piątek, 15 sierpnia 2008

Czas patriotów - o miłości do Ojczyzny która pali jak słońce Peru

Postawa Lecha Kaczyńskiego przy okazji kryzysu gruzińskiego, wyjątkowy międzynarodowy sukces jego prezydentury, zrobił wrażenie na wszystkich, pomijając chyba już tylko umysły najbardziej zatrute nienawiścią do „kurduplowatych kaczorów". Nawet ci z komentatorów, którzy dotychczas o prezydencie Kaczyńskim mieli zdanie jak najgorsze, potrafili spojrzeć trzeźwym okiem na ten tłum, do którego przemawiał Prezydent, tłum skandujący słowo „Polska", i przyznać, że oto objawił się mąż stanu.
A ja sobie przypominam, jak jeszcze niedawno, niespełna miesiąc temu, nawet ci, co swoimi głosami Lecha Kaczyńskiego wybrali, gremialnie wycofywali swoje poparcie i stawiali go w gronie zdrajców Ojczyzny. Pamiętam, jak najwięksi polscy patrioci, kipiąc rozczarowaniem, że Prezydent okazał się zwykłym politykierem i tchórzem, odwracali się od niego, mówiąc o nim już nie „prezydent", lecz zwykły „pan". Nie krytykowali, nie prosili. Mówili: „Nigdy więcej" i odchodzili.
Napisałem tu parę na ten temat tekstów, wzywając do opamiętania.
Wszystko na nic.
Dziś znów jesteśmy tu wszyscy razem, polscy patrioci, znów dumni ze swojego prezydenta. Jak gdyby nigdy nic.
Myślę więc dziś sobie o naszym patriotyzmie. Oto, jak wygląda nasza miłość do Ojczyzny. Miłość tak gorąca, że - jeśli na szali postawimy z jednej strony tę miłość, a drugiej umiłowaną Ojczyznę - gotowa jest spalić nawet i tę Ojczyznę.
Dlaczego jestem taki niemiły? Dlatego mianowicie, że nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdyby nasz patriotyzm miał taką siłę sprawczą, że każdy jego wybuch czyniłby cuda, i gdyby w dniu rocznicy wołyńskich mordów nasza miłość do Polski i nasz gniew na zaprzaństwo Lecha Kaczyńskiego, swoją niezwykłą mocą, doprowadziły do natychmiastowego usunięcia prezydenta nie-Polaka ze stanowiska, to nie mielibyśmy powodu dyskutować o polskim przywództwie.
A ja nie musiałbym już pisać tego tekstu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...