niedziela, 1 stycznia 2012

When they kick out your front door, czyli o granicach łagodności

Musi być w tym oczywiście jakiś mój kompleks, czy wręcz obsesja, ale muszę się tu przyznać do tego, że ile razy wklejam tu nową notkę, bardzo się staram, by w każdej sytuacji, gdy w danym tekście pojawia się słowo „Polska”, czy „Polacy”, kontekst tych słów zdecydowanie wskazywał na to, że jestem Polakiem, a Polska to moja Polska. Zawsze bardzo starannie redaguję te fragmenty tak, by nikt ani przez moment nie miał odczucia, że ja w stosunku do Polski i Polaków ustawiłem się na pozycjach neutralnych. A zatem, mam nadzieję, że ile razy w którymś z tych tekstów pojawia się fraza „bo Polacy”, lub „że Polacy”, czy choćby tylko „Polacy”, to zawsze jest ona uzupełniona zaimkiem „my”. Tak by nigdy, broń Panie Boże, nie przyszło komukolwiek do głowy, że ja o Polakach piszę w trzeciej, lub w drugiej osobie.
Podobnie jest z Polską. Bardzo uważam, by ile razy wspominam jej imię, a mogę to zrobić bez zakłócenia naturalnego stylu zdania, używam zaimka „nasza”, czy „moja”. Oczywiście, kiedy prowadzi się blog taki jak ten, gdzie często emocje biorą górę nad tego typu szczegółami, no i niekiedy czas nie pozwala na to, by wszystkiemu się przyjrzeć aż tak dokładnie, może się zdarzyć, że coś przegapię, w każdym bądź razie, podkreślić muszę raz jeszcze – to by słowo Polska i Polacy pojawiały się tu zawsze w kontekście maksymalnie osobistym, zawsze było dla mnie czymś niezwykle ważnym. I to nawet w tych sytuacjach, gdy o naszej Polsce i o nas Polakach pisałem z najwyższym żalem i wstydem. Nawet wtedy bardzo uważałem, by pisząc o tych grzechach nie używać formy „wy”, lub „oni”.
Napisałem, że to moje podejście robi wrażenie obsesji, czy jakiegoś szczególnego kompleksu, ale chyba jednak nie do końca. Niedawno bowiem, żona moja, która, jak już tu wielokrotnie podkreślałem, tych tekstów nie czyta i nawet nie bardzo się nimi interesuje, zwróciła mi uwagę na bardzo ciekawą rzecz. Najpierw jednak parę słów wstępu. Pani Toyahowa wręcz obsesyjnie interesuje się historią żydów w każdym możliwym jej wymiarze. U niej zainteresowanie historią i kulturą żydowską przyjmuje formę autentycznej pasji, w dodatku z pewnym szczególnym filosemickim rysem. Jeśli ktoś chce jej sprawić przyjemność i podarować jej coś na imieniny, urodziny, lub na jakąkolwiek inną okazję, ma sytuację bardzo czystą, i powinien tylko zadbać o to, by nie okazało się, ze tę książkę ona akurat już ma, lub już przeczytała. Co zresztą jest bardzo prawdopodobne. I oto kupiła ona sobie ostatnio nowe, rozszerzone wydanie dzienników Tyrmanda, ze zdjęciami, w twardej okładce, no i z tymi dodatkowymi fragmentami. No i w pewnym momencie, w żaden sposób przez mnie nie sprowokowana, zwróciła uwagę na fakt, że Tyrmand o Polakach pisze wyłącznie w trzeciej osobie, i naturalnie uznała to za typowe. I o to własnie mi chodzi. Jeśli ktoś wręcz odruchowo używa formy „oni - Polacy”, lub „wy - Polacy”, to robi wrażenie kogoś, kto albo Polakiem nie jest – co wówczas jest rzeczą normalną – lub że Polakiem się nie czuje, co może aż tak znowu normalne nie jest, natomiast bywa jak najbardziej – jak już to zostało powiedziane wcześniej – typowe.
Koniec roku, każdego zresztą kolejnego roku coraz bardziej, jest dla mnie wyłącznie okazją do tego, by 1 stycznia wykorzystać jako dzień wolny od pracy i sobie dłużej pospać. Z tego też względu, mijający weekend jest dla mnie wyłącznie jeszcze jednym weekendem. Dzisiejszej nocy doszło wręcz do tego, że kiedy siedzieliśmy sobie z żoną sami ze zwyczajowymi szklankami w dłoniach, nawet nie zauważyliśmy, że minęła już północ, i pewnie gdyby nie fakt, że wszędzie zaczęły strzelać te ognie, i nasz pies się ich przestraszył, nadejście nowego roku byśmy zwyczajnie przegapili. Natomiast z jakiegoś powodu nie przegapiliśmy dwóch orędzi, którymi uraczyli nas prezydent Komorowski i premier Tusk. I oto co do nas, Polaków, powiedzieli jeden i drugi. Najpierw Prezydent:
Jestem dumny, że Polacy pokazali się jako dobrzy i skuteczni organizatorzy wspólnych europejskich spraw”.
Ja bardzo przepraszam, ale proszę mi powiedzieć uczciwie, czy te słowa nie brzmiały by lepiej w ustach jakiegoś Barroso, czy Angeli Merkel? Proszę mi powiedzieć szczerze, czy przypadkiem nie jest tak, że jeśli polski prezydent o nas Polakach wypowiada się w trzeciej osobie, to w tej wypowiedzi można bardzo łatwo dostrzec jakąś bardzo niebezpieczną nutę? Czy nie jest może tak, że gdybym ja nie przytoczył tych słów z objaśnieniem, że to sa słowa polskiego prezydenta, dziesięciu osobom na dziesięć nawet do głowy by nie przyszło, że je wypowiedział Polak? Ktoś powie, że to jest bez znaczenia i że ja się czepiam. I ja to oczywiście zrozumiem – w końcu czasy mamy takie, że wszystko powoli robi się mało istotne, a każdy kto zechce od czasu do czasu uderzyć w dzwonek, robi wrażenie jakiegoś pomyleńca. Kto inny pewnie powie, że owszem, wyszło dosyć niezręcznie, ale przecież wszyscy wiemy, że tych wystąpień Komorowski sam sobie nie pisze. Za nimi stoi jakiś Nałęcz, czy któryś z jego doradców, na przykład Lityński, co w tym akurat wypadku wszystko doskonale wyjaśnia. Tyle że co z tego? Tyle że co z tego? Co to dla nas Polaków za różnica, czy nasz prezydent w ten sposób nas komplementuje w swoim imieniu, czy w imieniu jakiegoś żyda. Te słowa są faktem i na zakończenie 2011 roku wypowiedział je polski prezydent.
Są więc te słowa faktem. Faktem jest też to, że wypowiedział je polski prezydent. Ale faktem jest też to, że oprócz Bronisława Komorowskiego, do nas Polaków wystąpił z życzeniami polski premier. I wystąpił w stylu bardzo podobnym. Posłuchajmy więc teraz Donalda Tuska.
Życzmy sobie, żeby miliony dużych i małych przedsięwzięć, pomysłów, inicjatyw, które Wy - Polacy, będziecie wprowadzać w życie, zakończyły się w 2012 roku sukcesem”.
Przepraszam bardzo, ale wygląda na to, że ten nowy rok będę musiał zacząć od słów, które bardzo źle mi wróżą na przyszłość, jednak inaczej nie jestem w stanie. Kurwa jego mać!!! O czym ten człowiek mówi?!!! Że „oni” życzą sobie, byśmy „my - Polacy” tworzyli podwaliny „ich” sukcesu? A kto to taki, zdaniem premiera Tuska, są ci „oni”? W czyim imieniu on się zwraca do nas, Polaków? Kogo on ma na myśli, kiedy wypowiada te słowa: „życzmy sobie”? Przecież to jest skandal tak nieprawdopodobny, że aby go opisać, brakuje wręcz słów. Przecież to, z czym tu mamy do czynienia, to już nawet nie jest owo słynne kondominium. To jest zwyczajna, bezczelna kolonizacja. Przecież ten człowiek już nawet nie panuje nad słowami!
A może panuje? Może te słowa to właśnie wynik jego wyjątkowego opanowania? Może on ma to zapisane w kontrakcie? I niech mi nikt nie mówi, że przesadzam, że to co ja robię, to zwykła nadinterpretacja. Jeśli przyjąć, że to zdanie zostało napisane zgodnie z gramatycznym porządkiem języka polskiego, tu nie ma innego wyjaśnienia, jak tylko to jedno. Donald Tusk przemawia do nas w imieniu – i to w najlepszym dla niego wypadku – Europy, a tekst który wygłasza jest najprawdopodobniej tłumaczeniem.
A więc w ten nowy rok wchodzimy z wiedzą w gruncie rzeczy już dawno jakoś tam rozpoznawaną, jednak, jak sądzę, nigdy aż tak bardzo precyzyjnie nie zilustrowaną. Polska jest oczywiście jedna i czegoś takiego jak wojna polsko-polska nie ma i nie było. Ten typ schizofrenii nie istnieje. To nie jest wojna polsko-polska. To jest wojna polsko-obca. I powiem szczerze, że jest mi zupełnie obojętne, co wstawimy zamiast słowa „obca”. To dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Bo to mi akurat jak najbardziej wystarczy – to nie jest wojna polsko-polska. Wystarczy mi też wiadomość, że najwyraźniej dziś tę wojnę przegrywamy na całej linii. Zostaliśmy opanowani przez ciemne siły, które mają dla nas jedną i tylko jedną propozycję: albo bierzemy to co nam dają, albo po nas.
Kłopot w tym, że dają wcale nie tak mało. Można powiedzieć, że dają niemal wszystko. Wystarczy się rozejrzeć wokół, by zobaczyć, jak dużo. Niemal wszystko. Z tym jednym zastrzeżeniem. O Polsce możemy zapomnieć. I wczoraj bardzo dobitnie nam to przedstawił tak zwany polski premier i tak zwany polski prezydent.
Teraz jest kolej na nasz ruch.

Nadchodzi nowy tydzień. Przypominam, że wciąż można kupować bardzo dobrą książkę o siedmiokilogramowym liściu. Naprawdę bardzo dobrą. Gwarantuję to własnym słowem. A jeśli ktoś już ją ma, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprze ten blog finansową pomocą. Dziękuję.

41 komentarzy:

  1. @toyah

    Z chłodu serca usta mówią.

    OdpowiedzUsuń
  2. @toyah

    co do klipu:

    Kiedy przyjdą podpalić dom,
    ten, w którym mieszkasz - Polskę,
    ...

    OdpowiedzUsuń
  3. @Toyah

    Może MY Polacy mamy jakieś dziwne inklinacje i lubimy być rządzeni przez obcych?
    Przypomnij sobie epizod pana Tymińskiego z czarną teczką.

    Tusk jako osobnik o wybitnej (tak słyszałem i to nie od Arabskiego, czy Nowaka)inteligencji emocjonalnej to natychmiast wyczuwa, więc zwraca się do narodu WY Polacy.
    W ten sposób nas dowartościowuje.Bardziej przecież lubimy być chwaleni przez obcych niż swoich.

    OdpowiedzUsuń
  4. @orjan
    To akurat przyszło mi do głowy najpierw. Potem jednak pomyślałem sobie o Clash i skończyło się na tych Francuzach. Ładne, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. @jazgdyni
    Okropne jest to co mówisz.
    Co to jest inteligencja emocjonalna?

    OdpowiedzUsuń
  6. @Toyah

    Nie wiem.
    Ale oni mówią, że Tusk to ma.

    OdpowiedzUsuń
  7. @toyah

    To są bardzo ważne spostrzeżenia, które poczyniłeś. Świadczą o tym, że najważniejsze osoby w państwie, mówią do nas niczym obcy namiestnicy i traktują społeczeństwo polskie jak lud podbity.
    Poczynili kolejny krok na drodze do wynaradawiania Polaków.
    Po wygranych przez kondominium wyborach wiadomo było, że czekają nas cztery lata grzebania polskiej tożsamości. Nie sądziłem, że będą się posuwać na tej drodze w tak przerażająco szybkim tempie.

    PS. Komorowskiego oglądałem, kląc przy każdym zdaniu. Najbardziej przy "Antysmoleńsku" (kpt. Wrona) i wmawianiu słuchaczom (Polaczkom-katolikom), ze potrzebna jest dobrotliwość, solidarnośc itd. Tuska nie widziałem. Pozdrawiam.

    Jeszcze słówko do @jazgdyni. Tusk miał to wystąpienie przygotowane przez inżynierów dusz i przećwiczone godzinami przed lustrem. Trudno tu mówić o jakiejkolwiek inteligencji.

    OdpowiedzUsuń
  8. @toyah

    Mi ten Broniewski przypomniał się razem z pierwszymi słowami Clash'u. O czym wspominam tu na wypadek, gdyby ktoś Twoje skojarzenia uważał za odosobnione.

    Abstrahując od poety i gdzie go w życiu rzucało, tak się zastanawiam, czy podobny wiersz mógłby powstać w dzisiejszej atmosferze robaczywych dusz.

    Jego wiersz przesiąknięty jest pewnością jak słowa apelu. Słowa Clash'u opowiadają zaś o dzisiejszej niepewności postaw wobec pewności zła.

    A game of survivin' as in heaven as in hell jest kultowa między niewolnikami jakkolwiek by sami siebie zwali.

    OdpowiedzUsuń
  9. http://www.youtube.com/watch?v=XFzCsnKz_hg&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  10. @jazgdyni
    Ciekawe. Mnie się wydawało, że on działa na kluczyk i sprężynkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. @kazef
    Cieszę się, że to doceniłeś. Mam wrażenie, ze poza mną nikt na to nie zwrócił uwagi. Co by niestety świadczyło, że powoli tępiejemy.

    OdpowiedzUsuń
  12. @orjan
    To u mnie było na odwrót. Broniewski przypomniał mi Clash. W sumie, nie ma się czemu dziwić - i on i oni - komuniści. Możliwe że równie autentyczni.

    OdpowiedzUsuń
  13. @orjan
    Nie wiem, co to za cholera, ale, jak idzie o Republikę, jestem bezradny. Nawet wciąż mam ich jedną płytę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bo to niełatwo dostrzec. To są w sumie niezauważalne ARCYWAŻNE drobiazgi. Takie mają właśnie być. Na tyle małe, żebyśmy zrazu nie zauważyli. Z czasem będą rosnąć, aż nas pożrą, że się tak metaforycznie wyrażę.
    A Komorowski przestanie być fryzowaną, nakrapianą tuszem gebą tylko pokaże swoje prawdziwe, golemowe (גולם) oblicze.

    OdpowiedzUsuń
  15. @kazef
    A propos szczegółów, to w nawiasach mnie się, panie, bardzo spodobało. Nie wiem, co to znaczy, ale robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  16. @toyah

    To je, panie, golem po hebrajsku.

    OdpowiedzUsuń
  17. @kazef
    Po hebrajsku wygląda to bardzo złowieszczo. Czy myślisz, że za tym stoi mój antysemityzm?

    OdpowiedzUsuń
  18. @toyah

    Ani mi to do głowy nie przyszło.

    To raczej u mnie dzieją się dziwne rzeczy jak patrzę na Komorowskiego.
    Nie śmieszą mnie już jego "bule", "bigosowanie" itd. Dla jest mnie to postać złowieszcza.

    Tuska z kolei nie potrafię brać na poważnie, chociaz widzę, że jest bardzo skuteczny w tumanieniu lemingów. On nie gada do mnie. On pasterzy baranom głosującym na Palikota i Millera, wybierającym Platformę a chowanym bezustannie przez Szkiełko, TVN, Wojewódzkiego i całą tę zgraję. Do tej samej bandy należą celebrytki opisane przez Ciebie w jednej z poprzednich notek. Niektóre może nawet nie wiedzą, że należą, np. Malgorzata Socha, która głos w wyborach prezydenckich oddała na Kaczyńskiego (pozostałe glinki poszły na "bula").

    Komorowski w ostatnim wystąpieniu zwrócił się głownie do katolików. Zaczął od przypomnienia beatyfikacji Jana Pawła II, niby to dla neigo było ważne wydarzenie w 2011 r. Na końcu powiedział o solidarności i o czymś czego w ten sposób nei nazwał, a co chrześcijanie nazywają samarytanizmem. Do takich wartości się w swojej gadce odwołał. Oczywiście w tej nieustającej narracji głaskania Polaków po głowach, namawiania ich do dobrotliwej postawy (to IMO profilaktyka antyrewolucyjna) w kolejce czeka już ichni Owsiak i jego orkiestra.

    Tyle w skrócie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ostatnio skłaniam się ku tezie, że wymienieni dygnitarze są po to, abyśmy w końcu zrobili jakąś rozróbę, żeby wreszcie legalnie można było do nas postrzelać. Rudy Niemiec i ten drugi są jakby specjalnie wymyśleni, żeby nas Polaków w… wyprowadzić z równowagi. Jakby chodziło o to, żeby nas ogłupić i oszukać, wybrano by kogoś fajniejszego. Ale nie, mamy tego nie wytrzymać i wyjść posłusznie na ulicę.

    OdpowiedzUsuń
  20. @orjan
    Bardzo ładnie to napisałeś. On zdecydowanie ma coś w sobie. I to wcale nie jest ta jego tępota. W dodatku tam wciąż jest z nim ta kobieta i oni we dwójkę roztaczają wokół siebie taką jakąś nierzeczywistość. Nie wiem czy miałeś okazję czytać niedawno wywiad z Martą Kaczyńską w Uważam Rze. Ona z przedziwnym uporem odmawiała wymieniana jego nazwiska. Bardzo dziwnie to wyglądało.
    A Tusk i Owsiak? Dopiero co podali, że wypuszczono monetę dwuzłotową z Owsiakiem i on to skomentował tak, że to jest 'najpiękniejsza rockandrollowa moneta świata'. Oni obaj mają ten talent do wygłaszania takich kompletnie bezrozumnych tekstów, które jednak jakoś tam nawilżają tę ziemię. Okropne. Osobiście jestem coraz bardziej bezradny.

    OdpowiedzUsuń
  21. @redpill
    Wiesz jak to jest. Liczy się każda para rąk, a więc każdy dostaje podług potrzeb. Jednych się wkurwi, drugich otumani, i wtedy się dopiero zacznie strzelanie. Ale tu masz rację. To jest to marzenie. Żeby sobie bezkarnie postrzelać.

    OdpowiedzUsuń
  22. Degeneratów nie oglądam, więc dzięki za przekazanie tego co raczyli nam "życzyć".
    Rozumiem, że czasy idą takie, iż nie ma co już zachowywać jakichkolwiek pozorów. Walą otwartym tekstem. Po ostatnich wyborach przekonali się, że mogą wszystko.
    Jest źle, będzie gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  23. @karakuli

    Może będzie lepiej, jeśli weźmiemy się do roboty.

    OdpowiedzUsuń
  24. @kazef

    Chyba powinienem Ci przeadresować komentarz Toyaha z 06:39.

    @toyah

    Republika wprowadza pewien niepokój, który rozgrywa się na wielu płaszczyznach. Płaszczyzna artystyczna te pozostałe tylko spaja.

    Niepokój polega na rzeczywistych lub pozornych dysonansach. Wśród nich jest także ten pozamuzyczny, dziś powiedzielibyśmy, celebrycki, który jest gwałtownie obecny w "Nie pytaj o Polskę":

    kto by się spodziewał takiej żarliwości po "grajku"; nieprawdaż?

    i jak on śmiał! - pomyślą sztukmistrze.

    Tymczasem nie ma wielkiej sztuki, ani prawdziwej inspiracji twórczej bez podsycenia ich żarliwością. Warunkiem zaś żarliwości jest egzystencjalna duma wokół wartości wielkich, a nie subiektywne poczucie własnego niedowartościowania.

    Tego dzisiejsi artyści nie kumają i właśnie dlatego potrafią tworzyć najwyżej z żabiej perspektywy, a rechot zastępuje śpiew.

    Czy dobrze uchwyciłem tę Twoją bezradność, bo ja swoją tak wyjaśniam. A Republika jest wielka.

    OdpowiedzUsuń
  25. @jazgdyni
    Zabierasz się do roboty? W jaki sposób? Będziesz więcej komentował? Uruchomisz kolejny blog? A może będziesz chodził po Gdyni i rozrzucał ulotki? Czy może przywalisz z grubej rury i zorganizujesz jakąś fajną demonstrację?

    OdpowiedzUsuń
  26. @Toyah

    Wiem, że to głupio brzmi "...weźmy się do roboty".
    Nie chodzi mi tu taj o żadną konspirę z ulotkami i nielegalnymi demonstracjami, bo im właśnie o to chodzi.
    Coryllus napisał o co chodzi, chodzi o świadomość i oddolne sieci.O rozbudzanie myślenia. Wyrywanie ludzi z motłochu.

    Tutaj też trochę napisałem:
    http://jazgdyni.nowyekran.pl/post/46361,po-co-dyletanci-wstep

    Kurcze, jest 50% niegłosujących, czy oni są szczęśliwi, czy oni wiedzą co się dzieje.

    Rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  27. @orjan
    Święta racja. To było do Kazefa.
    @kazef
    Tamten komentarz był oczywiście do Ciebie. Przepraszam za gapstwo. Reszta pozostaje aktualna.

    OdpowiedzUsuń
  28. @orjan
    Ja mam do Ciechowskiego szacunek jeszcze w jednym. Pamiętam jak w 83 w Jastrzębiu grali UK Subs i Republika ich supportowała. Ponieważ Republika wtedy była gwiazdą, a UK Subs, jak by nie patrzeć, to jednak nisza, jakiś muzyczny cymbał zapytał Ciechowskiego, że jak on się czuje, kiedy musi supportować takie nie wiadomo co. No i Ciechowski mu wszystko wytłumaczył, jak idzie o hierarchię i to, co dla kogo jest zaszczytem.
    Dziś pytają Kazika o to, że nowy Kazik na żywo w Empikach zdetronizował Adele, a ten nawet nie piśnie, że to jest inna klasa i że nie należy się wygłupiać.

    OdpowiedzUsuń
  29. @jazgdyni
    Niedawno na tym blogu napisałeś z dumą, że Ty w ogóle nie masz pojęcia, co toza nazwiska ja cytuję z tej Vivy. Że Ty nawet nie wiesz, kto to Fogelman. Z kim więc chcesz rozmawiać? Ze słuchaczami Radia Maryja? My im do szczęścia nie jesteśmy potrzebni. To może z tymi, dla których szczytem aspiracji jest obejrzeć, jak ma u siebie w garażu Katarzyna Glinka? Jak Ty chcesz z nimi rozmawiać? Przecież Ty nie jesteś nawet dla nich partnerem. To jest tak jakbyś chciał dyskutować o historii Polski, nie znając nawet imion najważniejszych królów.

    OdpowiedzUsuń
  30. @orjan @toyah

    OK:)

    Jeszcze mały support do często wspominanego tutaj "polactwa" Ziemkiewicza.
    Polecam komentarze pod notką, zwłaszcza ten z 27/12/2011 - 23:24:

    http://blogmedia24.pl/node/54506

    OdpowiedzUsuń
  31. @Toyah

    Więc po to przypominamy londyńskich dyletantów (Dilettanti Society - http://en.wikipedia.org/wiki/Dilettanti_Society) by zaciekawić i przyciągnąć atrakcyjną ofertą umysłową, początkowo ludzi złaknionych świata i ciekawostek, a po tym następnych.

    Ty pracujesz na znacznie wyższym poziomie, dla elitarnego odbiorcy. I widzę, że jesteś poważnie opiniotwórczy. Nawet wrogowie zaglądają do Ciebie.
    Ja z szacunkiem moge powiedzieć - dobra robota.
    Ale nie mam dojścia do licznika, ilu czyta jeden felieton? 1000 osób, 2000?
    Zróbmy jeszcze stu Toyahów, to już będzie 200 000 czytelników.
    Żadna gazeta nie ma tylu.

    Więc praca i tylko praca.
    Jak Cię znam, to pewnie pomyślałeś, że ja się czepiam, że nic nie robisz.
    Oj Toyah - księżniczka na ziarnku grochu ;x

    OdpowiedzUsuń
  32. @jazgdyni
    Nie. Nie znasz mnie. Ja się nie tego czepiam. To że nic nie robię, wiem i bez Ciebie. Ja się czepiam czego innego.

    OdpowiedzUsuń
  33. @jazgdyni
    ""będę więcej pracował" powiedział koń"
    Pamiętasz jak to się skończyło?

    A coryllusa chyba nie zrozumiałeś, on pisze (i msz ma rację), że oni przejmą każdą strukturę sieciową, którą uda się stworzyć.

    Oczywiście można zbudować strukturę sieciową, która będzie na to odporna, ale wymaga to istnienia zwartego środowiska, dysponującego pieniędzmi.
    Taką udaną inicjatywą był przedwojenny ONR. I oczywiście prawdziwe władze tej organizacji (Organizacja Polska) były tajne i tworzone drogą kooptacji.

    OdpowiedzUsuń
  34. @karakuli

    Zrozumiałem dokładnie.

    Penetracja jest zawsze niebezpieczeństwem. Szczególnie jeżeli siec ma prowadzić do przejęcia władzy, lub choćby tylko być dla obecnej władzy wroga.

    A dlaczego tak dobrze chociażby trzymają się spółdzielcze ogródki działkowe.
    Sieć Radia Maryja też nie daje się.
    Cóż, są inne pomysły?

    OdpowiedzUsuń
  35. @jazgdyni
    Przepraszam Cię uprzejmie, ale z tymi ogródkami odleciałeś wyjątkowo. Nawet nie chce mi się tego tłumaczyć, bo mi zwyczajnie wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  36. @Toyah

    Czy nie jest to jedna z najstarszych i najtwardszych sieci jeszcze z epoki stalinizmu, której nikt nie może ugryźć z lokalizacjami nierzadko w centrum miasta, na bardzo atrakcyjnych terenach?

    Fakt, taką sieć sobie stworzyli emerytowani działacze wszelkiej maści, do ideologii i polityki się nie mieszają.
    Lecz my dobrze wiemy, że zawsze, nawet w polityce, chodzi tylko o forsę.

    OdpowiedzUsuń
  37. @jazgdyni
    Jasne! Do ideologi się nie mieszając. Całkowicie apolityczni staruszkowie w swoich altankach. Oto wzór struktury sieciowej, której ani Kiszczak ani Miller ani Tusk nie dali rady ruszyć. Chyba się do nich zwrócę o radę - jak to się robi i założę coś podobnego.

    OdpowiedzUsuń
  38. @Toyah

    Nie wiesz o czym mówisz. tu chodzi o całą administrację systemu.
    Poniżej majora tam nikogo nie spotkasz.
    A staruszkowie to pionki do rozgrywania.

    OdpowiedzUsuń
  39. @jazgdyni
    Tak? To skoro jesteś taki cwany i tak wszystko wiesz, to po jasną cholerę dajesz ich nam jako przykład sukcesu? Zaraz obok Radia Maryja. Co?

    OdpowiedzUsuń
  40. @Toyah

    Ale ty kombinujesz, jak Kowalczyk pod górkę!
    Po żadną cholerę nie daję.
    Miałem z ich mocą do czynienia i przyszły mi do głowy.

    Wymienię ci jeszcze:
    - Polski Związek Łowiecki (ho, ho, to ci dopiero potęga),
    - harcerstwa wszelakie,
    - hodowcy gołębi
    - SOWA
    - Opus Dei
    - Wielka Loża Narodowa Polski
    - B'nai B'rith
    -
    -....

    OdpowiedzUsuń
  41. @jazgdyni
    Rozumiem. Przyszły Ci do głowy. Oni i Radio Maryja. Kończymy. Ostatecznie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...