Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, Zbigniew Chlebowski, wczoraj wyszydził PiS i PiS-u wyborców, stwierdzając, że „100% osób w zakładach psychiatrycznych głosowało na PiS”. Ta szczególna uwaga, poczyniona przez przewodniczącego Chlebowskiego, padła, jak się zdaje, w odpowiedzi na złośliwość Zbigniewa Ziobry pod adresem Platformy, którą Ziobro sformułował w następujący sposób: „Blisko 80% przestępców w zakładach karnych oddało głos i okazało swoje zaufanie Platformie. Ich nadzieje nie są zawiedzione.”
Dlaczego Ziobro uznał, że argument z głosującymi przestępcami będzie mocny i że warto go użyć? Domyślam się, że kalkulował w następujący sposób. Ludzie siedzący w więzieniach to prawie wyłącznie osoby, które w życiu nagrzeszyły. Albo przez to, że komuś coś ukradli, albo przez to, że kogoś pobili, albo niekiedy w związku z tym, że kogoś pozbawili życia. Ogólnie rzecz ujmując, wyrządzili komuś krzywdę i, patrząc na sprawę w sposób tradycyjny, są ludźmi jakoś tam złymi. Po angielsku, na takich się mówi ‘bad guys’. Policjanci to ‘good guys’, a ci co idą do pudła to ‘bad guys’.
Wykombinował więc sobie Zbigniew Ziobro, że jeżeli przestępcy odsiadujący wyroki w polskich więzieniach oddali swoje głosy na Platformę Obywatelską, to albo mają coś Platformie do zawdzięczenia, ale wiążą z Platformą jakieś nadzieje. Logicznie kombinując, uznał więc Ziobro, że jeśli wykorzysta argument z przestępcami, to Platformie dokuczy, a tym samym ludzie dostaną przekaz, że Platforma to nadzieja przestępców, czyli tak zwanych ‘bad guys’.
Zbigniew Chlebowski zareagował natychmiast, uznając najwidoczniej, że tzw. psychole pomogą dopiec PiS-owi w sposób równie bezwzględny, a może i nawet bardziej jednoznaczny. Osobiście uważam, że przewodniczący Chlebowski mógł liczyć na więcej. Skoro przeanalizowałem prawdopodobną kalkulację Zbigniewa Ziobry, to pozwolę sobie też tutaj zajrzeć w głąb umysłu posła Chlebowskiego i sprawdzić, co się dzieje pod tymi żółtymi włosami.
Prawdopodobnie przewodniczący Chlebowski uznał, że ludzie spędzający swoje dni w zakładach psychiatrycznych to tak zwani wariaci, a wiadomo, że wariaci to głupki. Wymyslił więc Chlebowski, że na PiS głosowali wariaci i to PiS kompromituje. Wyobrażam sobie, że Zbigniew Chlebowski, kiedy wysyłał do opinii publicznej swój sygnał, to pewnie wyobrażał sobie, że wizja tych głupków z wybałuszonymi oczami i wywalonymi jęzorami będzie na tyle zabawna, że w ten sposób oszczerstwa Ziobry zostaną skutecznie pogrążone.
Dlaczego tak sobie wyobrażam logikę stojącą za tym intelektualnym fajerwerkiem wystrzelonym przez Zbigniewa Chlebowskiego? No, to jest chyba jasne. Trudno przecież sobie wyobrazić, żeby, myśląc o pacjentach zakładów psychiatrycznych, Chlebowski miał w głowie obraz ludzi smutnych, przestraszonych, załamanych, zrozpaczonych, drżących o swoich bliskich, zapłakanych. Przecież w takiej sytuacji, jego tekst o „osobach w zakładach psychiatrycznych” byłby pozbawiony sensu. Bo cóż to za wstyd być nadzieją ludzi biednych i ludzi o poszarpanych nerwach?
Ja sobie myślę, że Zbigniew Chlebowski, kiedy myśli ‘zakład psychiatryczny’, pierwsze co robi, to przypomina sobie setkę starych kawałów o wariatach. On ma pewnie taką mentalność, z jaką ja osobiście miałem do czynienia jeszcze w szkole podstawowej, kiedy koledzy, chcąc komuś dołożyć, mówili „Idź do Golonki”, albo „Jedź do Rybnika”. Golonka, w czasach mojego dzieciństwa był lokalnym psychiatrą, a Rybnik tradycyjnie funkcjonował, jak siedziba zakładu psychiatrycznego. Pamiętam też, że w liceum miałem nauczycielkę, która była tak prymitywna, że lubiła wyskakiwać do uczniów z tym mitycznym Golonką. Wszyscyśmy się z niej przy okazji tego Golonki śmiali i uważaliśmy ją za idiotkę.
Dziś, kiedy słucham Zbigniewa Chlebowskiego, przypominam sobie i moich kolegów z podwórka i tę moja panią profesor.
Również jednak, kiedy myślę o wczorajszej wypowiedzi Zbigniewa Chlebowskiego, zastanawiam się, co się stało z naszą opinią publiczną, reprezentowaną przez polityków, komentatorów, dziennikarzy i przez zwykłych obywateli, że ewidentny wyskok przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO, spotkał się w gruncie rzeczy z żadną reakcją.
Wczoraj w Szkle Kontaktowym i parę razy w ciągu dnia gdzie indziej, wspomniano o tej wymianie między Ziobrą a Chlebowskim, na zasadzie, że „patrzcie państwo, jak oni sobie dokuczają”. Nikt jednak, o ile mi wiadomo, nie zwrócił uwagi na to, że o ile Ziobro traktował bez szacunku przestępców, to Chlebowski rechotał z ludzi chorych. Nikt – o ile dobrze się rozglądałem – nie zauważył, że sugerowanie, że być chorym psychicznie to hańba, w ustach człowieka dorosłego, poważnego, posła i w końcu jakoś tam osoby inteligentnej, to tak niezwykły wstyd, że trudno nawet szukać na to odpowiednich słów.
Czy to możliwe, że rzeczona opinia publiczna już się przyzwyczaiła do tego, że politycy Platformy Obywatelskiej to najzwyklejsze chamy, po których, jeśli już można się po nich czegoś dobrego spodziewać, to być może dobrze strzelonego wolnego na sopockim boisku? Czy jest możliwe, że kiedy Zbigniew Chlebowski widzi osobę chorą psychicznie i zaczyna rżeć, to przeciętny obserwator tego w ogóle nie dostrzega?
Jest to oczywiście prawdopodobne. Ja, jeśli dziś piszę ten tekst, to nawet nie ze względu na to, co Chlebowski powiedział, ale bardziej właśnie ze względu na kompletny, jak się zdaje, brak na ten jego wyskok reakcji. Przecież ja osobiście już od wielu już miesięcy wiem, co się tam, w kręgach rządowych, wyprawia. Pisałem nawet tu, w Salonie, o tej kibolskiej mentalności zarówno Premiera, jak i jego kompanów.
Dziś w Rzeczpospolitej, Bronisław Wildstein przedstawia nam sylwetkę niejakiego Macieja Krupy, dotychczas dyrektora biura poselskiego Sławomira Nowaka (jakby ktoś nie wiedział, to ten, który niedawno porównał Prezydenta do osła), a obecnie szykowanego na dyrektora Muzeum Westerplatte. Z tekstu Wildsteina wynika, że ten Krupa to ktoś jeszcze bardziej tępy od swojego pryncypała, ale nie to jest tu najciekawsze. Otóż Wildstein cytuje – nie wiem skąd, ale cytuje – listę zainteresowań Krupy i z tej listy wynika, że Krupa lubi: „piłkę nożną, żeglarstwo, narciarstwo, windsurfing, mtb”.
Ja bym się chętnie dowiedział, co Maciej Krupa sądzi na temat ludzi odsiadujących wyroki w zakładach karnych i ludzi odsiadujących swoje wyroki w szpitalach psychiatrycznych. Założę się jednak już teraz, że zdanie, jakie przyszły dyrektor Krupa ma na temat przestępców i osób z chorobą psychiczną, jest takie same, jak zdanie Zbigniewa Chlebowskiego, a i prawdopodobnie Sławomira Nowaka, a i niewykluczone, że i samego Premiera.
Podejrzewam, że oni wszyscy uważają, że wprawdzie taki wytatuowany gangster siedzący w celi to oczywiście nie jest wzór do naśladowania, no ale przede wszystkim jest dobrze zbudowany, twardy, umięśniony, może i na swój sposób inteligentny, no ale przede wszystkim to nie jest zwyczajny wariat. A jeśli potrafi dobrze kopać piłkę, to w ogóle jest wciąz dla niego szansa.
Natomiast, co można sobie myśleć o kimś zamkniętym w zakładzie psychiatrycznym? Przecież to jakiś Alzheimer, panie, robiący pod siebie. Przecież takiemu, panie, to nawet strach rękę podać.
Uważam, ze takie to myśli kołaczą się po głowach i Chlebowskiego i Nowaka i tego jakiegoś Krupy. Ale uważam też, że koniecznie trzeba w tej sprawie bić na alarm. Bo ja tu sobie mogę oczywiście ironizować, albo nawet gdzie niegdzie pożartować, ale sprawa jest poważna. Na czele naszych najwyższych władz stoją ludzie o umysłowości wypasionych byczków w dresach, i – chcąc czy nie chcąc – oni tę swoją umysłowość lansują na co dzień. Oni, dzień po dniu, tworzą atmosferę schamienia i zdziczenia, którą potem będzie naprawdę bardzo ciężko wyplenić.
Oczywiście, ja biorę pod uwagę, że któregoś dnia, w swojej faszystowskiej fantazji, przewodniczący Chlebowski wspomni coś o pedałach, albo o kalekach, albo o ślepych i to jego rżenie dojdzie do uszu osób, których służbowym obowiązkiem jest reagowanie na tego typu ekscesy. Dobrze jednak by było, żebyśmy – skoro już to się stało – pozostali na poziomie świrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.