czwartek, 29 października 2020

Don Paddington: Aforyści, czyli w gębę ci plują, a ty udajesz, że deszcz pada, oraz o innych takich perełkach myśli, albo o pragnieniu sprawiedliwości, część 1.

Wprawdzie nasz serdeczny druh, ksiądz Rafał Krakowiak, pojawiający się tu z przerwami od samego początku, ma pełne prawo by tu publikować bez mojego zaangażowania, ale jak to bywa ze starszymi już panami, w obliczu nowoczesnej techniki się poddał i poprosił mnie bym ten tekst  jeden z kilku kolejnych  opublikował tu w jego imieniu. Co niniejszym czynię. Sam nawet jeszcze nie czytałem, ale założę się, że będzie dobrze. Jak zawsze.


     Pan Gabriel Maciejewski, t.j. Coryllus, na swoim jakże bardzo kiedyś z nami zaprzyjaźnionym blogu, w notce pt. Dlaczego Kamil Durczok przemawia? przekazał nam – a propos pełnych gniewu manifestacji udręczonego przez reżim PiS i bezduszny Kościół ludu – bardzo trafny opis tego eventu: Od dawna wszyscy wiemy, że żaden gniew ludu nie istnieje, a jeśli lud wychodzi na ulicę i się nie modli, tylko drze mordę, to znaczy, że został do tego wynajęty. Opcja – pożyteczni idioci także jest brana pod uwagę, ale myślę, że mniej ona znaczy w obecnych okolicznościach”.

     Osobiście nie znam się na tych sprawach, ale rozumiem, że jeśli ktoś jest tutaj wynajęty, to wynajęty jest do czegoś, a owo coś to – biorąc pod uwagę kontekst tego co się nie tyle od kilku dni, ale od bardzo, bardzo dawna dzieje – żarliwa, pełna entuzjazmu praca na rzecz coraz głębszej liberalizacji polskiego społeczeństwa (CGLPS). To jest oczywiście hipoteza robocza, wcale nie mojego autorstwa, ale biorąc pod uwagę fabułę większości manifestacji, oraz istotną treść sypanego przez ostanie choćby trzydzieści lat w ludzkie serca ziarna, z którego owe manifestacje wyrosły, należy sądzić, że owa hipoteza jest dość dobrze potwierdzona. CGLPS jest z jakiegoś powodu przez wynajmującego bardzo pożądana, a ponieważ Kościół tejże liberalizacji raczej nie sprzyja, no to – mimo zarazy – mamy to co mamy. PiS-owi dostaje się przy okazji i niejako z definicji, tym bardziej, że tam ciągle jest wielu takich, którym bardziej jest po drodze z Kościołem (choć mówi się, być może oszczerczo, że przyszłość tej partii, czyli młodzieżówka PiS, widzi w CGLPS coś nieuniknionego i w jakiejś mierze pożytecznego) niż z wynajmującym. Nie mam pojęcia kto jest tym wynajmującym (pytajcie o to Coryllusa), natomiast mniemam, że wynajęci działają za jakieś wynagrodzenie, pożyteczni idioci zaś, zaktywizowali się za darmo, co samo w sobie jest zresztą dowodem ich zidiocenia, jeśli wierzyć opiniom bywałych w świecie ludzi.

     Ja aż tak bardzo nie jestem wobec tych – jak mówi pan Gabriel – „pożytecznych idiotów” surowy, bo choć jego diagnoza jest dla wynajętych przez zleceniodawców wykonawców planu CGLPS (z natury rzeczy są oni ludźmi, bądź instytucjami spowitymi bardziej czy mniej gęstą mgłą, więc na użytek tego tekstu jestem tutaj gotów o nich powiedzieć: pies ich drapał) druzgocąca, to nie ukrywam, że z tymi „pożytecznymi” mam istotny problem. Ów problem nie bierze się stąd, że są to najczęściej ludzie młodzi, w dość dużej liczbie (boć nie wszyscy uczestniczą w manifestacjach) i niedoświadczeni, ani też stąd, że są tak jak Toyah nieoczytani, albo, jak by rzekł Coryllus: „aspirujący, z deficytami i bez żadnych charyzmatów”. Mój problem z tymi ludźmi polega na tym, że oni są idealistami. Innymi słowy mówiąc: ich zbawienie jest zagrożone.

      Od razu nadmieniam, że idealny to niekoniecznie doskonały, a idealista idealiście nie jest równy. Są bowiem różne idee na tym świecie. I nie wszystkie prowadzą ku zbawieniu. Ja zaś jestem katolickim kapłanem i siłą rzeczy zależy mi, by ci młodzi, niedoświadczeni, nieoczytani i aspirujący z deficytami nie zmarnowali sobie życia przez pogoń za jakąś ideą, która jest – jak widać na załączonym obrazku – bardzo chwytliwa i jeszcze bardziej fałszywa.

       Cóż to za idea? Jacek Kuroń (tak, tak: ten Jacek Kuroń!) powiedział o niej – bodajże w wywiadzie dla Gazety Wyborczej – że „jest jednym z największych i najbardziej niebezpiecznych marzeń człowieka”. Jeśli ktoś sądzi, że Jacek Kuroń, jakże bardzo nielubiany po prawej stronie płotu, ma tutaj na myśli aborcję na żądanie, to niniejszym wyprowadzam go z błędu. Ten niegdysiejszy działacz czerwonego harcerstwa i wybitny działacz demokratycznej opozycji, mówiąc o największym i najbardziej niebezpiecznym ludzkim marzeniu miał na myśli ideę sprawiedliwości i to jeszcze na dodatek sprawiedliwości pełnej i absolutnej.

      Pomińmy tutaj kwestię, dlaczego Kuroń uważał, że marzenie o sprawiedliwości jest niebezpieczne, a także co ma poeta na myśli, gdy mówi o sprawiedliwości pełnej i absolutnej. To nam do niczego nie jest potrzebne. Zwróćmy uwagę tylko na to jedno stwierdzenie: „sprawiedliwość jest jednym z największych marzeń człowieka”. Prawda? Oczywiście, że prawda. A wiemy to stąd, że ludzie pragnąc sprawiedliwości, bardzo często narzekają – narzekają intensywnie, z gniewem, często też z mięsem w ustach – na rozmaite przejawy niesprawiedliwości. I nie myślę tutaj tylko i wyłącznie o źle działających sądach i czekających je (daj Boże!) gruntownej reformie. Mam raczej w głowie obraz ludzi myślących i mówiących mniej więcej tak: „To jest niesprawiedliwe, że życie jest tak ciężkie; to jest  niesprawiedliwe,  że tak mało zarabiam;  to jest niesprawiedliwe, że mnie wyzyskują; to jest niesprawiedliwe, że on ma więcej, a ja mniej; to jest niesprawiedliwe, że jedni mogą być z życia zadowoleni, a drudzy nie…” Ludzie biadolą w ten sposób na brak sprawiedliwości dzisiaj i prawdopodobnie, w podobny sposób, biadolili na tenże brak ich przodkowie, a można podejrzewać, że w podobny sposób biadolić będą także ich potomkowie. Poczucie niesprawiedliwości jest bowiem zjawiskiem nader powszechnym i bardzo dotkliwie przez ludzi odczuwanym. W praktyce wygląda to tak, że nieszczęście spowodowane jakąś niesprawiedliwością i to samo nieszczęście spowodowane przez przypadek, to są w ludzkim mniemaniu dwa różne nieszczęścia  i jest czymś oczywistym, że owo pierwsze, wynikające z braku sprawiedliwości, jest znacznie boleśniejsze. Trudno się więc dziwić, że tego typu zjawiska jak niesprawiedliwość rządzących, niesprawiedliwość sędziego, niesprawiedliwość nauczyciela, niesprawiedliwość prawa itd., są uznawane za godne potępienia. Ponieważ zaś ludzie dosyć często  uważają,  że  niesprawiedliwie  się  nimi  rządzi, niesprawiedliwie osądza czy ocenia, niesprawiedliwie urządza się świat, w którym mają żyć – każdy kto mówi o sprawiedliwości i sprawiedliwość obiecuje, może liczyć na ludzkie zainteresowanie, bo sprawiedliwość to „jedno z największych marzeń człowieka”.

     Sprawiedliwość, czyli co? No właśnie… Czym jest sprawiedliwość?

     By przybliżyć sobie przedmiot naszego namysłu, odwołajmy się do kilku aforyzmów, bo są one efektowne i w przeciwieństwie do nudnych definicji, bardziej w lekturze strawne. Zacznijmy od Arystotelesa, który choć kochał definiować, to od czasu do czasu potrafił też rzucić zręcznym aforyzmem. Choćby takim: „Prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to, co się uczyniło innym”. Następnie idzie mistrz aforystyki, czyli sam książę Franciszek de La Rochefoucauld i jego jakże ironiczna myśl: „Miłość sprawiedliwości jest u większości ludzi jedynie obawą doznania niesprawiedliwości”. Poważny Józef Joubert mówi nam, że „sprawiedliwość to prawda w działaniu”, a przenikliwy swą pobożnością Błażej Pascal zwraca naszą uwagę na fakt, że „istnieją dwa rodzaje ludzi: sprawiedliwi, którzy uważają siebie za grzeszników, i grzesznicy, którzy uważają siebie za sprawiedliwych”. Swoje trzy grosze wtrąca też Monteskiusz, pouczając nas, że „sprawiedliwość dla innych jest miłością dla nas”, oraz że „sprawiedliwość podnosi głos, ile może, ale trudno jej o posłuch w zgiełku namiętności”. Nie zaskakuje nas Karol Marks, gdy mówi: „Co burżuje uważają za słuszne lub sprawiedliwe, to nie ma znaczenia. Idzie o to, co jest konieczne i nieuniknione w danym systemie produkcji”. Z wielką uwagą warto się też wsłuchać w głos wkurzonej Oriany Fallaci, która klarowała rozmaitym radykałom, że „wolność oddzielona od sprawiedliwości jest tylko połową wolności, a obrona tylko naszej wolności jest obelgą dla sprawiedliwości”. Niezła jest też myśl T.S. Eliota: „Świat jest pełen niesprawiedliwości. Bankier może napisać zły poemat i nic. A niech tylko poeta spróbuje wypisać zły czek”. Nawet ten stary komunista Stanisław Jerzy Lec jest w swej prześmiewczości do przyjęcia, gdy ostrzega: „Schodźmy z drogi Sprawiedliwości! Jest ślepa”. – co nie zmienia faktu, że jeśli chodzi o szyderstwo, to nic nie przebije Józefa Hellera i jego Paragrafu 22 z następującym bon motem: „Sprawiedliwość to kolanem w brzuch z ziemi w zęby w nocy skrycie nożem z góry w dół na magazyn okrętu przez worki z piaskiem wobec przeważającej siły w ciemnościach bez słowa ostrzeżenia. Za gardło”.

     Myślę, że dzięki tym aforyzmom mamy już jakiś, niech będzie, że wstępny ogląd tego, co jest jednym z największych marzeń człowieka”. Wypada teraz wyjaśnić, dlaczego uważam, że młodzi, niedoświadczeni, nieoczytani i aspirujący z deficytami ludzie, którzy biorą udział w tych tak bardzo niepokojących nas manifestacjach, pragną przede wszystkim sprawiedliwości, a wszystko inne jest pretekstem. Wyjaśnienie tej kwestii jest stosunkowo proste, o ile uważnie przyjrzymy się komunikatom, które kierują do świata młodzi, niedoświadczeni, nieoczytani i aspirujący z deficytami i jeśli owe komunikaty umieścimy w kontekście „jednego z największych marzeń człowieka”. Jeśli to uczynimy, to odwołując się do aforyzmu Józefa Hellera, a mówiąc ściśle, do formy tego aforyzmu, zetkniemy się, a może nawet zderzymy, z czymś następującym:

     „Sprawiedliwość to Jędraszewski stop księżniczki nie księża PiS OFF strefa wolna od Kai Godek i zdrowia nie zdrowaśki czyli po prostu wypierdalać i niech żyje wkurw #OstraJazdaKobiet aborcja bez granic wybór nie zakaz oraz strajk kobiet a tak w ogóle to mam wyjeżdżać za granicę żeby zrobić to czego w naszym kraju już nie można więc jebać PiS w imię matki córki i umiłowanej siostry, bo trzeba było nie spluwać w twarz kobietom w samym środku epidemii a jak nie chcesz aborcji to jej sobie nie rób Jarek niestety twój rząd obalą kobiety bo PiS niszczy Polskę więc żądamy aborcji na życzenie a PiS won gdyż angry women will change the world i dlatego nie za bardzo mnie interesuje jak przywrócą tę przesłankę do aborcji po prostu mają to zrobić więc to jest wojna to jest szturm i blokujemy wszystko a wam wara od kobiecych wyborów gdy myślę czuję decyduję gdyż wolność równość aborcja na żądanie piekło kobiet prawa kobiet a na dodatek katolicy katują kobiety i ksiądz przerwał mszę i patologia i witamy w średniowieczu więc Kościół katolicki winny NIE święty dlatego moje sumienie nie twoje zmartwienie bo wy macie na rękach krew kobiet i nie wy będziecie rodzić trupy no to trzeba jebać PiS gdyż kompromisu już nie ma to był chuj a nie kompromis więc obalimy rząd bo aborcja jest prawem człowieka i katoliczki też potrzebują aborcji stąd rozdział państwa od Kościoła gdyż rewolucja jest kobietą siła jest kobietą i nasze ciało nasza sprawa nasza godność wasza podłość i ogólnie mamy dość i ogólnie módlmy się o prawo do aborcji i ogólnie nie wyprzesz się że twoja wina twoja wina twoja bardzo wielka wina a przecież ja nie jestem inkubatorem nie jestem ideologią jestem człowiekiem więc urodzę wam lewaka bo w sprawie rodzenia nie macie nic do powiedzenia a aborcja powinna być legalna do 71 roku życia no i prawo ludzkie nie kościelne a tak w ogóle to trzeba było nas nie wkurwiać trzeba było nas wyskrobać więc nie idziemy do roboty i jeszcze Polka nie zginęła i wolna cipka wolna Polska a katolicy precz od macicy bo aborcja wszędzie była jest i będzie i to jest kurwa dramat dlatego mówię otwórz biskupie i NIE cierpieniu w imię ideologii i fanatyzmu religijnego oraz kobieto Kościół to Twoje piekło a kto nie skacze ten za PiS-em hop hop hop i generalnie chcę mieć wybór i generalnie ja stoję ja tańczę ja walczę więc wypierdalać bo prawda jest po naszej stronie. Bóg jest kobietą a aborcja to nie grzech!”

     Ja wiem, że trzeba to przetrawić i że łatwo nie będzie. Kontakt z tej klasy aforystyką jest zawsze trudny. Dlatego też nie spieszmy się, lecz dajmy sobie trochę czasu……………………………

     Powie ktoś, że samo nader sztuczne i efekciarskie umieszczenie na początku tego aforyzmu zwrotu „Sprawiedliwość to…” nie sprawia, że ów aforyzm w jakikolwiek sposób odnosi się do idei sprawiedliwości. Nie odnosi się? To w takim razie dlaczego młodzi, niedoświadczeni, nieoczytani i aspirujący z deficytami wychodzą na ulice i mówią/krzyczą to, co powyżej? Bo ktoś im powiedział, że warto to zrobić dla aborcji na żądanie, czy chujków i cipek w rozmaitych konfiguracjach? Nie! Oni demonstrują, ponieważ brak aborcji na żądanie i kulturowo – prawne ograniczenia nałożone na niczym nieskrępowane posługiwanie się wspomnianymi wyżej wesołymi gadżetami, postrzegają jako jaskrawą niesprawiedliwość. Bardziej świadomi i zdemoralizowani, ową aborcję, tudzież inne postulowane rzeczy, traktują jako środek wiodący do celu, którym jest wspomniana wcześniej CGLPS. Tyle tylko, że dla gołego CGLPS (gołego, czyli nie obudowanego czymś postrzeganym jako szlachetne) ludzie – poza jakimiś radykałami – nie kiwną palcem. Natomiast w protest przeciwko niesprawiedliwości angażują się już tłumy, bo tego rodzaju protest jest zawsze czymś szlachetnym, pochwały godnym i uwznioślającym i ludzie chcą w czymś takim uczestniczyć, bo jakże tu nie działać na rzecz ziszczenia się jednego z największych marzeń człowieka”, jakże tu powstrzymać się od kopa i mocnego słowa wymierzonego w tych, którzy owemu ziszczeniu się przeszkadzają.

      Skąd to wszystko wiem? Zrobiłem jakieś badania wśród demonstrantów? Oczywiście, że nie. Tym niemniej, biorąc pod uwagę jaką taką znajomość ludzkiej natury, którą to znajomość  posiadłem przede wszystkim dzięki spełnianej przeze mnie posługi spowiednika zapewniam, że jeśli kogokolwiek z owych młodych, niedoświadczonych, nieoczytanych i aspirujących z deficytami zapytać, czy walczą z niesprawiedliwością, albo walczą o to, co sprawiedliwe, każdy z nich odpowie twierdząco i to jeszcze z błyskiem w oku, a może nawet z dumnie podniesioną głową.

       Oczywiście, w olbrzymiej swej większości ludzie ci nie walczą o sprawiedliwość, lecz o to, co sobie jako sprawiedliwość wyobrażają. Możemy z tego szydzić, zwracając uwagę na to, że choć raczej na pewno młodzi, niedoświadczeni, nieoczytani i aspirujący z deficytami o choćby wspomnianych wyżej aforystach nie słyszeli, to jednak aforystyka nie jest im zupełnie obca, ponieważ w ewidentny sposób wcielają w życie treść aforyzmu, którego autorką jest wybitna myślicielka, znana i popularna Leonia Pawlak. Jej dotyczący sprawiedliwości aforyzm wszedł pod strzechy, a jakiś Arystoteles czy La Rochefoucauld niech się gonią i przy Pani Pawlak niech głosu nie zabierają. Znamy ten aforyzm? Oczywiście, że znamy, a przytaczamy go tutaj tylko dla porządku: „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.

      I można by te szyderstwa w stosunkowo łatwy sposób ciągnąć dalej, gdyby nie to, że babcia Pawlakowa, choć wieśniara i postać fikcyjna, wygrywa. Wygrywa w tym znaczeniu, że jej aforyzm wgryzł się w ludzkie serca i umysły i bardzo trudno jest temu przeciwdziałać. Trudno, ponieważ – jak wiele o tym świadczy – ci, na których Coryllus wskazuje jako na wynajmujących, zrozumieli jak przypuszczam, że myśl Leoni Pawlak ma wymiar uniwersalny i jest znakomitym narzędziem w pracy na rzecz coraz głębszej liberalizacji polskiego, czy wręcz jakiegokolwiek społeczeństwa. Sposób posługiwania się owym narzędziem jest bardzo prosty:

1.     - W sposób dowolny określa się, co jest sprawiedliwe, a co jest niesprawiedliwe.

2.     - Wskazuje się na wroga, który określonej w dowolny sposób idei sprawiedliwości się sprzeciwia.

3.             W pewnych sytuacjach, wynikających najczęściej z trudności przeżywanych przy posługiwaniu się nader skomplikowaną kategorią sprawiedliwości, termin „sprawiedliwość” zastępuje się terminem „racja” (niestety w tym momencie osłabia się siłę aforyzmu babci Pawlakowej, ponieważ „mieć rację” to nie to samo – a propos poziomu szlachetności – co „walczyć o sprawiedliwy świat”).

      I to właściwie wszystko. Czy ktoś walczy o aborcję na żądanie, o ochronę klimatu, o małżeństwa jednopłciowe, o wolność Tybetu, o możliwość chodzenia bez maseczki w czasie pandemii, o szeroką dostępność narkotyków, o bezkarność dla chuliganów, czy nawet o Kościół bez tego szkodnika Franciszka, zawsze może powołać się na swoje poczucie sprawiedliwości (swoją rację), wskazując jednocześnie na tych, którzy owej sprawiedliwości (racji) sprzeciwiają się, bądź mogą się sprzeciwić.

      Otrzymujemy wtedy następujące konstrukcje myślowe:

- Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

- Kościół Kościołem, a racja jest po naszej stronie.

- Kaczor Kaczorem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

- Nauka nauką, a racja jest po naszej stronie.

I tak dalej… I tym podobnie…

       Czy możemy sobie z tym poradzić? Jeśli nie odwołamy się do chrześcijaństwa, to nie. Tyle tylko, że chrześcijaństwo jest ponoć – przynajmniej na naszych szerokościach geograficznych – w odwrocie. Nie do końca w to wierzę, tym bardziej, że jak się okazuje, nie zawsze się orientujemy, jakie narzędzia daje nam chrześcijaństwo, by dawać sobie radę ze współczesnymi aforystami. Ale o tym, w następnych częściach (o ile się pojawią)…




 

1 komentarz:

  1. @Don Paddington

    Trafnie ksiądz uchwycił ten ruch i pragnienie "coraz głębszej liberalizacji polskiego społeczeństwa (CGLPS)".

    Proszę zwrócić uwagę na tę sama naturę gry UE przeciwko Polsce, gdy Polska dokonuje jakiejś zmiany prawa zbliżającej określone rozwiązanie prawne do standardów prawa np. niemieckiego, czy innego "wysoce europejsko rozwiniętego". Taki ruch Polski obiektywnie oznacza wyjście naprzeciw - było, nie było - traktatowym celom UE. Z drugiej strony - chciał, nie chciał - zawiera motyw równania do najlepszych!

    A jednak z Unii zawsze płynie wtedy sprzeciw i nagana. Dlaczego? Otóż odpowiedź zawarta jest także w tym CGLPS-ssie: jeśli wcześniej skiepściłeś się bardziej, niż inni, to nie wolno ci cofnąć się z kiepskich rozwiązań. Zakazana jest droga w tył od skiepszczania się.

    To jest całe wytłumaczenie obecnych stosunków traktatowych między Unią a Polską: zakaz naprawy Polski w imię CGLPS. To samo zaoferowano młodzieży. Zakaz naprawy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...