środa, 29 września 2021

Czy rój meteorytów potrafi zabić Tomasza Siemoniaka?

 

       Być może nie tylko ja zwróciłem uwagę na pewne nadzwyczaj ciekawe zjawisko w naszej polskiej polityce, gdyby jednak był tu ktoś, kto nie to przegapił, wyjaśniam, w czym rzecz. Krótko więc mówiąc, chodzi o to, że gdy poziom zidiocenia polityków opozycji i wspierających ich mediów oraz całej bandy wszelkiej maści celebrytów, sięgnie szczytu, wówczas ni stąd ni z owąd nadchodzi bardzo mocne wsparcie ze strony obozu rządzącego. Jednak i tu, gdy zaczynamy się obawiać, że tym razem przesadziliśmy i już wkrótce zaczniemy obserwować tragiczne efekty owego wybryku, ponownie odzywaja się przedstawciele opozycji i wszystko wraca do znanego nam już wcześniej status quo. Mówiąc o obozie rządowym, bardzo celowo o prawicowych mediach akurat nie wspominam, bo tam akurat niezmiennie urządują redaktorzy Sakiewicz i Karnowski z zespołem, a tak się składa, że na to co oni ogłaszają, pies z kulawą nogą nie raczy już od dawna zwracać uwagi. Jeśli więc po stronie włądzy dochodzi do jakichś bardziej istotnych nieszczęść, to tam z reguły głównym bohaterem jest któryś z posłów, czy ministrów.

      Gdy zatem po całej serii wystąpień najpierw posłów Jachiry i Starczewskiego, następnie przedłużającego się pajacowania Donalda Tuska, a wreszcie kolejnych wystąpień byłego ministra Siemioniaka, najpierw na Facebooku, a potem kolejno w telewizji TVN24 oraz „Gazecie Wyborczej”, ze stałą obecnością stowarzyszonych dziennikarzy, na konferencji prasowej ministrów Kamińskiego i Błaszczaka zaprezentowano zdjęcie jakiegoś Afgańczyka gwałcącego domową zwierzynę, by w ten sposób dowieść, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest poważna, a poseł Starczewski oraz jezuita Kramer nie mają racji wzywając do otwarcia granicy, pomyśłałem sobie, że owa krowa, czy – jak się potem okazało, koń – to jest gwódźdź do trumny Zjednoczonej Prawicy, okazało się natychmiast, że możemy jednak spać spokojnie.

       Proszę popatrzeć co się dzieje. Oto polskie służby stwierdzając, że wśród właśnie zatrzymanych podczas próby przekraczania granicy muzułmanów nie dość że znajdują się potencjalni terroryści, poczuły się zmuszone dodać – tak jak byśmy tego sami nie wiedzieli – że owi terroryści to dodatkowo jeszcze sodomici oraz pedofile, a żeby owo doniesienie – podkreśłmy, że potrzebne jak psu na budę – brzmiało bardziej wiarygodnie, publikują zdjęcie jakiegoś arabusa uprawiającego seks z krową, która ostatecznie okazała się klaczą. I ja oczywiście rozumiem, że granic trzeba strzec, a gdy na tych granicach pojawiają się potencjalni mordercy, to strzec ich szczególnie mocno. Rozumiem też, że skoro żyjemy tak niefortunnie w czasach bezwzględnie prowadzonej wojny propagandowej, dobrze jest tych terrorystów pokazać na dużym i kolorowym zdjęciu, jednak już numer z jakimś nieszczęśnikiem chędożącym konia, stanowi kompletną porażkę. Co ministrowie Kamiński i Błaszczak sobie wyobrażali, decydując się na to zagranie? Że opinia publiczna dozna szoku, widząc że te dzikusy wyznają zasadę: „Pies figura, byle dziura”? A może że PiS-owi przybędzie parę punktów procentowych, gdy wyborcy zobaczą, co muzułmanie zrobią z naszymi krowami, jeśli ich tu wpuścimy? Przecież to jest coś absolutnie najgłupszego.

       Powiem więc szczerze, że w pierwszej chwili, gdy dowiedziałem się o tej konferencji, a następnie zobaczyłem to głupie zdjęcie, pomyślałem sobie: „No to pięknie! Teraz nas załatwią na czysto”. Już widziałem jak Internet zaleje cała fala memów z ministrem Kamińskim i krową w roli głównej, oraz produkowanymi z godziny na godzinę komentarzami czołowych dziennikarzy Onetu, czy TVN-u, w których oni będą szydzić z Prawa i Sprawiedliwości, jako partii, która postanowiła przypieczętować swój sukces, epatując swój elektorat zwierzęcą pornografią, gdy nagle – po raz nie wiem już który – okazało się, że nie ma po stronie władzy takiego zidiocenia, którego by nie przebiło jeszczed większe bałwaństwo opozycji. Proszę sobie wyobrazić, że  w sytuacji gdy oni, wydawałoby się, mieli wszystko na dłoni, owa retorsja przybrała formę tłumaczenia nam, że to wcale nie jest takie pewne, czy to zdjęcie jest prawdziwe, że jeden zboczeniec nie świadczy o tym, że wszyscy pozostali też są zboczeni, czy że wreszcie że jak można tego typu szokujące sceny pokazywać ludziom w biały dzień. Mało tego. Nagle sam niesławny portal OKO.press głosem zaproszonego eksperta od zwierząt hodowlanych ujawnił, że po bliższym przyjrzeniu się, rzekoma krowa wcale nie jest krową, lecz klaczą, równie niesławna Magdalena Środa zasugerowała, że minister Kamiński owemu Afgańczykowi sprowadził pod nos ową klacz i zapłacił mu ciężkie pieniądze, by on łaskawie zapozował, a na sam już koniec, chyba najbardziej z nich wszystkich, „Tygodnik Powszechny” paluszkiem którejś z pracownic, której nazwiska szukać mi się nie chce, zwrócił nam uwagę na jak najbardziej historyczny fakt, że współżycie seksualne ze zwierzętami to nic takiego, bo na przykład polskie chłopstwo od lat słynie z tego, że gdy tylko zajdzie od tyłu swoje zwierzę, to nie może się powstrzymać. A na dowód tego zacytowała bardzo historyczny dokument, ujawniający że swego czasu ów proceder był tak powszechny, że pojawiła się propozycja by tradycyjnych pasterzy zastąpić pasterkami, które, jak to kobiety, zawsze gwarantowały moralny porządek.

         Nic nie zmyślam. Tak było. Gdy minister Kamiński wraz z ministrem Błaszczakiem uznali, że numer z krową, o której obaj jeszcze nie wiedzieli że jest koniem, to będzie hit, nawet nie spodziewali się, że już za chwilę portal OKO.press wynajmie eksperta, który im zwróci uwagę na fakt, że na zdjęciu widzimy ewidentną klacz. Mało tego – oni się nie spodziewali, że nie minie pół dnia, jak jeszcze ktoś inny powie im, by się od nich odczepić, bo w końcu zoofilia to zjawisko równie popularne jak picie kawy, czy słuchanie muzyki.

       Tymczasem jest tak, że o samym zdjęciu z krową, czy koniem – nie wiem, czy dziennikarze OKO.press wiedzą, ale to jest bez praktycznego znaczenia – nikt już nie mówi, i w ogóle owych pełzających w kierunku naszych granic morderców nikt nie wspomina, natomiast, owszem, wszyscy z nieustajacym rozbawieniem wracają do kwestii teściowej Donalda Tuska i tego, cóż  ta pani swojemu zięciowi, ciekawego powiedziała. A nie zapominajmy, że są jeszcze Monika Olejnik z Tomaszem Siemoniakiem, Zbigniew Hołdys z Manuelą Gretkowską i, last but not least, Michał Szczerba z Dariuszem Jońskim. No i byłbym zapomniał – Agnieszka Holland na przyczepkę. Bardzo przepraszam, ale to jest armia, której nawet rój meteorytów nie pokona.



      

       

      

 

1 komentarz:

  1. Wszystkie zatem pretensje o to zdjęcie, także Twoje, sprowadzają się do tego, że min. Kamiński i kto tam jeszcze o upublicznieniu decydował, mają Polaków za ludzi o wysokiej inteligencji właściwej właśnie Polakom. Zarazem w publikacji tego zdjęcia ukryta jest perfidna pisowska prowokacja (wszak totalna wojna to wojna!) świadcząca z kolei o wysokiej inteligencji własnej i o fachowości min. Kamińskiego i jego współpracowników.

    Najwyraźniej obstawili, że kto w oparach totalnej wojny porzucił swoja polskość, to już tym samym udowodnił brak własnej inteligencji (np. ów Siemoniak, Sienkiewicz, czy inni tacy). Natomiast, kto tam jakąś tam inteligencję posiadał, to odrzucając polskość i ją precz odrzucił (np. owa Holland i inni na "h").
    Właśnie brakowi inteligencji u totalsów przypisać należy ich reakcje na te publikacje. Że nie krowa, a jakoby koń, ale - jak to pysznie zauważył pewien komentator - gdyby to była koza, to w ogóle nie byłoby o czym mówić.

    Jak jednak ma się ta sprawa w istocie. Otóż istotą troski min. Kamińskiego nie są penetracje seksualne, lecz penetracje wywiadowcze i podobnego rodzaju. Kto zaś (akurat ww. panów S. nie posądzam) ma jaką taką orientację, ten wie, że w środowiskach seksualnie nieuporządkowanych zachodzi szczególna aktywność rekrutacyjna.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...