niedziela, 14 sierpnia 2022

O ludziach z jednym talentem i pół

 

     Niedawno, przez media, które nas tak strasznie zajmują, przeleciała wiadomość, że Roger Waters, jeden z leaderów popularnej grupy rockowej Pink Floyd, dziś z przymusu prowadzący wyłącznie działalność solową, w wypowiedzi dla telewizji CNN wygłosił opinię, że ponieważ on bardzo źle znosi przedłużającą się wojnę – co do której, jak rozumiem, miał nadzieję, że skończy się zwycięstewm Rosji już po trzech dniach – pomiędzy Ukrainą a Rosją, proponuje by Ukraina się jednak poddała i przestała światu zawracać głowę. To że akurat Rogers Waters wygłosił tę opinię, mnie właściwie nie zdziwiło. Przede wszystkim ja wciąż pamiętam, jak on parę lat temu podczas swojej trasy koncertowej na wielkim telebimie wyświetlał nazwiska swoich osobistych wrogów, wśród których był zarówno Jarosław Kaczyński jak i Władimir Putin, z tym że Putin uprzejmie ujęty w znak zapytania, i to pozwoliło mi uznać że Roger Waters jest klasycznym komunistą, z tych co wprawdzie wciąż bardzo pragną by na świat spuścić deszcz prawdziwego szczęścia, tyle że be zkonieczności użycia bata. I to mi o owym artyście powiedziało na tyle dużo, bym się nie musiał dziwić, że tamten znak zapytania ostatecznie wygrał i Władimir Putin z owej listy hańby zniknął.

        Drugim powodem, dla którego wystąpienie Rogera Watersa mnie nie zaskoczyło jest to, że ja od dawna mam świadomość, że tak zwani ludzie kultury i sztuki to gatunek, po którym nie można się spodziewać absolutnie niczego ani dobrego ani mądrego, a zwłaszcza gdy chodzi o kwestie polityczne. Oni wszyscy, dopóki ich świat, a więc świat kultury, będzie uzależniony od budżetów, które znajdują się w rękach światowego lewactwa, będą owo lewactwo wspierać na każdym możliwym poziomie, nawet jeśli od czasu do czasu nie do końca zrozumieją pewnych niuansów.

        I tu pojawia się coś, co mnie akurat u Rogera Watersa zaskoczyło. Otóż ja bym sie nigdy nie spodziewał, że on jest aż tak głupi, by nie zorientować się skąd i jakie wieją wiatry.  Nie jestem w stanie pojąć jak to możliwe, że ktoś, jakoś tam jak było nie było, umocowany w systemie nie zauważył, że dziś lewactwo jest wprawdzie nadal dobre, tyle że już nie pod przewodnictwem Kremla. Więc to trochę mnie zdziwiło, mniej więcej tak jak zdziwiła mnie pozycja zajęta wobec agresji Rosji na Ukrainę przez Amnesty International.

        Jak wspomniałem wystąpienie gitarzysty basowego Rogera Watersa przez chwilę zdominowało naszą scenę publiczną i to do tego stopnia, że nawet media dotychczas nadzwyczaj jemumu i reprezentowanemu przez niego środowisku przychylne, go zbeształy. Doszło wręcz do tego, że sam Onet opublikował osobną i specjalnie wybitą na czołówce opinię, że oto właśnie okazało się, że nie wystarczy mieć artystyczny talent, by być człowiekiem mądrym. Oczywiście sam fakt, że oni zdali sobie z tego sprawę dopiero dziś, gdy Roger Waters cudownie bezmyślnie opowiedział się po stronie Rosji, tym samym stając obok popularnego amerykańskiego aktora Stevena Seagala, że to iż ktoś ładnie śpiewa, czy gra na gitarze nie musi go równocześnie chronić przed byciem idiotą, świadczyć musi o tym, że owo zdziwienie jest jak najbardziej również objawem skrajnego zidiocenia. Wszak, jak sądzę, każdy z nas tu się gromadzących wie znakomicie, że jest wręcz odwrotnie. Podstawową bowiem ceną za to, że Dobry Bóg obdarzył człowieka talentem czy to teatralnym, czy też wokalnym, czy pisarskim, malarskim, muzycznym, czy jakimkolwiek innym, który czyni z tego człowieka wyłącznie towar dla tych którzy zachcą zapłacić, jest to że oni najczęściej nie będą mieli siły na nic więcej jak tylko udawanie że są kim innym niż są w rzeczywistości.

       Myślę że o tym co właśnie przypomniałem, mieliśmy tu okazję już rozmawiać, natomiast zapewniam szczerze, że bym do tej kwestii dziś nie wracał gdyby nie coś, co się właśnie wydarzyło, a na mnie zrobiło równie wielkie wrażenie jak Roger Waters zachęcającyć rząd Ukrainy do złożenia broni. Nie wiem ilu z nas interesuje się tenisem na tyle by wiedzieć kim jest Hubert Hurkacz, czy nawet Iga Świątek. Jest jednak tak, że Iga Świątek jest dziś najlepszą tenisistką na świecie, a Hurkacz pewnym krokiem zmierza w tym kierunku, co dla na Polaków jest powodem wielkiej dumy i radości. Oto więc, prosze sobie wyobrazić Huber Hurkacz zamieścił na Twitterze następujący komunikat, jak widzimy w języku angielskim:

Each ace that I hit during the US Open Series swing also equals 100 euro to The Great Orchestra of Christmas Charity to help supply Ukraine with medical aid. I hope to serve as many aces as possible until the end of the US Open”.

       Deklaracja Hurkacza wywołała generalnie entuzjastyczne reakcję, gdzie sympatycy tenisa określili Hurkacza mianem wręcz anioła, ja natomiast  jestem autentycznie wstrząśnięty tym, czego jestem świadkiem. Oto mamy człowieka, który dzięki swojemu sportowemu talentowi zarobił dotychczas niemal 8 milionów Euro i oto ten sam człowiek deklaruje swoje poparcie dla walczącej Ukrainy i szczodrym gestem przeznacza dla owej Ukrainy paręnaście – i to tylko pod warunkiem, że uda mu się wygrywać – tysięcy Euro, i na dodatek jeszcze ten gest serca publicznie ogłasza. 100 Euro za jednego asa, to w najlepszym wypadku jakieś dwa tysiące dolarów za mecz, powiadam – w najlepszym, bo często to jest zero, na tle 8 milionów majątku. Ja rozumiem, że gdyby Hurkacz ogłosił, że on, poruszony nieszczęściem jakie dziś spotyka Ukrainę, za każdego asa wyśle na Ukrainę tysiąc Euro, albo, tak jak Iga Świątek, zorganizuje wielki turmniej z udziałem kolegów tenisistów, z którego cały dochód zostanie przeznaczony na pomoc dla Ukrainy. Ja bym, szczerze powiedziawszy nie miał nic przeciwko, gdyby on, wzorem Igi Świątek przyczepił do swojego stroju niebiesko-żółtą wstążeczkę i z nią występował. Powiem więcej, ja bym nawet się nie unosił, gdyby on faktycznie za każdego strzelonego asa, wysyłał na Ukrainę 100 dolarów, byleby przy tym nie informował o tym całego świata. Przynajmniej ów świat, dzięki jego przebiegłości nie musiałby wiedzieć, jak żałosny z Hurkacza jest dusigrosz.

       No ale nic z tego się nie wydarzyło. Hurkacz postanowił, że będzie na Ukrainę wysyłał kilkaset dolarów dziennie i zrobi wszystko by wszyscy się o tym dowiedzieli, ale mało tego. On uznał, że najbezpieczniej będzie jeśli te jego sto, dwieście, czy tysiąc dolarów przejdzie przez konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, bo zapewne inaczej one zostaną ukradzione. I to jest coś, co go pogrąża jeszcze bardziej niż owa stówa za asa. Ale i to nie wszystko. Jak widzimy, Hubert Hurkacz swoje oświadczenie opublikował w języku angielskim, sprawiając że tam się nagle pojawiło to coś: „The Great Orchestra of Christmas Charity”. Przepraszam bardzo, ale do kogo on tę akurat informację zaadresował? Czy on naprawdę uznał, że owa The Great Orchestra of Christmas Charity to światowa marka na miarę Rolling Stonesów. Rozumiem że tak, no bo jakże inaczej? A skoro tak, tak i tak, to znaczy że Hubert Hurkacz, wybitnym polski tenisista jest wybitnym głuptasem.

         Ale jest jeszcze coś. Otóż nawet jeśli on jest głupcem, to całkiem cwanym. Dowiadujemy się bowiem, że, gdy chodzi o jego obecną sytuację osobistą, w rubryce „residence” pojawia się nazwa Monte Carlo. A skoro tak, to już możemy mieć pewność, że on wprawdzie za każdego strzelonego asa jest gotów płacić 100 Euro na pomoc dla Ukrainy, on nawet jest chętny by część z tej stówy poszła na The Great Orchestra of Christmas Charity, natomiast woli zdechnąć gdzieś w Monte Carlo, byleby tylko ani jedno Euro z jego zarobionych na tenisie pieniędzy nie poszło do Polski. W końcu, co kurwa?

         A więc, zostawiam nas tu z dwiema refleksjami. Pierwsza to taka, że ludzie z jednym talentem, jak wiemy, są z zasady potępieni. Druga natomiast to ta, że gdy chodzi akurat o Huberta Hurkacza, on tych talentów może mieć nawet półtora.



 

1 komentarz:

  1. ja kibicuję zawsze Hurkaczowi, wiadomo, ale nigdy nie mogłam się obejść wrażeniu, że to takie trochę tzw cielątko. Trochę zakłuło mnie, gdy pojawiło się to Monte Carlo jako residence, to prawda. Szkoda. Życzę mu jednak jak najlepiej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...