Wczorajszy dzień minął mi z jednej strony na dyskusji pod moim wpisem na temat Palikota i jego strzykawki, a z drugiej - choć to już jednym uchem i okiem - na śledzeniu reakcji medialnych na temat moczu premiera Tuska. Może się to niektórym wydać mocno naciągane, ale faktem jest, że najpierw miałem już w głowie cały mój tekst o Palikocie, a dopiero podczas jego przycinania do publikacji, dowiedziałem się, że specjaliści od tuskowego wizerunku przedstawili ludowi jego portret fizjologiczny.
Wyszło zgodnie z przewidywaniami. Mianowicie Tusk jest zdrowy bardzo, tyle że je za dużo jajek, sera, kartofli, białego pieczywa, masła i klusek. Wprawdzie TVN24 twierdzi, że to jest tylko kwestia masełka, ale ja, jako cholesterolowiec z doświadczeniem wiem, że, jeśli Donald pragnie dłużej się z chłopakami po trawie ganiać, to na maśle się nie skończy.
Jednak, ja nie o tym. Pewnie moi czytelnicy zauważyli, że wpadłem w nastrój kpiarski. Wpadłem w ten nastrój jednak zupełnie niechcąco i gdyby jeszcze wczoraj ktoś mi powiedział, że zdrowie premiera i jego cholesterol, nie mówiąć już o jego moczu, w ogóle mnie jakoś zainspirują, nie uwierzyłbym. Dla mnie Tusk może być chory, może być zdrowy, noże być łamagą, może być kolosem, może być giętki i śmigły, ale też niezdarny i wiecznie zadyszany - mój dzień absolutnie z tego powodu ani nie cierpi, ani się raduje.
Nie myślałem o zdrowiu Tuska i przez cały dzień jedyne, co zaprzątało moją uwagę, to ta absolutnie wyjątkowo podła zagrywka platformowatego piaru, mająca na celu stworzenie w oczach społeczeństwa wizerunku prezydenta Kaczyńskiego siedzącego od rana do wieczora na ubikacji, bez śladu świadomości odnośnie tego, co się dzieje wokoło.
Natomiast stało się tak, że dzień mijał, a zarówno w samym Internecie, jak i w telewizorze, obok niesłychanie ważnej informacji dotyczącej tego, że Donald Tusk jest zdrów i cały, coraz częściej zaczęły się pojawiać różnego rodzaju kpiny. I to, co ciekawe, kpiny nie z tego, że prezydent Kaczyński nie chce się dać przebadać, ale właśnie z tego, że przebadać się dał premier Tusk.
Z czego się śmieją ludzie, politycy, dziennikarze? Z wszystkiego. Z tego, że Tusk jest zdrowy na ciele, ale nie wiadomo, jak z umysłem; że kogo obchodzi kolor moczu Tuska; że Sławek Nowak głupkowato się wykręca, że nie chodziło o piar, podczas, gdy każde dziecko wie, że właśnie chodziło; że może skoro Tusk ma tak duży cholseterol, to może nie nadaje się na premiera; że może zamiast się troszczyć o swoje zdrowie, Premier zacznie się troszczyć o stan gospodarki; że trzeba będzie Tuskowi ograniczyć masło, itd., itp. Ogólnie rzecz biorąc, same drobne, często kompletnie niemądre złośliwości, ale na tyle ich dużo, żeby móc stwierdzić, że wczorajszy czwartek upłynął Polakom na wesołej zabawie.
A zapowiadało się zgoła inaczej. W Internecie miał się pojawić komunikat o zdrowiu Premiera. Minister Nowak miał wygłosić słowo do mediów o tym, że każdy odpowiedzialny przywódca powinien dbać o zdrowie i się regularnie badać. Przedstawiciele opinii publicznej i mediów mieli stanąć na baczność, głośno zakrzyknąć "Brawo!!!", a następnie wyciągnąć swój oskarżycielski palec w kierunku Pałacu Prezydenckiego i zawołać: "Ty ciamajdo!"
Powiem szczerze, że tego, co się stało, zupełnie się nie spodziewałem. To znaczy liczyłem na to, że prędzej czy później, ale raczej bardziej później, niż prędzej, sprawiedliwości stanie się zadość i ci wszyscy barbarzyńscy, którzy pędzili do Prezydenta z gotowym wezwaniem do laboratorium, zostaną jakoś ukarani. Kiedyś.
Kara jednak nastąpiła od razu i to w wydaniu absolutnie perfekcyjnym. Donald Tusk został pobity własną bronią. Te wszystkie żarty i szyderstwa miały wczoraj i dziś i przez najbliższe tygodnie lecieć w stronę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To z jego moczu, z jego nerek, z jego jelit, z jego mózgu, z jego cholesterolu, z jego nadciśnienia, z jego wątroby i z jego płuc mieli się do rozpuku zaśmiewać satyrycy ze Szkła Kontaktowego i moi antypisowscy koledzy i koleżanki z sieci. To pod jego adresem miały być ciskane te wszystkie żarty na temat tego, że jego zdrowie nie jest kwestią wagi państwowej, więc te wyniki badań, jak musi, to niech pokazuje swojemu esbeckiemu zięciowi, i tak dalej, w tym stylu.
Tymczasem Prezydent, jak dotychczas wychodzi z tego wyjątkowego zamachu na jego osobę bez najmniejszego uszczerbku. Jedynie Sławomir Nowak w kółko powtarza, że trzeba się badać, trzeba się badać, trzeba się badać... Poza nim okazuje się, że zdrowie Lecha Kaczyńskiego nie obchodzi już zupełnie nikogo. Nawet TVN24 szybciutko puścił sondaż sugerujący, żeby dać spokój.
Fajnie. Teraz tylko poczekajmy aż Palikot z Komorowskim wezmą się za łby w sprawie tych setek ustaw, które trzeba będzie wyrzucić na śmietnik, no i przyjdzie wreszcie ten dzień, gdy poseł Palikot demonstracyjnie zostanie posłem niezrzeszonym i zacznie harcować już tylko wokół swoich byłych kolegów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.