Pokazywanie postów oznaczonych etykietą queer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą queer. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 czerwca 2022

O świętych Rui, Poróbstwie i zmianach na skórze

     Przyznaję, że kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem, sprawę praktycznie zlekceważyłem. Trochę dlatego, że lekarz który mi o tym opowiedział był bardzo zwięzły i przy tym za bardzo jak na mnie chaotyczny w swojej opowieści. Rzecz natomiast sprowadzała się do tego, że on, jako doświadczony laryngolog, przyjmuje ostatnio zaskakująco dużo pacjentów – zwłaszcza bardzo młodych – którzy skarżą się na dolegliwości będące wynikiem uprawiania przez nich seksu, którzy oni sami uważają za nowoczesny, a który jednak jednocześnie im najwyraźniej szkodzi. Mimo jednak, że, jak wspomniałem, słów owego lekarza jakoś szczególnie nie przeżyłem, to z nich zapamiętałem coś, co mam w głowie do dziś: „Ja nie wiem, jak im mam mówić, że oni zapewne wkrótce umrą”.

     Zlekceważyłem więc ową informację, jednak jakiś czas potem rozmawiałem z zaprzyjaźnionym kuzynem ginekologiem, któremu wspomniałem o tamtej wcześniej rozmowie i poprosiłem, by mi wyjaśnił, o co mogło tam chodzić, a on mi powiedział, że problem polega na tym, że o ile kiedyś były trzy czy cztery rozpoznane choroby weneryczne, dziś są ich grube dziesiątki, a większość z nich nawet nie opisana. No i też część z nich zabójcza. Ponieważ jednak rozmowa nasza była krótka i nie wyszła poza tę parę słów – z lekarzami często tak jest, że oni to czym się zajmują traktują z czymś co może wyglądać na lekceważenie, ale tak naprawdę jest zwykłą rutyną – i to w jakiś sposób zlekceważyłem, a następnie wyparłem z pamięci przez inne, bardziej może doraźne, tematy.

     I oto, proszę sobie wyobrazić, po wielu latach przerwy, zajrzałem do mojej lekarki, pewnej pani dermatolog, która z niewiadomego powodu mnie bardzo lubi i nawet, jak mi powiedziała, czasem się zastanawiała, co u mnie słychać, a więc sobie porozmawialiśmy. Nie wiem czemu tak – choć się oczywiście domyślam – jedną z pierwszych rzeczy o jakiej zaczęła mi ona opowiadać, to było to, że w ostatnich latach ona ma strasznie dużo, „wielokrotnie więcej niż kiedykolwiek”, pacjentów – najczęściej bardzo młodych ludzi spod znaku LGBT. Są to albo zwykli homoseksualiści, czy lesbijki, albo, coraz częściej osoby w trakcie lub po zmianie płci, ale czasem też osoby heteroseksualne o szczególnie rozwiniętych tak zwanych „potrzebach” i wszyscy oni przychodzą prosząc o radę w kwestii różnego rodzaju przypadłości, które ich dopadły. Skąd ona wie, jakie są ich seksualne upodobania? O tym też mi powiedziała. Otóż oni wszyscy, niemal bez wyjątku, opowiadają o nich bez cienia zawstydzenia, a wręcz z przedziwną otwartością. Pytałem ją czemu jej zdaniem oni wszyscy są tacy wyluzowani, a ona mi odpowiedziała, że prawdopodobnie większość z nich jedzie na prochach. Przyszła oto do niej dziewczyna, cała w tatuażach i kolczykach i poprosiła o radę, bo, jak powiedziała, ma ona aktualnie pięciu partnerów, z czego wszyscy się zabezpieczają, a jeden stanowczo odmawia, i ona chciała by sprawdzić, czy to co u siebie zauważyła to coś poważnego, czy może nic takiego. Opowiedziała jej o tym z takim spokojem jakby rozmawiały o pogodzie. 

     Ale to tylko taka anegdota. Dalej było znacznie poważniej. Oto opowiedziała mi moja pani dermatolog, że wszyscy ci chłopcy i dziewczyny, ewentualnie niby-chłopcy i niby-dziewczyny, a jak sama twierdzi, jest ich więcej niż kiedykolwiek, zgłaszają się do niej z problemami, na które ona często nawet nie ma odpowiedzi. Jak mi powiedziała, to co ona ogląda, to często coś, czego ona nie jest w stanie zdiagnozować, a o czym wie, że jest czymś śmiertelnie poważnym. Mówi mi moja pani dermatolog – spróbuję jej słowa sparafrazować – „Wie pan, człowiek ma w sobie pełno dziur i oni w te dziury wkładają wszystko co im przyjdzie do głowy. W dodatku często mają partnerów z jakichś egzotycznych krajów, którzy przenoszą choroby jakich my tu nie znamy i nie mamy nawet pojęcia jak je leczyć. Ale nie tylko to. Przychodzą do mnie kobiety, które usunęły sobie piersi i chcą być mężczyznami, oraz mężczyźni, którzy uznali że są dziewczynami i oni też się boją, że z ich skórą dzieje się coś bardzo niedobrego. A ja nie wiem, jak mam im pomóc”.

     Byłem u mojej dermatolog ostatnio dwa razy i, jak mówię, ona już za pierwszym razem sama z siebie zupełnie zaczęła mi opowiadać o tych sytuacjach, a ponieważ tego było tak dużo i jednocześnie tak gęsto, że gdy zjawiłem się tam na drugi dzień (tak szczęśliwie wyszło), zapytałem, czy to wszystko rzeczywiście tak się ma, jak mi ona opowiedziała i ona mi wszystko bardzo dokładnie powtórzyła. A jednocześnie powtórzyła mi to, co mi powiedziała wspomniana na początku pani laryngolog: wielu z nich niedługo prawdopodobnie umrze.

      Jeśli w miarę uważnie obserwujemy rozkład sił na naszej dzisiejszej scenie społeczno-politycznej, zapewne zauważyliśmy, jak często środowiska LGBT skarżą się, że wiele z osób występujących pod ową tęczową flagą popełnia samobójstwa, nie mogą znieść prześladowań, jakie je spotykają ze strony polskich faszystów. Osobiście nie ma dnia bym nie widział tu w okolicy chłopców prowadzających się za rękę, czy dziewcząt całujących sie na ławkach w parku i nigdy nie zauważyłem, by ktokolwiek, nawet nie że ich zaatakował, ale choćby spojrzał w ich kierunku. Sam, ile razy trafiam na tego typu scenkę, dyskretnie odwracam wzrok. Myślę jednak, że kiedy oni sami są tak strasznie szczęśliwi w tym swoim miłosnym uniesieniu, to jednocześnie drżą ze strachu przed śmiercią, a co może gorsza, przed sytuacją gdy nie będą już nawet wiedzieli, kim są i czego są, a nienawiść zewnętrznego, nietolerancyjnego świata jest już dla nich tylko kiepską wymówką.

      


       

    

Nok nok! Chuju ar?

  Bóg mi świadkiem, że ile razy zdarzy mi się tu coś napisać na temat języka angielskiego i kompleksów, jakie w tym właśnie oblazły z...