Tak się dziwnie porobiło, że poprzedni tekst zacząłem pisać w powyborczy poniedziałek, a skończyłem tuż przed publikacją. Muszę jednak się pochwalić, że jak idzie o główną tezę tego tekstu, a więc moje smutne podejrzenie, że nadchodząca kadencja przyniesie nam sytuację, kiedy to Donald Tusk wraz ze swoimi ministrami wycofają się z publicznej przestrzeni, natomiast całe oficjalne życie polityczne będzie się toczyć między pisowską opozycją, a Klubem Parlamentarnym Ruchu Palikota, ona akurat narodziła się jako pierwsza. To jest bowiem to, co mi przyszło do głowy już w pierwszym momencie, kiedy dowiedziałem się, że Ruch Palikota osiągnął w tych wyborach trzeci wynik i że większość zapowiadanych przez niego gwiazd do Sejmu się dostała. Że nowa debata ograniczy się wyłącznie do tego, co do niej wprowadzi Janusz Palikot, a usłużne media sprawią tylko, że spragniony codziennej porcji newsów obywatel uzna, że to jest właśnie to, czego on zawsze potrzebował. Nie jakiegoś przynudzania na temat finansów, tej jakiejś infrastruktury i walących się szpitali, ale czegoś w temacie Krzyża, bogatych księży, prześladowanych transwestytów i gejów, którzy chcą mieć dziecko i w ogóle życia, panie, życia!
Moje obawy potwierdzał każdy kolejny dzień, a wczoraj wszystko się przepięknie dopełniło w telewizyjnym programie Tomasza Lisa. Nie oglądam tego programu. O ile sobie dobrze przypominam, zdarzyło mi się to w życiu zaledwie dwa, czy trzy razy. Kiedyś, może jakimś przypadkiem, i stosunkowo niedawno, przy okazji słynnej już rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim. A i to tylko dlatego, że ktoś na blogu wspomniał o tym, że u Lisa będzie Kaczyński. Gdyby nie to, pewnie bym o tej rozmowie nawet nie wiedział. Ostatni program Lisa obejrzałem więc już tylko w Internecie, a zrobiłem to, ponieważ z wielu naprawdę miejsc zaczęły do mnie dochodzić informacje, że było naprawdę ciekawie i że warto popatrzeć. Obejrzałem więc ten program w całości i przyznaję – było fascynująco.
Skład uczestników był jak najbardziej słuszny, zrównoważony i sprawiedliwy. A zatem, z jednej strony siedzieli przedstawiciele Nowej Europy, a więc Magdalena Środa, Robert Biedroń i Robert Leszczyński, a z drugiej dewocja, czyli Stefan Niesiołowski, Tadeusz Cymański, jeden ksiądz i jeden Murzyn. Murzyn akurat z mety został z dyskusji wyeliminowany, trochę pewnie dlatego, że układ czterech na trzech – nawet biorąc pod uwagę miejsce zajmowane przez Lisa – byłby niesprawiedliwy, a poza tym on w swojej pierwszej, i, jak się okazało, jedynej wypowiedzi, uczciwie zapowiedział, że jemu akurat jest obojętne, czy krzyż w sejmie będzie wisiał, czy nie, Biedroń na to powiedział, że on mu dziękuje za wsparcie, no i to, jak idzie o Murzyna, jest wszystko.
A zatem, jak wspomniałem, wszystko zostało starannie i uczciwie zorganizowane, a więc był panel dyskutantów, osoba dyskusję moderująca, no i niezwykle ważny społecznie, i interesujący jak diabli temat: „Czy w Sejmie powinien wisieć krzyż?”. Wbrew temu, czego pewnie niektórzy się po mnie spodziewają, nie będę tu relacjonował punkt po punkcie tej debaty, nie będę krytykował Lisa za to, że jak zwykle nie potrafił zapomnieć o tym, że ma poglądy i to poglądy dramatycznie jednoznaczne, ani nawet nie planuję się tu znęcać nad Środą. Chcę bowiem wyłącznie zwrócić uwagę na dwie rzeczy, związane z moimi kasandrycznymi przepowiedniami z początku zeszłego tygodnia. Pierwsza to taka, że program ten w sposób bardzo jednoznaczny potwierdził moje obawy, i jednocześnie bardzo dokładnie pokazał, jak to co przed nami będzie wyglądać. Pokazał też przy tym, jak bardzo zdeterminowani są ci, którzy dojrzeli tu swoją szansę i postanowili zacząć wprowadzać nowe porządki ostro i od zaraz.
Druga rzecz, na którą chcę pokazać i podzielić się w tym temacie pewnymi refleksjami, to wyraźnie dziś już widoczna przyczyna, dla której to co się stało, mogło w ogóle mieć miejsce. A chodzi mi tu ni mniej ni więcej jak tylko o fakt, że ów zamach na Kościół i religię ma dziś miejsce po raz pierwszy od wczesnych lat 90-tych, kiedy to System w tak pamiętny i zorganizowany sposób próbował tę operację przeprowadzić, i że są ku temu jednoznaczne powody. To w jaki sposób Środa, Biedroń i Leszczyński prowadzili swoją krucjatę, robiło naprawdę wrażenie imponujące. I nie chodzi mi oczywiście o merytoryczną wartość ich wystąpień, ale o czystą i żywą determinację. Z tego, jak oni się zachowywali, co mówili, w jaki sposób to mówili, wynikało w sposób oczywisty, że oni świetnie wiedzą, o co toczy się walka i jakie się otwierają przed nimi szanse. Każdy z nich zachowywał się, jak zwierzę, najpierw trzymane przez wiele długich dni w klatce, o brudzie i głodzie, i nieustannie karmione złością i obietnicą już bliskiej wolności, a następnie z tej klatki wypuszczone z okrzykiem: „Bierz!”. Każdy ich gest, każde najkrótsze słowo, każdy grymas na twarzy – a może przede wszystkim, każdy uśmiech – pokazywały, że oni świetnie wiedzą, po co są tam gdzie ich postawiono. Oczywiście i Niesiołowski i Cymański, a szczególnie ksiądz, jak idzie o stronę merytoryczną, byli mocni dokładnie tak jak mocny jest ten nasz pierwszy i jedyny Kościół. Jednak za tym, co oni mówili, stała wyłącznie wiara i poczucie bycia wciąż w większości. Czego natomiast tam brakowało – i nie ma się nawet czemu dziwić – to świadomość tego, że oto zaczęła się wojna. Oni nie walczyli. Oni siedzieli rozsadzeni wygodnie w swoich fotelach i pokazywali, że Bóg jest z nimi.
Jest jednak jeszcze owa druga kwestia, na temat której chciałem tu powiedzieć parę słów. A mianowicie związana z pytaniem, cóż to takiego się stało, że ten atak nadszedł tak nagle, i z taką siłą? Ktoś powie, że odpowiedź jest oczywista. Palikot wszedł do Sejmu z 40 swoimi ludźmi i robi awanturę. Otóż nie. Palikot mógł wchodzić do Sejmu pod wieloma pretekstami, a pretekst antyreligijny wcale tu nie był najmocniejszy. On zabrał się za Kościół i naszą wiarę wyłącznie dlatego, że otrzymał od nas sygnał, że my jesteśmy tak bardzo skłonni do ustępstw. Ale i to by pewnie mu nie wystarczyło, gdyby ta nasza deklaracja nie została tak mocno wsparta autorytetem Episkopatu, biskupów i często też zwykłych księży. Uważam, że pierwszym powodem tej agresji, jest to, że Palikot, a z nim cała ta hałastra, poczynając od Środy, a kończąc na dzieciach ze szczególnym upodobaniem dewastujących ostatnio nasze cmentarze, otrzymali bardzo czytelny sygnał ze strony polskiej hierarchii, że to coś cośmy zawsze nazywali Ludem Bożym, czy niekiedy, bardziej górnolotnie, Jego Owczarnią, zostało pozbawione pasterza. Kiedy ten sygnał został wysłany po raz pierwszy? Oczywiście, nie mam żadnych wątpliwości, że pierwsze próby pojawiały się już dawno – może jeszcze wtedy, kiedy zmarł Jan Paweł II – natomiast bardziej zdecydowanie owa wiadomość została podana tuż po smoleńskiej katastrofie, a w sposób już zdecydowanie bardziej jednoznaczny została potwierdzona w sytuacji, gdy zjednoczone siły Systemu rzuciły się na bezbronnych ludzi stojących tamtego lata pod smoleńskim krzyżem, a Kościół na to wszystko wzruszył ramionami. Uważam że to właśnie wtedy Zło dostrzegło światło w tym czarnym tunelu i przegrupowało siły.
Podczas wczorajszej – czy tak naprawdę przedwczorajszej – debaty u Lisa, zdarzyły się jednak dwie rzeczy, o których chciałbym tu wyjątkowo wspomnieć. Obie związane z osobą Stefana Niesiołowskiego, który – trzeba mu to przyznać – do pewnego momentu bardzo dzielnie wypluwał potoki swojej kultowej już śliny w stronę Środy i jej towarzystwa. Pierwsza miała miejsce, kiedy to pogardliwie rzucił poganom w twarz ową starą prawdę, że Kościoła nikt nigdy nie zniszczy, bo Kościół jest święty i boży, a Lis z uśmiechem go spytał: „A co z Hiszpanią?” I Niesiołowskiego zatkało.
Druga wydarzyła się też tak mniej więcej w tym samym czasie, a więc już pod koniec spotkania. Ani niczym nie sprowokowany, ani nie zmuszony jakąś bieżącą potrzebą sklejenia kolejnego argumentu, Stefan Niesiołowski – człowiek, czego wszyscy jesteśmy pewni, pobożny i wierny – zaczął ni z tego ni z owego informować wszystkich, co on sądzi o Kaczyńskim i o ojcu Rydzyku. I w tym momencie rozległy się brawa. Brawo biła Magdalena Środa, brawo bił homoseksualista Biedroń i jak najbardziej brawo bił człowiek nazwiskiem Leszczyński. Oni bili brawo, Tomasz Lis siedział wygodnie w swoim fotelu, spokojny i pełen satysfakcji, a Stefan Niesiołowski kończył swoją kwestię, ciężko dysząc gniewem i zwykłym przecież zmęczeniem. Jak po długim biegu.
Druga wydarzyła się też tak mniej więcej w tym samym czasie, a więc już pod koniec spotkania. Ani niczym nie sprowokowany, ani nie zmuszony jakąś bieżącą potrzebą sklejenia kolejnego argumentu, Stefan Niesiołowski – człowiek, czego wszyscy jesteśmy pewni, pobożny i wierny – zaczął ni z tego ni z owego informować wszystkich, co on sądzi o Kaczyńskim i o ojcu Rydzyku. I w tym momencie rozległy się brawa. Brawo biła Magdalena Środa, brawo bił homoseksualista Biedroń i jak najbardziej brawo bił człowiek nazwiskiem Leszczyński. Oni bili brawo, Tomasz Lis siedział wygodnie w swoim fotelu, spokojny i pełen satysfakcji, a Stefan Niesiołowski kończył swoją kwestię, ciężko dysząc gniewem i zwykłym przecież zmęczeniem. Jak po długim biegu.
I to mnie akurat nie zdziwiło. Bo wiem, że ten bieg był naprawdę długi. Stefan Niesiołowski, podobnie jak wielu jego przyjaciół z Platformy Obywatelskiej, wliczając w to ludzi może nawet jeszcze bardziej pobożnych od niego, jak poseł Gowin, czy prezydent Waltz, nie mówiąc już o ich wybitnych pasterzach, jak kardynał Dziwisz, czy sam metropolita Nycz, właśnie dobiegli do mety. Dziś stoją u swojego celu, rozglądają się ciekawie wokół, widzą, że wprawdzie nie udało się wygrać, bo tak jakoś wyszło, że wygrał kto inny, no ale stoją i dyszą. Trochę zdziwieni, trochę rozczarowani, ale z całą pewnością dumni, że przynajmniej mieli dobre intencje. A ja jestem tylko ciekaw, czy oni w ogóle słyszą te brawa. Jestem bardzo ciekawy, czy wśród nich są tacy, co te brawa słyszą i je rozumieją. Myślę, że się tego już niedługo dowiemy. Tymczasem my róbmy swoje. Ja będę pisał te teksty, inni będą je czytali, i też robili swoje. Mam nadzieję, że znajdzie się też w tym wszystkim i miejsce dla tej mojej książki i tej pomocy, o której wciąż tu ze wstydem przypominam.
W tym programie krzyża broniło 0,5 człowieka. Czyli Tadeusz. Bez nazwiska już. Nie oglądasz Lisich programów, to powiem Ci, że rozkład sił wygląda tak u niego zawsze. Ekspert w sutannie też jest zazwyczaj ten sam. Wczoraj zakonnik i tak zaskoczył mnie swoim "radykalizmem". Do tej pory nie widziałem go takiego. Niesioła wzięli tylko po to by skompromitować sprawę obrony wartości. Mr Godson nie zasłużył chyba na swe nazwisko. Ale jego posiadanie to zapewne tylko przypadek, trudno zatem. Lis z Leszczyńskim byli tacy jak zwykle. Środa taka jak literat Piątek i Biedroń jak aktor Poniedziałek. Z przykrością muszę stwierdzić, że po raz kolejny rozczarował mnie poseł Cymański. Sześć, siedem lat temu to był naprawdę zawodnik. Teraz -cień. Parę tygodni temu dość grubo potraktowałeś tu Terlikowskiego. Otóż w przeciwieństwie do Ciebie ja oglądam Lisa dość regularnie i widziałem Terlikowskiego tutaj w podobnej rozmowie. I on po prostu przy podobnym rozkładzie sił rozpieprzył tych pajaców w pył. I nie piszę tego by brać tu w obronę frondowca (chociaż ja nie oceniam go tak surowo jak Ty), ale jestem po prostu rozczarowany tym Tadeuszem.Innymi też.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem (nie ma przypadków, są tylko znaki ...) chwilę po przeczytaniu dzisiejszego wpisu, na innym portalu przeczytałem informację o tym, że w szpitalu zmarła kobieta, która nie zgodziła się na chemioterapię będąc w ciąży, aby nie narażać swojego dziecka.
OdpowiedzUsuńhttp://uk.news.yahoo.com/mum-dies-refusing-chemo-save-baby-002447727.html
Nie wiem czy ta kobieta była wierząca, ale wiem że jej ofiara (kobieta zmarła) jest tak naprawdę jedynym przykładem jaki powinnien być dawany i o którym należy mówić jak najgłośniej i jak najczęściej. Zwłaszcza takim ludziom jak p. Wanda Nowicka, Alicja Tysiąc, Magdalena Środa.
Pomyślałem, że chciałby Pan wiedzieć o tym wydarzeniu, chocby po to by rozproszyć mroki ciemności. Bóg zapłać za Pański blog,
Tomaszaw1
Już się tu popisywałem moim hobby tymczasowej emigracji w antyk. A tam dobiega mnie pytanie:
OdpowiedzUsuńMa tam być, czy nie ma być - ten Krzyż?
Więc teraz jest, jak jest. Na razie Krzyż tam jest. Są zaś tacy, którzy chcieliby, żeby tam nie było. Jednak wyłączając pretensje magiczne, typu: zgiń, przepadnij, jakby nigdy nie było, nawet głupi zorientuje się, że oni domagają się określonej zmiany tego, co jest.
I właśnie ta zmiana jest istotą sprawy, którą to istotę odkrywszy, raźno wędrujemy sobie do antyku.
Jak zatem niektórzy pamiętają z czasów porządniejszego nauczania, Rzym urósł w potęgę wtedy, gdy rządziły nim dwuosobowe zestawy konsulów.
No dobrze, ale jak wtedy przebiegało ustalanie woli, gdy tacy dwaj mieli czasem rozbieżne, a nieprzejednane stanowiska ? Głosowanie na nic, bo 1:1, a było ich tylko dwóch i koniec.
Otóż w razie ujawnienia się rozbieżności, postępowano tak, jak żądał ten konsul, który odmawiał zmiany istniejącego stanu, czy sytuacji.
Stąd wniosek, że Krzyż w SEJMIE pozostałby, ale co zrobić z sejmem, w którym zasiada (zastaja?) Incitatus? Któren tylko dlatego nie został konsulem, bo przedtem został zamordowany. Kaligula znaczy się.
Nominacji na konsula jednak koniu nie zmieniono, aby właśnie zmiany uniknąć. Odebrano jednak temu koniu diety poselskie.
Skutkiem tego, jako już niemajętny kuń, Incitatus nie spełniał już cenzusu majątkowego wymaganego od senatora i nie dotrwał w senacie wymaganych trzech lat do mianowania go konsulem.
Nomen omen, współcześnie ciekawe, że „incitatus” znaczy po polsku: „chyży”.
Chyży Rój?
@Orjan
OdpowiedzUsuńna Tobie nigdy nie można się zawieść :-))
@zawiślak
OdpowiedzUsuńJa nie mam pretensji do Terlikowskiego ani o to co on mówi, ani jak mówi. Ja do niego mam pretensje o to, że on swoimi kazaniami wyłącznie karmi System. Uwiarygadnia go, autoryzuje, daje mu alibi. Uważam, że on wciąż występuje w TVN24 z czystej próżności, którą próbuje zasłonić mitem o tym, że on tam prowadzi jakąś ewangelizację.
@tomaszaw1
OdpowiedzUsuńI słusznie. Chciałem to wiedzieć.
Dziękuję za dobre słowo.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTo pewno nie miejsce i czas żeby odgrzewać karminadla pt. Terlikowski ale powtórzę, ja tak krytycznie go nie widzę.
Co do uwiarygadniania Systemu to widzimy chyba obaj, że takich co wycierają tyłki o walterowe czy solorzowe fotele jest więcej, i to znacznie ważniejszych figur. Sęk w tym by oni idąc tam wypadali przekonująco. Cymański jest od kilku lat bez formy(delikatnie rzecz ujmując). O tym pisałem.
@zawiślak
OdpowiedzUsuńA jednak jeszcze o Terlikowskim. Ja nie nalegam, by on przestał się pokazywać w TVN24. Tak jak mówisz, nie on jeden. Niech się pokazuje. Niech tylko zrozumie, że oni tam go nie zapraszają jako stronę sporu. On tam występuje wyłącznie jako dziwadło i żywy dowód dla publiczności, że ten PiS to banda wariatów.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPominę fakt, iż Terlikowskiego wspomniałem wyłącznie jako przykład kogoś kto w takich sytuacjach jest po prostu sprawny. To Ty do niego powracasz. Tak, on tam występuje jako dziwadło. Do tego doszło. Przyszedłby Rymkiewicz i też byłoby dziwadło. Może większe. Nie bardzo wiem po co łączysz Terlikowskiego z PiS-em? Pewno on ma to w dupie, a i PiS-owi on w gruncie rzeczy lata.Albo odwrotnie. Mój pierwszy komentarz do dzisiejszego Twojego wpisu dotyczył przede wszystkim Cymańskiego. To po wielu jego wystąpieniach mogą dojść do wniosku, że ten PiS to banda wariatów.
@toyah, @zawiślak
OdpowiedzUsuńDokładnie - mam identyczne wrażenie odnośnie Terlikowskiego. Jest tam zapraszany tylko według sztampy pijarowej systemu. To tak samo jak ten spot 'po' w ostatnich wyborach pt. 'Oni pójdą na wybory, a Ty?'
Co do sioła-niesioła to moim zdaniem nie potrzeba naszych słów. Nie jest on ich godny. Ładnie podsumował go Prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak:
http://www.youtube.com/watch?v=RXqSNSkgaVc&feature=related
Pozdrawiam!
@zawiślak
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to ja wciąż tego Terlikowskiego wyciągam. Robię jednak tal dlatego, że uważam go za bardzo ciekawy przypadek i zależy mi na tym, żebyś zrozumiał moje stanowisko. A więc masz bezwzględnie rację, kiedy piszesz, że Rymkiewicza też by tam traktowali jak wariata. Powiem więcej, mnie by też tam traktowali jak wariata. Rożnica polega na tym, że z jakiegoś powodu, ani Rymkiewicza, ani mnie tam nie zapraszają, natomiast Terlikowskiego - z najwyższą chęcią. Wiesz dlaczego? Bo oni go uważają za swojego wariata. Wariata, któremu udzielili koncesji. A wiesz dlaczego? Bo Terlikowski zgodził się na ich warunki. On tam nie przychodzi jak autorytet. On tam jest wyłącznie jak dziwadło. I tak ma być. Ja zacznie być dla nich nieuprzejmy, to znajdą sobie natychmiast jakiegoś innego "taliba". Zapewniam Cię, że z tym kłopotu mieć nie będą.
Obejrzałem ten program Lisa i żałuję. Po raz kolejny żałuję, bo po raz kolejny zobaczyłem system w działaniu. I w tym działaniu systemu uczestniczył "zawodnik" Cymański, który chcąc nie chcąc w tym systemowym cyrku uczestniczył.
OdpowiedzUsuńNie wiem co tym człowiekiem (i jego kolegami) kieruje, może mają najlepsze intencje.
Jedyną rzeczą, którą powinien zrobić, to po kilku minutach wyjść ze studia mówiąc, że przyszedł do telewizji publicznej na rozmowę, a widzi, że znalazł się w maglu. Koniec kropka.
Myślę, że ludzie z PiS powinni przestać w tych wszystkich programach brać udział. Zamiast ganiać do Lisa i całej tej medialnej zgrai powinni zacząć jeździć po Polsce - już o dziś i dzień w dzień od wsi do wsi, od miasteczka do miasteczka, od dzielnicy do dzielnicy - i tozmawiać z ludźmi.
Ale to wymagałoby pracy i skromności. A obu tych przymiotów im brakuje. Więc chodzą do Lisa, Olejnik, Pochanke i kogo tam jeszcze i robią za tem medialne małpy w przydzielonych im rolach.
I jeszcze jedno - proszę wybaczyć, ale coraz większy mój szacunek budzą wyznawcy islamu. Oni potrafią bronić swojej wiary, swojego Boga, swoich symboli. Gdyby katolicy tak traktowali Boga, to żaden Palikot, Leszczyński, Biedroń ani Środa nawet nie pisnęliby na temet Krzyża w Sejmie, przed Pałacem Prezydenckim, gdziekolwiek.
Dlaczego? Ze strachu. Zwykłego strachu, bo nie byliby pewni, czy doczekają dnia następnego.
@Jan
OdpowiedzUsuńBo wbrew umysłowemu zidioceniu jako produktowi niedouctwa i złej woli, tolerancja, jako doktryna osobistej równości ludzi, jest dorobkiem chrześcijaństwa, ściślej katolicyzmu.
@ Orjan
OdpowiedzUsuńNo to mamy to, co mamy.
A swoją drogą Pan Jezus nie był tolerancyjny dla kupców naruszających sacrum.
@Jan
OdpowiedzUsuńPóki naruszali! Potem już był. Nawet dla celników, którzy, według przekonań ówczesnych Żydów (!), byli warci krzyżówki grapaliniesiowej.
Krowę, jak wejdzie w szkodę, też się najpierw przepędza.
@Orjan i Jan
OdpowiedzUsuńGłębiej rozumiana tolerancja chyba przede wszystkim zakłada sprawiedliwość i szacunek wobec każdego człowieka. Osoby prawe, tolerancyjne i sprawujące dowolną władzę w państwie chyba mają przestrzegać, egzekwować i zapewniać to, by w ramach obowiązującej konstytucji, praworządności i demokracji, każdy nie po uważaniu, lecz wg. sprawiedliwości miał to, co mu się należy. Czy w RP obecnie tak jest?.....
Demokracja rzeczywista, a nie pozorowana to przecież rządy reprezentacji większości, a tolerancja tak pojmowana i praktykowana broni w niej praw mniejszości. Zawsze jednak czyni to w imię sprawiedliwości, w granicach odpowiednich proporcji. W tym znaczeniu np: troje ludzi nie może się w duchu tolerancji, ani źle pojmowanej sprawiedliwości domagać, by do nich dostosowywało się dziewięciuset dziewięćdziesięciu siedmiu. Owszem mają prawo, by szanowano ich inność, ale muszą się zgodzić, że życie społeczne i narodowe popłynie nurtem wyznaczonym i obranym przez większość.
@Zibik
OdpowiedzUsuńNie, teraz tak nie jest. Obecne stosunki społeczne i państwowe reguluje w Polsce doktryna chamówy.
Dlatego jestem przeciw, bo akceptacja chamówy jest poniżej godności człowieczej, z której tolerancja dopiero wyrastać może.
@Jan
OdpowiedzUsuńCo by nie powiedzieć o Cymańskim, to jednak on, a nie kto inny, wyszedł ze studia, jak się dowiedział, że ma rozmawiać z Palikotem.
Ja go lubię.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTerlikowski to jednak człowiek z misją. A do kogo ma on z tą misją przychodzić? Tam gdzie dostanie oklaski?
Ja do niego nie mam pretensji, a nawet go bardzo lubię. To dobry i sprawny dziennikarz, przez jakieś pół roku świetnie prowadził poranne rozmowy z politykami w radiowej Jedynce. Był jedynym, który potrafił to robić.
I jeszcze jedno. Co z tego, że uważają go za małpę - przecież oni przede wszystkim uważają za małpy nas, którzy ich oglądamy. A my z pełną świadomością się na to godzimy.
@Toyah
OdpowiedzUsuńO, właśnie, to jest to co o nas myślą:
http://www.youtube.com/watch?v=O4ZlH_X6p6M
@Marylka
OdpowiedzUsuńA więc rozmawiamy o Terlikowskim. Moim zdaniem tego tematu nigdy za dużo. No i wcale nie jest pewne, czy on akurat aż tak bardzo nie pasuje do dzisiejszego tekstu.
Otóż możliwe że Terlikowski jest dobrym dziennikarzem. Tyle że w jego wypadku to jego dobre dziennikarstwo objawia się głównie w tym, że potrafi budować okrągłe zdania i że jest pyskaty. Przepraszam Cię bardzo, ale poza tym nie widzę nic.
Mówisz o misji. Jaka to misja, z którą Terlikowski idzie do TVN-u? Zwróć uwagę, że on tam się pojawia wyłącznie na konkretne zamówienie związane z bieżącą nawalanką, a więc jego misjapraktycznie ogranicza się do trzech tematów: aborcja, in vitro, agentura w Kościele. Ile razy TVN chce uruchomić debatę w tych trzech tematach, w jednej strony sadza jakiegoś komucha, z drugiej Terlikowskiego i sprawa załatwiona. Ja sobie nie przypominam, by Terlikowski kiedykolwiek spojrzał na problem polskiego Kościoła szerzej niż przez te trzy tematy. Przepraszam. Raz. Ostatnio napisał tekst dla 'Wręcz przeciwnie' o tym, że politycy wykorzystują Kościół. Wszyscy. A wspominając o tym, pomijam już fakt, że i tu dał się wykorzystać jak dziecko.
Uważam, że Terlikowski w naszym Kościele pełni niemal taką samą rolę jak kiedyś Korwin w naszej myśli konserwatywnej. Jako człowiek do wynajęcia na każdą okazję. Byleby gwarantował, że będzie ostro, i jednocześnie bez żadnych niespodzianek.
Jak tak dalej pójdzie, napisze o nim osobny tekst. Co za wstyd!
@Toyah & All
OdpowiedzUsuńJest to oczywiście bardzo ludzkie, ale nie podoba mi się, że wszyscy koncentrują się na personaliach. Pojedynczych graczach i pojedynczych osobach rozgrywanych przez System. Terlikowski to, Terlikowski tamto.
Tymczasem poszła w kąt twoja główna i jakże prorocza wizja najbliższej polityki - PIS będzie się naparzał z Palikotem a PO z faryzeuszowskim uśmiechem, zadowolony będzie się temu przyglądał i cudzymi rękoma wyciągał kasztany z ognia.
To jest aktualny problem. Nie Cymański czy Terlikowski. Co zrobić, by nie dopuścić do zasuflowanego sprytnie scenariusza.
To trzeba będzie jakoś rozegrać, inaczej wpuszczą PIS w kanał i sprowadzą właśnie do przeciwników Palikota. O to właśnie chodzi w tej grze.
Daj Boże tyle rozumu Prezesowi by nie wpadł w tą pułapkę.
@toyah
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że ma tyle rozumu. Z wywiadu dla "Rzepy"
Ten Ruch jest dla was groźny. Ludzie Palikota będą wywoływać awantury, np. o krzyż. Wy będziecie im odpowiadać, a PO będzie stała z boku i pokazywała obydwie partie jako ekstremistów. I siebie jako rozsądne centrum.
Wiemy o tym. Kiedyś Samoobrona nas atakowała, specjalizował się w tym Stanisław Łyżwiński, oskarżając mnie o wszystkie najgorsze afery. Traktowaliśmy to na zasadzie „non est". Tak samo będzie traktowany Palikot. Traktujemy to jako zanieczyszczenie powietrza w Sejmie.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńAleż tu właśnie chodzi o personalia. Oczywiście plan pan w sobie jest ważny, ale żeby on zadziałał, musi mieć wykonawców. A ja Cię zapewniam, że jeśli mam rację, to akurat Terlikowski ma przed sobą lata kariery. On, Jurek, pewni wyselekcjonowani księża, oczywiście Dorn... . Kto wie, czy nie pojawią się jakieś nowe nazwiska? W końcu przerób tematów może być bardzo duży.
@Sizar
OdpowiedzUsuń'Non est', mówisz? Świetnie. Mam nadzieję, że tak będzie. Przynajmniej że strony PiS, bo na wspomnianego Terlikowskiego i resztę misjonarzy liczyć nie mamy co.
Inna sprawa, że chyba na Cymańskiego, jak widzimy, też nie bardzo.
@Toyah
OdpowiedzUsuńNo to jest kiepsko.
Oni mogą sobie wybierać z lewa i prawa.
Prezes zdaje sobie sprawę, ale czy pozostali też?
OdpowiedzUsuńDzisiaj w radiu Wnet ziobrowiec Mularczyk oświadczył, że PiS musi przedstawiać swoje stanowisko i, na dodatek, z jego marudzenia wynikało, że ziobrowcy sieją ferment.
Dlaczego oni ciągle nie potrafią trzymać gęby zamkniętej na kłódkę????? Nedzne dupki!!
@Toyah
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, taką właśnie misję on sobie wybrał. Tak jak np. ksiądz Isakowicz-Zalewski zawsze jest zapraszany (i stawia się) do tematów agentury w Kościele, rzezi wołyńskiej, rzezi Ormian. Też jest przewidywalny. Też można go uznać za wyselekcjonowanego. A może jednak oni mają rację, że chcą korzystać z każdego medium, żeby powtarzać to, co uważają za najważniejsze. Nawet jeśli uczestniczą w cudzej grze, to do licha, my też. I właściwie o to mi chodziło. Że my bardziej niż oni uwiarygodniamy media i pozwalamy żeby się z nas nabijały.
Ja tu sobie wyczytuję różne ciekawe rzeczy. Właśnie coś przykuło moją uwagę w związku z komentarzem @jazgdyni oraz @sizar’a (pozdrawiam z antyku*/):
OdpowiedzUsuńCatilina (spolszcz. Katylina) był rzymskim politykiem, leaderem spisku w celu obalenia republiki. Swoją pozycję zbudował jako stronnik dyktatora Sulli. Istniała między nimi szczególna współpraca: Sulla ogłaszał niewygodnych sobie ludzi wrogami publicznymi, lecz sam zachowywał pozornie czyste ręce, bo oprawstwem zajmował się właśnie Katylina. Taki był już wtedy postęp, że ogłoszonego wroga publicznego każdy mógł zabić i jeszcze od władzy dostawał nagrodę.
Katylina sprawował także oficjalne funkcje rządowe; był m.in. kwestorem, a także namiestnikiem Afryki. W tej służbie państwowej dokonał oszustw tej skali, że jego skorumpowanie i prywata stały się oczywiste. On sam traktował oszustwa jako konieczne, bo swój prywatny majątek szybko roztrwonił w atmosferze sporych skandali obyczajowych, a przecież pragnął pozycję majątkową odzyskać.
Tyle gołe fakty. Dla porządku trzeba wspomnieć, iż z niektórych źródeł wynika, że Katylina miał jednak zauważalną popularność społeczną. Wielu Rzymian podziwiało go, jego skuteczność oraz uważało go za swojego bohatera i obrońcę, za kogoś w rodzaju rzecznika rzymskiego motłochu pragnącego też się dopchać do korzyści z oprawstwa i oszustw pod sztandarami państwa.
Powyższe, marginalne ciekawostki przypomniały mi się z zupełnie innej przyczyny, którą wywołał @jazgdyni pytając: co ma robić PiS, jeżeli będzie wciągany w dywersję różnych awantur osłaniających jego realnego przeciwnika. Otóż ja się zgadzam: stawanie do takich awantur jest na nic. Wydaje się zaś, że właściwą metodę odporu trzeba odszukać, gdzieś między Katonem Starszym (metoda) a Cyceronem (treść) i - reagując na zaczepki - ograniczać się do cierpliwego powtarzania zawsze dokładnie tej samej frazy:
„Jak długo, Palikocie, będziesz nadużywał naszej cierpliwości.”
Nic więcej. W żadnym wypadku.
----------------
*/ „antyk”, to może być skrót od „anty-ku..stwo”
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mogą sobie wybierać z każdej strony. A wiesz dlaczego? Bo jesteśmy próżni jak cholera. Próżni i interesowni. Tak jak oni.
@JJS
OdpowiedzUsuńKiedyś, jak bylem młody i głupi, to sobie myślałem, że fajnie by było się z nimi wszystkim zapoznać, móc sobie z nimi pogadać, poznać opinie i takie tam.
Dziś, nawet gdyby mnie wołami ciągnęli, to większości z nich nawet nie chciałbym powiedzieć dzień dobry, bo bym się bał, że mi odpowiedzą w taki sposób, że poczuję jeszcze większe zmęczenie.
@Marylka
OdpowiedzUsuńOtóż to. Isakowicz też. Choć musisz przyznać, że ostatnio chyba jakby go odsunęli. Może powiedział coś, co im się nie spodobało?
W każdym razie, tak. On też. To jest własnie zjawisko, o którym mówię - oni nas poustawiali sobie na zasadzie oczekiwań. Przychodzi Terlikowski - wiadomo, że będzie o pedałach. Pojawia się Jurek - aborcja. Isakowicz - ten na pewno nawrzuca Ukraińcom.
Mówisz o tym, co dla nich najważniejsze. Wcale nie wiesz, co jest dla nich najważniejsze w sposób naturalny. Bo oni zostali wpuszczeni w taki tunel, gdzie w momencie, gdy uznają, że priorytety się zmieniły, natychmiast wylecą stamtąd na twarz. Zobaczyłabyś, co by się stało, gdyby Jurek przyszedł do studia i zamiast o aborcji zaczął gadać o tym, że media manipulują, albo że Tusk łamie prawa obywatelskie, lub że Episkopat zdradził swoich wiernych.
Zawiślak wspomniał o Rymkiewiczu. Wiesz dlaczego nie zapraszają Rymkiewicza? Bo to dla nich nie jest żaden interes. Interes, rozumiesz? Interes. Po ichniemu geszeft.
@Toyah
OdpowiedzUsuńOczywiście, że rozumiem, że to jest ichni geszeft. A czy jesteś pewien, że oni kiedyś nie uznają, że ich geszeftem jest zapraszanie Rymkiewicza?
@Marylka
OdpowiedzUsuńTo się może zdarzyć tyko w jednym wypadku. Jeśli Rymkiewicz zgodzi się na ich warunki.
@toyah
OdpowiedzUsuńAnaliza z 10:30 jest spod lwiego pazura!
Aneks nr 1 z 12:10 - też.
@orjan
OdpowiedzUsuńMiło mi że Ci się podoba mój pazur.
Bardzo żałuję, że dopiero teraz trafiłam na blog, którego Pan jest autorem. Lżej mi żyć, kiedy czytam Pańskie przemyślenia, komentarze. Tak bardzo są zgodne z moimi, że zastanawiam się czy to nie jest deja vu . Pańskie wypowiedzi przedstawiają wszystko takim jakim jest i takim jak ja widzę, a nieczęsto mam możliwość tak właśnie odczuwać. Kiedy słucham w mediach komentarzy dotyczących różnych wydarzeń politycznych, społecznych najczęściej mam wrażenie, że są dwa światy ten mój i jakiś mi nieznany, o którym opowiadają mi dziennikarze. Wygląda na to, że aparat propagandowy III RP już dawno popadł w mentalność PRL-owskich dziennikarzy. Miałam odwieczny problem z wyartykułowaniem tego co czuję i widzę wokół siebie. Pan to robi wspaniale. Czasami wątpiłam w prawidłowość swojego rozumowania, bowiem większość otaczających mnie ludzi zachwycona jest polityką platformersów, że o RPP nie wspomnę. Nie wiedziałam wtedy czy ja coś źle postrzegam czy może ludzie, z którymi rozmawiam, których słucham niepoważnie traktują swoją Ojczyznę? Dzięki Pańskiemu blogowi poczułam, że nie jestem osamotniona, że nie tylko ja widzę Polskę taką jaką ona jest, nie tylko ja pragnę aby to się zmieniło. Dziękuję Panu.
OdpowiedzUsuń