poniedziałek, 20 lipca 2020

O miękkim despotyzmie Prawa i Sprawiedliwości


Oczywiście, dziś pierwszym tematem wydaje się być zatrzymanie przez CBA Sławomira Nowaka. Nie napiszę jednak na ten temat ani jednego słowa, bo po pierwsze przez mój zbyt osobisty stosunek do tego byka – strasznie się ostatnio przywiązałem do okreśenia autorstwa mistrza Młynarskiego – który sprawiłby że ów tekst byłby zbyt emocjonalny, a przez to możliwe, że mało ciekawy. Po drugie, jedynia pani sędzia wie, jakie będą jego dalsze losy, a nie muszę wspominać, że mój stosunek do owej pani sędzi jest równie osobisty. W tej sytuacji mogę bezpiecznie przedstawić swój najnowszy felieton dla „Warszawskiej Gazety”. Bardzo proszę.

        Teraz kiedy już możemy spokojnie patrzeć jak rząd Prawa i Sprawiedliwości wspólnie z Prezydentem prowadzą Polskę po tych tak okropnie pokręconych ścieżkach zarówno tu w Polsce jak i w przestrzeni międzynarodowej, muszę przyznać, że był moment, kiedy naprawdę bardzo się bałem. Ale przyznam się do czegoś jeszcze. Otóż ja nie tyle drżałem na myśl, że prezydentem zostanie ktoś taki jak Rafał Trzaskowski – w końcu wciąż czuję w gardle cztery lata z Bronisławem Komorowskim, a więc człowiekiem jeszcze gorszym – ale mój lęk brał się stąd, że nie miałem najmniejszej wątpliwości, że przegrana Dudy uruchomi po zwycięskiej stronie taką falę agresywnej nienawiści, że Polska tego zwyczajnie nie wytrzyma. Bałem się, że przez owo szaleństwo dojdzie w Polsce do takiego kryzysu, politycznego i gospodarczego, że znów – Polska tego nie wytrzyma. A więc bałem się o Polskę.
      Również zwycięstwo Andrzeja Dudy raduje mnie nie tyle ze względu na niego, ale – powtórzę to raz jeszcze – ze względu na Polskę. Wiem dziś bowiem, że te co najmniej trzy lata, jakie przed nami, dają nam nową szansę, jakiej dotychczas jeszcze nie mieliśmy. Ale jest jeszcze coś co sprawia, że czuję się wręcz fantastycznie. Otóż nigdy wcześniej nie czułem takiej satysfakcji, jak dziś, gdy słyszę to wycie, jakie rozległo się po tamtej stronie. Powiem skąd ta satysfakcja. Otóż do dziś pamiętam słowa Pawła Śpiewaka, prominentnej postaci Platformy Obywatelskiej, dziś jednego z największych obrońców Konstytucji, które wypowiedział przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w roku 2011:
Jeśli PO wygra jesienne wybory, to ma wszystko: parlament, rząd, prezydenta, swój Trybunał Konstytucyjny, rzecznika praw obywatelskich, wkrótce IPN. Ma telewizje, radia, swoje media. Będą mieli pod kontrolą wszystko, łącznie ze sportem. [...] Ja się tego nie boję, bo nie bardzo wierzę w despotyczne skłonności PO. Pocieszam się, że to byłby raczej miękki reżim. Dziennikarze będą się bali mocniej zaatakować Platformę, niezależni eksperci nie będą się tak wyrywać do krytykowania rządu, sędziowie będą brali pod uwagę to co powie prezydent Komorowski. Wszyscy będą wiedzieć, że z nimi trzeba się liczyć.[…] Ale będzie to wszystko jakieś miękkie, da się to przeżyć”.
       Platforma tamte wybory wygrała, a myśmy wszyscy przez kolejne cztery lata mieli okazję patrzeć, jak wprowadzane są w życie te wszystkie rozwiązania, które Paweł Śpiewak uznał za „jakieś miękkie”. Dziś myślę, że nadszedł bardzo dobry moment, bym mógł powiedzieć tym wszystkim wyjcom: Ja wiem, że dziś po zwycięstwie Andrzeja Dudu i prawdopodobnym zwycięstwie Zjednoczonej Prawicy za trzy lata będziemy mieli parlament, rząd, prezydenta, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, Rzecznika Praw Obywatelskich, TVP i Polskie Radio. Będziemy mieli pod kontrolą wszystko, łącznie ze sportem. Ale będzie to wszystko jakieś miękkie, da się to przeżyć.
        Boicie się? I tak ma być. Wreszcie przyszło i na was. Potraktujcie to jako swój osobisty czyściec.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...