Wciąż jeszcze nie wróciłem do domu ze spotkania, więc właściwe refleksje - skierowane do czytelników tego bloga - pojawią się dopiero jutro. Dziś bardzo krótko, na tyle na ile pozwala mi edytor w komórce. Zaledwie parę słów z pociagu Warszawa-Katowice, adresowanych do tych, których głos pojawił się w Salonie, a którzy są zaniepokojeni faktem, że Jarosław Kaczyński jednak stawił się na rocznicy, a jednocześnie roztrzęsieni oczywistą manipulacją organizatorów.
Kochani! Bez paniki. To nie ja się tam wypowiadałem, ale agent Tomek przebrany za mnie i z doczepionym brzuchem. Głos leciał z taśmy wcześniej nagranej przez CBA. Podobnie ma się sprawa z zaproszonymi gośćmi. Wprawdzie Gowin był prawdziwy, ale już Kaczyński - zgodnie zresztą z wcześniejszymi przewidywaniami kolegi Infidela - wystąpił w postaci swojej woskowej figury z wbudowanym komputerem.
Na sam już koniec, dobra informacja dla wszystkich drżących o los kraju. Jarosław Kaczyński tak naprawdę nie istnieje. To fantom stworzony przez CBA i Watykan w jednym celu. Żeby utrzymywać najświatlejszą część społeczeństwa w stanie permanentnej paranoi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.