czwartek, 31 maja 2018

O kulturach takich i owakich


     Ponieważ Coryllus wczoraj zachwycił się najnowszym numerem tygodnika „Sieci”, w te pędy pobiegłem do pobliskiej Żabki i nabyłem jeden egzemplarz w celu przeprowadzenia odpowiednich badań. Wbrew jednak oczekiwaniom, które się już pewnie pojawiły, większej relacji nie będzie. Wszystko jest bowiem jak było, z tym może wyjątkiem, że dwa podstawowe wywiady, z tych, które obok tradycyjnych felietonów, tworzą cotygodniową ofertę tygodnika, stanowiąwyłącznie bezczelną  reklamę autorów i ich książek. Pierwszy z nich, to rozmowa z Bronisławem Wildsteinem na temat jego nowej książki zatytułowanej „O kulturze i rewolucji”, drugi natomiast to z pozoru portret rodzinny posła Jana Marii Jackowskiego, a tak naprawdę zachęta do nabywania jego – dziś już trzytomowego, jak się okazuje – dzieła pod tytułem „Bitwa o Polskę”.
     Poza tymi dwiema rozmowami, zwróciłem jeszcze uwagę na fantastycznie przenikliwą analizę Jana Marii Rokity, w której autor dowodzi, że „ani bitwa o premie, ani bitwa o pieniądze dla upośledzonych nie mogą się skończyć dobrze dla rządzącej ekipy ani jej szefa” (gramatyka oryginalna).
      A zatem jak dotychczas zero zdziwień. Jest natomiast coś, co mnie faktycznie zaskoczyło. Otóż jak pewnie niektórzy z nas zauważyli, w TVP Info zaczęto ostatnio pokazywać trzech „naszych” Murzynów, a to w tym jak rozumiem celu, by udowodnić światu, że nie dość, że kolorowi są w Polsce bardzo dobrze traktowani, nie dość, że są w Polsce szczęśliwi, to jeszcze wszyscy jak jeden mąż popierają Dobrą Zmianę. W związku z tym więc, kiedy po dłuższej przerwie otwierałem tygodnik „Sieci”, byłem niemal pewien, że przynajmniej jeden z nich został zatrudniony przez Karnowskich, jako kolejny stały felietonista, w dodatku jeden z tych z największym i najbardziej kolorowym zdjęciem. Tymczasem, nic z tego. Czyżby więc jeszcze nie czas, czy może zaprotestowały tak zwane „jastrzębie”? Zanim się dowiemy czegoś bliżej, proponuję innego Murzyna, prosto z dawnej stolicy, przedstawionego znakomitym piórem mistrza Wiecheckiego w kolejnym fragmencie jego pięknej powieści „Cafe Pod Minogą”.

Pani Serafina, krzątająca się za bufetem, spojrzala na drzwi i krzyknęła:
- Jezus, Maria, Murzyn idzie!
Pan Aniołek wstał od stolika i podbiegł do wejścia robic honory domu, wołając po drodze:
- Sabcia, załóż deski na wystawę, bo nam się cała Starówka tu zleci.
Weszło dwóch panów w bryczesach i skórzanych kurtkach. Jeden miał czarną twarz i łypał wesoło białkami oczu.
Przywitawszy gości, Pan Konstanty wyskoczył na ulicę pomóc pannie Sabci zamykać, a pan Konfiteor, wskazując Murzynowi stolik pod lustrem, zawołał  – Panie ‘dziewiątka hebanowa’, siadaj pan tu, zaraz resza towarzystwa nadleci.
Usadowiwszy egzotycznego gościa trumniarz usiłował zabawiać go rozmową.
- W nieutulonem żalu pozostaje się cała rodzina Aniołków, a także samo ja, sąsiad przez ścianę, żeśmy małpy nie mogli dla pana szanownego przygotowić, albo chociaż papugi po polsku z nadzieniem. Małpy nie można było dostać, papugie co prawda mamy w klatce na bufecie, ale w charakterze rozrywki umysłowej i twarda by była, bo sztuka jest wiekowa, jeszcze za ojca pana Aniołka jeden kataryniarz ją tu przepił. Z drugiej strony przykro nam jest, bo wiemy, że dzikie faceci inszy smak mają aniżeli naturalne.
Murzyn spoważniał, błysnął zębami i odpowiedział porywczo:
- Z kogo że pan tu humorsytyczną drakie odstawiasz, panie szanowny, jaki że ja dzik jestem, o wiele dwadzieścia pięc lat w Warszawie mieszkam. Małpy ani papugi cholery za żadne pieniądze do ust bym nie wziął, formalną zakąską tak jak i pan się posługuję.
- A w takim razie przepraszam i widzę, że z pana szanownego leguralny warszawiak, chociaż w kolorze żałobnem”.

Wprawdzie Wiecha nie mamy, ale są inne, niemal równie znakomite książki. Wystarczy wpisać adres www.basnjakniedzwiedz.pl i żyć nie umierać. Polecam.


2 komentarze:

  1. Z murzynów przejściowo warszawskich godny polecenia jest Miles (ś. p. ) podobno zachwycony Warszawą w 1983r. , był na Jazz Jamboree. I wrócił 5 lat potem... Klawy Murzyn był...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ivy
      To że mu się Warszawa spodobała, to nic dziwnego. Staropolska gościnność nie na nim jednym zrobiła wrażenie.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...