Daję słowo, że nie mam jakiejkolwiek
satysfakcji z powtarzania tego po raz kolejny, ale faktem jest, że w momencie
gdy najpierw wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, a następnie Prawo i
Sprawiedliwość uzyskało samodzielną przewagę w Parlamencie, wiedziałem, że jest
już tylko kwestią tygodni, jak środowiska pro-life najpierw zaczną zbierać
podpisy pod projektem zmian w ustawie o ochronie życia poczętego, następnie
oczywiście odpowiednią ich liczbę zbiorą, w konsekwencji projekt trafi do Sejmu
i w tym momencie rozpęta się chryja, jakiej świat nie widział, i niech Dobry
Bóg nas broni, byśmy potrafili się jakoś spod niej wygrzebać. Kilkakrotnie już od
początku III RP mieliśmy okazję oglądać skutki wprowadzania do debaty
publicznej kwestii aborcji i one zawsze były takie same, a więc z jednej strony
świat krzyczał, że katolicy chcą zabijać kobiety, a te, które jakimś cudem ocaleją,
wsadzać do więzienia, po przeciwnej stronie stali obrońcy życia, trzymając w
ręku plakaty ze zdjęciami rozerwanych na strzępy nienarodzonych dzieci, a na
samym końcu tego wszystkiego nikt już nawet nie myślał ani o tych dzieciach,
ani o tych matkach, tylko każdy rozglądał się za jakąś porządną strzelbą z
pełnym magazynkiem.
A dla mnie, który ma w pamięci tamte
awantury, było oczywiste, że tym razem będzie jeszcze gorzej, a to z tego
mianowicie powodu, że ponieważ przez te wszystkie lata udało nam się osiągnąć
stan, gdzie liczba aborcji spadła do jakiegoś 1000 rocznie, z czego 999 to dzieci
z zespołem Downa – a ów wyjątek to ta Marysia, która poszła do łóżka ze
Staszkiem, tyle że potem, za namową rodziców, oboje zdecydowali, że to jednak
był gwałt – obok tych zabijanych i wtrącanych do lochów matek pojawi się
kwestia prostej eugeniki. My zatem nadal będziemy pokazywać te same zdjęcia
zakrwawionych nóżek i rączek, a oni będą nam tłumaczyć, jak to ciężko jest żyć
mając przed sobą jakiegoś ohydnego potworka. I powiem szczerze, że w pewnym
momencie, mimo oczywistych obaw, miałem jakąś nadzieję, że właśnie przez to iż
tym razem chodzi już tylko o te dzieci z Downem, uda nam się poprowadzić debatę
w taki sposób, by publiczną uwagę skoncentrować właśnie na nich, a więc na tym
co realne. Że tym razem będzie tak, że kiedy oni będą powtarzać te swoje
dyrdymały na temat zgwałconych kobiet, kobiet z ciążą pozamaciczną, oraz kobiet
wtrącanych do więzień, my będziemy się ujmować za dziećmi z zespołem Downa i w
efekcie doprowadzimy do tego, że liczba aborcji w Polsce spadnie do
praktycznego zera, i to w dodatku przy powszechnym społecznym poparciu. Nic z
tego. Obrońcy życia najpierw przedstawili projekt, w którym faktyczny problem
został przysłonięty przez zapis o „całkowitym zakazie”, dodatkowo wsparty przez
słowo „więzienie” i od tego momentu kwestię ochrony życia poczętego szlag
trafił. I oczywiście nie miało już znaczenia, że to nie był ani projekt
rządowy, ani projekt PiS-u, ani też nie pomogło oświadczenie samego Jarosława
Kaczyńskiego, który powiedział, że on osobiście jest przeciwko nowemu
projektowi; atak został skierowany w jedynym możliwym kierunku, a więc
przeciwko obecnej władzy. I w tym
momencie stało się też oczywiste, że parlamentarna większość nie będzie miała
żadnego wyjścia jak ów projekt odrzucić i zrobić to możliwie jak najszybciej,
zanim ludzie zaczną rzucać kamieniami w policję i będziemy tu mieli normalny
Paryż. A z tym to już sobie tak prosto jak Francuzi nie poradzimy.
W jakiej zatem jesteśmy sytuacji dziś.
Otóż, dzięki Bogu, w nie najgorszej. Oczywiście, straty są duże i należy się
spodziewać, że przez jeszcze jakiś czas, z jednej strony, owo towarzystwo spod
znaku „czarnego protestu” będzie próbowało grać informacją, że oto kobiety
pokonały Prawo i Sprawiedliwość, a najbardziej zaczadzeni tak zwani „obrońcy
życia” będą krzyczeć o zdradzie PiS-u, co może nawet wpłynąć na niedobry ruch w
sondażach, ale najgorsze na szczęście już mamy za sobą. Dziś wiele zależy od
tego, jak wobec tego kryzysu postąpi rząd. Już wczoraj bardzo dzielnie
zachowała się premier Szydło, obiecując pomoc dla matek chcących urodzić dzieci
z zespołem Downa, na co „czarny protest”, poza argumentami ściśle eugenicznymi,
nie ma już nic, a to ich niemal z automatu ustawia w pozycji przegranej. Jednak
następnym krokiem powinno być jak najszybsze przedłożenie przez rząd projektu
ustawowego zakazu aborcji na dzieciach z zespołem Downa, czemu powinna
towarzyszyć bardzo szeroka i najbardziej profesjonalnie przeprowadzona kampania
informacyjna. I w ten sposób dojdziemy do upragnionego przez nas stanu, gdzie w
Polsce aborcja będzie całkowicie zakazana, a ta banda ludożerców, wraz owym
legionem pożytecznych idiotów, nawet tego nie zauważą.
Jednocześnie też Terlikowski, Bosak i
reszta opuszczą wreszcie tę scenę, no bo jakoś głupio tak stać i opowiadać jak
to gdzieś ktoś zgwałcił dwunastoletnie dziecko, ono zaszło w ciążę, zjadło
tabletkę na wrzody żołądka i, zamiast siedzieć w poprawczaku, bezkarnie chodzi
po wolności.
Przypominam że moje książki, w
tym ta najnowsza z listami od Zyty Gilowskiej, są jak zawsze do kupienia w
księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Polecam gorąco.