Do napisania poprzedniego tekstu, o pamiętniku znalezionym na dworcu, przygotowywałem się od tygodnia, zabierałem się do niego kilka razy, i ostatecznie za każdym razem rezygnowałem. Przede wszystkim, z jednej strony bardzo mi zależało, żeby jego forma była jak najbardziej naturalna, a z drugiej, żeby nikt nie pomyślał sobie że oto kolejny przykład wariactwa, które spotyka ludzi wszędzie i każdego dnia, ale żeby od samego początku było dla wszystkich jasne, że jest to zaledwie symbol pewnego stanu umysłu, który zdominował w ostatnich latach nasze życie. No i pisałem ten tekst, by po chwili dojść do wniosku, że albo to wszystko jest zbyt oczywiste, lub zbyt trywialne, lub może zbyt naturalne, a przez to robiące wrażenie nikomu niepotrzebnego autentyku. No ale w końcu ten dzienniczek powstał, i powstał taki, jak go widzimy.
Reakcja na ten wpis, jak wszyscy mogliśmy zobaczyć była, z dwoma wyjątkami, jednoznaczna. Większość uznała, że takich dzienniczków wszędzie jest pełno, a to że ja jeden z nich znalazłem to nawet nie szczególny przypadek. I z tym podejściem akurat chętnie się zgadzam. Napisałem też o tym w jednym z komentarzy. Że takich umysłów jest wszędzie całe zatrzęsienie. To co mnie natomiast zaciekawiło bardziej, to reakcja naszego Studenta SGH, który, szczerze oburzony, zakrzyknął, że to co on czyta jest oburzające, i że na szczęście on takich idiotów – a już szczególnie ze swojego pokolenia – w swoim życiu nie spotkał. A więc że problem nie istnieje. No i jeszcze komentarz Yo, która wyraziła jakże słuszne podejrzenie, że ten idiotyzm napisałem osobiście, a ona poznała prowokację po tym, że ten tekst jest zbyt dobrze napisany po polsku. I że zatem nasz wróg to nieczytaty i niepisaty ruski buc. A tym samym, mocno zbliżyła się do Studenta w tym, że problem właściwie nie istnieje.
Dlaczego w ogóle postanowiłem wymyślić ten dzienniczek? Otóż od pierwszego dnia, jak pojawiła się informacja o tym, że w Łodzi został zamordowany działacz Prawa i Sprawiedliwości, i że to morderstwo według wszelkich danych było morderstwem politycznym, z rosnącym przerażeniem obserwowałem reakcję tych wszystkich, którzy z jednej strony byli mniej lub bardziej bezpośrednimi autorami tej zbrodni, a z drugiej, od których akurat w tej sytuacji można by było wymagać, żeby się przynajmniej na chwilę zamknęli. I wcale nie chodziło mi o to, że oni się do swego autorstwa nie chcą przyznać, bo oni już nigdy do niczego się nie przyznają. Nie chodziło mi też o to, że oni, nie dość, że nie biją się we własne piersi, biją się w piersi inne – cudze. To jest ten styl, czy jak mówi Student SGH - mindset. Styl nam znany. To co tak bardzo kazało mi się przez ponad tydzień męczyć z tym idiotycznym dzienniczkiem, to fakt, że po stronie zajmowanej przez faktycznych autorów tej zbrodni, narastał tylko szatański chaos, którego naprawdę nie sposób było znieść.
Od pierwszego dnia, ci którzy w najgorszym wypadku powinni byli siedzieć cicho, zajmowali się wyłącznie albo tym, żeby pleść jakieś nicnieznaczące dyrdymały na temat nienawiści, która nas wszystkich niszczy i z którą trzeba natychmiast skończyć, albo wmawiać prostym i Bogu ducha winnym ludziom, że tak naprawdę nic się nie stało. Ot, jeszcze jeden wariat, jakich na świecie wielu, a to co nas faktycznie dręczy, to i tak nie uda się tego pokonać dopóki naszą scenę polityczną będą zaśmiecać tacy ludzie jak ten Rosiak. Chaos tego przekazu w pewnym momencie stał się tak irytujący, że już naprawdę nie pozostało nic innego jak zacząć wrzeszczeć.
No bo jeśli rzeczywiście, jak słyszeliśmy w dni parzyste, w Polsce doszło do zabójstwa na tle politycznym, a jego bezpośrednią przyczyną była nienawiść, która pewnego dnia okazała się jedyną drogą i jedynym kluczem do już wiecznego trwania obecnego reżimu, to wydaje się że sytuacja jest prosta jak strzała. Jeśli ów nieszczęśnik faktycznie dał się nakręcić tej fali nienawiści tak bardzo, że w końcu nie miał już absolutnie żadnego wyjścia, jak tylko wpaść tym z tym pistoletem i nożem i z okrzykiem „nienawidzę PiS-u” do łódzkiego biura Prawa i Sprawiedliwości, i dokonać swojej egzekucji, to wypadałoby się przynajmniej niektórym z nas podrapać po pustym łbie. Jeśli prawdą jest, że wszyscy doszliśmy do punktu, gdzie jeśli natychmiast się nie uspokoimy, to możemy zacząć zwijać ten nieszczęsny interes, to dobrze by było powiedzieć choć jedno szczere słowo „przepraszam”, a nie popisywać się łowieckimi dowcipami na temat jakichś eksperymentów.
Natomiast, jeśli z drugiej strony, tak jak to się nam sączy ze wszystkich stron w dni nieparzyste, ten pan Ryszard z Częstochowy, to zwykły wariat, któremu któregoś dnia od tej polityki pomieszało się w głowie, to nie ma o czym gadać. Jeśli już od pierwszego dnia po tym morderstwie, bardzo poważny i uznany profesor psychologii informuje nas ex-catedra, że tam nie było żadnej polityki, lecz zwykłe zaburzenie osobowości, natomiast prawdziwym problemem jest Jarosław Kaczyński i jego obsesje, to o jakiej zmianie stylu my m mówimy? Jeśli wreszcie Donald Tusk jednego dnia mówi, że doszło do zbrodni na tle politycznym, a drugiego z tą samą idealnie obłąkaną pewnością siebie, cieszy się, że przecież nic się nie dzieje, a jeśli spojrzeć na inne kraje, to w Polsce właściwie mamy idealną sielankę, to po jasna cholerę w ogóle minutę dłużej zajmować się tym niefortunnym wypadkiem?
Od 19 października minął już ponad tydzień i nie ma jednego dnia, żeby ogólnopolskie media nie karmiły ogłupiałych obywateli idealnie chaotycznym przekazem, że tu ktoś zabił Johna Lennona, tam ktoś zamachnął się na Ronalda Reagana, gdzieindziej ktoś inny zastrzelił kogoś w Szwecji, a co kilka dni gdzieś na świecie jakiś uzbrojony szaleniec wpada do jakieś szkoły i morduje kogo popadnie bez powodu i bez celu, a jednocześnie nie załamywały rąk nad tym, jak to powinniśmy wszyscy zastanowić się nad tą nienawiścią, która jest taka brzydka i okropna. Nie ma dnia, żeby któryś z cyngli TVN24 w jednej minucie z zatroskana miną nie ubolewał nad upadkiem politycznej kultury, by już w następnym momencie nie skakał z podniecenia, ze już podobno psychologowie zbadali tego zabójcę, i lada chwila dowiemy się, że tak naprawdę to nie on zabił tego Rosiaka, ale zrobili to Kaczyński z Brudzińskim, a pan Ryszard był tylko biednym pionkiem w tej podłej pisowskiej grze.
I pewnie bym nawet tym się za bardzo nie przejmował, bo wiem, jak ciężko czasem jest każdemu z nas przyjąć do wiadomości, że to co robiliśmy przez lata było wynikiem nawet jeśli nie opętania, to zwykłej głupoty. Sprawa jest jednak znacznie poważniejsza. Otóż dokładnie przez ten sam tydzień, gdy tymi dwoma sprzecznymi komunikatami byliśmy karmieni od rana do wieczora z taką intensywnością, że nikt już nie wiedział, czy iść do spowiedzi, czy może komuś dać po pysku, idealnie równocześnie trwała dokładnie ta sama kampania nienawiści w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, co przez ostatnie 5 lat. Przez cały tydzień, nie było takiej obelgi, takiej złośliwości, takiego szyderstwa, którego by Jarosławowi Kaczyńskiemu nie oszczędził ten czy inny polityk, dziennikarz, czy komentator. Z tych samych czarnych ust czy to Donalda Tuska, czy Bronisława Komorowskiego, czy Grzegorza Miecugowa, czy jakiegoś ruskiego socjologa wynajętego przez media do tej roboty, przez cały tydzień wylewały się równocześnie słowa najszczerszej empatii i zatroskania stanem debaty i ten stary rechot z najbardziej tandetnego studenckiego kabaretu.
Nawet teraz, kiedy piszę te słowa, a w telewizji leci bezpośrednia transmisja z uroczystości pogrzebowych w Łodzi, TVN24 uznał za stosowne do komentowania tego co się dzieje zaprosić nim niej ni więcej jak Jana Hartmana, człowieka, którego serce, mózg i język przeżarte są już nawet nie nienawiścią, ale czystym bestialstwem.
Oto komunikat, kutry dostajemy od tych, którzy za wysyłanie tych komunikatów otrzymują ciężkie pieniądze: Tak jak jest bardzo dobrze. I tak ma pozostać. I tak będzie dopóki to my będziemy stawiać Warunki. A wam, bando kretynów nic do tego. Każemy wam beczeć – będziecie beczeć. Każemy wam rżeć – będziecie rżeć. Jak trzeba będzie kogoś zamordować – znajdzie się ktoś, kto to co trzeba zrobić zrobi idealnie. A my na to kiwamy głowami i tylko czasem, przez ułamek chwili, ktoś z nas się zniecierpliwi i powie, że ta cała polityka to jakiś cyrk. I dla uspokojenia nerwów pójdzie coś przegryźć. Albo otworzy kolejną flaszkę.
Panie Studencie SGH, niech no Pan czasem spojrzy w lustro. Tylko wcześniej je przetrze jaką szmatą.
Droga Yo! Zapewniam Cię, Szatan potrafi pisać bardzo kaligraficznie i z piękną, czystą składnią. A ortografia to dla niego naprawdę nic trudnego.
Tak Toyahu,
OdpowiedzUsuńrazem z tobą słuchałem tego Hartmana i jego słowa o tym całym łódzkim pogrzebie - "to hucpa" powinny być zapisane w księgach nienawiści.
Nigdy nie byłem i nie jestem antysemitą. Ale tak okrutnie, nienawistnie i obelżywie nikt lepiej się nie potrafi wypowiadać jak wykształcony Żyd.
Jak parę dni temu ten rabin, wielki autorytet, o tym że goje to takie bydło, które Żydzi mogą doić.
Takie pokłady nienawiści.
To było na gorąco.
Później napiszę na zimno.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńA oni, jak myślisz, po cholerę jego akurat tam zaprosili? Nie wiedzieli, co on będzie gadał? Myśleli że on tam będzie idealnym elementem koncyliacyjnym z drodze do ostatecznego zakończenia tej wojny? Sprawa jest całkowicie jednoznaczna. Ten pogrzeb pokazał prawdę, więc trzeba było jej efekt odpowiednio zrównoważyć.
Czego się jednak można spodziewać po nożownikach w jedwabnych krawatach?
Co do wczorajszego dzienniczka...
OdpowiedzUsuńTo nie wiem czy koledzy i koleżanki, byli czy obecni z s24, pamiętają taki projekt: „Pamiętnik wykształciucha”? Jakoś tak to się nazywało? To była rewelacja, przynajmniej tak zapamiętałem. Niestety publikację tych zapisków szybko się skończyły. To tak zaraz skojarzyłem z toyahowym wczorajszym wpisem. Tylko, ze toyah wczorajszy już inne wrażenie robił. Po tych 3 latach nierządów PO, to już przestaje bawić, tj przerażające. A pamiętnik wykształciuch jak czytałem to miałem ubaw.
A w tvp info nie lepiej do komentowania zaprosili Markowskiego do pary dali Domański, system jest wszechogarniający.
OdpowiedzUsuń@Jazgdyni, Toyah
OdpowiedzUsuńW takim razie nie włączam TV bo się nakręcę negatywnie na kilka dni :(
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńA jak idzie o Żydów, to Hartman jest znacznie większym zmartwieniem dla nich niż dla nas.
@toyah, @student
OdpowiedzUsuńrozmawiałam o sprawach bieżących z otoczeniem (byłych już studentów sgh) po katastrofie, po decyzji o Wawelu, przy okazji sprawy krzyża.
Po morderstwie w Łodzi ucinam każdą dyskusję zanim się zacznie na dobre. Wiecie dlaczego? bo boję się, że usłyszę fragment "pamiętniczka". A tu już by mnie naprawdę trafił szlag.
@student. nie widzisz w swoim otoczeniu żadnego autora dzienniczka? no przecież to oczywiste, że student sgh nie lubi Kaczyńskiego racjonalnie i przemyślanie. ma dwie opcje prowadzenia polityki, potrafi je porównać i wycenić. i ze skomplikowanego modelu ekonometrycznego wyszło takiemu studentowi...że podwyżki podatków, rosnący etatyzm i wzrost korpucji to jest właśnie to co Polsce najbardziej się przyda.
@toyah @variable
OdpowiedzUsuńRzecz w tym, że oni wszyscy myślą, że są w swoim mysleniu bardzo oryginalni, że myślą po swojemu. Ba, nawet niektórzy mają pewnośc, jak bardzo są zbuntowani, tacy anty i w ogóle...
Stąd te nerwy, że Toyah "znalazł" jakiś pamiętnik na "wyremontowanym" dworcu w Katowicach i im pod nos podsuwa.
PS. z tym dworcem to osobna historia :)
Student SGH,
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że Toyah rzeczywiście znalazł ten pamiętnik, a potem postanowił porozwieszać na dworcu w Katowicach następujące ogłoszenie:
Znaleziono granatowy zeszyt z notatkami. Właściciela zeszytu proszę o kontakt pod nr. tel…..
Fragment zapisków:
(tu można podać jakikolwiek fragment)
„Pisiory palą świeczki pod tym swoim biurem, kładą kwiaty i odstawiają stary cyrk. To jest banda kretynów! Co oni sobie wyobrażają? Jakiś wariat odstrzelił jednego pisowca i od razu może trzeba będzie żałobę narodową ogłaszać. Dobrze że ten kartofel nie jest już prezydentem. Pewnie bym nawet nie mógł normalnie pójść do klubu.”
I teraz dalej sobie wyobraź, co się nooormalnie dalej dzieje. Zatrzymują się przy tych ogłoszeniach jacyś studenci,jacyś inni ten-tego, pukają się łokciami.
- Ty, nie zgubiłes czasem jakiegoś zeszytu?
- Te-patrz, Romek chyba coś zgubił.
Śmichom nie byłoby końca, co?
Toyahu
OdpowiedzUsuńJakże prawdziwy i tragiczny jest Twój tekst.
W tych fałszywych nawoływaniach do opanowania się, jest wyłącznie sączący się jad - nic więcej.
Moje sumienie nie pozwala mi na porozumienie się z ludźmi, którzy wycierając sobie gęby miłością, do nienawiści podżegali.
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
Apokryf - tekst nieautentyczny, przypisany przez ukrytego autora postaciom cieszącym się uznanym autorytetem.
OdpowiedzUsuńZasięg autorytetu, podobnie jak reprezentatywność treści apokryficznej znalezionego dzienniczka każdy może łatwo zweryfikować na forach onet.pl, i na innych odpowiednio zasłużonych.
Dlatego dzienniczek jest, niestety, prawdziwy jako apokryf. Nadaje się na świadectwo epoki.
@kazef
OdpowiedzUsuńZachwucające. Chyba się przełamię i zrobię ten eksperyment.
@Przemo1
OdpowiedzUsuńGorzej że oni robią to dalej. Jeszcze gorzej, że oni już inaczej nie potrafią. To już jest jak nałóg.
@orjan
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to okresliłeś. Apokryf. Niech będzie apokryf.
Ja tam jestem przekonany, że ten przemysł rypnie. Nie wiem co będzie zapalnikiem - Euro czy też to, że niejeden "zamiast 26 centorów zebroł 7", jak usłyszałem od zmartwionego staruszka w czasie tegorocznych żniw.
OdpowiedzUsuńNie wiem. Przeczytałem właśnie tekst K.Wyszkowskiego na Niezależnej - pisze o udziale psychologów w tworzeniu tej machiny manipulacji. Czytam, kto dokładnie? Jacek Santorski. Bać się?
@2,718
OdpowiedzUsuńWyszkowski pisze ciekawie, chociaż tak naprawdę nie jesteśmy w stanie dociec, jak dalece tuskowi pomagierzy grzebią nam w mózgach. Póki żaden z nich nie puści pary z gęby, to skąd się niby mamy dowiedzieć.
Santorski "zabawę" w socjotechnikę zaczynał od kulisów "Big Brothera" w TVN. W pierwszej edycji. On kontrolował uczestników od strony psychologicznej, przygotowywał - o ile pamiętam - jakieś eksperymenty. I bardzo się tym wszystkim ekscytował. W wywiadzie dla Mazurka/Zaleskiego mówił tak:
"jestem realistą. Wiem, że jeśli chcę zrobić coś sensownego w tej kulturze, mam do wyboru: to kill or to join [zabić lub przyłączyć się]. I z tego, co wiem o psychologii wpływu, ten, który mówi do ludzi ich językiem, ma na nich dużo większy wpływ, niż ktoś posługujący się językiem nie-zrozumiałym. Decyduję się wejść w tę zalewającą wszystko rzekę po to, by próbować kierować jej nurtem.
- Chce Pan regulować jej bieg?
- Tak. I nie wątpię, że wielu moich kolegów psychologów będzie to krytykować. Ale jak mówię im i panom: my dzielimy się rolami. Wy będziecie regulować z zewnątrz, ja od środka.
http://www.michal21.user.icpnet.pl/igrzyska.html
Toyahu,
OdpowiedzUsuńTo, że cała sprawa na odległość śmierdzi siarką,nie ulega wątpliwości. Twarz jest zawsze ta sama. Ma tylko maski. Czy to Hartmana czy Wołka czy Tuska,który moim zdaniem dał się ponieść najdalej. Ale musimy pamiętać o tym, że w ostatecznym rachunku oni przegrają. Bo taki jest porządek. Tak musi być. Tylko wiesz, tak bardzo chciałabym tego doczekać... Zeby to nie było za 70 lat.To jest ten problem,myślę.
Wiesz co mi mój syn powiedział wczoraj,kiedy na ten temat rozmawialiśmy ? Powiedzial:mama ,przecież 2000 lat temu też było dokładnie to samo zło. Dokładnie to samo.Mel Gibson w "Pasji "bardzo sugestywnie pokazał tę twarz,pamiętasz ? Ona była woskowa ,że użyję określenia pani Gosiewskiej. To jest bardzo dobre okreśenie. Bo woskowe są maski.
@kazef
OdpowiedzUsuńCo do tej psychologii przypomniało mi się szkolenie typu "doskonalenie umiejętności kierowniczych", które m.in. mnie ufundowało kiedyś przedsiębiorstwo.
Inaczej sobie wyobrażałem wówczas tematykę - spodziewałem się właśnie "doskonalenia", tymczasem było "od podstaw". Ale co mi się przypomniało: było o "zarządzaniu poprzez konflikt". Takie subtelne "divide et impera", tak to wówczas zrozumiałem.
Teraz zastanawiam się, czy ktoś nie wdrożył tego programu w wersji "mega". Np. Jacek Santorski właśnie.
2,718
OdpowiedzUsuńSantorskiego bałbym się jak najbardziej. Jego bałbym się jak cholera. On jest dla mnie najgorszy.
@kazef
OdpowiedzUsuńO właśnie! Tego nie znałem. Ale to jest on.
To że on jest zatrudniony przez System, widać było przy okazji wyjazdu tych biedaków do Smoleńska na tę ich pielgrzymkę.
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę. Pisałem zresztą o tym parokrotnie, że natura pewnych wynaturzeń nie wytrzymuje i je odrzuca.
Natomiast zdenerwował mnie ten Santorski, o kórym wspomnieli wyżej nasi koledzy.
A może ja go demonizuję?
Muszę coś na jego temat napisać, to mi przejdzie.
@2,718
OdpowiedzUsuńZarządzanie przez konflikt? No pięknie!
Ktoś namawiał niedawno Toyaha do powrotu do Salonu24. To ostatni kwiatek stamtąd.
OdpowiedzUsuńhttp://antydziad.salon24.pl/
@Gemma
OdpowiedzUsuńSalon to Salon. Żadnych sensacji. Natomiast dobrze że Łazarz przypomniał sprawę tego ciecia. Ja widziałem w TVN-ie, jak oni go gonili z mikrofonami żeby coś im ciekawego powiedział, a on im wiał. Z tego co pisze Łazarz wynika, że on już sobie wszystko jak trzeba przypomniał.
A teraz jest pora by spojrzeć na to na zimno.
OdpowiedzUsuńSpotkałem się ze znajomymi w słynnej i świetnej sopockiej knajpie "Przystań", nad samym morzem,w cudowny, jesienny wieczór. Dają tam rewelacyjne, świeżo usmażone szprotki, kruche i pachnące morzem, które wspaniale komponują się z kuflami zimnego piwa.
Niestety, gorzej z towarzystwem.Oczywiście - platfusy. Ludzie, których znam od 45 lat, podobna praca, podobny status. I oni platfusy a ja z moją ukochaną żoną pisiory.
I tutaj wyskakuje przywołany przez kazefa Santorski. Santorski, który tak przeraża Toyaha. I słusznie przeraża.
Pewien jestem i to nie od dzisiaj, bo siedzę w tym temacie po uszy i łykam książki o psychologii z całego świata, więc wiem, że Toyah ma się czego bać.
To coraz bardziej wygląda na coś, jak naukowy eksperyment przeprowadzany przez Santorskich et consortes.
Jednostki neurotyczne i podejrzliwe, czyli ja, jeszcze się jakoś trzymają. A moi, od dobrych 45 lat znajomi już padli. Są straceni; i obawiam się nie do odzyskania.
Zostali przez Santorskich i s-ka zmienieni. Oni już myślą tvn-em, gie-wu i tłumokiem fm. I oni są już tym najniższym szczeblem.
A przedtem byli ci Wajdowie, Olbrychscy, Lisy no i Hartmanowie.
Oni padli pierwsi. I pierwsi, jak śliwki na drzewie dojrzeli i spadli tam gdzie są.
Zepsuci, robaczywi i już tak na prawdę trujący. Zjesz taką śliwkę, to natychmiast się porzygasz.
Na szczęście, bo po wczorajszych rybkach i piwie powinienem być w fajnym nastroju, a jestem rozdygotany przez tych straconych znajomych, najnowszy sondaż mówi, że ciągle jest nas jeszcze 35%.
To pewna nadzieja.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJestem pewien że jest nas znacznie więcej niż 35%. Musisz pamiętać że ci wszyscy którzy na przykład nie chodzą na wybory, to z całą pewnością nie są też pacjenci Santorskiego. To co ich różni od nas to tylko to, że są nieskończenie bardziej niż my nieufni. Jeszcze bardziej niż my.
Sytuacja z jakiej się dziś znajdujemy to typowy paradoks: Kto przeciwko nim - ten z nami. Kto mie chce korzystać z usług Santorskiego - ten zachował podstawowe ludzkie odruchy. A więc jest po naszej stronie.
@Toyah
OdpowiedzUsuńZ punktu widzenia elementarnej logiki masz oczywiście rację.
Lecz gdy spojrzysz na wszystkie elekcje w ciągu minionych 20 lat, to za wyjątkiem pierwszych niepodległościowych wyborów, grupa obywateli niegłosujących jest mniej więcej stała i oscyluje w obszarze 40 - 50 procent.
Skąd nagle masz przekonanie, że zdołamy ich pozyskać do naszej sprawy?
Nie przeczę - to najbardziej ostrożna i nieufna część społeczeństwa. Musiałoby się stać coś naprawdę niesamowitego by częśc z nich wzięła udział w głosowaniu.
Trauma Smoleńska spowodowała, że dobraliśmy sobie ludzi do 48%.
Ale przeciwnicy też się mobilizują.
I do tego mają wszystkie środki i metody,tak, że gdy nawet przekroczymy magiczne 50%, to mimo wszystko oni wygrają.
Demokratycznie nigdy ich nie pokonamy. I jestem o tym głęboko przekonany, że Prezes Kaczyński bardzo dobrze wie o tym.
W temacie kto za tym stoi i jakimi technikami się posługuje. Zwróciłbym uwagę na pewne punkty, które może są ważnymi poszlakami. Pamiętajmy, że Santorski to też sprawny biznesmen, dawniej Jacek Santorski & Co, dziś Wydawnictwo Czarna Owca. Z bezproblemowy dostępem w promocji w mediach np. klubu trójki w Polskim Radiu, kierowanym przez duet Sosnowski & Bugalski. Pytanie otwarte czy to tylko związki towarzyskie i sukces marketingowy tego wydawnictwa, system niższego szczebla. Czy coś większego, System opętańczy, projekt z odnogami tam się realizuję. Przechodzimy tez tu zaraz na wyższy poziom. Czy Czarna Owca to bardziej pomysł u zarania biznesowy czy propagandowy?
OdpowiedzUsuńI w końcu może najważniejsze, czy możemy zrobić analogię, do włoskiego mafiosy, oficjalnie restauratora sprzedawcy makaronów w sosie... Bycie na zewnątrz systemu, będąc w samym jej jądrze, ten teatrzyk może i tu się odgrywa.
Kompromitacja takich Kucharczyków, Markowski co się przelewa na ekranach, aż się chce krzyczeć, że ten poziom absurdu i głupoty jest niemożliwy, może wynika stąd, że to tylko żołnierze, a szef prowadzi restaurację nie musi, on jest od innej roboty ...
I na koniec warto byłoby prześledzić historię Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, może coś byśmy więcej się dowiedzieli.
@Jerzy Sosnowski Watch
OdpowiedzUsuńTo doprawdy ciekawe z tą Szkołą Wyższą Psychologii Społecznej.
Czy nie ma tu pewnych analogii do Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR ?
Może koledzy z Warszawy mogli by coś dorzucić.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńPorównanie trafne. Ba, nawet genetyczne są związki bo i sam min. Reykowski zakładał SWPS. Warszawska szkoła psychologiczna rulez. Niestety.
@All
OdpowiedzUsuńTen Santorski to jakaś ważna figura sądząc po klientach to prima sort...
ITI, J&S, Kulczyk Tradex, Bertelsmann / Świat Książki
to tylko niektóre firmy z którymi ma kontrakty długoterminowe...
No lista całkiem całkiem...
No i jeszcze zespół partnerów...
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńZe mnie socjolog jak z koziej dupy trąba. Czyli mniej więcej taki jak oni wszyscy. Mimo to jedną rzecz wiem na pewno. Że społeczeństwo jest równie ciężkie do zbadania jak ludzka dusza. A zatem wszelkie zakłady są zbyt ryzykowne.
@Cmentarny Dech
OdpowiedzUsuńImponujący dobór.
Swą jednoznacznością.
Bardzo chętnie przeczytałbym jakiś tekst o tym Santorskim drogi Toyahu. Coś niecoś przybliżyć tę postać.
OdpowiedzUsuń@toyah
OdpowiedzUsuńAno tak - zarządzanie przez konflikt. Początkowo wtedy myślałem, że chodzi o współzawodnictwo w zespole. Nie. Chodzi o utrzymywanie stałego poziomu antagonizmu w zarządzanej grupie. Wówczas to żartem dopytywałem czy szkolenia rekrutów w Armii Kwantuńskiej to początki tej metody lecz trener nie wiedział.
Toyahu,
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa dyskusja. Idę z psem na spacer,bo ładna pogoda, po drodze przemyślę sobie to i owo. Wpadnę wieczorem.
Ten Santorski to rzeczywiście ciemna postać. Boże jak się cieszę, że moje dzieci niepodatne są na jakiekolwiek manipulacje.
Pisz Toyahu...
@2,718
OdpowiedzUsuńNie znam się. Ale brzmi dobrze. To musiały być nie byle jakie szkolenia.
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńTo prawda. Dzieci potrafią poprawić humor.
@Obliveon
OdpowiedzUsuńPisać o nim? Proszę bardzo:
S........*
dalej nie da rady, [ustawa o ochronie danych osobowych].
*/ 9 liter
Panie Toyah,
OdpowiedzUsuńTak Pan to zręcznie napisał, że narrator brzmiał jak troglodyta, forma nie wydała mi się naturalna. Zresztą po części zastosował Pan parę zabiegów stylistycznych żeby przedstawić stereotyp swojego przeciwnika jako osobnika wyjątkowo prymitywnego. A można było bardziej wiarygodnie.
No właśnie - jak przetłuamczyć mindset na polski?
@variable - wielu ludzi nie popiera Kaczyńskiego, bo mają inne pogląda gospodarcze i społeczne plus wizję państwa niż on. I proszę odróżnić zwyczajnych ludzi, którzy uważają, że byłoby lepiej dla Polski i podają na to powody, gdyby Kaczyński nie rządził od grupki ludzi, którzy go szczerze nienawidzą.
@kazef - przyszedł mi do głowy eksperyment po przeczytaniu Twojego komentarza... Pewnie się nie powiedzie, jako, że moje pokolenie słynie z lenistwa i niechęci do większego wysiłku intelektualnego jeśli nie uzyska z niego jakichś korzyści materialnych.
@student SGH
OdpowiedzUsuńNie wiem, co Ci przyszło do głowy, jaki eksperyment. Ale: tak! Zrób to.
Tylko na poważnie. Bez żadenj ściemy. I opisz szczerze, jak wyszło.
@Student SGH
OdpowiedzUsuń"mindset" ?
To proste: "zakuty łeb".
Pozdro.
@student SGH
OdpowiedzUsuńTen materializm Twojego pokolenia to mit. To łatwa wymówka dla nicnierobienia. Że niby starsi grillują, a młodsi siedzą na kompie.
Ale ludzie nie są aż tak puści.
W większości.
@All
OdpowiedzUsuńCo do Wyszkowskiego: on wie, co pisze, najfantastyczniejsze jego tezy się sprawdzają. Jeśli brzmią fantastycznie, to wtedy, gdy jeszcze do nich nie dojrzeliśmy.
Prawdopodobnie uczeń tego Santorskiego prowadzi społeczne liceum im. Kuronia. Jego podopieczni to produkt całkowicie zmanipulowany. Kto się oprze, źle kończy, a łapy ma ten młody dyrektor długie.
A kto to taki Markowski i Domański?
@kazef
OdpowiedzUsuńUmieściłem na fejsbuku link do poprzedniego postu z pytaniem czy to rzeczywiście jest obraz tego co lęgnie się w głowie moich rówieśników. Jak na razie - bez odpowiedzi. I tak pewnie zostanie, bo większości to zwyczajnie nie interesuje, a reszcie nie chce się przeczytać długiego posta a potem jeszcze napisać paru zdań. Taką postawę obserwuję od kilku lat u swoich rówieśników. Poczekamy 24 godziny, zobaczymy.
@orjan
naprawdę szukam polskiego odpowiednika i nie jest to na pewno styl jak Pan Toyah raczył zauważyć.
Domańskiego sobie przypomniałam, więc cofam pytanie.
OdpowiedzUsuńprzepraszam Panie Toyah, przeczytałem jeszcze raz akapit gdzie raczył Pan mnie zacytować i przyznaję, że użył Pan angielskiego słówka w poprawnym kontekście.
OdpowiedzUsuń@Student SGH
OdpowiedzUsuńMnie chodziło właściwie tylko o jedno. O jednoczesną manifestację żalu, ekspiacji i starej agresji. A wszystko to na tle dwóch idealnie równoczesnych deklaracji - że jest problem i że nie ma o czym mowić. Wiem Pan, jak ja to nazywam? To jest opętanie w postaci najczystszej.
@orjan
OdpowiedzUsuńE tam! Od razy zakuty łeb? Normalnie: stan umysłu. Każdy go ma.
Przy okazji namawiam do rozróżnianie między ludźmi złymi i głupimi.
@student SGH
OdpowiedzUsuńSkoro Uroczy Gospodarz bloga zaszczycił nas oboje - na końcu najnowszego w-pisu - zapakowaniem "do wspólnego worka", nie dam się podpuścić i nie zaprotestuję, tylko potraktuję serio (znowu ten sam idiotyzm? - z mojej strony)także i Twoje problemy z przekładem:
Co powiesz na mindset jako "punkt widzenia"?
PS Twoja pokora mnie buduje.
@kazef & Student SGH
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. To mit. Mit wyjątkowo paskudny.
@Marylka
OdpowiedzUsuńDomański? Nie mam pojęcia. Natomiast Markowski to zwykły bałwan. Balwan. Po prostu bałwan. Nawet nie warto szukać innego słowa. I w ogóle nie warto.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńNiechże Pan wreszcie zrozumie tę podstawową prawdę. To nie chodzi o Pańskich rówieśników. To nie chodzi o moich rowieśników. To jest Polska dziś.
@Yo
OdpowiedzUsuńNie mam najmniejszych wątpliwości, że Student jest absolutnie w porządku.
I to jest dopiero straszne!!!
Swoją drogą, ciekawe, czemu LEMMING zamilkł?
@Toyah
OdpowiedzUsuńNic nie wiem o LEMMINGU...
A czy jego też jakiś zaszczyt nie spotkał? - tak z czystej naiwności pytam.
@toyah
OdpowiedzUsuńchyba "stan umysłu" to najlepsze tłumaczenie.
@Yo
"punkt widzenia" nie uwzględnienia sposobu myślenia, a jedynie postrzeganie świata przez daną osobę.
@toyah - Pan jako autora swojego tekstu obsadził studenta, a mnie to zdziwiło, bo forma typowa dla ofiary nowoczesnego systemu edukacji, a treść raczej możnaby przypisać komuś z Pana pokolenia. A może problem jest w tym, że wiele ludzi tak myśli, tylko ja nie mam do tego co mają w głowach dostepu.
A co do Polski dziś - Pan widzi ten problem, ja dziś np. przeczytałem w "Polityce" artykuł pt. "Parada Próźności" o studniówkach i obejrzałem dokument pt. "Czekając na sobotę" i widzę inny smutny obraz "Polski dziś" niż stany umysłów ludzi, dla których głównym zmartwieniem jest to co powiedział Kaczyński i kogo obraził...
Pan pisze bardzo dobre i trafne teksty na tematy społeczne nie mające zabarwienie politycznego. Fajnie byłoby coś takiego poczytać jeszcze kiedyś.
@Yo
OdpowiedzUsuńTeż? A kogo jeszcze?
@Student SGH
OdpowiedzUsuńŻe to był student, to najczyszy przypadek. Równie dobrze mógł to być ktoś w moim wieku. W dodatku nauczyciel języka angielskiego.
Jak mówię - przypadek.
To o czym pisze Polityka i na co Pan się powołuje, jak i moje teksty dotyczą tego samegoi problemu. Tyle że komuś bardzo zależy, żeby, broń Boże, nikt o tym nie wiedział.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńEksperyment raczej nie wyjdzie, chociaż dzięki, że spróbowałeś.
Niezależnie od wyników: obecnośc na facebooku to nie jest póki co wyróżnik dla żadnego pokolenia. To wciąż mała reprezentacja, a w jej ramach jeszcze podział na milion różnych nisz.
Oczywiście system chiałby, żeby facebook organizował uzytkownikom mindset. Żeby fecebookowy matrix był współczesnym szamanem, leczącym zagubione dusze. Może niedługo do tego dojdzie.
A na razie rządzi youtube. Nie wiem ile system płaci, żeby ichnie filmiki dominowały na youtube. Ile płaci za reklamowanie chorych pioseneczek Wojewódzkiego i Figurskiego. Na to musi iść wielka kasa.
Ale takie filmiki jak ten poniżej też mają oglądalność. Dla tych, co zapomnieli dziś obejrzeć Faktów:
http://www.youtube.com/user/1yarrok#p/u/4/jbLgOheHXzQ
@kazef
OdpowiedzUsuńObejrzałem.
E tam!
@Toyah
OdpowiedzUsuńAle to było dla studenta, nie dla Ciebie :)
@Marylka
OdpowiedzUsuńProfesora Markowskiego dobrze byłoby nie kojarzyć, niestety obawiam się, że teraz jest na fali wznoszącej. Oto on, dla skojarzenia. Bardzo obrzydliwy typ dodam. Propagandysta, żaden socjolog czy profesor.
http://www.gover.pl/userfiles/publikacje/rad_1-large.jpg
@kazef
OdpowiedzUsuńAle ja tu też zaglądam. No i komentuję. Czasem. Można?
@toyah
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak jak ja. Tylko, że ja jestem niewychowany i bezczelny. Nikogo nie pytam, czy można ;)
@Student SGH
OdpowiedzUsuńPrezent dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=0j34JD7Vq2s
@toyah
OdpowiedzUsuńJa całkiem poważnie propnowałem "zakuty łeb".
O ile jeszcze mój zakuty łeb pamięta, "mindset" to określenie stanu umysłu (albo urządzenia) polegającego na zamknięciu myślenia w serii założeń, które kręcą myśleniem jak ogon psem.
Np. "PiS jest głupi, PiS jest zły, My się go boimy, więc nienawidzimy. Hopsa-sa, hop-sa-sa."
Zakuty łeb pasuje jak ulał.
Możliwe, że J. Santorski przetłumaczyłby: "natręctwo", ale pewny być nie mogę.
PS. Całe życie pragnąłem swobody myślenia, ale nie mindsetami.
@Jerzy Sosnowski Watch
OdpowiedzUsuńJuż poznaję. Słowo "profesor" ostatnio zeszmaciło się zupełnie.
@kazef
OdpowiedzUsuńfejsbuk jest po to żeby był fun, co najwyżej żeby otępiać a nie organizować umysły, a co do youtube, za rzadko oglądam, tak, na pewno System steruje zawartością portalu.
Dałeś mi naburmuszonego Durczoka i plującego żółcią Wajdę, to ja Cię do muzeum zaprszam.
@orjan
czas odświeżyć pamięć, a piosenka z mindsetem wiele wspólnego nie ma.
@kazef
OdpowiedzUsuńNo tak. Tylko że ja Ci nie mówię, że nie można.
@orjan
OdpowiedzUsuńI seeeeee...
@Jerzy Sosnowski Watch
OdpowiedzUsuńA propos tego zdjęcia. Ciekawe, jaki trzeba mieć właśnie "mindset", żeby dać sobie zrobić zdjęcie w tej pozie? Od tego to już gorsze są tylko czerwone stringi.
@kazef
OdpowiedzUsuńWidzisz? Ty Studentowi ten jajcarski montaż, a on Ci muzeum. I trzeba było?
@toyah
OdpowiedzUsuń1. Już pisałem. Jestem niewychowany.
2.Może i nie trzeba było. W każdym razie bez niespodzianek.
@kazef
OdpowiedzUsuńZrozum. To jest nóż o dwóch ostrzach. Co najmniej.
Witam,
OdpowiedzUsuńpisze tu po raz pierwszy choć Pana blog czytam regularnie i z zaciekawieniem już dobre dwa lata, niezmiennie podziwiając przenikliwość i lekkość pióra w tych ciężkich czasach. Do wpisu skłonił mnie poruszony pod ostatnim postem wątek dotyczący pana Santorskiego.
Nie wiem czy to jest jakiś trop w sprawie jego umocowania i funkcjonowania w przemyśle nienawiści donia & Co. ale wydaje mi się (a w miare bacznie staram się obserwować degrengoladę tej władzy) że Santorski pojawił się aktywnie w tym kręgu dopiero po smoleńsku.
Jeśli tak to jak mniemam, do czasu tragedii smoleńskiej platformie w szerzeniu propagandy wystarczał ITI, zwyczajni proszkowo-podpaskowi pr owcy z agencji i pomniejsze niesiołki, natomiast od 10.04. pojawili się psychologowie.
Ich wysyp widać było chociażby w tvp gdzie radzili jak najszybciej zmyć z siebie tą "szkodzącą psychice traumę"(np.Eichelberger) czy też rozprawiali o agresji, wykluczeniu i zagubieniu "tzw." obrońców krzyża. Według mnie, tylko oni byli w stanie nakreślić platformie zgrabną narrację(tfu! wstrętne, wyświechtane przez nich słowo) w obliczu rzeczy dotąd niespotykanej w III rp a mianowicie śmierci politycznych oponentów i to śmierci jakby na zamówienie. Tylko oni byli w stanie napisać spójną strategie stopniowego odwrócenia wszystkich wektorów tej ciągłej przeszło półrocznej już traumy. Wg mnie ta ich stopniowa "praca" od smoleńska aż do mordu łódzkiego spowodowała w odbiorze społecznym totalne odwrócenie pojęć kata i ofiary, zaś całą reszte zagadnień związanych z tymi tragediami i tym co w międzyczasie z nimi wyczyniano a czego nie można bezpośrednio powiązać z nienawiścią do Kaczyńskich,odarto z powagi i sprowadzono do rechotu wojewódzkich/majewskich.
W dziedzinie psychologii jestem laikiem ale wydaje mi się, że ta ogólna propagandowo-mainstreamowa tendencja i metodyka jej żelaznego przestrzegania pt:"na poważnie tylko o złu i zagrożeniu wynikłym z Kaczynskich o reszcie tylko na wesoło" nie mogłaby powstać w pospolitych umysłach panów i pań od pampersów i snickersów.
Napisał Pan kiedyś tekst, z potwornie mocną konkluzją "Magdalena Środa je ludzkie zwłoki".
Otoż moim zdaniem Pani Magda i jej podobni nie zajadaliby sie tak tymi trupami gdyby, uprzednio, santorscy im ich tak smacznie nie przyrządzili.
@goblin
OdpowiedzUsuńChyba masz rację z tym "przyspieszeniem" po 10.04.
Ja na to nie wpadłem, choc przecież samo się w oczy i uszy pchało.
Może dlatego, bo jak patrzę np. w Środę, to wyłączam słuch. Nie ma nic, co mogłoby mnie od kogoś takiego interesować. Po prostu mam dość kretyństwa i tandety. Sprawa higieny.
Jesteś lepszym obserwatorem. Nie znikaj stąd!
@Student SGH
OdpowiedzUsuń"czas odświeżyć pamięć, a piosenka z mindsetem wiele wspólnego nie ma."
No, jestem rozczarowany. Mindset przede wszystkim zabija swobodę myślenia, a o oryginalności myśli można zapomnieć.
Gdyby Newton cierpiał na mindset, to nawet kilo jabłek nie wywarłoby wrażenia. Pierwsza oznaka poddania się mindsetowi, to utrata luzu, o abstrakcji nie wspomnę.
Jak to piosenka ma niewiele wspólnego? Przecież wyraźnie tam słyszę: "mindset". Dalej nic tam nie rozumiem, gdy spotkam George'a może mi powie.
PS. w związku ze związkiem i ustalaniem pojęć, przypomniałem sobie całkiem podobne zdarzenie.
Gdy jeszcze byłem w liceum, pani p-sor od łaciny zadała nam do domu ustalić polskie tłumaczenie czasownika ccupare (avi, atum; I-sza konigacja) z tym, że nie mogło to być słowo "okupacja", a propozycja musiała oddawać CAŁY zakres sensu.
Nikomu się nie udało; pani p-sorce też nie. Tak jest do dzisiaj. A więc nie przemuj się jakimś mindsetem. Okupacja, to znacznie gorzej.
orjan
OdpowiedzUsuńtrochę błądzisz. Mindset to głównie nastawienie umysłowe lub tryb myślenia podbudowany aktualnym stanem emocjonalnym,
Więc może być romantycznie lub może być na ostro.
Natręctwa, tak jak powracająca piosenka związane są z memami, tak jakby wirusami infekującymi umysł (nie mózg!). Jest to pojęcie z zakresu transmisji informacji.
Mindset bardziej jest związany z przekonaniami (np. spleen, chandra, itp).
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJa to wszystko wiem, ale mnie to nic nie obchodzi. Dlaczego miałbym się bowiem przejmować ograniczeniami rozumowania i działnia powodowanymi przez jakieś nastawienia lub tryby.
Czy, gdyby były celowo nadane z zewnątrz, też uważalibyśmy danego człowieka, za umysłowo otwartego?
Ja, oczywiście, wiem, że istnieją ustawienia umysłowe (także kulturowe, emocjonalne, itd.), które uznaje się za godne wspierania ze względu na cel, któremu służą. Jednak jakość i poziom aprobaty danego celu nie zmienia, że u ustawionego następuje ograniczanie się.
Właśnie ten efekt nie podoba mi się i dlatego odrzucam. A kto chce, niech się tym bawi. "Się", bo "na kimś" powinno być zakazane.
@orjan
OdpowiedzUsuńRozumiem.
Masz rację
@orjan
OdpowiedzUsuńI've got my mind set on you oznacza że George jest skoncentrowany na myśleniu na jakiejś osobie, a z jego mindsetem, czyli "a person's way of thinking and their opinions ma niewiele wspólnego. A jak możesz to go spytaj i pozdrów ode mnie nawet!
A czy mindset to nie może być mentalność?
Tak swoją drogą to nie wiem skąd znasz swoją definicję, bo nie jest ona tożsama z tą, którą ja znam z współczesnego brytyjskiego angielskiego.
Może najlepiej zajrzeć do definicji.
ERRATA
OdpowiedzUsuń@Chochlik, paszoł won!
Pani psorka od łaciny kazała przełumaczyć OCCUPARE, a nie "ccupare", czy inne sprośności.
:-D
@student SGH
OdpowiedzUsuńJestem przekonany (!), że przeczytałeś przytoczoną przez siebie definicję ze zrozumieniem.
No więc jest dokładnie jak już powyżej napisałem, a co może przeoczyłes, że jest to ściśle wg. definicji zespół przekonań.
Tak to się też definiuje w kognitywistyce.
Gorzej z definicją "przekonania", bo tu się wpiepsza tzw. folk psychology.
@goblin
OdpowiedzUsuńDziękuję za niezwykle inspirujący komentarz.
Od siebie może dodam tylko, że z mojego punktu widzenia psychologowie się tu rozpanoszyli już wiele lat temu. Ale to fakt, że jest ich coraz więcej. I działają znacznie ostrzej niż kiedykolwiek.
No i proszę z nami zostać.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńAleś się uparł!
George zasetował swój majnd na panience (normalny był człowiek!) i nie może się odsetować. Wziąłby się do rzeczy, eee... pardon, do panienki, ale:
- jest zasetowany na oszczędności budżetowe.
- jest zasetowany na szacunek dla cennego czasu.
I tak do trzech razy sztuka (pewnie uciekła).
Taki majndset nic nie warty.
@toyah @orjan
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe powitanie i dobre słowo.
Zostać tu zostanę bo po prawdzie nie ma gdzie stąd zniknąć:) A tak całkiem serio głupotą byłoby opuszczać miejsce, które jeszcze jest a nawet JEST jeśli skontrastuje się je z coraz szybciej zanikającą i parszywiejącą substancją RP.
A co do psychologów zgadzam się że geneza ich aktywności to dawniejsza sprawa niż cezura smoleńska. To może być nawet jeden z fundamentów 3RP na co zdaje się wskazywać w sobotniej RZ nie lubiany przez Pana RAZ.Mnie jednak od przeszłości martwi bardziej przyszłość w ich wydaniu.
Trening z prewencyjną psychuszką już się rozpoczął. Wsadzili dwóch zdrowych ludzi, bezprzykładnie zgwałcili ich wolność a wszystko to oczywiście motywując troską o ich zdrowie. Powiem Panu, że w kontekście przyszłości cholernie obawiam się tej ich troski a jeszcze bardziej polityki miłości słitaśnego Donalda. Ma on tak wielkie serce że może bez trudu pomieścić w nim wszystkich, którym wydaje się że jest źle. Ale uwaga kto raz znajdzie się w sercu premiera już tak łatwo sie z niego nie wydostanie, bo to serce mocne, sportowe.
@goblin
OdpowiedzUsuńZ tym sercem premiera, a i tak w ogóle: bardzo ładnie napisane.
@kazef
OdpowiedzUsuńEksperyment się nie udał, tj. nikt nie zareagował. Nie powiem żebym był zaskoczony.
@orjan
Z tekstem Ci oczywiście przyznaję rację, ale nadal to set one's mind on sb/sth naprawdę ma niewiele wspólnego z mindset.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńJakiś eksperyment był? Coś przegapiłem?
@Student SGH
OdpowiedzUsuńAleż George nie wyśpiewuje tego idiomu oznaczającego, po ludzku mówiąc, pewną czynność, czynienie.
Georgowi (i Tobie też) chodzi już o osiągnięty SKUTEK. Dlatego George NIE śpiewa: "I set my mind on you",
ale śpiewa:
"I got my mind set on you."
A takie tłumaczenie: "kiełbie we łbie"?
@toyah
OdpowiedzUsuńUmieściłem na fejsbuku link do poprzedniego postu z pytaniem czy to rzeczywiście jest obraz tego co lęgnie się w głowie moich rówieśników. Jak na razie - bez odpowiedzi. I tak pewnie zostanie, bo większości to zwyczajnie nie interesuje, a reszcie nie chce się przeczytać długiego posta a potem jeszcze napisać paru zdań. Taką postawę obserwuję od kilku lat u swoich rówieśników. Poczekamy 24 godziny, zobaczymy.
no i nikt nie zareagował (predictably)
@orjan
wiem, że chodzi o skutek, po polsku byłby tam tryb dokonany i z tego, że ma tej swój mind set on her wynika coś innego. Znów nie sposób mi się z Tobą nie zgodzić, ale to, że brzmi tak samo (mind set vs. mindset, akcent jest inny więc nie do końca), nie oznacza tego samego. Ty swoje a ja swoje. Niedługo dobijemy do stu komentarzy.
Właśnie, zauważyłem że nietrudno zgadnąć, które posty komentowałem bez otwierania watku z komentarzami. Wystarczy spojrzeć na ich liczbę :)
@Student SGH
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdzie ta "setka"?
Ty sie mną nie przejmuj. Czasem trzeba pogadać o byle czym. Ja mam taki mindset :-)
setka byłaby gdybym tak jak Gospodarz odpisywał na każdy komentarz oddzielnie, a nie hurtem
OdpowiedzUsuń@Student SGH
OdpowiedzUsuńPan jest bardzo miłym człowiekiem. Mółwię całkowicie szczerze. Poza tym jednak musi Pan liczyć na jakiś cud, bo źle Pan skończy. Polecam mój nowy wpis o truskawce.
@orjan
OdpowiedzUsuńOtóż to. Trzeba dużo rozmawiać. Nawet i o byle czym. Ale też i słuchać. To jest jeszcze ważniejsze. Gadać i słuchać. Wszystkiego.
Jeszcze pięć.
@toyah
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś poznamy.
Może źle skończę, to jest prawdopodobne, ale jeśli już to raczej z powodów o których Pan nie wie. A zdaniem Pana mogę źle skończyć z powodu wyznawanego przeze mnie systemu wartości czy z powodu sympatii i antypatii politycznych?
Już się zabieram do "Truskawki" i drugiej nowej notki. Nie obiecuję, że skomentuję. Napiszę tylko jeśli będę miał coś do powiedzenia. I być może nie od razu, bo czasem trzeba czasu żeby myśli przetrawić.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńWyłącznie z powodu patologicznej naiwności.
A poznać się, niewątpliwie się poznamy. I we live.
@toyah
OdpowiedzUsuńCzyli w sumie nic nowego się nie dowiedziałem. Ale podejrzewam, że w tej kwestii nie da się uczyć inaczej niż na własnych błędach.
@Student SGH
OdpowiedzUsuń@toyah
Coście się tak zatrzymali tuż przed metą?
Jeszcze dwa!
Na truskawki?
OdpowiedzUsuńStrawberry Fields Forever.
Jak to zatrzymaliśmy się?
OdpowiedzUsuńNawet przegapiłem swoją szanse na numer 100.
zatem 101...
@Student SGH
OdpowiedzUsuń"Rudy 102"