niedziela, 30 września 2018

Czy roztańczona Polska uleczy naszą skołataną wrażliwość estetyczną?


      Wczoraj na Szkole Nawigatorów pokzała się nowa notka Jacka Jareckiego, w tej chwili chyba już jedynego autora którego tam systematycznie i z niezmiennym zainteresowaniem czytam, w której Jarecki zrecenzował kolejne wydanie „Wiadomości TVP”, wystawiając im ocenę niedostateczną z wartości zarówno technicznej, jak i przede wszystkim estetycznej. Ponieważ osobiście uważam, że „Wiadomości TVP”, podobnie jak cała oferta publicznej telewizji, stanowią majstersztyk, który można porównać jedynie do programu 500+, a więc czegoś co gwarantuje utrzymanie przez Prawo i Sprawiedliwość władzy przez kolejne lata, najpierw oburzenia Jareckiego nie podzieliłem, a potem obiecałem mu, że do sprawy odniosę się w osobnym tekście.
     Tak się niestety stało – i to w moim wypadku  już nie po raz pierwszy – że w miarę upływu czasu emocje ze mnie zeszły i dziś właściwie na ten temat mam do przekazania tylko dwie refleksje. Pierwsza z nich dotyczy tego, że jakieś dwa tygodnie temu wspomniane „Wiadomości” ogłosiły, by tę wiadomość powtarzać przez kolejne dni codziennie w swoim prime timie, że na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się wielki koncert muzyki rozrywkowej, gdzie słowo „rozrywka” rozumiane ma być w sensie dosłownym, pod tytułem „Roztańczony PGE Narodowy”, którego głównymi gwiazdami będą tacy artyści jak Zenek Martyniuk, Sławomir, muzyczne grupy Boys, oraz Weekend, ale również goście zagraniczni, z Sabriną oraz jej wielkim przebojem „Boys, Boys, Boys” w roli głównej. Jak się możemy domyślać, informacja ta wśród intelektualnie bardziej pewnej siebie części obserwatorów publicznej sceny wywołała reakcje niemal fizjologiczne, a kiedy emocje się uspokoiły pozostało coś, co nadzwyczaj skutecznie w swoim poście rozwinął nasz kolega Jarecki.
      Ostatecznie koncert się odbył, publiczność dopisała dokładnie tak samo jak dopisuje podczas meczów naszej reprezentacji w piłce nożnej, a telewizyjna transmisja zgromadziła przed ekranami kilka milionów widzów, którzy zamiast oglądać kolejny wywiad Moniki Olejnik, zdecydowali się spędzić wieczór się kołysząc.
       I to jest moja pierwsza refleksja związana z notką Jareckiego. A teraz czas na drugą. Oto, jak być może część Czytelników się orientuje, dziś we Włoszech odbędzie się finał mistrzostw świata w piłce siatkowej, w którym Polska będzie walczyła o złoty medal z Brazylią. Oglądam transmisje z występów naszych siatkarzy od początku i nie mogę nie zauważyć, że swoistym bohaterem owych transmisji jest usadowiona niezmiennie w pierwszym rzędzie hali parka ubrana w koszulki z napisem „Konstytucja”. Ponieważ transmisja telewizyjna ma to do siebie, że te same fragmenty publiczności pokazywane są zaledwie od czasu do czasu, nasza parka, aby się bardziej wyeksponować, zastosowała taki fortel, że przede wszystkim oprócz koszulek przyniosła tabliczkę z napisem „Konstytucja” i usiadła w takim niejscu, by ile razy kamera będzie  pokazywać sędziego rozstrzygającego sporne zagrania, wyskakiwać z tą  tabliczką zza kadru, co sprawi że cały siatkarski świat, kiedy decydować się będą najważniejsze, będzie musial oglądać tabliczkę z napisem „Konstytucja”.
      Przyznaję, że owa demonstracja irytowała mnie, tak jak irytuje mnie każdy rodzaj obłędu, z którym mam bezpośredni kontakt, jednocześnie jednak pomyślałem sobie, że to jest coś tak okropnie typowego, że właściwie niech oni dalej gniją w spokoju. Bo, zastanówmy się, z czym tu mamy do czynienia. Oto Polska gra ze Stanami Zjednoczonymi o finał mistrzostw świata, każdy punkt jest niemal na wagę złota, i w momencie gdy za chwilę mamy się dowiedzieć, czy nasze zagranie zostanie uznane, czy nie, na ekranie pokazuje się tabliczka z napisem „Konstytucja”. Przepraszam bardzo, ale co o owej „Konstytucji” myśli sobie przecietny kibic w momencie gdy zamiast powtórki spornej sytuacji widzi tę idiotyczną tabliczkę?
       Nie wiem oczywiście kim byli ci ludzie, pokazywani nam niemal dzień w dzień w tle polskiego sukcesu, nie wiem też naturalnie, ile kosztowało to miejsce w pierwszym rzędzie w każdym z tych meczów, no i wreszcie kto im te bilety zechciał kupić. Niecierpliwie natomiast czekam aż z jednej strony telewizja TVN24 zaprosi tych ludzi do programu „Fakty po Faktach” i zrobi z tego temat tygodnia, a z kolei „Wiadomości TVP” całą tę historię ładnie nam opowiedzą i wszystko bardzo dokładnie nam wyjaśnią. Dlaczego? Bo bardzo mi zależy, by to co sprawiło, że jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy, ostatecznie wyparowało bez śladu.

Gdyby ktoś był zainteresowany zakupem moich książek, proszę o kontakt pod adresem k.osiejuk@gmail.com, i bardzo polecam.

4 komentarze:

  1. A co sobie myśli przeciętny kibic przed telewizorem jak widzi plakaty z Wyklętymi na meczach? Albo Smoleńskiem w stylu "żądamy prawdy"? Spójrz na to z drugiej strony. Zgadzam się, że wydarzenia sportowe powinny być wolne od tego typu manifestacji i to "konstytucja" tam może wydawać się idiotyczne. Ale nie tylko totalni tak robią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Lucas Beer
      Ja nie mam do nich pretensji, że oni przyszli tam w tych ksoszulkach. Pretensje są o to, że oni zakłócali przekaz telewizyjny wchodząc w kadr z tą tabliczką. Wydawało mi się, że swój tekst napisałem językiem prostym.

      Usuń
    2. Głupota tych ludzi też polegała na tym że ten napis był po polsku. Gdyby napisali "constitution" to cały świat by zrozumiał.

      Usuń
    3. @Remo
      Chyba jednak nie. Gdyby to było po angielsku, to by im wcześniej kazali to zdjąć i siedzieliby od początku w koszulkach z napisem "Lech Wałęsa". A tak zrobili to dopiero wczoraj.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...