poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Witamy w Galerii Pod Przepaloną Żarówką

Dziś, na rozpoczęcie nowego tygodnia, proponuję mój najnowszy felieton z „Warszawskiej Gazety”. Tym razem o nas.

Jestem pewien, że nie tylko ja pamiętam, jak w roku 2007 Platforma Obywatelska wygrała wybory i premier Donald Tusk wygłosił kultowe w pewnych kręgach do dziś, ponad dwugodzinne, expose na temat polityki miłości, która zastąpi dotychczasową politykę nienawiści, a które Eryk Mistewicz określił mianem rewolucyjnego. To wtedy po raz pierwszy w popularnej przestrzeni pojawiły się takie pojęcia, jak postpolityka i story, uśmiech stał się kategorią polityczną, a marleyowskie pozytywne wibracje zawitały pod strzechy. No a za tym wszystkim stał on – Donald Tusk, The New Kid On The Block.
Oczywiście niemal równocześnie pojawiły się opinie, w najświetniejszy sposób symbolizowane przez słowa mojej nieżyjącej już cioci: „Stawia te oczy jak złodziej”, wyrażające wybitną nieufność odnośnie owego szczególnego socjotechnicznego projektu, faktem jest jednak, że znalazł on w społeczeństwie wystarczająco dużą popularność, byśmy wpadli w jego łapy na następne osiem lat. Nie da się bowiem ukryć, że przez kolejne lata, błękit studia telewizji TVN24, sympatyczne twarze spikerów, w połączeniu ze wspomnianymi oczami, zdobyły serca i umysły wielu i to do tego stopnia, że w pewnym momencie wydawało się, że tak będzie już zawsze, że już nigdy nie będzie ważne, co kto mówi, co robi, kim jest, ale liczyć się będzie wyłącznie ta miłość i te wibracje. Pozytywne.
Dziś, kiedy niewyjaśnionym do końca cudem udało się to zło pokonać, pojawiają się głosy, że to przez to, że ludzie mieli już dość tej „tapety” i zapragnęli czegoś bardziej autentycznego, a ja mam wrażenie, że ci, którzy dziś tworzą tak zwany „przekaz”, uznali, że ponieważ tamten cukierkowy fałsz był tak zły, że został ostatecznie odrzucony, my powinniśmy w pierwszym rzędzie stawiać na naturalność, rozumiejąc ową naturalność, jako pełne amatorstwo. I stąd w najnowszej medialnej ofercie pojawiły się nazwiska takie jak Witold Gadowski, Samuel Perejra, Jerzy Targalski, czy Stanisław Janecki.
Otóż moim zdaniem, polityka ta opiera się na poważnym błędzie wynikającym z założenia, że ludzie przez osiem lat popierali Tuska dlatego, że im się bardzo podobały jego słowa o miłości i pozytywnej wibracji. Otóż jest to nieprawda. Jeśli przez te osiem lat, a tak naprawdę już znacznie wcześniej, czyli z momentem wybrania prezydentem Polski Aleksandra Kwaśniewskiego, tak wielka część polskiego społeczeństwa uznała, że nie ma większej przyjemności być reprezentowanym przez śliskich i gładkich oszustów, to znaczy, że są pewne wartości, których choćbyśmy stanęli na głowie, nie pokonamy, a na jednym z naczelnych miejsc jest jasne światło i tak zwana miła powierzchowność, czyli coś, co w wymiarze bardziej uniwersalnym reprezentują galerie handlowe.
Dlatego też nie łudźmy się. Do pewnego momentu efekt prawdy i świeżości będzie działał, po pewnym jednak czasie przyjdzie czas, że na widok bełkoczącego coś nieogolonego menela ludzie zatęsknią za Piotrem Kraśko. I przed tym nie uchroni nas nawet najpiękniejsza prawda.

Zapraszam wszystkich na zbliżające się Targi Wydawców Katolickich w Warszawie. W sobotę i w niedzielę będę na miejscu podpisywał książki. Bardzo polecam i zapraszam. 7-10 kwietnia, Arkady Kubickiego, Warszawa. A kto ma zbyt daleko, wystarczy, że odwiedzi księgarnię pod adresem www.coryllus.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...