czwartek, 2 października 2014

O ludziach z wosku i kredycie na podtrzymanie życia

Podczas wczorajszego tak zwanego expose, premier Ewa Kopacz zaapelowała osobiście do Jarosława Kaczyńskiego, o zdjęcie „klątwy nienawiści” z publicznej debaty w Polsce, a ja niemal w jednej chwili przypomniałem sobie, jak to jeszcze przed wyborami w roku 2011 trafiłem gdzieś na wywiad z dzisiejszym ministrem spraw zagranicznych w rządzie tej samej Kopacz, Grzegorzem Schetyną, i wyrażoną przez niego opinię, że jeśli jego partia, Platforma Obywatelska, w dalszym ciągu będzie próbowała opierać całą swoją strategię polityczną na podgrzewaniu nienawiści do PiS-u, on marnie widzi jej przyszłość. Jak dziś już wiemy, prognozy Schetyny okazały się funta kłaków warte, bo Platforma jak najbardziej całą swoją przyszłość postanowiła w dalszym ciągu wiązać z podkręcaniem atmosfery nienawiści do PiS-u i osobiście Jarosława Kaczyńskiego, i nie dość, że wybory wygrała, to dalej też jej poszło nie nagorzej, o czym świadczyć może choćby i to, że dziś Kopacz, już jako premier, wygłasza swoje expose, a poważni komentatorzy polityczni ogłaszają, że oto otwiera się nowy rozdział w polskiej polityce. A zatem, wygląda na to, że ten akurat fragment wystąpienia premier Kopacz, w którym ona apeluje do Jarosława Kaczyńskiego, by przestał zbijać polityczny kapitał na szerzeniu nienawiści do władzy, choć oczywiście na wszelkiego typu durniach może robić wrażenie, i niewykluczone, że tak jak to miało miejsce wielokrotnie wcześniej, przyniesie Platformie Obywatelskiej w pierwszej kolejności, a rządowi może też trochę, doraźne korzyści, jest najzwyczajniej w świecie oparty na kłamstwie, i to kłamstwie wyjątkowo bezczelnym. Podkreślam – wyjątkowo.
Jak pewnie czytelnicy tego bloga się orientują, do Ewy Kopacz, naszego świeżo nominowanego premiera, mam stosunek bardzo jednoznaczny i w owej jednoznaczności wybitnie negatywny. Uważam, że tego typu awans dla osoby o tego typu intelektualnym i czysto kulturowo-cywilizacyjnym wymiarze jest wydarzeniem, które mogło mieć miejsce wyłącznie w dzisiejszej Polsce, gdzie nie istnieją już ani obyczaje, ani zasady, ani choćby zwykły ludzkiej wstyd. No ale nie ma się co oszukiwać: mamy tę – przepraszam bardzo, ale nie potrafię się powstrzymać – ulepioną już tylko z wosku i pudru Kopacz i musimy próbować jakoś z tym żyć.
Jest jednak coś, co moim zdaniem dodaje do tego, co nas tak niefortunnie spotkało, niezwykle istotny wątek. Otóż, jak podały te same media, które uznały za stosowne poinformować nas o tym, że expose premier Ewy Kopacz otwiera nowy rozdział we współczesnej politycznej historii Polski, okazuje się, że Ewa Kopacz, premier polskiego rządu, jest zadłużona w bankach na autentycznie ciężkie sumy. Cytuję informację przekazaną przez jak najbardziej reżimowe źródło, a dotyczącą stanu majątkowego premiera polskiego rządu:
Mieszkanie (własność), oszczędności: 68 tys. zł, 2,3 tys. dolarów, 480 euro; samochód: toyota yaris z 2007 roku; kredyt hipoteczny na zakup mieszkania, kredyt na urządzenie mieszkania w wys. 180 tys., kredyt odnawialny do wysokości 45 tys. zł, dwa kredyty konsumpcyjne - na 80 i 60 tys. zł.
Przepraszam, ale nie wydaje mi się, by wiele było osób przynajmniej wśród tych, którzy czytają te słowa, które tak jak ja mają świadomość, czym jest kredyt w banku, skąd on się z reguły bierze i jakie nam gwarantuje perspektywy. Ja akurat, dzięki swojej determinacji, wsparcia tych, którzy cenią moją pracę, ale też faktowi, że moje ambicje nigdy nie przekraczały poziomu, z jakim mamy do czynienia w przypadku premier Kopacz, stopniowo staję się człowiekiem wolnym, nie zmienia to jednak faktu, że doskonale wiem, do jakiego stanu doprowadzają człowieka kontakty z bankami, szczególnie w wymiarze ty już naprawdę poważnym, a w związku z tym wiem też, jaka jest dziś osobista sytuacja Ewy Kopacz – premiera polskiego rządu. To jest osoba od początku do końca i prawdopodobnie już na zawsze pozostająca na łasce i niełasce banków. Czemu i jak potoczyło się jej życie, że znalazła się w miejscu, w którym jest dziś – to jest informacja dla nas pozbawiona znaczenia. To co się liczy, to fakt, że ona ma ręce związane i ten sznur prędzej się jej werżnie w ciało, niż gdzieś na horyzoncie pojawi się zbawiciel i zechce jej ulżyć.
Zgoda, wpadłem w dość specyficzny nastrój, ale już się z niego uwalniam i zastanawiam jedynie, w którym konkretnie banku ona ma te kredyty. Obstawiam Getin Bank. To akurat – poza paroma innymi kwestiami – by nam znakomicie wyjaśniało zagadkę ministerialnego awansu dla Grzegorza Schetyny.

Ostatnio, jak niektórzy z nas zdążyli zauważyć, mieliśmy okazję się pochylić nad być może najwybitniejszym polskim pisarzem ostatnich lat, Ignacym Karpowiczem. Podczas przeprowadzonej przez mnie tej okazji kwerendy, trafiłem na fragment jego powieści i nie mogę się powstrzymać przed zacytowaniem fragmentu: „Wzwód był tak potężny, jak gotycka katedra; okazało się, że w deszczu. Wbrew sobie - Andrzej nie przepadał za samozadowoleniem - zajął się sobą. Starł krople spermy z czwartej strony okładki wilgotną chusteczką”. Tych wszystkich, którzy lubią czytać książki, zachęcam do odwiedzania księgarni na stronie www.coryllus.pl. Zapewniam, że tam Karpowiczem się nie handluje. SKoro o hredytach mowa, wczoraj spłaciłem pierwszy z tych naprawdę dużych. Najbliższe cztery miesiące poswięcone będa na zamknnięcie pozostałych, w tym jednego niemal równie dużego. Jeśli ktoś może sobie pozwolic, bardzo proszę o pomoc. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...