Czytelnicy mojego bloga na toyah.pl mogą tego nie wiedzieć, natomiast jestem pewien, wszyscy ci z nas, którzy zdecydowali się korzystać z Salonu24, zauważyli z pewnością, że tu od pewnego czasu, ile razy chce się czy to opublikować jakiś tekst, czy tekst ów przeczytać, czy wrzucić jakiś komentarz, czy na komentarz odpowiedzieć, połowę czasu trzeba poświęcić na to, by spróbować wyłączyć coś, co się nazywa Salon24 TV. Co to jest takiego owa Salon24 TV? Otóż jest to mały ekran na górze strony, a na nim jakiś krótki filmik, filmik jakikolwiek, na jakikolwiek temat, który włącza się po każdym kliknięciu, na którym ktoś coś mówi. Może to być jakiś polityk, albo jakiś naukowiec, albo jakiś artysta, aktor, czy dziennikarz – często, tak się złożyło, jest to Tomasz Terlikowski – który gada, natomiast do nas należy albo tego kogoś wysłuchać 10, 50, 100, czy 200 razy dziennie, albo spróbować błyskawicznie ową transmisję zatrzymać.
Uczciwie powiem, że ponieważ jestem osobą bardzo cierpliwą, a w dodatku starającą się zrozumieć ludzkie intencje, nawet jeśli one robią na mnie wrażenie wyjątkowo czarnych, jedyny problem, jaki z tymi filmami mam to taki, że ponieważ często korzystam z Internetu z mojej komórki, muszę za te transmisje dodatkowo płacić tak zwanymi „darmowymi bajtami”. No i przyznaję, że niedawno faktycznie w pewnym momencie, kiedy po raz setny chyba właśnie usłyszałem jak piosenkarz Stan Borys (owszem, żyje) reklamuje swoją nową płytę, oczywiście o treści religijnej, zdenerwowałem się. No ale, jak mówię, i tak radzę sobie nad podziw dobrze.
I oto proszę sobie wyobrazić, że wczoraj – zupełnie nie wiem co mnie tknęło – ale ujrzałem na ekranie owej Salon24 TV jakiegoś długowłosego dudusia i zacząłem słuchać. Duduś nazywa się Tomasz Sobierajski Uniwersytet Warszawski, a to co mówi… przepraszam, ale to co on mówi, nie nadaje się do omówienia. To trzeba wysłuchać w brzmieniu dosłownym:
„W Warszawie i w Rio de Janeiro, w tych jedynych miastach, na pierwszym miejscu wśród uczuć, które czujemy, jeśli idzie o to miasto, jest przywiązanie, czyli bardzo piękne uczucie, nawet myślę, że miłości… nawet nie sympatii… miłości do tego miejsca, w którym żyjemy. Według mnie, Warszawa jest najlepszym miejscem do życia w Polsce. Tutaj są największe możliwości rozwoju kariery, edukacji, korzystania z dóbr kultury i sztuki, najlepsze muzea, najlepsze wystawy, najlepsze koncerty, największy stadion, najlepsza możliwość, żeby dostać się z tego miasta we wszystkie części świata, żeby dolecieć samolotem. Myślę, że to też powoduje, że tak dużo ludzi porzuca mieszkanie w Gdańsku, mieszkanie we Wrocławiu, po to żeby jednak zamieszkać w Warszawie i spróbować tego życia w jedynej tak naprawdę w Polsce metropolii”.
Ja wiem, że ktoś mi w tym momencie zarzuci, że ja to sobie zwyczajnie wymyśliłem, a jeśli nie daj Boże, okaże się, że owo niezwykłe wystąpienie zostało już w Salon24 TV zastąpione przez kolejny wykład Tomasza Terlikowskiego na temat eutanazji, czy znaczenia Bożego Ciała, ja nigdy już nie udowodnię, że to się zdarzyło naprawdę. Ale daję najświętsze słowo honoru, że tak to się słowo w słowo odbyło, a ja na dodatek, jeszcze to wszystko starannie spisałem, wstawiając tylko odpowiednie znaki interpunkcyjne. Tomasz Sobierajski, to co wyżej zacytowałem powiedział, a Salon24 TV jego wypowiedź nadała, byśmy przez cały kolejny dzień mogli tego słuchać.
O co tu więc może chodzić? Jak to się stało, że najpierw znalazł się w Polsce ktoś tak straszliwie głupi, żeby tego typu tekst wygłosić, a następnie kto inny uznał za stosowne ten szczególny popis szaleństwa spopularyzować? Jaki może stać za tym cel, żeby robić – wiem, że niezwykle lokalną, ale jednak – gwiazdę z jakiegoś przygłupa, podobno z uniwersytetu, który ze łzami w oczach mówi, że kocha Warszawę, jak Rio de Janeiro, bo z Warszawy można polecieć samolotem gdzie tylko człowiek sobie zamarzy? Czy tak wygląda dziś uniwersytet? I czy to już naprawdę wystarczy? Czy naprawdę doszliśmy do punktu, gdzie nie potrzeba już nic więcej? Czy tak się właśnie kończy świat?
Chciałbym coś jeszcze na ten temat powiedzieć, ale wierzcie mi, że jestem bezradny. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, by zwrócić się z apelem do redaktorów Salon24 TV o to, by oni zechcieli nadać też moją wypowiedź pod tytułem „Za co lubię Salon24?”. Gdyby trzeba było wiedzieć, jak będę gadał, przedstawiam całość. Będzie naprawdę krótko:
„Ale to się w dzisiejszym świecie porobiło, te sputniki wszędzie latają i wszystko widzą, no i jeszcze te komórki z tymi esemesami, a to z tego i człowiek raka może dostać, albo oślepnąć, czy nie mieć dzieci, a żeby ktoś mógł sobie kupić choćby jakąś ładną bluzkę czy spodnie w kratkę, to człowieku w ogóle zapomnij. Dobrze chociaż, że są te blogi, gdzie nikt nie wie, kto to taki ten po drugiej stronie i można się jak normalny człowiek wygadać. Lubię Salon24 bo to jest prawdziwy salon i nowoczesność i człowiek wie, że jest kimś, a nie jakaś dupa i te kamienie, co to o nich piszą ostatnio w gazetach”.
„Ale to się w dzisiejszym świecie porobiło, te sputniki wszędzie latają i wszystko widzą, no i jeszcze te komórki z tymi esemesami, a to z tego i człowiek raka może dostać, albo oślepnąć, czy nie mieć dzieci, a żeby ktoś mógł sobie kupić choćby jakąś ładną bluzkę czy spodnie w kratkę, to człowieku w ogóle zapomnij. Dobrze chociaż, że są te blogi, gdzie nikt nie wie, kto to taki ten po drugiej stronie i można się jak normalny człowiek wygadać. Lubię Salon24 bo to jest prawdziwy salon i nowoczesność i człowiek wie, że jest kimś, a nie jakaś dupa i te kamienie, co to o nich piszą ostatnio w gazetach”.
Panie Igorze, ja wiem, że aby wystąpić w tej Pańskiej telewizji, to trzeba być kimś, ale proszę, Pan mi da to powiedzieć. Obiecuję, że nic więcej nie chlapnę. Mogę nawet, żeby było wszystko tip-top, to odczytać z kartki.
A skoro już to wszystko sobie powiedzieliśmy, nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić wszystkie moje książki. Szczerze polecam. Jak zawsze, oczywiście, proszę o wspieranie tego bloga. Jest niezwykle ciężko. Dziękuję.
A skoro już to wszystko sobie powiedzieliśmy, nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić wszystkie moje książki. Szczerze polecam. Jak zawsze, oczywiście, proszę o wspieranie tego bloga. Jest niezwykle ciężko. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.