sobota, 12 lipca 2014

Charlie Haden, czyli koniec muzyki

Poproszony o to, by się podzielić refleksją związaną z życiem i twórczością Milesa Davisa, Charlie Haden wspomniał, że on akurat przez całe swoje życie z Milesem nie zamienił jednego słowa, natomiast pamięta pewne zdarzenie. Otóż swego czasu w Nowym Jorku klasyczny kwartet Ornette’a Colemana grał serię koncertów i któregoś z wieczorów, Haden, jak zwykle grając z zamkniętymi oczami, zdał sobie w pewnym momencie sprawę z tego, że trąbka, którą słyszy, to nie jest trąbka Cherry'ego. Otworzył oczy, spojrzał… i uświadomił sobie, że kiedy on zatracał się w tych dźwiękach, na scenę wszedł Miles i zaczął grać z nimi tę tak bardzo przecież dla siebie obcą muzykę. I to był jedyny kontakt, jaki on z nim kiedykolwiek miał. Bez słów, bez jednego bezpośredniego spojrzenia.
Nie wiem do końca, na czym to uczucie i te emocje dokładnie polegają, ale wszystkie największe muzyczne przeżycia, o jakich potrafię w miarę składnie opowiedzieć, związane są z projektami, w których udział brał Charlie Haden. Jeśli chodzi o Hadena, zawsze miałem tak, że gdziekolwiek widziałem jego nazwisko, natychmiast musiałem się przyjrzeć, o co tym razem może chodzić. Z Hadenem było tak, że w momencie gdy się dowiadywałem, że na którymś z albumów Archie Sheppa kontrabasistą jest właśnie on, wiedziałem, że to będzie jedna z tych lepszych płyt Sheppa. Bez sensu, ale tak właśnie miałem. Jego gra na kontrabasie robiła na mnie największe wrażenie zawsze, nawet wtedy, gdy on się udzielał w jakichś kompletnie głupkowatych, zupełnie bezsensowych projektach, typu Quartet West, czy grając duety z tym idiotą Methenym. Najczęściej odchodziłem w poczuciu kolejnego zawodu, niemniej nigdy, nawet na moment, nie straciłem przekonania, że od śmierci Scotta La Faro, na jazzowej scenie nie było kontrabasisty tak wybitnego, jak właśnie on – Charlie Haden.
Charlie Haden przez całe życie był komunistą, i to z tych absolutnie najgorszych, spod znaku Lenina, Stalina i przewodniczącego Mao. Do klasyki przeszła jego deklaracja, że „każdy pojedynczy dźwięk, jaki on wypuszcza spod swoich palców jest dedykowany Wielkiej Czerwonej Rewolucji”. A mnie to ani trochę nie przeszkadzało. A dla mnie do dziś i tak jedną z najpiękniejszych kompozycji Hadena i jednym z najwspanialszych jego wykonań jest „Chairman Mao” zagrany z Old And New Dreams.
Ornette, Jarrett, Shepp, Carla Blay, Don Cherry, Alice Coltrane – to wszystko już zawsze będzie się dla mnie łączyło wyłącznie z kontrabasem Charliego Hadena. Zmarł wczoraj, w wieku zaledwie 75 lat. Nawet odejście Milesa nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Nawet śmierć Johna Bonhama i koniec Led Zeppelin. Od wczoraj, z mojego punktu widzenia, muzyka, nie tylko jazzowa, w pewnym sensie się skończyła.


6 komentarzy:

  1. Toyahu,

    Dziekuje Ci za ten wpis.

    W pewien mrozny wieczor , ponad 10 lat temu w NY wloczac sie po miescie z kolega, trafilismy zupelnie przypadkowo na klub Blue Note a w nim rozpczynajacy sie koncert Hadena wlasnie z Johnem Scofieldem.Zostalismy i choc nie jestem wielkim fanem jazzu wrazenie jakie zrobila na mnie ta muzyka pamietam do dzis.
    Niech spoczywa w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Toyah
    I Ty też słuchasz jazzu?!

    OdpowiedzUsuń
  3. @tobiasz11
    Zazdroszczę Ci. Ja nie miałem okazji.

    OdpowiedzUsuń
  4. @zawiślak
    To Ty nie masz mojej książki o muzyce. A cóż to za problem? Za droga?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah
    Jeżeli mówimy o książce o muzyce, to uważam, że cena jest lepiej niż przyzwoita. A nie mam jej, bo gdy ją wydałeś, to ja już przestałem czytać jakiekolwiek książki.
    Zastanowię się jednak, czy nie kupię jej na prezent dla kolegi interesującego się wykonawcami. Chociaż sprawa jest obarczona ryzykiem, bo osoba ta szalenie zapala się w dyskusjach na temat, bywa nawet porywcza. Mam przy tym podejrzenie, że mogłeś umieścić w tej pozycji treści uchodzące powszechnie za kontrowersyjne...
    I jest właśnie obawa, bo nie każdy potrafi zachować zimną krew i ma tyle cierpliwości do siebie, ile my tu nawzajem.

    A z tym jazzem, to naprawdę się nie spodziewałem... W ogóle mi nie pasujesz na słuchacza jazzu!

    OdpowiedzUsuń
  6. @zawiślak
    No tak. Tam są treści bardzo kontrowersyjne.
    A co do książek, to oczywiście Cię rozumiem. Ja też już przestałem je czytać.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...