końcówki to o rodzaj męski poproszę.
@Plusk
OdpowiedzUsuńOkay, Szefie. Będę pamiętał.