Powiem szczerze, że bardzo niechętnie
wchodzę w temat głodowego strajku młodych lekarzy, z tego choćby względu, że
mam już swoje lata i może się zdarzyć, że na któregoś z nich lada chwila
trafię, więc po co robić sobie wrogów. No ale, jak to mówią, służba nie drużba,
i są chwilę, kiedy nawet tu na tym blogu trzeba zrobić coś wbrew sobie. A
pewnie bym pozostał zatwardziały w swym postanowieniu i ów protest, zasilany
przez dogorywającą już totalną opozycję, skutecznie bym zlekceważył, gdyby nie
dotarła do mnie wypowiedź, jakiej telewizji TVN24 udzielił były już minister
zdrowia Marian Zembala. Oto proszę sobie wyobrazić, że ów ciekawy człowiek wystąpił
w programie „Fakty po Faktach” i ogłosił co następuje: „Lekarze rezydenci w sposób bardzo taktowny dopominają się nie o swoje,
ale o nasze. Nie ma dzisiaj w kraju osoby, która by nie rozumiała, że
lekarze rezydenci pokazują inną formę protestu. Nie wysypują zboża na torach, nie
palą opon, nie dewastują ogrodzeń”.
To co przede wszystkim zrobiło tu na mnie
wrażenie, to owo słowo „taktowny”. Jak wiemy z doświadczenia wszelkie protesty
kierowane przeciwko władzy przez różnego rodzaju grupy interesów organizowane
były dotychczas w taki sposób, że najpierw były formułowane żądania, w
przypadku potraktowania owych żądań w sposób lekceważący, podejmowany był, w którejś
z wielu znanych nam form, strajk, no a kiedy i to nie skutkowało, szczególnie
zdesperowane osoby uciekały się do tak zwanego „protestu głodowego”. Wspomniana
„taktowność” dzisiejszego wybuchu, jak się zdaje, w opinii Zembali, polega na
tym, że wszystko zaczęło się od głodówki. Któregoś dnia, Polska obudziła się do
kolejnego dnia, a tu na nią spadła wiadomośc, że delegacja tak zwanych lekarzy
rezydentów, protestując przeciwko zbyt małym pensjom, postanowiła się zagłodzić
na śmierć. Od razu, bez zbędnego gadania, w jednym ze szpitali grupa lekarzy, którzy
ledwo co nauczyli się chodzic w chodakach, położyła się na podłodze i ogłosiła,
że nie weźmie nic do ust dopóki rząd Dobrej Zmiany nie podwyższy im pensji. I
to jest właśnie ów „takt”.
Jak się jednak okazało, już po chwili były
minister Zembala dodał do tego coś jeszcze. Oto, w jego mniemaniu, to, że ci
lekarze, wbrew temu, czego należałoby się po nich spodziewać, ani nie rozsypują
zboża, ani nie palą opon, ani nawet nie dewastują ogrodzeń, stanowi wręcz
rewolucyjna wartość w całej historii społecznych protestów III RP i za to im
się należy społeczny szacunek.
Nie chciałem już o nim wspominać, ale
wyglada na to, ze ten jeden jeszcze raz się nie wykręcę. Oto parę dni temu skierowałem
pretensje wobec telewizji TVP, że przy okazji owego protestu, zamiast próbowac
sprawę jakoś załagodzić, oni nadali rozmowę z Patrykiem Vegą, który zapewnił,
że on rozmawiał z wieloma lekarzami i wszyscy mu potwierdzili, że polska służba
zdrowia to gniazdo żmij, bez zasad i bez honoru, dla których zabić pacjenta, to
tyle co splunąć. Widząc jak władza wykorzystuje tego całego Vegę do najbardziej
podłej propagandy, uznałem, że to się musi źle skończyć, no i przeciwko tego
rodzaju praktykom zaprotestowałem. Dziś widzę, że prezes Kurski – no a może
przede wszystkim ten ktoś, kto jakiś czas temu zamówił u Vegi film „Botoks” –
doskonale wiedzieli, co się kroi, z jakim przeciwnikiem mają do czynienia i w
jaki sposób należy z nim walczyć. Skoro bowiem z tamtej strony my nagle
dostajemy ministra Zembalę, który chce nam zaimponować tym, że to bezczelne do
granic przwoitości towarzystwo nie wysypuje zboża i nie pali opon, to znaczy, że
oni wszyscy już kompletnie zdurnieli i naprawdę nie zasługują na nic lepszego,
jak ów strzał z liścia.
Kiedy już miałem kończyć ten tekst,
trafiłem na kolejny głos z tamtej strony, wypowiedziany ustami samego Jerzego
Owsiaka. Ten z kolei oświadczył co następuje: „Postulaty rezydentów są słuszne. Trzymamy kciuki za to, żeby wytrzymali
do samego końca”. A ja już sobie tylko myślę, że skoro mamy do czynienia ze
strajkiem głodowym, owa wyrażona przez Owsiaka nadzieja, że oni się będą
głodzić „do samego końca”, musi robić wrażenie na każdym z nas.
A zatem, już na sam koniec, mam
propozycje dla Owsiaka właśnie. Niech on się może w proteście podpali. Najlepiej
pod którymś ze szpitali, żeby miał blisko. Jestem pewien, że ten gest zrobi na
nas wszystkich odpowiednie wrażenie, zwłaszcza gdy się okaże, że ci, co mieli
się nim zająć, akurat byli zajęci sprawami wagi państwowej.
Ogłoszona wczoraj licytacja mojego tekstu o Alicji Tysiąc
trwa, natomiast dziś zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są
do kupienia moje książki.