poniedziałek, 8 sierpnia 2022

... gdyż ten Kościół jest siłą tego narodu

 

        Nie mam bladego pojęcia, jak długi czas upłynął od dnia, kiedy zamieściłem tu swój ostatni tekst, sprawdzać się boję, natomiast muszę wszystkich zapewnić, że nawet gdyby to był tylko tydzień, i tak dręczyłyby mnie wyrzuty sumienia. Czemu? Przez to mianowicie, że cokolwiek się dzieje i cokolwiek się jeszcze wydarzy, jak zawsze będę miał poczucie nigdy nie spłaconego obowiązku w stosunku do znacznej części czytelników tego bloga. A wiedząc, że wielu z nich zagląda tu codziennie, licząc na to, że trafią na coś tylko dla siebie, przez każdą dłuższą – a tą już szczególnie – przerwę czuję się naprawdę okropnie. Jest jednak jak jest, a ja mogę się tylko wytłumaczyć w ten sposób, że przez ostatnie tygodnie, wobec zalewu zdarzeń w sposób tak oczywisty i zupełnie jednoznacznie moralnie oburzających, nie byłem w stanie znaleźć słów, które mogłyby wnieść coś nowego do tego, co i tak przynajmniej każdy z nas i tak bez mojego udziału rozpoznaje. Przy okazji, mam wrażenie, że oferta jaką nam przedstawia dzisiejszy świat, czy to w wymiarze lokalnym, czy też światowym, stała się dramatycznie ograniczona, czy może bardziej - skondensowana. O ile jeszcze ledwie rok temu mogliśmy rzucić kamieniem w którąkolwiek stronę, a trafilibyśmy w coś wartego osobnego komentarza, to dziś całe jego zło, wydaje się, że zwarło szyki i atakuje w gromadzie i z jednego kierunku. A ja? Jak mogę komentować wciąż tę samą plazmę?

      Ktoś powie, że mogę machnąć ręką na to co podłe i głupie i pisać o rzeczach pięknych. No ale tu sytuacja jest też podobna. W tej wojnie bowiem między złem a dobrem, dobro również skoncentrowało się na jednym kierunku i też się broni w całej swojej masie. Więc i tu, o czym tu można opowiadać, gdy mamy już tylko naszą Wiarę, nasze życie, nasze rodziny, i naszą Polskę, a więc coś o czym nam nikt nie może nic nowego powiedzieć?

       Jeśli jednak dziś tu jestem i piszę, to znaczy że coś się wydarzyło. Szedłem sobie mianowicie wczoraj przez ten mój park z psem i już z daleka zobaczyłem panią z czwórką dzieci. Czemu już z daleka? Nie wiem, ale może przez to, że oni lśnili. Zwyczajnie lśnili. Dzieci były w wieku od może dwóch lat do sześciu, siedziały na ławce, jadły lody i wszyscy razem wyglądali naprawdę przepięknie, tak przepięknie, że podszedłem do tej pani i powiedziałem jej to co czułem, a więc że wyglądają prześlicznie. Ona się uśmiechnęła, podziękowała mi i powiedziała, że ona na co dzień, kiedy tak sobie wszyscy idą na spacer, słyszy raczej szyderstwa. Wtedy spostrzegłem, że ona jest w ciąży i powiedziałem, że jak pojawi się kolejne dziecko, będzie musiała znosić jeszcze więcej tych upokorzeń, na co ona wzruszyła ramionami i powiedziała, że im bardziej oni będą z niej szydzić, tym więcej ona będzie miała dzieci.

      Ale to jeszcze nie wszystko. Otóż na przeciwko nas jest kościół i na jednej z jego ścian jest wykuta wnęka, a w niej, za kratą, duża figura Matki Boskiej. A ja po wspomnianej przygodzie wróciłem z psem do domu i pomyślałem, że wyskoczę jeszcze do sklepu po drobne zakupy i kiedy już z tymi zakupami wracałem, pod wspomnianą kratą wpadłem na tę samą rodzinę. A oni wszyscy stali w równym rządku i wszyscy, od najmniejszego do największego, bardzo starannie robili znak krzyża. Tak było, a ja czułem ową słynną moc, której bramy piekielne nie przemogą.

        A tymczasem my wszyscy widzimy, jak bardzo tamci się starają. Oto Jerzy Owsiak realizuje swój business plan, tym razem, jak każdego roku w sierpniu, pod nazwą Poland Rock. Wśród zaproszonych przez Owsiaka gości znalazł się oczywiście też popularny tu i ówdzie satanista Adam „Nergal” Darski i wygłosił następującą deklarację:

Dzisiaj mam takie najważniejsze rzeczy dla mnie, to jest koniec wojny w Ukrainie i wygrana Ukrainy. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz to są prawa kobiet, które są regularnie gwałcone nie tylko przez nasz rząd, ale wielu krajów Europy i świata. Dla kobiet, dla ludzi LGBT, to bym zmienił na pewno. Na pewno skróciłbym, albo w ogóle eksterminował hegemonię Kościoła Katolickiego w Polsce”.

       I tu mnie, wbrew pozorom, nie tyle zainteresowała owa „eksterminacja”, ale sam zestaw pragnień tego dziwnego człowieka, ze szczególnym naciskiem na wojnę na Ukrainie. Już wiele razy wcześniej zauważyłem, że gdy chodzi o popularne media, nie wyłączając z tego Twittera, czy Facebooka, to one wręcz się prześcigają w jak najbardziej agresywnym eksponowaniu swego poparcia dla walczącej Ukrainy. Gdy chodzi o Twitter, na którym aktualnie spędzam stosunkowo najwięcej czasu, nie mogłem nie zauważyć, że owe poparcie najbardziej aktywnie demonstrują osoby znane powszechnie ze swojej równie aktywnie przeżywanej nienawiści do PiS-u, Kościoła i Polski. Nie ma wśród nich praktycznie jednego konta, gdzie w jego opisie nie znalazłaby się ukraińska flaga. Jest też oczywiście flaga Unii Europejskiej, błyskawica strajku kobiet, tęczowa flaga, charakterystyczne osiem gwiazdek, hasło Silni Razem, ale na pierwszym miejscu jak najbardziej flaga Ukrainy. A tu nagle mamy tego Nergala, który wprawdzie ograniczył się swojej deklaracji zaledwie do Kościoła, Ukrainy, LGBT i praw kobiet, ale gdyby miał więcej czasu, to pewnie wymieniłby jeszcze prawa zwierząt i uchodźców, Polskę w Unii Europejskiej, czyste powietrze, weganizm i walkę z przeludnieniem. Rzecz bowiem w tym, że każdy z tych tematów, zarówno on, jak i ogromna większość tych którzy go słuchali na owsiakowym festiwalu, to dla każdego z nich wyłącznie alibi dla walki z wrogiem pierwszym i jedynym – Kościołem. Oni wszyscy, niezależnie od tego czy się gromadzą pod sceną w Czaplinku, czy w społecznościowych mediach, czy pojawiają się to tu to tam na naszej drodze, uchodźców, prawa kobiet, zwierząt, czy wreszcie Ukrainę mają w głębokiej obojętności. Tak naprawdę, to wszystko jest po to tylko, by kiedy oni wspomną coś na temat potrzeby eksterminacji Kościoła, nikt im nie zarzucił, że są dziećmi Szatana. Oni są ludźmi wrażliwymi, pełnymi miłości i troski o drugiego człowieka i świat w którym wraz z owym człowiekiem przyszło im żyć, ale też dzięki owej wrażliwości tym bardziej widzą zło jakie kreuje religia, w tym przede wszystkim religia katolicka. Ostatnio mam wrażenie, że tak naprawdę ci wszyscy, którzy się dekorują ukrytym w ośmiu gwiazdkach hasłem „Jebać PiS”, gdyby tylko okazało się, że zadeklarowanie poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego pozwoli im uzyskać lepszą pozycję w walce o zniszczenie Kościoła, uczyniliby to bez wahania. Oni nawet byliby gotowi wykorzystywać każde napotkane dziecko płci żeńskiej nie tylko w dyskrecji koncertowej trasy, ale jak najbardziej publicznie.

        Takie to ogarnęły mnie dziś myśli i to one właśnie pozwalają mi wrócić do początku dzisiejszych refleksji. Walka toczy się już tylko między Nergalem i jego wojskiem i tą panią z czwórką dzieci żegnających się pod figurą Matki Boskiej. Cała reszta, a więc z jednej strony Donald Tusk z jego niemieckimi kłamstwami, a z drugiej rząd premiera Morawieckiego z codzienną walką o Polskę, to tylko pochodna tego co się dzieje na głównej scenie. A ja stoję wciąż przed tym samym dylematem. Ile razy można pisać wciąż o tym samym pojedynku, nie dość że się nie powtarzając, to jeszcze dostrzegając coś nowego, dotychczas niezauważonego.

        Jednak, jak wszyscy wiemy, i mam nadzieję, że również dziś widzimy, starać się zawsze trzeba.



      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...