Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bisogna Morire. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bisogna Morire. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 marca 2018

Co na temat filmu "Smoleńsk" mówi Stefano Landi?

      Miałem na dziś nieco inne plany, ale tak się stało, że Coryllus pojechał na cykliczną rozmowę z Józefem Orłem, Orzeł – diabli wiedzą, po jaką cholerę – ni stąd ni z owąd w tle tej rozmowy wyświetlił coś co się miało nazywać „10 patriotycznych przykazań Matki Kurki”, czy jakoś tak, Coryllus się oczywiście wściekł, wspomniał o tym, co się stało na blogu i rozbujał potężną dyskusję, w której niemal wszyscy uznali za stosowne przehejtować Orła od góry do dołu. Ja akurat do tej debaty się nie przyłączyłem, przede wszystkim dlatego, że Orła znam osobiście i mam wiele powodów, by mieć do niego szacunek, a poza tym uważam, że tym razem to Coryllus popełnił błąd, decydując się na udział w rozmowie na temat filmu „Smoleńsk”. Z tego nie mogło wyjść nic sensownego, z tego prostego powodu, że jeśli mamy do czynienia z filmem pod każdym możliwym względem nieudanym i w sposób zupełnie modelowy niepotrzebnym, a wiemy, że naszym zadaniem będzie dowodzenie naszych racji wobec argumentu, że ów film jest i bardzo udany i jeszcze bardziej potrzebny, to nie mamy w tej rozmowie żadnych szans. Można bowiem w pewnym względym porządku skrytykować aktorstwo, scenariusz, czy dialogi, ale w momencie gdy tam jest złe dokładnie wszystko, z naszego gadania wyjdzie wyłącznie chaos. I to, moim zdaniem, się podczas tej rozmowy stało. No a na koniec jeszcze Orzeł wszystko przyklepał grepsem tego cwaniaka.
     Nie brałem więc udziału w dyskusji pod notką Coryllusa, natomiast, owszem, przeczytałem ją bardzo starannie i w pewnym momencie rzucił mi się w oczy komentarz wysłany przez pewną internautkę, która z autentyczną satysfakcją zasugerowała, że Orzeł zchował się jak się zachował pewnie dlatego, że jest już stary i czuje, że będzie wkrótce kitował. Ponieważ, zupełnie niezależnie od tego, że osobiście nigdy nie uważałem za rozsądne bawić się śmiercią, sam już jestem stary i coraz częściej chodzą mi po głowie myśli ostateczne, owa uwaga zrobiła na mnie takie wrażenie, że postanowiłem ją skomentować kompletnie obok tematu Orła, Smoleńska i Matki Kurki, jako świeżego polskiego patrioty. A skoro tak, to proponuję, byśmy może przypomnieli sobie coś, co tu już kiedyś było, wraz z odpowiednią ilustracją muzyczną. Oto przed nami Stefano Landi, jego „Bisogna Morire”, no i moje tłumaczenie owego tekstu, tak żeby każda durna pała, a ta jedna szczególnie, zechciała, choć na chwilę zrpozumieć, że naprawdę nie umieraja wyłącznie starcy i himalaiści.







Jak bardzo się mylisz,
gdy myślisz, że życie
się nigdy nie skończy.
Bo umrzeć musimy.

Marzeniem jest życie
tak cudownie słodkim,
lecz radość przeminie.
Bo umrzeć musimy.
I na nic lekarstwo,
i na nic chinina.
Nic nas nie uleczy.
Bo umrzeć musimy.

I na nic lamenty,
i groźby, i nasza
bezczelna odwaga.
Bo umrzeć musimy.
I żadna formuła
Nie zdoła poskromić
Tej mocy co czyha.
Bo umrzeć musimy.

I nie ma sposobu,
by splot ten rozwiązać
i na nic ucieczka.
Bo umrzeć musimy.
Jednako dla wszystkich,
najbardziej przebiegli
nie umkną przed ciosem.
Bo umrzeć musimy.

Giniemy gdy śpiewy,
giniemy gdy granie
na cytrze, na dudach.
I umrzeć musimy.
Giniemy i w tańcu,
i pijąc, i jedząc;
jesteśmy padliną.
I umrzeć musimy.

Ta Śmierć Przeokrutna
nas wszystkich oszuka,
zawstydzi każdego.
I umrzeć musimy.
A mimo to, bredząc
żałośnie i wrzeszcząc,
kłamiemy naiwnie.
Bo umrzeć musimy.

I młodzi, i dzieci,
i też każdy człowiek
rozpadnie się w ziemi.
Bo umrzeć musimy.
I zdrowi, i chorzy,
i dzielni, tchórzliwi,
dla wszystkich ów koniec.
Bo umrzeć musimy.

Gdy nic cię nie martwi,
to już w twojej piersi
twój świat już się kończy.
Bo umrzeć musimy.
A jeśli i o tym
nie myślisz, to jesteś
szalony, pamiętaj,
że umrzeć musimy.

Nok nok! Chuju ar?

  Bóg mi świadkiem, że ile razy zdarzy mi się tu coś napisać na temat języka angielskiego i kompleksów, jakie w tym właśnie oblazły z...