poniedziałek, 11 kwietnia 2016

O Marcie Kaczyńskiej i o nas, ludziach z Internetu

Skończyły się targi książki katolickiej w Warszawie i przyznać muszę, że choć dla mnie akurat były one źródłem pewnej satysfakcji, rację ma Coryllus, kiedy pisze, że pod względem sprzedaży – i nie dotyczy to wcale tylko Kliniki Języka – tak źle jeszcze nie było. Mam tu kilka moim zdaniem interesujących refleksji, którymi będę chciał się podzielić, jednak to dopiero jutro. Wróciliśmy z Warszawy bardzo późno, dziś od rana mam codzienne obowiązki i zwyczajnie nie mam jak pisać. Chciałbym może tylko zostawić nas z tym, co zrobiło na mnie na zakończenie dnia wrażenie największe, a było związane z obchodami rocznicy Smoleńska. Chodzi mi o tak zwane drugie wystąpienie Marty Kaczyńskiej. Ci, którzy mieli okazję obserwować przebieg wydarzeń, czy to w telewizji, czy na miejscu, pewnie to zauważyli. Oto najpierw wyszedł prezes Jarosław Kaczyński i wygłosił swoje główne przemówienie, w większości poświęcone podziękowaniom za minione 6 lat. Wymieniał wszystkich, poczynając od księży, a kończąc na Anicie Gargas. I wówczas pojawiła się ponownie Marta Kaczyńska i najpierw wyjaśniła, że ponieważ jej stryj ma już swoje lata i swoje przyzwyczajenia, jego perspektywa jest mocno skrzywiona, a potem podziękowała tym wszystkim anonimowym i często bardzo dzielnym internautom, bez których ani księża, ani Sakiewicz z Gargas, ani obrońcy krzyża, zwyczajnie nie dali by rady. I to są nie moje, ale jej słowa. I to jest coś, co stanowi dla mnie i zaskoczenie i zagadkę. Ja bowiem nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ktoś taki jak Marta Kaczyńska, w takiej akurat sytuacji, kiedy ona akurat ani nie musiała tego mówić, ani, przyznajmy to, nie za bardzo jej wypadało, wyszła do tłumu i tak naprawdę przeprosiła za gapstwa swojego stryja. Mamy te uroczystości, mamy tych bohaterów, ten bardzo staranie ułożony program, a tu nagle wychodzi i w gruncie rzeczy przeprasza internautów za to, że jej stryj o nich zapomniał. Jaka to jest wartość, że ona uznała za konieczne złamać ten program? Bardzo to jest dla mnie dziwne i naprawdę godne najwyższego szacunku. Gdyby ktoś nie widział, bardzo proszę sobie to obejrzeć. A więcej i o tym i o tamtym jutro.




Zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić nasze książki.





2 komentarze:

  1. Przyznam że gdyby nie ta notka nie widziałbym tego wystąpienia - widziałem pierwsze, przed odsłonięciem tablicy. To zamieszczone tutaj jest oczywiście szalenie ważne i dające (przynajmniej komuś takiemu jak ja) sporo do myślenia, ale ten moment kiedy p. Marta mówiła bezpośrednio po Prezydencie dosłownie mnie powalił. Nawet treść mi wtedy umknęła, bo dostałem w łeb na jakimś zupełnie instynktownym poziomie. Bo oto po Prezydencie, który siłą rzeczy musi tam być i musi przemówić (a ja z góry wiem, że zrobi to świetnie), podchodzi do mikrofonu Marta Kaczyńska i mówiąc do ludzi, walcząc z tym łamiącym się głosem, prawie chowając się za statywem, ale jednak będąc i mówiąc, pokazuje coś tak cholernie ważnego i wielkiego, że moją jedyną odpowiedzią na takie momenty jest wbicie wzroku gdzieś obok i zbieranie szczęki z podłogi.

    Pozdrawiam!
    +

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jakub G
    Powiem szczerze, że i dla mnie to było coś absolutnie porażającego. Póki co, niewiele z tego wystąpienia rozumiem.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...