niedziela, 3 listopada 2019

Czy niezależny senator Krzysztof Kwiatkowski wystartuje w wyborach na prezydenta RP


Poniższy tekst pisałem jeszcze w minioną niedzielę, na zamówienie „Wraszawskiej Gazety” i mimo że minęło już wystarczająco dużo czasu, by on się typowo bardzo zdezaktualizował, nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że to o czym wtedy pisałem, dziś jest jeszcze bardziej realne. Zapraszam więc. Powinno być wesoło.

      Do startu nowego Sejmu i Senatu zostało nam jeszcze nieco czasu, natomiast już dziś możemy zaobserwować parę zupełnie niezwykłych zjawisk, które świadczą zarówno o tym że fatalnie przegrana opozycja próbuje prowadzić jakąś swoją kompletnie idiotyczną grę, jak i też o tym, że oni wpadli w desperację graniczącą z obłąkaniem.
      Otóż przede wszystkim, kiedy wydawało się, że po pierwszym szoku, wezmą się oni w garść, zrozumieją, że przegrali i spróbują się jakoś przeorganizować tak by przynajmniej zająć jakieś w miarę sensowne pozycje przed majową walką o prezydenturę, okazuje się, że oni wciąż brną w nieszczęście, jakie sobie sami zgotowali i najwidoczniej nie ma ludzkiej siły, która by ich mogła z tego błędu wyciągnąć za uszy. Zamiast, jak mówię, wziąć się w garść, oni albo jeżdżą do Brukseli po ratunek, albo tu na miejscu powtarzają w kółko, że PiS rzekomo tracąc Senat poniósł spektakularną porażkę i od dziś prezes Kaczyński będzie już tylko tracił, a wszystko to zostanie uroczyście podsumowane majową porażką Andrzeja Dudy.
        Jak będzie w maju, tego oczywiście wiedzieć dziś nie możemy, z tego choćby powodu, że wciąż nie wiadomo, kto poza prezesem Kosiniakiem-Kamyszem i Korwinem w ogóle w owych wyborach wystartuje. Niewykluczone zresztą, że jeśli wszystko się będzie rozwijało w dotychczasowym tempie, to zobaczymy tam dosłownie wszystkich, włącznie z Klaudią Jachirą, a przy całkiem prawdopodobnym rozłamie w Konfederacji, do tej wesołej gromadki może dołączyć sam Grzegorz Braun.
      Tego więc nie wiadomo, natomiast każdy kto potrafi choćby rozwiązywać słupki wie, że Senat zostanie przejęty przez  tych, którzy mają władzę w Sejmie, a przez to i w kraju. Tak to już po prostu jest, że decyduje ten kto ma realną siłę i dzięki owej sile jest skutecznie zorganizowany.
      Proszę popatrzeć zupełnie na spokojnie na rozkład głosów w Senacie. Dzięki temu, że Prawo i Sprawiedliwość ma tam realnie 49 głosów, niezależnie od tego, czy tak już z nimi pozostanie, czy przeciągnie do siebie kilku bardziej przytomnych senatorów z Koalicji Obywatelskiej – o posłach PSL, jako nie posiadających jakiejkolwiek siły przetargowej, nie wspominam – lub czy za kilka miesięcy senatorowie Kwiatkowski i Gawłowski pójdą siedzieć, to i tak to właśnie Prawo i Sprawiedliwość utrzyma kontrolę nad tą śmieszną izbą.
      Ktoś zapyta, jak owa kontrola będzie realizowana, a ja już odpowiadam. Otóż ponieważ w ten sposób zorganizowana izba będzie najczęściej obradować przy obecności większości senatorów PiS-u, nawet jeśli od czasu do czasu opozycja się zmobilizuje, odwoła marszałka Karczewskiego i na jego miejsce wybierze Borusewicza, to zaledwie na parę dni i już za chwilę wszystko wróci do normy ustalanej, jak już wspomniałem, w sposób naturalny przez władzę.
      A zatem, przestańmy się wreszcie emocjonować tą bzdurą i zróbmy choćby jak najszybciej coś takiego, by się dało postawić do pionu podskakujących Polsce sędziów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...