sobota, 6 czerwca 2020

Gdy wstyd zszedł na koronawirusa


       Po opublikowaniu mojego wczorajszego tekstu na Facebooku zgłosił się do mnie pewien Piotrek, mój dawny uczeń. Zanim przejdę do rzeczy, muszę poinformować, że wśród grubych setek osób którym miałem okazję w życiu pomagać językowo, ten akurat należał do najwybitniejszych pod każdym względem. Mam z nim zresztą taki sobie kontakt do dziś. On już ma swoje lata, a z owymi latami wspaniałą i szczęśliwą rodzinę, jednak wciąż, kiedy się od czasu do czasu spotykamy, rozmawiamy sobie bardzo uprzejmie i, jak sądzę, rozstajemy się pełni ciepłych myśli. Problem w tym, że mój były uczeń uważa, że rządy Prawa i Sprawiedliwości to dla Polski totalne nieszczęście. Oczywiście, mogę się tu mylić, bo przez to, że mój były uczeń jest człowiekiem nadzwyczaj uprzejmym, jeśli wspomina coś na temat polityki, robi to z odpowiednią dyskrecją i tak, by nie prowokować choćby najmniejszych awantur, ale to, że on należy do twardego antypisu, mam mocne podejrzenia.
      A zatem w jednym z komentarzy pod informacją na temat mojej nowej notki odezwał się ów Piotr i krótko mówiąc, obok innych interesujących spostrzeżeń umieścił to, które mnie zainteresowało szczególnie, a to mianowicie, że Donald Trump to „idiota”. Odpisałem mu zatem, że moje wieloletnie doświadczenie informuje mnie o tym, że wśród tak zwanych elit, szczególnie elit europejskich, każdy amerykański prezydent od zawsze był uważany za idiotę i to niezależnie od tego, czy był Republikaninem, czy Demokratą. Dopiero lata 90, wraz ze ideologiczną agresją, która opanowała serca i dusze wszystkich, sprawiły, że idiotami byli już tylko Republikanie. Tacy prezydenci jak Clinton, czy Obama, idiotami nie byli w żadnym wypadku, co zresztą sam Piotr potwierdził. Przekazałem zatem mojemu byłemu uczniowi ową naukę, zachęciłem go do refleksji i uznałem, że to tyle. Niestety na to odezwał Piotr ponownie i poinformował mnie – jakbym tego nie wiedział – że taki ani Clinton, ani Obama, ani oczywiście Joe Biden idiotami w żaden sposób nie są. W tym momencie, skoro pojawił się Biden, znów się odezwałem i zauważyłem, że gdy chodzi o tego półprzytomnego pedofila, naprawdę nie wypada dawać go jako przykładu, no i w tym momencie Piotr oświadczył, że o tym by Biden był pedofilem, on w życiu nie słyszał, a nawet jeśli słyszał, to te wszystkie sugestie, to plotki i manipulacja.
        I w tym momencie pozwolę sobie przejść do spraw międzynarodowych. Otóż, jak wiemy, w Stanach Zjednoczonych – niemal tak samo jak u nas – zbliżają się wybory prezydenckie  i wiadomo już, że na przeciwko siebie staną Donald Trump i wspomniany Joe Biden. Pisałem już tu na tym blogu, że nie jestem w stanie uwierzyć, jak mogło dojść do tego, że taki kraj jak Stany Zjednoczone, a przynajmniej jego Stanów Zjednoczonych elita, przez cztery lata nie były w stanie znaleźć poważnego przeciwnika dla uważanego powszechnie za wroga publicznego numer 1 Donalda Trumpa. Dziś patrzę na to rozlewające się już na cały świat czarno-białe zdziczenie, którego jedynym celem jest uniemożliwienie zwycięstwa Donaldowi Trumpowi, a jednocześnie słucham owego Piotra – przypominam, że osoby naprawdę najwyższej klasy – który mówi, że to co się mówi o Bidenie, to przede wszystkim nieprawda, a poza tym nawet jeśli prawda, to z tą krytyką nie przesadzajmy i myślę sobie, że przekroczyliśmy pewną granicę, gdzie nic już nie jest takie jak było kiedyś. Dzięki polityce, która w pewnym momencie stała się źródłem konfliktów wręcz cywilizacyjnych, doszło i do tego, że kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych jest w sposób ewidentny zboczony staruszek, człowiek który w normalnej sytuacji zostałby z polityki dożywotnio wyeliminowany, a kto wie, czy jeszcze odpowiednie służby nie zajrzałyby do jego domu, by zobaczyć, co on tam ukrywa, i nie ma ludzkiej siły by ten wstyd powstrzymać. Co ja mówię „powstrzymać”? Choćby ów wstyd wstydem nazwać. Gdy liczy się tylko to, by powstrzymać Donalda Trumpa przed triumfalnym marszem ku kolejnej kadencji, w sytuacji gdy nawet pandemia nie była w stanie tego zrobić, niech już będzie Biden. Byle tylko nie poruszać niewygodnych tematów.
        W czym rzecz? Otóż kiedy żyliśmy troszkę sprawą cygar Billa Clintona, znany amerykański dziennikarz William J. Bennett wydał książkę pod tytułem „The Death of Outrage”, w której wyraził pogląd, że wspomniany wstyd zdechł ostatecznie, a wraz z nim tak zwane moralne oburzenie. Dziś tę prawdę możemy zaobserwować na przykładzie Bidena. Media głównego nurtu oczywiście o tym solidarnie milczą, i już tylkot Internet kipi od oskarżeń, ale też prostych dowodów, które są oczywiście natychmiast odrzucane, jako manipulacja,  że Joe Biden do tego stopnia jest uzależniony od uporczywego dotykania młodych dziewcząt, że kiedy tylko znajdzie się w ich towarzystwie, nie jest go w stanie od tego powstrzymać nawet obecność kamer. To co on bez śladu wstydu, a jednocześnie, jak sądzę, bez szczególnej świadomości, wyprawia, zostało wielokrotnie zarejestrowane i opublikowane w mediach, nie zmienia nic w kwestii podstawowej: Donald Trump musi odejść. Mało tego. Jak się okazuje, w momencie gdy uznamy, że Trump, w odróżnieniu od Obamy i Clintona, jest idiotą, nawet osoby tak inteligentne i niewątpliwie uczciwe jak mój były uczeń, taki Biden – czy ktokolwiek inny – musiałby być broniony nawet gdyby on nie tylko te dzieci macał, ale je gwałcił, czy zwyczajnie zabijał.
       U nas w Polsce, ci którzy go szczerze nienawidzą i żyją w przekonaniu, że przyniesie on dla nas wszystkich ostateczną katastrofę, przeciwko Andrzejowi Dudzie wystawili... sami widzimy kogo. My oczywiście mamy uszy, oczy, no i wreszcie serca otwarte, i wiemy z kim i z czym mamy do czynienia. Słuchamy więc, patrzymy i nagle z tego wszystkiego zaczynamy się zastanawiać, co powiemy, jeśli ostatecznie, najpierw tu, a potem w Stanach Zjednoczonych, zwycięstwo odniesie bezczelne kłamstwo, a oni powiedzą, że owszem, było jak było, ale nic nie szkodzi, bo teraz jest wprawdzie brzydko i i to co nas oblepia jakoś nie chce się zmyć, no ale przynajmniej nikt nas już do niczego nie zmusza.


     
     

1 komentarz:

  1. To jest upadek cywilizacji na żywo. To zaślepienie na fakty i dwójmyślenie orwellowskie jest po prostu straszne.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...