czwartek, 26 marca 2020

Osiem krótkich kawałków, czyli zaraza w koronie


Trochę musieliśmy tym razem poczekać, ale wreszcie mamy bardzo dobry moment, by wrzucić tu najświeższy zestaw moich krótkich kawałków dla „Polski Niepodległej”. Oczywiście głównie o koronawirusie, no bo jakże inaczej. Zapraszam.


Z prawdziwą radością pragnę poinformować czytelników „Polski Niepodległej”, że wbrew powszechnym obawom ogromnej większości polskiego społeczeństwa, redaktor Tomasz Lis niemal całkowicie wyzdrowiał i poza lekkim paraliżem fragmentu ust, czuje się znakomicie i z naturalną dla siebie swadą bierze udział w publicznej debacie. Oto korzystając z okazji, jaką daje panująca w Polsce zaraza, spowodowana przez tak zwany koronawirus, postanowił ów mąż skomentować nadzwyczajną wręcz popularność, jaką zdobył wśród Polaków minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłaszając, że „zachwyty nad ministrem Szumowskim to dowód dramatycznego obniżenia naszych oczekiwań”. Przyznać przy tym trzeba, że znalazł pan redaktor jednocześnie miejsce, by pana ministra skomplementować, przyznając, że Szumowski, mimo iż reprezentuje zdegenerowaną władzę pisowską, przynajmniej „nie wygląda na aroganckiego, kłamliwego buca”. Ups!

***

Osobiście mam wątpliwości, czy to Tomasz Lis akurat ma najpełniejszy mandat do tego, by decydować o tym, kto wygląda na buca i kto owym bucem jest lub nie, no ale załóżmy, że demokracja daje prawo głosu nawet takim aroganckim i kłamliwym bucom, jak Lis, więc może machnijmy na niego już w tym momencie ręką i przejdźmy do sedna. Otóż, jak wiele ostatnio na to wskazuje, przedstawiciele tak zwanej „totalnej opozycji” wobec tego co się aktualnie dzieje, stracili kompletnie głowę, a wraz z nią podstawowy instynkt samozachowawczy. Żeby w sytuacji gdy społeczeństwo podąża za każdą kolejną decyzją władz jak za panią matką, notowania prezydenta, rządu, a w tym przede wszystkim ministra Łukasza Szumowskiego przebijają kolejne szklane sufity, w dodatku termin wyborów prezydenckich zbliża się wielkimi krokami, w sposób tak nieprzytomny władzę i jej przedstawicieli atakować, trzeba faktycznie zwariować. Można by było próbować to szaleństwo jakoś usprawiedliwiać, gdyby opozycja miała do zaproponowania jakiś alternatywny program – nie koniecznie nawet mocny i szczególnie wiarygodny, ale program – natomiast tu nie ma nic poza profilem Romana Giertycha na Twitterze.

***

Ów wybitny polityk zabrał głos w kwestii obecnych szans Andrzeja Dudy na drugą kadencję, oraz odłożenia wyborów prezydenckich na czas po epidemii. Najpierw więc zapowiedział, że w obliczu kompletnej porażki rządu w walce z koronawirusem, oraz zablokowania coniedzielnej kościelnej propagandy, Andrzej Duda nie wejdzie nawet do drugiej tury, następnie zażądał, by ów rzekomo katastrofalny dla Prezydenta majowy termin został przesunięty, by w końcu antykryzysowy pakiet premiera Morawieckiego podsumować w następujący sposób:
Patologiczny kłamca nie może być dobrym przywódcą w czasie największej klęski jaka nawiedziła Polskę od wielu dziesięcioleci. Tyle nakłamał, że teraz nikt mu nie wierzy”.
Wszyscy pewnie się w tym momencie zastanawiamy, jaki to niezwykły plan zagnieździł się w giertychowej głowie, a ja – starając się zachować resztki dla niej szacunku i próbując odnaleźć w tych zaskorupiałych tunelach choć ślad sensu – myślę sobie, że on musi bardzo liczyć na to, że faktycznie, zgodnie z najbardziej czarnymi prognozami, zanim minie epidemia, umrą dziesiątki, a przy szczególnie pomyślnych dla demokratycznej opozycji wiatrach, setki tysięcy Polaków, i wtedy wraz z owymi wiatrami przeminie nie tylko Duda, ale w ogóle cała władza Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli mam rację, to przyznaję, ten Giertych wciąż jednak coś tam sobie kalkuluje.

***

A to przecież tam się jednak ostatnio nie zdarza zupełnie. No bo, zastanówmy się, jaki rodzaj myślenia stał za pomysłem, by kandydatce Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, Małgorzacie Kidawie-Błońskiej najpierw kazać do półki z książkami przyczepić zdjęcie przodka, następnie usiąść za biurkiem przed laptopem, z owym zdjęciem w tle, oraz wygłaszać orędzie do narodu? Mało tego. Jakaż to bowiem przenikliwość sprawiła, że już na samym początku owego wystąpienia ktoś tuż obok kandydatki z hałasem spuścił wodę w ubikacji i w ten sposób sprawił, że resztę orędzia większość internautów oglądało krztusząc się ze śmiechu, w przekonaniu, że już za chwilę okaże się, że to akurat nie, jak się roi mecenasowi Giertychowi, prezydentowi Dudzie, ale kandydatce Kidawie właśnie przyjdzie marzenia o władzy odłożyć na półkę już po pierwszej turze wyborów?

***

Swoją drogą, to jest coś zupełnie niezwykłego, że wśród najtęższych umysłów opozycji nie znalazł się taki, który by zorganizował wokół epidemii akcji, dzięki której może nie koniecznie udałoby się odzyskać utracone przez minione błędy pozycje, ale przynajmniej nie utracić tego, co z czasów dawnej światłości pozostało. Pojawiają się głosy, że wszystko przez Tuska, bo to on akurat, jako naturalny lider i przywódca, w dodatku człowiek z owym handikapem w postaci stanowisk w unijnych strukturach, był naturalnym kandydatem do rozniesienia Andrzeja Dudy na strzępy. Otóż nie. Wystarczy się dziś bowiem Tuskowi nieco uważniej przyjrzeć, by się zorientować, że on już dawno padł ofiarą zupełnie innego wirusa, który nie atakuje ani serca, ani płuc, ani nawet wątroby, lecz sam mózg i gdyby on tu tylko spróbował się choćby na moment zaangażować, sam Borys Budka rzuciłby mu się do gardła i w obronie Konstytucji przegryzł mu gardło.

***

A tymczasem to było takie proste. Doprawdy trudno sobie wyobrazić lepszą okazję do przeprowadzenia skutecznej kampanii wyborczej niż tego rodzaju kryzys, z jakim się dziś musimy mierzyć. Wystarczyło zgłosić chęć współpracy z rządem i prezydentem w akcji ratunkowej, wezwać najbardziej oszalały z nienawiści antypis do tego, by się dyskretnie zamknął, a następnie, dzień po dniu, konsekwentnie i cierpliwie, zgłaszać wszelkie możliwe uwagi dotyczące sprawniejszego zarządzania kryzysem, wynikające oczywiście z naturalnej troski o to by Polska wyszła z tego wszystkiego z tarczą, jako dumny europejski kraj dumnych i odpowiedzialnych obywateli. A w momencie gdy doszłoby już do wyborów, stanąć z podniesioną głową i pokazać, jak to w sytuacji próby, okazało się, że i Budka i Kierwiński i Sikorski i Kidawa i Neumann potrafią wykazać się profesjonalizmem, spokojem, no a przede wszystkim patriotyzmem. Tymczasem tu jak nie Kidawa, to Nitras, a jak nie Nitras, to Giertych, a jak nie oni wszyscy, to jeden z bardziej wymownych propagandzistów Koalicji Obywatelskiej na Twitterze, niejaki Tomasz Urbaś:
PiSowcy mogą zdominować gospodarkę przez wrogi wykup firm i nieruchomości nawet za 200 mld zł podczas wywołanego przez Kaczyńskiego kryzysu gospodarczego. Nie mają kasy? Inżyniera finansowa i wykorzystanie instytucji państwowych już im dają taką możliwość...Wprowadzenie przez PiS de facto stanu wyjątkowego na czas nieokreślony (!) pod pozorem stanu zagrożenia epidemią, to obostrzenia regulacyjne, które wywołają kryzys i zniszczą przedsiębiorców, aby przejąć ich majątki w drodze gospodarczego zamachu stanu”.
No, a wszystko to z odgłosem spuszczania wodą w ubikacji na dworku Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w tle.

***

Strasznie monotematyczna zrobiła nam się ta dzisiejsza Tablica, no ale co robić skoro, poza starciem między koronawirusem i polityką, tak naprawdę nie ma nic innego. Nawet, jak się zdaje, prokuratura chwilowo zawiesiła śledztwo w sprawie łapówek przyjmowanych przez niegdysiejszego dr Grodzkiego, a TVP Info dyskretnie wycofała się z przedstawiania kolejnych występków tak zwanej Kasty. Zostali więc nam już tylko minister Szumowski i zespół dzielnych lekarzy z jednej strony plus banda jakichś ponurych niedobitków z drugiej, których dziś chyba najprzedniejszym przedstawicielem pozostanie radiowy dziennikarz Wojciech Mann, który całkiem, jak sądzę, zupełnie bezwiednie podsumował stan owych umysłów, najpierw wlewając w siebie flaszkę czegoś ewidentnie niezdrowego, następnie bełkocąc coś do kamery, a w końcu publikując w Sieci ów niezwykły wręcz bełkot:
Dobry wieczór, bonsoir, good evening, guten abend. Krótko mówiąc, dobry wieczór. Gdybym w tej chwili miał się odnieść do sytuacji, jaka panuje, to musiałbym to zrobić skrótowo. Brzmiałoby to, powiedzmy sobie otwarcie: w dupie to mam”.

***

I tak to chyba faktycznie jest. Oni w istocie rzeczy mają to wszystko już od pewnego czasu głęboko w swoich brązowych dziurach i inaczej nie będzie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...