Miałem na dziś nieco inne
plany, ale tak się stało, że Coryllus pojechał na cykliczną rozmowę z Józefem
Orłem, Orzeł – diabli wiedzą, po jaką cholerę – ni stąd ni z owąd w tle tej
rozmowy wyświetlił coś co się miało nazywać „10 patriotycznych przykazań Matki
Kurki”, czy jakoś tak, Coryllus się oczywiście wściekł, wspomniał o tym, co się
stało na blogu i rozbujał potężną dyskusję, w której niemal wszyscy uznali za
stosowne przehejtować Orła od góry do dołu. Ja akurat do tej debaty się nie
przyłączyłem, przede wszystkim dlatego, że Orła znam osobiście i mam wiele
powodów, by mieć do niego szacunek, a poza tym uważam, że tym razem to Coryllus
popełnił błąd, decydując się na udział w rozmowie na temat filmu „Smoleńsk”. Z
tego nie mogło wyjść nic sensownego, z tego prostego powodu, że jeśli mamy do
czynienia z filmem pod każdym możliwym względem nieudanym i w sposób zupełnie
modelowy niepotrzebnym, a wiemy, że naszym zadaniem będzie dowodzenie naszych
racji wobec argumentu, że ów film jest i bardzo udany i jeszcze bardziej potrzebny,
to nie mamy w tej rozmowie żadnych szans. Można bowiem w pewnym względym
porządku skrytykować aktorstwo, scenariusz, czy dialogi, ale w momencie gdy tam
jest złe dokładnie wszystko, z naszego gadania wyjdzie wyłącznie chaos. I to,
moim zdaniem, się podczas tej rozmowy stało. No a na koniec jeszcze Orzeł
wszystko przyklepał grepsem tego cwaniaka.
Nie brałem więc udziału w
dyskusji pod notką Coryllusa, natomiast, owszem, przeczytałem ją bardzo
starannie i w pewnym momencie rzucił mi się w oczy komentarz wysłany przez
pewną internautkę, która z autentyczną satysfakcją zasugerowała, że Orzeł
zchował się jak się zachował pewnie dlatego, że jest już stary i czuje, że
będzie wkrótce kitował. Ponieważ, zupełnie niezależnie od tego, że osobiście
nigdy nie uważałem za rozsądne bawić się śmiercią, sam już jestem stary i coraz
częściej chodzą mi po głowie myśli ostateczne, owa uwaga zrobiła na mnie takie
wrażenie, że postanowiłem ją skomentować kompletnie obok tematu Orła, Smoleńska
i Matki Kurki, jako świeżego polskiego patrioty. A skoro tak, to proponuję,
byśmy może przypomnieli sobie coś, co tu już kiedyś było, wraz z odpowiednią
ilustracją muzyczną. Oto przed nami Stefano Landi, jego „Bisogna Morire”, no i
moje tłumaczenie owego tekstu, tak żeby każda durna pała, a ta jedna szczególnie,
zechciała, choć na chwilę zrpozumieć, że naprawdę nie umieraja wyłącznie starcy i
himalaiści.
Jak bardzo się mylisz,
gdy myślisz, że życie
się nigdy nie skończy.
Bo umrzeć musimy.
Marzeniem jest życie
tak cudownie słodkim,
lecz radość przeminie.
Bo umrzeć musimy.
I na nic lekarstwo,
i na nic chinina.
Nic nas nie uleczy.
Bo umrzeć musimy.
I na nic lamenty,
i groźby, i nasza
bezczelna odwaga.
Bo umrzeć musimy.
I żadna formuła
Nie zdoła poskromić
Tej mocy co czyha.
Bo umrzeć musimy.
I nie ma sposobu,
by splot ten rozwiązać
i na nic ucieczka.
Bo umrzeć musimy.
Jednako dla wszystkich,
najbardziej przebiegli
nie umkną przed ciosem.
Bo umrzeć musimy.
Giniemy gdy śpiewy,
giniemy gdy granie
na cytrze, na dudach.
I umrzeć musimy.
Giniemy i w tańcu,
i pijąc, i jedząc;
jesteśmy padliną.
I umrzeć musimy.
Ta Śmierć Przeokrutna
nas wszystkich oszuka,
zawstydzi każdego.
I umrzeć musimy.
A mimo to, bredząc
żałośnie i wrzeszcząc,
kłamiemy naiwnie.
Bo umrzeć musimy.
I młodzi, i dzieci,
i też każdy człowiek
rozpadnie się w ziemi.
Bo umrzeć musimy.
I zdrowi, i chorzy,
i dzielni, tchórzliwi,
dla wszystkich ów koniec.
Bo umrzeć musimy.
Gdy nic cię nie martwi,
to już w twojej piersi
twój świat już się kończy.
Bo umrzeć musimy.
A jeśli i o tym
nie myślisz, to jesteś
szalony, pamiętaj,
że umrzeć musimy.
gdy myślisz, że życie
się nigdy nie skończy.
Bo umrzeć musimy.
Marzeniem jest życie
tak cudownie słodkim,
lecz radość przeminie.
Bo umrzeć musimy.
I na nic lekarstwo,
i na nic chinina.
Nic nas nie uleczy.
Bo umrzeć musimy.
I na nic lamenty,
i groźby, i nasza
bezczelna odwaga.
Bo umrzeć musimy.
I żadna formuła
Nie zdoła poskromić
Tej mocy co czyha.
Bo umrzeć musimy.
I nie ma sposobu,
by splot ten rozwiązać
i na nic ucieczka.
Bo umrzeć musimy.
Jednako dla wszystkich,
najbardziej przebiegli
nie umkną przed ciosem.
Bo umrzeć musimy.
Giniemy gdy śpiewy,
giniemy gdy granie
na cytrze, na dudach.
I umrzeć musimy.
Giniemy i w tańcu,
i pijąc, i jedząc;
jesteśmy padliną.
I umrzeć musimy.
Ta Śmierć Przeokrutna
nas wszystkich oszuka,
zawstydzi każdego.
I umrzeć musimy.
A mimo to, bredząc
żałośnie i wrzeszcząc,
kłamiemy naiwnie.
Bo umrzeć musimy.
I młodzi, i dzieci,
i też każdy człowiek
rozpadnie się w ziemi.
Bo umrzeć musimy.
I zdrowi, i chorzy,
i dzielni, tchórzliwi,
dla wszystkich ów koniec.
Bo umrzeć musimy.
Gdy nic cię nie martwi,
to już w twojej piersi
twój świat już się kończy.
Bo umrzeć musimy.
A jeśli i o tym
nie myślisz, to jesteś
szalony, pamiętaj,
że umrzeć musimy.