sobota, 23 listopada 2019

O Skale, Wierze i Zwątpieniu


Jak już tu informowałem, jeden z moich felietonów napisany z myślą o czytelnikach „Warszawskiej Gazety” sprowokował takie oburzenie, że sam naczelny, Piotr Bachurski, poprosił mnie o to, bym zechciał swoje opinie uzupełnić tak by przynajmniej część Czytelników poczuła odpowiednią satysfakcję. Ponieważ ja nigdy się nie wypowiadam w tematach, których sobie wcześniej dobrze nie przemyślałem, a w związku z tym jestem w stanie ich bronić, zgodziłem się na tę propozycję nadzwyczaj chętnie i owym oburzonym odpowiedziałem osobnym felietonem. Dziś przedstawiam ową odpowiedź tutaj, licząc oczywiście na to, że czytelnicy tego bloga przypomną sobie cały kontekst, no a być może przede wszystkim zechcą zrozumieć, dlaczego moim zdaniem jakikolwiek atak na papieża Franciszka to zło. Zapraszam. 



Na to Jezus mu rzekł: ‘Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie’
       Moja wiara w Kościół Powszechny zbudowana jest na dwóch podstawach. Pierwsza z nich to oczywiście przekonanie, że tylko tu i nigdzie indziej znajdę Drogę, Prawdę i Życie, drugi natomiast to zacytowane na samym początku dzisiejszego felietonu słowa Jezusa, w których dał nam Swój Kościół, Kościół Święty i zbudowany na Skale, a wraz z tym obietnicę, że nie ma takiej ani ludzkiej, ani szatańskiej siły, która ową Skałę byłaby w mocy skruszyć.
       Gdyby ktoś nie do końca zrozumiał te słowa, powtórzę je nieco dobitniej: Kościół w którym funkcjonujemy to Kościół Jezusowy, a strażnikiem Jego potęgi jest Piotr, a więc Skała, której bramy piekielne nie przemogą.
       I to jest może jeszcze jeden filar mojej Wiary. Otóż w moim głębokim przekonaniu wielkość Kościoła, który dał nam Jezus, i Jego przewaga nad wszelkimi innymi, związana jest ściśle z Jego bezwzględną hierarchicznością, uosabianą przez wspomnianą Skałę. W całej historii Kościoła podejmowano próby Jej skruszenia – wszystko na nic. W efekcie, po tamtej stronie mamy albo ciężką korupcję i chaos, albo owe 40 tysięcy denominacji, gdzie nikt już tak naprawdę nie wie, która jest która. Tu natomiast, Skała stoi i zgodnie z Bożą obietnicą stoi niewzruszona.
       Wydawałoby się zatem, że skoro tak się sprawy mają i wszystko wskazuje na to, że to się do końca świata już nie zmieni, ja w żaden sposób nie powinienem się irytować na jakiekolwiek próby kwestionowania słów Jezusa; można by było sądzić, że zachowując tę wiarę, ja każde słowo skierowane przeciwko Kościołowi, jako Piotrowej Skale, powinienem lekceważyć w przekonaniu, że owe słowa są zeschłe liście na wietrze. Podobnie bowiem, jak przez minione tysiąclecia Kościół musiał się mierzyć z różnego rodzaju wewnętrznymi wstrząsami, tak samo musiał tolerować ataki przychodzące z zewnątrz i zawsze z tych konfrontacji wychodził zwycięsko. Dlaczego? Bo pozostawał Skałą, której bramy piekielne nie przemogą.
       A mimo to, jak zauważyli wzburzeni Czytelnicy „Warszawskiej Gazety” na kwestionowanie słów Jezusa o Skale zareagowałem i to zareagowałem bardzo ostro. Dlaczego tak? Otóż z jednego tylko powodu. Ja mianowicie bardzo źle znoszę wszelkie próby promowania grzechu. Dlaczego? Dlatego że on wprawdzie owej Skały nie skruszy, natomiast sprawi jej ból, a przy okazji zgorszy tych wszystkich, którzy dotychczas pozostawali podobnie nieskruszeni, jak ta Skała, a dziś nagle zaczynają się zastanawiać, czy może jednak Ona wcale nie jest taka mocna.



4 komentarze:

  1. Grzech ból sprawi przede wszystkim grzeszącym. A to wbrew pozorom nie jest tylko ich sprawa. A tych, którzy do grzechu nakłaniają zaboli najbardziej. Twoja reakcja jest oczywista, szkoda, że nierozumiana przez nominalnie najgorętszych katolików.

    OdpowiedzUsuń
  2. "...na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.." - Jezus obiecuje, że Kościoła nie przemogą a nie Skały - a to nie to samo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak w sumie to samo. Bardzo trudno być jednocześnie heretykiem i Papieżem. Według mojej wiedzy to się nie zdarzyło. Czyli jest to niemożliwe przede wszystkim z racji organizacyjnych. Doktryna jest kluczem do zarządzania Kościołem. Heretykowi po prostu przepaliłyby się zwoje na starcie. Franciszek nie jest heretykiem, jest czasem mało sprawny w kontakcie z mediami i wielkimi tego świata. Niemieccy jezuici niestety go do tego nie przygotowali. A to jest slalom. Mało jest takich narciarzy jak św. Wojtyła. Nawet Benedykt wyłożył się na wirażu, a przecież ma łeb jak sklep. Ale i Franciszek potrafi zagadać że aż w pięty. Przywilej prorocki. Przecież on doskonale rozumie to co niejaki Osiejuk napisał w 39 wyprawach na 9 krąg. Już tak ma że raz na miesiąc musi walnąć w Rotszyldów et. consortes. On to wszak widział na własne oczy w Argentynie.

      Usuń
  3. @Unknown
    To jest interpretacja godna Świadków Jehowy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...