piątek, 8 stycznia 2016

Gdy wspominamy Pawła Wypycha

Dziś wreszcie obiecany tekst dla „Warszawskiej Gazety”. Oryginalnie miał się ukazać jeszcze w poniedziałek tutaj, no ale wyszło, jak wyszło. I dobrze. Zapraszam.


Jak wiemy, od już ponad miesiąca udzielam się na Twitterze i przyznaję, że jest to coś, co potrafi wciągnąć. Siedzę więc tam, co, wspomnieć należy, przychodzi mi z tą większą łatwością, że od czasu gdy Igor Janke ze swoim Instytutem Wolności postanowił pokazać, czym jest wolność w wersji turbo, moja aktywność w Salonie24 praktycznie wygasła, a toyah.pl i tak od zawsze był przeznaczony dla czytelników, a nie dla internautów, i pewnie owo zaangażowanie w Twittera stanowiłoby dla mnie powód do zmartwień, czy nawet do wstydu, gdyby nie fakt, że, tak jak to zresztą się dzieje na wszelkich scenach życia społecznego, i tu, jeśli się postaramy, możemy znaleźć coś nadzwyczaj cennego.
Oto, proszę sobie wyobrazić, że wczoraj, przy okazji jakiś kompletnie przypadkowych ruchów związanych z normalną twitterową zabawą, trafiłem na profil Małgorzaty Wypych, wdowy po zamordowanym w Smoleńsku ministrze w kancelarii, również zamordowanego w Smoleńsku, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Pawła Wypychu. Wpadłem na ten profil i nagle doznałem olśnienia. Otóż nagle się okazuje, że przez te niemal już sześć lat od czasu, gdy w katastrofie w Smoleńsku zginęło 96 osób, zwyczajnie zapomnieliśmy o tym, kogo tam straciliśmy. Oczywiście, nie mam ani zamiaru, ani tym bardziej możliwości, by wyliczać tu te wszystkie nazwiska, które – ponieważ telewizja to medium, które potrafi nas autentycznie zniewolić – kiedyś znaliśmy tak znakomicie i tak na pamięć. Myślę, że wystarczy ów Paweł Wypych, człowiek, którego już między nami nie ma i to ze skutecznością wręcz przerażającą, natomiast jak najbardziej jest wdowa. I ona jest, i w dodatku pozostaje w pełnej determinacji, by nie dać nam spokoju.
W czym rzecz? Otóż profil Małgorzaty Wypych, wdowy po zmarłym sześć lat temu w Smoleńsku Pawle Wypychu, jest opisany w następujących słowach: „Mama. Adwokat. Społecznik. Żona Pawła....zawsze”.
Mama. Żona Pawła. Zawsze.
Otóż ja to zobaczyłem i nagle zrozumiałem, że dopóki ta sprawa nie zostanie ostatecznie wyjaśniona, my nie mamy o czym rozmawiać. Owszem, będziemy tu sobie gadać, popisywać się swoją inteligencją i dowcipem, natomiast to co tak naprawdę ważne, pozostanie wciąż naszym niewypełnionym obowiązkiem.
Gapię się w ów twitterowy profil Małgorzaty Wypych i przypominam sobie nagle twarz Pawła Wypycha, ministra w kancelarii zamordowanego w Smoleńsku prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nagle widzę go, jak on pięknie błyszczał w tych wszystkich mediach i jak my, którzy oglądaliśmy te występy, kiwaliśmy głowami i mówiliśmy: „No tak, ten Kaczyński to wiadomo, ale ten tu, owszem, nie wygląda na pisowca. Jak mu jest? Wypych? No tak. Wciąż mi się myli z tym drugim”.
Dziś już oni wszyscy nie żyją. Z jednej strony natomiast pozostaje pani Małgorzata Wypych na Twitterze, ze swoim zapewnieniem, że „zawsze”. A z drugiej my.
Niech Dobry Bóg nas wszystkich broni, byśmy nie umarli zanim nie załatwimy tej jednej sprawy.

Przypominam, że moje książki dostępne są w księgarni pod adresem www.coryllus.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...