środa, 30 lipca 2008

Radosław Majdan, czyli TVN w czasach bojkotu

Kiedy Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło bojkot TVN-u oraz onetu, byłem już szczęśliwie zajęty wyjeżdżaniem na wakacje, a później już, przez wszystkie kolejne dni, pozostawałem odcięty od telewizji w ogóle, więc też nie musiałem się zadręczać wysłuchiwaniem głupkowatych popisów dziennikarzy z medialnego gangu państwa Walterów, męczyć się oglądaniem tych pokręconych języków i analizowaniem wszystkich tych krętactw, które musiały nastąpić. Oczywiście zaglądałem do Salonu, a ponieważ mamy tu pluralizm, jak nie wiem co, to i głos redaktora Miecugowa jakoś do mnie dotarł.
Stąd wiem, mniej więcej, jak było.
Od samego początku, co jeszcze rzutem na taśmę udało mi się przedstawić w moim salonowym wpisie, uważałem bojkot za przede wszystkim porażkę telewizji i jej propagandowej linii, a nie wstyd dla polityków. Dlatego, zarówno pełne irytacji reakcje dziennikarzy wszelkiej maści, jak i złośliwe komentarze niektórych blogerów, mnie nie dziwiły, bo któż z nich mógłby czerpać satysfakcję z tego, że ktoś taki, jak PiS utarł nosa ich kolegom, czy ewentualnie idolom?
Tak samo, z wielkim rozbawieniem obserwowałem, jak w swoim zdenerwowaniu, obrońcy "niezależności mediów" popadają w przepiękną schizofrenię, z jednej strony szydząc, że bojkot ostatecznie pogrąży PiS, a z drugiej strony przebierając nogami, niecierpliwie wyglądając końca tej absolutnie dla nich nieznośnej demonstracji.
Ale, jak mówię, wszystko to mogłem obserwować jedynie śledząc prasę i ruch w naszym Salonie, natomiast faktycznego kształtu bojkotu, nie było mi dane oglądać. Mogłem sobie tylko wyobrażać to smutne tefauenowskie studio, z tym smutnym Bogdanem Rymanowskim i z najsmutniejszym z tego wszystkiego zestawem w postaci ględzącego przez nos posła Wenderlicha, krzyczącej na niego posłanki Pitery i posła Kłopotka, który ani nie ględzi, ani nie krzyczy, bo cały wysiłek wkłada w to, żeby czegoś nie palnąć.
No i wróciłem do domu, a w domu już niestety czekał na mnie telewizor, a w telewizorze oczywiście to piękne, kręcące się, niebieściutkie studio.
Przez dwa pierwsze dni przechodziłem kwarantannę, a wczoraj wieczorem zasiadłem wygodnie o godzinie 21.00 przed ekranem i od razu dostałem w łeb Radziem.
Jakby ktoś nie wiedział, Radzio to mąż piosenkarki i gwiazdy sceny popularnej, Dody Elektrody. Oprócz tego, Radzio to upadły piłkarz, radny Platformy Obywatelskiej i pospolity chuligan, który ostatnio się napił i wspólnie z dwoma kolegami wlał dwóm policjantom.
Radny Radzio wypadł w telewizji TVN24 absolutnie fantastycznie. Wyglądał pięknie i dostojnie. Mówił wzruszająco i jedyne, czego brakowało, to tego, żeby obok niego i red. Rymanowskiego, przycupnęła piosenkarka Elektroda, a może - choć tu wiem, że żądam za wiele - i pan premier Tusk.
Ale i tak, jak mówię, było fantastycznie. Szczególne jednak wrażenie zrobił na mnie red. Rymanowski, który w czasie rozmowy z mężem Dody Elektrody zachowywał się tak, jakby się bał, że w momencie, gdy pan Radosław poczuje jakikolwiek dyskomfort, to on oberwie dokładnie tak, jak parę dni wcześniej oberwał interweniujący policjant.
W związku z tym, rozmowa między panem Radosławem, a red. Rymanowskim wyglądała mniej więcej tak:
RYMANOWSKI: Panie Radosławie, przepraszam, że pytam, ale są takie głosy, że jednak był Pan i Pański kolega Piotr Ś. - przepraszam, że tak mówię, ale wie Pan, panie Radosławie, że takie są wymogi prokuratorskie, a Pan był taki uprzejmy, że grzecznie zgodził się na ujawnienie swojego nazwiska - ale wie Pan, panie Radosławie, policja twierdzi...
RADZIO: Ja wiem, co twierdzi policja i już mówiłem, że to oni nas w sposób brutalny zaatakowali i gdybym ja nie ruszył na ratunek Piotrkowi, to nie wiem, co by było. Być może Piotr by został kaleką, albo stałoby się coś jeszcze gorszego.
RYMANOWSKI: Ja bardzo Pana przepraszam, panie Radosławie. Niech się Pan, panie Radosławie nie gniewa, ale muszę o to zapytać, bo ja oczywiście wiem, że Pan całkowicie słusznie może widzieć wydarzenia inaczej i ma Pan do tego prawo, ale policjanci twierdzą...
RADZIO: Ja widziałem tych policjantów. To nie byli policjanci, ale rozjuszone bestie. Gdyby nie ja, to prawdopodobnie...
RYMANOWSKI: Ja przepraszam, że Panu przerywam, panie Radosławie...
itd. itd. przez dwadzieścia minut cała zainteresowana Polska mogła podziwiać ten piękny tefauenowski popis wolnych mediów w akcji.
Oglądałem tego pełzającego i wijącego się dziennikarza i myślałem sobie, że gdyby tak red. Rymanowski któregoś dnia stracił swój naturalny kompas i w ten sposób spróbował rozmawiać z którymkolwiek politykiem, niekoniecznie nawet PiS-u, ale jakiejkolwiek opcji, to zostałby wygwizdany w sposób absolutnie jednoznaczny.
Więc myślę sobie, co takiego się stało, że dziennikarz telewizyjny Bogdan Rymanowski widzi gwiazdę, której jedyne autentyczne gwiazdorstwo sprowadza się do tego wyłącznie, że jest mężem innej gwiazdy i kompletnie traci rozum. Jak musi mieć Bogdan Rymanowski poukładany umysł i emocje, że na widok twarzy pospolitego chuligana, który tylko tym się różni od innych chuliganów, że ma od nich więcej pieniędzy, ogarnia go czysta panika.
Możliwości są dwie. Jedna to taka, że Rymanowski należy po prostu do tego towarzystwa, które jest karmione i karmi innych tą samą papką kolorowych magazynów i siłą rzeczy musi się wzajemnie szanować. Radosław Majdan jest w gruncie rzeczy kolegą Rymanowskiego z branży pop i nie wypada, żeby swojego druha traktować, jak jakiegoś, nie przymierzając, posła Gosiewskiego.
Jest jednak możliwość druga i, powiem uczciwie, że ona mi się wydaj bardziej prawdopodobna. Otóż red. Rymanowski najzwyczajniej w świecie wystraszył się, że Radzio się obrazi, zacznie na niego krzyczeć, wyjdzie ze studia, a później opowie wszystko Dodzie. A Doda dla telewizji TVN to nie byle kto. Doda, podobnie jak Kuba Wojewódzki i Monika Olejnik stanowią dla TVN-u realną wartość. A Doda, która kocha Radzia - z przerwami, to prawda, ale kocha - też się obrazi na TVN i szef Rymanowskiego, pan Walter wywali swojego dziennikarza na pysk.
A wywali na pewno. Bo o ile w przypadku posła Cymańskiego, albo Jacka Kurskiego, TVN dysponuje całą gamą propagandowych środków, dzięki którym jakikolwiek bojkot z ich strony, będzie mógł zawsze próbować obrócić w swój sukces, to w przypadku piłkarza Majdana i jego małżonki stacja tak poważna jest jednak kompletnie bezbronna.
Jeśli Majdan i Doda ogłoszą, że TVN jest nie dla ludzi, to ludzie od TVN-u mogą się odwrócić.
Więc ja uważam, że kiedy niezależny dziennikarz niezależnej stacji telewizyjnej tak się wił, żeby Majdan nie trzasnął drzwiami, to wiedział, co robi.
Oto w każdym razie moja dzisiejsza przygoda z TVN-em. TVN-em w dniach bojkotu. Przygoda, która, po kilku dniach braku kontaktu z tą dziwną stacją, sprawiła mi tyle radości. Jak mówię, bojkot TVN-u skutecznie prowadzony przez Prawo i Sprawiedliwość uważam za bardzo dobry ruch. Dobry zarówno ze względów moralnych, jak i politycznych. Uważam, że im dłużej będzie ten bojkot trwał, tym bardziej reputacja TVN-u będzie cierpieć.
Ja oczywiście - a wiem, że nie tylko ja - przestanę w końcu oglądać tę telewizję, bo jaki jest sens w gapieniu się na okrągło w Zbigniewa Chlebowskiego i Waldemara Pawlaka z łaskawym dodatkiem Marka Jurka może i Joanny Senyszyn? Jak się kłócą w kwestii szkodnictwa braci Kaczyńskich w polskiej polityce.
Będę sobie więc spokojnie pisał w Salonie, czytał opinie moich bliższych i dalszych kolegów, i tylko od czasu do czasu wyobrażał sobie, że gdzieś tu obok, jedno kliknięcie w pilocie, na pewno dzieją się jakieś bardzo ważne rzeczy, bez których Kraj nie jest w stanie unieść ciężaru historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...