wtorek, 17 marca 2020

O trudach i radościach życia w roku 2020


      Przyznam szczerze, że mimo iż siłą rzeczy jestem od stóp do głów zanurzony w nieszczęściu, które nam wszystkim spadło na nasze biedne Bogu ducha winne głowy, nie jestem w stanie zaangażować się w to co się tu dzieje całym sercem. Chodzi mi o to, że, owszem, staram się nie chodzić po mieście bez potrzeby, myję ręce często i starannie, a nawet staram się nie dłubać w nosie i w zębach, no a przede wszystkim bezwarunkowo popieram starania władz o to, by tę zarazę stąd raz na zawszę wyplenić, no ale na przykład nie jestem w stanie uwierzyć, że nie dość, że gdzieś na swojej drodze ja, czy ktokolwiek z moich bliskich trafi na tego wirusa, to on jeszcze zdąży na nas przeskoczyć i zalęgnąć się, zanim się po raz kolejny umyjemy. No i oczywiście nie śledzę związanych z owym atakiem zdarzeń choćby w 10 procentach tak jak moja żona na przykład, czy moje dzieci.
      Stało się jednak wczoraj tak, że trafiłem w Internecie na bardzo interesującą stronę, relacjonującą stan rzeczy na świecie całkowicie na żywo i to w dodatku z podziałem na wszystkie kraje osobno. I powiem szczerze, że jestem i zaskoczony i przejęty, tyle że znów, nie wielkością tej plagi, ale samym podziałem jaki tu nastąpił między poszczególnymi regionami. Proszę sobie oto wyobrazić, że podczas gdy tu u nas w Polsce wedle danych na wczorajszy wieczór było 156 osób zarażonych – dziś jest ich z pewnością znacznie więcej – cztery osoby zmarły, stan trzech jest określany jako poważny lub krytyczny, a w relacji do miliona mieszkańców rejestrujemy wynik na poziomie ciut powyżej czterech przypadków, sytuacja w innych krajach europejskich jest znacznie, znacznie poważniejsza. I wcale nie mam tu na myśli Włoch, Francji, Hiszpanii, czy nawet Niemiec, gdzie, jak wiemy, mamy do czynienia z prawdziwą katastrofą, ale kraje o których raczej w tych dniach nie słyszymy. Oto spójrzmy na taką Szwajcarię i wynik ułożony w kolejności jak wyżej: 2353 osoby zarażone, 19 osób zmarłych, oraz 272 osoby chore na milion mieszkańców. A oto Belgia: 1058 zachorowań, 10 osób zmarło, 33 w stanie krytycznym, oraz 93 przypadki na milion mieszkańców. A teraz Holandia, czyli jak od niedawna trzeba mówić, Niderlandy: 1413 osoby chore, z czego 45 bardzo poważnie, 24 osoby zmarły, a w stosunku do miliona mieszkańców, chorują aż 82 osoby. W pięciomilionowej Norwegii natomiast choruje co piąty mieszkaniec, z czego  zmarło ich troje, przy czym 27 jest w stanie krytycznym. No a w takich Stanach Zjednoczonych, gdzie do dziś na każdy milion mieszkańców zachorowało 13 osób, z czego 12 choruje bardzo ciężko, zmarło już 77 osób.
       No i osobno zupełnie Wielka Brytania, gdzie wedle doniesień osób poinformowanych, zdecydowano, że najtaniej i przy tym najbardziej efektywnie, będzie doprowadzić do zarażenia całego społeczeństwa, tych co umrą potraktować tak, jak traktowano słabych w czasach kandydatów do tak zwanych workhousów, i kiedy opadnie kurz, dalej budować Imperium, z udziałem tych, którzy nabrali dodatkowej odporności na trudy tego świata.
        Oczywiście wszystkie te dane, choć, moim zdaniem bardzo interesujące i warte poznania, wciąż nam mówią bardzo mało o faktycznym stanie tego ataku, a świadczyć może o tym choćby fakt, że wedle tego samego opisu, w takiej Rosji zachorowały zaledwie 93 osoby, z czego żadna poważnie, no i oczywiście Generalissimus żadnej z nich nie pozwolił umrzeć.
       Ja jednak, widząc jak to wszystko się rozwija, tym bardziej myślę sobie, że chyba jednak tu w Polsce radzimy sobie wcale nie najgorzej i bardzo wierzę w to, że jeszcze trochę i to wszystko się skończy. Powiedzmy jeszcze trzy niedziele przed telewizorem, czy komputerem, a potem już nasze kościoły wypełnią się tłumami, które przyjdą podziękować Matce Boskiej za opiekę i będą one większe niż kiedykolwiek w ostatnich latach.
        A ja do tego czasu będę tak jak dotychczas czytał mojej wnuczce wierszyki tego komucha Tuwima, żeby żaden koronawirus nie zakłócał jej codziennej radości życia.



2 komentarze:

  1. Panie! Pan jesteś lepszy, niż Fronczewski! :) Bardzo pięknie.
    I niech, faktycznie, te dziękczynne tłumy w kościołach za kilka tygodni będą wielkie.
    Z tego wszystkiego włączyliśmy tu sobie na Netflixie serial "Pandemia" - ale słabizna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Kozik
      Ja zawsze byłem lepszy niż Frączewski.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...