niedziela, 21 lutego 2010

Babilon z gwiazdami



Nie tak dawno temu wspominałem tu, że większość moich znajomych i przyjaciół, to ludzie ode mnie mądrzejsi, zdolniejsi, a przy tym często po prostu osoby wybitne. Dzięki temu układowi, ludzie którzy bliżej mnie nie znają, mogą niekiedy sądzić, że to światło, które niekiedy widzą, to moje własne światło i moje osiągnięcia. Tymczasem fakt jest taki, że to jest wyłącznie odbicie. W pewnym sensie, wszystko co robię, to pasożytowanie na osiągnięciach ludzi ode mnie wybitniejszych, a świetnie widać choćby to tu, na tym blogu, który jest jaki jest, w dużym stopniu nie dzięki temu co ja tu piszę, ale choćby dzięki komentarzom, które są tu uprzejmie umieszczane. A i to nie tylko. Pamiętam jak na urodzinach Salonu24, parę osób powiedziało mi, że ten blog jest dla nich czymś szczególnym przez zdjęcie Grzegorza Przemyka, które go zdobi niemal od początku. Rozumiecie, o co mi chodzi? To jest właśnie owa kwestia zasług, o których piszę. Ale weźmy choćby moją rodzinę. Moją żonę i dzieci. Szkoda że ich nie znacie. Oni są tak niezwykli, że gdybym dziś jeszcze spróbował zrobić karierę, i mógł, zamiast mojego CV, przedstawić ich, z całą pewnością byłbym dziś zupełnie gdzie indziej, niż jestem teraz. I to jest też to właśnie, co chcę powiedzieć, wspominając o sobie, jako o swego rodzaju pasożycie.
Właśnie otrzymałem mail od jednego z moich kolegów, który zarówno zachwycił mnie swoją treścią, jak i zawartością że tak powiem obrazkową, no i – jak to często bywa – zainspirował mnie do tego, by napisać ten tekst. I to jest też bardzo interesujące, jeśli idzie o to co napisałem na początku. Wczoraj wieczorem zobaczyłem powtórkę programu telewizyjnego zatytułowanego Babilon, a raczej jego fragment. Jak to często z tego typu programami u mnie bywa, od razu pomyślałem sobie, że muszę coś na ten temat napisać u siebie na blogu… i nagle zrozumiałem, że nie dam rady. Że wprawdzie materia z którą mam do czynienia, bardzo często wydaje się być tak skomplikowana, że robi wrażenie wręcz nie do ogarnięcia, jednak w ostateczności zawsze udaje się znaleźć jakieś rozwiązanie. Jednak w tym wypadku, to co zobaczyłem i usłyszałem było tak kosmiczne, że choć bardzo chciałem coś na ten temat powiedzieć, to ani nie wiedziałem jak to zacząć, a tym bardziej jak skończyć i co z tego w ogóle wyciągnąć. A więc machnąłem ręką na te panie i to co one zrobiły ze swoim życiem.
I w tym momencie dostałem ten mail. Pozwolę sobie najpierw zacytować, a następnie pokazać ten obrazek:

…dla obrony przed nastrojami buzie uśmiechnięte na obrazku Ci przesyłam. I jest w tym ukłon mój dla polityki i dla konserwatyzmu specjalnie, bo jak konserwatystą nie być, kiedy na to photo popatrzysz? Oto kampania się nam zaczyna, prezydenta nowego szukamy, kandydaci niby są, nowi i aktualni, ale takiego jak dawniej bywało nawet ze świecą nie znajdziesz! Kto by się dzisiaj tak zbliżyć do ludu i munduru potrafił, kobiety uszanował, ramieniem opiekuńczym ogarnął i tak czule rozpoznał jak biją serca? A była to wiedza z pierwszej ręki, a nie tam jakieś miraże…
No i teraz to „photo”:
Kiedy przeczytałem ten tekst i obejrzałem zdjęcie, pomyślałem sobie najpierw, że gdybym ja umiał w ten sposób skomentować coś takiego, to ten jeden wpis mógłby mi dać tytuł Blogera Roku równie zasłużenie, jak cała reszta tych wpisów. I poczułem zazdrość. Ale już po chwili, wszystko zaczęło się dziać tak jak to zwykle się tu dzieje i pomyślałem, że jednak napiszę tekst o tych feministkach z programu Babilon. Najpierw o samym programie. Pomysł jest taki, że TVN24 na kanapie sadza pięć ambitnych kobiet o jeszcze bardziej ambitnych publicznych postawach i pozwala im gadać na bieżące tematy. Skąd taki pomysł.? Podejrzewam, że chodziło o to, że ponieważ według pewnych koncepcji mądre kobiety mają w sobie taką niezwykła umiejętność komentowania i oceniania świata w sposób zwykłemu człowiekowi niedostępny, to tego typu panel, z pewnością ubarwi i uwzniośli naszą debatę. Wystarczy tylko tak tę prezentację zorganizować, żeby każda z zaproszonych kobiet miała tytuł profesorski, albo przynajmniej była pracownikiem uniwersytetu, i wszystko zagra jak trzeba. Z jakiś powodów, co do których mam swoje podejrzenia, ale wolę się nimi nie dzielić, przedsięwzięcie to skończyło się tym, że PiS prawdopodobnie w obliczu nieuchronnej kompromitacji swojego wizerunkowego skarbu, jakim są kobiety, wycofał swoją przedstawicielkę z tego towarzystwa, a to co zostało, to cztery wystrojone idiotki prowadzące niby-poważną dyskusję na poziomie znanym z dowcipów o blondynkach. I to jeszcze tych najbardziej dowcipów bezwzględnych.
O co poszło wczoraj? Znam tylko fragment, ale o ten fragment właśnie mi chodzi. Cztery panie gadały o polityce, zapewniając się nawzajem jedna przez drugą, jak to te wszystkie komisje je śmieszą i nudzą, i jak one już nic z tego nie rozumieją, i jak już tego wszystkiego mają dość, i że to chyba trzeba być mężczyzną, żeby zajmować się takimi bzdurami, gdy w pewnym momencie prowadzący program dziennikarz, powiedział, że ponieważ on się naturalnie zgadza, że normalny człowiek nie jest w stanie zajmować się czymś tak żenująco niskim i nudnym, jak polityka, to on by zaproponował rozmowę o prawdziwych aferach, a mianowicie o aferze seksualnej Tigera Woodsa. Pierwsza w panikę wpadła filozofka Środa i profilaktycznie – z pogardą na twarzy i ze szczerą dumą – oświadczyła, że ona w ogóle nie wie kto to ten Woods. Ponieważ prowadzący program nie ustępował, trzeba było zająć stanowisko. I okazało się, że w zgodnej opinii wszystkich zgromadzonych w studio filozofek, prawniczek i literatek, to co zrobił Woods, to żadna afera i one by nawet postulowały, żeby w Polsce było więcej takich właśnie afer, a nie jakichś hazardów, bo przynajmniej byłoby normalnie, a nie tak pruderyjnie. Żadna z nich – podkreślam, żadna – nie wyraziła ani oburzenia, ani zdziwienia, ani nawet większego zainteresowania sprawą Woodsa. Wręcz przeciwnie, wszystkie zgodnie poinformowały, że one nie widzą ani problemu, ani tym bardziej sensacji i że te Woodsowe przeprosiny są kompletnie zbędne i nikomu niepotrzebne. No i że to całe gadanie o seksoholizmie to zwykła propaganda, rozpuszczana przez zainteresowane finansowo branże. Żeby sprawę zamknąć, literatka Kofta, na nieopatrzną uwagę Marciniaka, że panie, w odróżnieniu od mężczyzn, z całą pewnością są wierne, obraziła się i oświadczyła uroczyście, że ona sobie wyprasza i w ogóle nie życzy, żeby mówić na nią, że jest wierna… i dalej już nie patrzyłem.
Kiedy minął pierwszy szok, zacząłem się zastanawiać, dlaczego żadna z tych kobiet nie uznała za stosowne odnieść się do postępowania Woodsa, nie dość że z pogardą, to w ogóle z jakimkolwiek zainteresowaniem? Czy to możliwe, że każda z nich w gruncie rzeczy uważa, że to co zrobił Woods jest całkowicie naturalne, a więc jak najbardziej do przyjęcia? Czy jest prawdopodobne, że one w gruncie rzeczy uważają, że – tak jak to zasugerowała Kofta – wierność to obciach? Czy wreszcie jest możliwe, że gdybym ja podszedł do Magdaleny Środy i najpierw klepnął ją w pupę, a potem złapał za biust, to ona by w najlepszym wypadku poczuła rozczarowanie, że jest atrakcyjna wyłącznie dla katolickiej prawicy?
Patrzę dziś na zdjęcie Kwaśniewskiego wśród tych policjantek i myślę, że znam już odpowiedź na wszelkie pytania dotyczące naszych feministek, które mnie męczą dziś i mogą męczyć w przyszłości. One – co wiem skądinąd – nie mają zaufania ani do PiS-u ani do PO. Dla nich wzorem prezydentury nie jest ani to co oferuje Lech Kaczyński, ani to co reprezentuje Donald Tusk, ani Bronisław Komorowski, ani nawet Andrzej Olechowski. Gdyby to od nich zależało, to one by załatwiły sprawy tak, by dożywotnim prezydentem był Aleksander Kwaśniewski i nikt inny. A więc człowiek, którego znamy wszyscy aż za bardzo i to z każdej możliwej strony. Trochę pijak, trochę intelektualista, trochę brutal; ktoś kto i potrafi zażartować i zakląć i zatańczyć, wyrzygać się, i jak trzeba to może nawet i dać po pysku. Ale też człowiek, którego tak pięknie opisał w mailu, o którym pisałem, mój zdolny kolega. Pozwolę sobie przytoczyć tę refleksję raz jeszcze:

Kto by się dzisiaj tak zbliżyć do ludu i munduru potrafił, kobiety uszanował, ramieniem opiekuńczym ogarnął i tak czule rozpoznał jak biją serca?
Po co o tym wszystkim piszę? Po co po raz kolejny narażam się na zarzut, że jak idiota oglądam telewizję i to jeszcze na najniższym możliwym poziomie? Otóż uważam, że to musi zostać powiedziane. Może nie tyle w interesie tego bloga i jego czytelników, ale w obronie wszystkich kobiet, które są dumne ze swojej kobiecości, w tym tych trzech, z którymi mieszkam i z których czerpię ile mogę; i w obronie tych wszystkich dziewczyn i pań, które komentują na tym blogu i tak go pięknie ozdabiają. TVN24, prawdopodobnie w intencji demokratyzowania przestrzeni publicznej i wyrównywania szans, postanowił pokazać światu, że kobiety nie są gorsze od mężczyzn. Że – wręcz przeciwnie – to one mogą stanowić przykład rozsądku, przenikliwości i intelektualnej wrażliwości. I w związku rozejrzał się wokoło, zorganizował grupę najgorszych możliwie idiotek, zakomunikował, że to co przed nami to sól tej ziemi, i z ich udziałem stworzył program, za który kobiety jakie znam i z którymi mam przyjemność się spotykać, rozmawiać i spędzać czas, powinny podać ITI do sądu. Bo uważam, że jest swego rodzaju, jeśli nawet nie przestępstwem, to bardzo poważnym występkiem uruchomić oficjalnie przekaz, który sączy w publiczną przestrzeń jedną informację: baby to kretynki.
Bo równie dobrze TVN24 mógłby uruchomić program rozrywkowy, gdzie główna zabawa polegałaby na tym, że banda wypasionych byczków w garniturach goniłaby po studio bandę pań z tytułami naukowymi, w kozaczkach i mini spódniczkach, one by piszczały, a panowie w krawatach usiłowaliby by im ściągnąć majtki. Program by miał tytuł Babiniec, Babilon, albo Gdzie diabeł nie może, a gdyby ta formuła się przyjęła, to możnaby nawet rozszerzyć tę ofertę i stworzyć coś co by się nazywało na przykład Babilon Intelektualny i wtedy mogłyby tam wystąpić te najbardziej szanowane filozofki, socjolożki, politolożki i prawniczki.
Ja rozumiem, że filozofki Robson i Środa byłyby zachwycone. Ich sprawa. Ja nie. I stąd ten tekst.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...