wtorek, 26 kwietnia 2016

James Woods - nasz człowiek w Hollywood?

Znów z pewnym opóźnieniem wymuszonym przez sprawy bieżące przedstawiam felieton z aktualnego wydania „Warszawskiej Gazety”. Jeszcze raz James Woods vs. Bono.

Od kilku dni cała Polska jest pod wrażeniem wystąpienia wokalisty znanej grupy muzycznej U-2, o ksywie Bono przed amerykańskim Senatem, Wyraził ów Bono tam przekonanie, że w wielkiej europejskiej rodzinie cywilizowanych i demokratycznych państw są dwa reżimy faszystowskie, a mianowicie Węgry i Polska, i zwrócił się do Amerykanów z apelem, by odpowiednio zareagowali. Wystąpienie Boniego – nie moja wina, że tak to się chyba powinno odmieniać – Amerykanie, jak się zdaje zlekceważyli, natomiast z wielkich światowych przywódców odezwał się król Europy, Donald Tusk i na swoim profilu na Twitterze wrzucił niezwykle tajemniczą, a jednocześnie głęboką uwagę: „Pro publico Bono”, czym jednych doprowadził do prawdziwej ekstazy, a innym kazał uznać, że Bono już nie jest sam i w tej chwili mamy dwóch idiotów.
Gdy chodzi o reakcję polskich mediów, również można zauważyć dwa głosy. Z jednej strony cały Internet – a jak wiemy dziś to raczej Internet jest wyrazicielem głosu opinii publicznej – z obu durni okrutnie kpi, natomiast reakcję mediów oficjalnych najlepiej odzwierciedla wypowiedź Moniki Olejnik z telewizji TVN24 oraz „Gazety Wyborczej”, która na czyjąś uwagę, że może byłoby lepiej, gdybyśmy zamiast analizować polityczne refleksje jakiegoś dawno już artystycznie zdechłego piosenkarza, porozmawiali choćby o wspólnym liście Victora Orbana i Helmuta Kohla na temat kryzysu uchodźców w Europie, z pełną powagą odpowiedziała, że Bono jest od Kohla większym autorytetem.
Ponieważ, jak widzimy, państwo się bawią, końca owej zabawy nie widać, w dodatku z każdej strony dochodzą do nas kolejne propozycje, jak by tu można było zająć naszą uwagę tematami zastępczymi i jak zawsze podstępnymi, pragnąłbym zwrócić uwagę na inny głos, osoby co najmniej tak samo zasłużonej dla światowej sztuki, jak wspomniany Bono, a mianowicie słynnego amerykańskiego aktora nazwiskiem James Woods, znanego nam choćby z takich filmów jak „Casino”, „Dawno temu w Ameryce”, czy „Męska gra” i dużo ponad stu innych. Otóż ów James Woods, ostatnio bardzo mocno zdeklarowany człowiek konserwatywnej prawicy, w komentarzu na Twitterze napisał co następuje: „A więc Polska, od zawsze wystawiona na różnego rodzaju złośliwości, wykazuje zdrowy rozsądek niedostępny dla Obamy, Clintona, czy Merkel…”
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę, gdy chodzi o oceny polityczne takich ludzi jak Bono, James Woods, czy, u nas w Polsce, jakiś Marek Kondrat, czy Daniel Olbrychski, lub Zbigniew Hołdys, one są bez znaczenia z tego powodu, że tak zwani ludzie sztuki od zawsze byli raczej popularnym pasem transmisyjnym treści, które chcą nam przekazać rządy, banki, czy wielkie biznesy i my nie mamy powodu, by się do nich szczególnie przywiązywać. Gdy chodzi jednak o kogoś, kto pochodząc z samego centrum tego gniazda żmij, głosi pooglądy, za które w swoim środowisku zostanie najprawdopodobniej wyklęty, nie zaszkodzi się jednak na jego słowach skupić.
Popatrzmy więc z życzliwością na Jamesa Woodsa.

Zapraszam wszystkich czytelników do księgarni pod adresem http://coryllus.pl/?wpsc_product_category=books, gdzie są do kupienia wszystkie moje książki. Z wyjątkiem oczywiście „Siedmiokilogramowego liścia”, który jest już wyczerpany. Bardzo polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...