czwartek, 22 października 2020

Prawda i tylko prawda, czyli o księżycowych ludziach ze skrzydłami

 

       Proszę sobie wyobrazić, że pewna moja mieszkająca w Szwecji znajoma, przysłała mi tekst, który ona z kolei otrzymała od naszej wspólnej koleżanki z Australii, a wiadomość owa brzmiała następująco:

Trudno uwierzyć że już w 1941 roku C.S.Lewis przewidział dzisiejszy czas: ‘Jeden młody diabeł zapytał starego : Jak ci się udało zaprowadzić do piekła aż tyle dusz? Stary diabeł odpowiedział: Wzbudziłem w nich strach! Odpowiedział młody: Super robota! A czego się bali? Wojen? Głodu? Odpowiedział stary :Nie, bali się choroby! Na to młody: czy to znaczy, że nie zachorowali? Nie umarli? Nie było dla ratunku? Stary odpowiedział : ależ nie,... zachorowali, umarli, a ratunek był. Młody diabeł zdziwiony odpowiedział: to w takim razie nie rozumiem??? Stary odpowiedział: Wiesz oni wierzyli, że jedyną rzeczą, którą muszą zatrzymać każdym kosztem przy sobie jest ich życie. Przestali się przytulać, witać ze sobą. Oddalili się od siebie. Zrezygnowali ze wszystkich kontaktów społecznych i z wszystkiego co było ludzkie! Później skończyły im się pieniądze, stracili pracę, ale to był ich wybór, bo bali się o swoje życie, dlatego zrezygnowali z pracy nie mając nawet chleba. Wierzyli ślepo we wszystko, to co słyszeli i czytali w gazetach. Zrezygnowali z wolności, nie wychodzili z własnych domów dosłownie nigdzie. Przestali odwiedzać rodzinę i przyjaciół. Świat zamienił się w taki obóz koncentracyjny bez przymuszania ich do niewoli. Zaakceptowali wszystko!!! Tylko dlatego, by przeżyć chociaż jeszcze jeden mizerny dzień.... I tak żyjąc, umierali każdego dnia!!! I właśnie w taki oto sposób było mi bardzo łatwo zabrać ich mizerne dusze do piekła...’ C.S. Lewis – ‘Listy starego diabła do młodego’ książka z 1941”.

      Ponieważ cały ten tekst na kilometr śmierdział mi fejkiem, sprawdziłem sprawę i oczywiście w jednej chwili okazało się, że choć C.S. Lewis rzeczywiście napisał owe „Listy”, to w nich nie ma jednego słowa z tego co zostało wypuszczone przez domorosłych bojowników o wolność w świecie ogarniętym przez terror pandemii, a co, jak się okazuje, robi dziś karierę nie tylko w Szwecji, nie tylko w Australii, no i oczywiście, jak znam życie, nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych, gdzie zostało w pierwszej kolejności stworzone, a następnie wypuszczone za góry, morza i oceany. Ale dowiedziałem się przy okazji czegoś jeszcze ciekawszego. Otóż wygląda na to, że ów oszukany tekst robi karierę na świecie w takim tempie i z taką energią, że jest on jednym z najpopularniejszych tematów na stronach, które systemowo zajmują się ujawnianiem panoszących się dziś już niemal wszędzie tego typu przekrętów.

       A ja się zastanawiam, czym się kierowali ludzie, którzy ów tekst stworzyli. Rozumiem, że oni są szczerze przekonani, że pandemia koronowirusa jest globalnym oszustwem, zaprojektowanym i wprowadzonym w życie przez Nowy Wspaniały Świat, po to by już do końca zniewolić społeczeństwa. Nie udało się tego zrobić przez banki, przez międzynarodowe korporacje, przez ponadnarodowe tajne organizacje, to tym razem postanowiono zaatakować sztucznym wirusem, w nadziei, że owe dotychczas trzymające się mocno społeczeństwa ulegną prostemu, odwiecznemu lekowi o zdrowie i życie. I ja oczywiście nie wykluczam możliwości, że tak to się właśnie zaczęło i tak się obecnie dzieje, a do tego jeszcze już w swoim własnym imieniu dopuszczam możliwość, że tak jak to się działo wielokrotnie w przeszłości, celem tego ataku był Kościół Powszechny. No ale nawet jeśli przyjmiemy, że tak wygląda prawda, to nie jestem w stanie pojąć, w jaki sposób ludzie którzy rzekomo o tę prawdę walczą, uznali za stosowne swoja walkę prowadzić przy pomocy kłamstwa, i to kłamstwa wyjątkowo perfidnego. 

       Tego typu zachowanie przypomina mi to co w ostatnich dniach wyprawiają środowiska proaborcyjne, ile razy chcą zaprezentować światu cierpienie jakie przynoszą sobie i swoim opiekunom dzieci, które mimo że cierpią na jakieś najbardziej okropne choroby, pchają się na ten świat. Córka moja znalazła na Instagramie profil jakiejś, jak to się dziś przyjęło określać, psycholożki, która jako swój podstawowy cel wyznaczyła walkę o zabijanie dzieci nienarodzonych. Jako jeden z argumentów przywołała ona chorobę o nazwie Zespół Edwardsa. Sprawdziliśmy ową chorobę i co się okazuje? Ona występuje raz na osiem tysięcy ciąż, w 95 procentów przypadków dziecko umiera we wczesnym okresie ciąży, a te którym się uda urodzić, z wyjątkiem nielicznych, umierają w ciągu pierwszego roku życia. I oto ów Zespół Edwardsa jest promowany przez proaborcyjną agendę, jako argument za prawnym zalegalizowaniem aborcji. Ale mało tego. Oto owa psycholożka w swoim wpisie na Instagramie rzekomo cytuje znalezioną w Sieci relację pewnego małżeństwa, które zdecydowało się wydać na świat dziecko dotknięte tą chorobą, a dziś żałuje, że kiedy była taka szansa, nie zdecydowało się na zabieg. I tu ciekawe są dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że oni w swoim wyznaniu konsekwentnie używają nazwy „Zespół Edwarda”, co świadczy wyłącznie o tym, że oni nawet sie nie przyłożyli do tego, jak się naprawdę nazywa sprawca ich nieszczęścia, druga natomiast to ta, że córka moja weszła na jedyne internetowe forum rodziców z tego typu doświadczeniem i tam każda jedna relacja to akt dziękczynny Panu Bogu za to, że pozwolił im i ich dziecku przeżyć te kilka miesięcy w poczuciu największej możliwej miłości.

      Mam nadzieję, że wszyscy rozumiemy, do czego zmierzam. Tu mianowicie, podobnie jak w przypadku owego fejka z rzekomym cytatem z Lewisa, mamy do czynienia z jednej strony autentycznym zaangażowaniem po stronie tak zwanej „prawdy”, a z drugiej, nie widzimy nic innego jak czyste, niewzruszone kłamstwo. I tu znów pojawia się pytanie: po cholerę tak manipulować, skoro, jak wiemy im chodzi o nic innego jak tylko o prawdę? Czyżby bez tego nie było sposobu znaleźć odpowiednio mocnych argumentów?

       Przepraszam bardzo, ale to co wyżej przedstawiłem, to jest dokładnie to samo, gdyby się miało okazać, że mój dzisiejszy tekst jest w całości oparty na kłamstwie, którego jedynym celem było zachęcić wszystkich do tego, by z jednej strony bez najmniejszych wyrzutów sumienia przerywali każda ciążę, jaka im niespodziewanie spadnie na łeb, a z drugiej by podciągnęli sobie wreszcie te maseczki z brody na usta i nos. Ciekawy jestem, co by sobie o mnie oni wszyscy w tej sytuacji pomyśleli. I czy znalazłby się ktokolwiek, kto by powiedział: „No dobra, trochę tam pokłamał, ale w sumie czyż nie miał racji?”



4 komentarze:

  1. @toyah

    Ostatnio rzuca mnie jak ... po sklepie, ale dopadła mnie wiadomość, że parę dni temu grupę podwyższonego ryzyka opuścił śp. Gordon Haskell (kiedyś King Crimson).
    Nie wiadomo, czy dlatego, jednak opuścił.
    RIP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      Na szczęście przynajmniej paru z nas jeszcze się trzyma.

      Usuń
  2. @toyah

    Ty to jakiś jasnowidz jesteś, czy może ten felieton czytają w Trybunale Konstytucyjnym. Ten bowiem dzisiaj orzekł, iż tzw. aborcja eugeniczna jest niezgodna z Konstytucją RP!

    Sygnatura K 1/20

    Co ciekawe, przy składzie 13 osobowym były dwa głosy odrębne. W tym, nietrudno zgadnąć, czcigodnego sędziego Leona Kieresa.

    Teraz wyraźniej widać, po co była ta wojna o Trybunał.

    OdpowiedzUsuń
  3. @orjan
    Oj tam! Żaden jasnowidz. Wystarczy spać z jednym okiem otwartym.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...