Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polsa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polsa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 sierpnia 2014

Michał Figurski już nie lubi Marysi Peszek

W poprzedniej notce, tej z felietonem z „Warszawskiej Gazety”, wspomniałem – swoją drogą, chyba niedobrze, że tylko wspomniałem, bo tak naprawdę to był główny temat i sens owego tekstu – o wywiadzie, jakiego tygodnikowi „Wprost” udzielił człowiek nazwiskiem Michał Figurski. Myślę, że większość z nas wie, kto to taki ów Figurski, na wszelki wypadek jednak krótko przypomnę. Figurski to człowiek, który od lat już wielu, tworząc dziennikarską parę z Kubą Wojewódzkim (o nim też słyszeliśmy), znany jest z tego, że, jak to mówi młodzież, „obsrywa” wszystkie świętości kojarzone z wymiarem tradycyjnie opisywanym przez trzy słowa: Bóg, Honor, Ojczyzna. Publiczna działalność Figurskiego – podobnie, jak jego biznes partnera Wojewódzkiego – osiągnęła tak znaczący sukces, że ostatecznie w polskiej przestrzeni publicznej, obok być może Kazimierza Kutza, Janusza Palikota ze zgrupowanymi wokół niego onanistami, oraz kilkoma pisarzami, nie ma ludzi w sposób tak jednoznacznie oczywisty identyfikowanymi z antypolską propagandą i prostym zaprzaństwem.
Publiczna działalność Figurskiego i Wojewódzkiego w pewnym momencie osiągnęła ten poziom, że dobrzy ludzie, którzy, jak wiemy, zawsze potrzebują wiedzieć, skąd się bierze to zło, które nas otacza, zaczęli grzebać w historii i znaleźli informacje wskazujące, że Wojewódzki to syn stalinowskiego prokuratora, natomiast Figurski urodził się w Moskwie, jako dziecko komunistycznego urzędnika. O Żydach informacji żadnych akurat już nie było, ale, jak znamy życie, tu też pewne pole manewru się otwiera.
I oto dziś, Michał Figurski, człowiek, o którym można jeszcze niedawno było sądzić, że przez serię bardzo niefortunnych wystąpień, jego kariera ulegnie ostatecznemu załamaniu, a on sam skończy na wysypisku polskiego nie tylko dziennikarstwa, ale w ogóle życia publicznego, udzielił wywiadu tygodnikowi „Wprost”, gdzie stwierdził, że dla niego Polska stanowiła zawsze wartość największą, słowo „Ojczyzna” budziła w nim wyłącznie pełne łez wzruszenie, że on każdego 1 sierpnia o godzinie 17.00 staje wyprostowany na baczność, by oddać hołd Powstańcom Warszawy, natomiast gdy już idzie o jego rosyjskie zaszłości, to kiedy pierwszy raz usłyszał o Katyniu poczuł wstyd z powodu swojego – jakże niezawinionego przez siebie – pochodzenia.
A kariera, a Wojewódzki, a te wszystkie skandale? Otóż to był tylko teatr, w dodatku tak naprawdę firmowany nie przez Figurskiego, ale przez Wojewódzkiego, z którym Figurski, owszem, się koleguje, ale tak naprawdę ideologicznie oni zawsze się różnili w niemal stu procentach. Figurski, jak czytamy w rozmowie „Wprostu”, zawsze całym sercem był z Ojczyzną, on nawet kiedyś zadzwonił do swojej przyjaciółki Marysi Peszek i zwrócił jej uwagę, że przy całym swoim dla niej szacunku, on nie jest w stanie słuchać jej piosenki o tym, że ona ma Polskę w dupie. Bo dla Figurskiego nie istnieje jakikolwiek dylemat: gdy dojdzie do wojny Polska – Rosja, on, mimo swojego pochodzenia, korzeni, rodzinnych związków i tego tatuażu wydzierganego cyrylicą na ramieniu, będzie walczył ramię w ramię z polskimi patriotami.
Ktoś mi powie, że mnie ponosi, że są granice absurdu, a moja skłonność do żartów jest na tyle znana, że już nikt nie da się na nią nabrać. Proszę więc uprzejmie; oto cytat:
Daleko mi do radykała, ale pewne zginąłbym pierwszego dnia wojny. Bez żadnego pomyślunku wyszedłbym walczyć z każdym, kto podniósłby rękę na mój kraj, na moją rodzinę. Za kraj, za ojczyznę. Jestem wielkim fanem Marysi Peszek. Bardzo mnie zabolała jej piosenka: ‘Sorry Polsko, sorry Polsko, wybacz mi, nie przeleję za ciebie ani jednej kropli krwi’. To się kłóci z moim światopoglądem. Zadzwoniłem, powiedziałem jej o tym. Myślę, że patriotyzm trzeba w sobie hołubić. Żal mi, że tak bardzo nie szanujemy polskiej flagi, że patriotyzm sprowadzany jest do pieniactwa i obrzucania się kamieniami na Krakowskim Przedmieściu”.
Czasy są takie, że można uznać, że możliwe jest już wszystko, a oburzać można się na to, że z jakiegoś powodu nie wychodzą nam esemesy, w tym samym już stopniu, co na to, że jakaś zaćpana para ugotowała swoje dziecko w piekarniku, bo uznali, że spłodzili Szatana. W tym świecie występ Michała Figurskiego dla tygodnika „Wprost” może więc wzbudzić już tylko wzruszenie ramion. Ja bym jednak sprawy nie lekceważył. Tu tak naprawdę nie chodzi ani o Figurskiego, ani o Peszek, ani o Wojewódzkiego, ani nawet o Wojciecha Cejrowskiego, o którym Figurski mówi „Wojtek”. Rzecz w tym, że staliśmy się ostatnio obiektem ataku, o jakim wcześniej świat nie słyszał. Chodzi o to, co tak znakomicie w swojej powieści o ludziach i zwierzętach opisał George Orwell. Fikcja się realizuje w świecie realnym, a jak sobie z tą sytuacją poradzimy, zależy już tylko od nas.

Serdecznie wszystkich proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta. Bez Waszej pomocy, nie przeżyjemy nadchodzącego tygodnia.

Nok nok! Chuju ar?

  Bóg mi świadkiem, że ile razy zdarzy mi się tu coś napisać na temat języka angielskiego i kompleksów, jakie w tym właśnie oblazły z...