niedziela, 19 lipca 2020

Koronawirus w natarciu, a my zaglądamy na zjeżdżalnię

      Ja zdaję sobie sprawę z tego, że w kolejce wciąż cierpliwie czeka mój najnowszy felieton dla „Warszawskiej Gazety” i wszystko wskazywało na to, że on się tu pojawi dzisiaj, jednak zdarzyło się coś, co sprawia, że owa cierpliwość będzie musiała być jeszcze przez chwilę testowana. Na szczęście będzie bardzo krótko, choć nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że na poziomie zarezerwowanym dla rzeczy absolutnie najważniejszych. Zanim jednak zacznę, przysięgam uroczyście, że to co tu się za chwilę pojawi, to szczera prawda i tylko prawda. Otóż zaszedłem wczoraj do naszego okolicznego sklepu „Żabka” i oto co się tam wydarzyło.
      Oto dwie panie Żabki, klient, klientka i ja. Nagle, z niejasnego zupełnie powodu klient – w żadnym wypadku nie zapijaczony menel – wrzeszczy (cytuję):
     Pierdolony chuj Trzaskowski, skurwysyn jebany, idiota, niech wypierdala!”.
       Na to jedna z pań Żabek apeluje, by ten się uspokoił bo w sklepie są ludzie i mogą sobie nie życzyć, on jednak wciąż się piekli:
     Chuj, kurwa, idiota”.
     W tym momencie interweniuje klientka i namawia zdenerwowanego pana, by się tak nie ekscytował, bo w końcu nie stało się nic takiego, by trzeba się było aż tak unosić:
      Czemu pan tak klnie? Popiera pan PiS, niech pan sobie popiera, ale po co tak kląć?
      I w tym momencie dochodzi do całkowitej zmiany akcji, bo klnący pan na chwilę zamiera, a potem już tylko żąda od pani, by ta go natychmiast przeprosiła:
     Ja na PiS, na tych pojebów? Ma mnie pani natychmiast przeprosić. Ja żądam przeprosin. Pani mnie obraziła. Na PiS? Co to ma znaczyć? Ten chuj Trzaskowski przepierdolił te wybory, zamiast wpierdolić temu idiocie Dudzie, i teraz jeździ po Polsce i wkurwia ludzi, a ja mam wysłuchiwać oskarżeń, że głosowałem na PiS? Żądam przeprosin”.
      Sytuacja robiła się autentycznie groźna, bo pan czuje się zdecydowanie obrażony i kiedy on zaczyna na panią jednoznacznie nacierać, w obawie że może dojść do rękoczynów, ja reaguję i dziś jestem z siebie naprawdę dumny. I znów, składając uroczyste słowo honoru że nie kłamię, informuję że zwróciłem się do owego zawiedzionego wyborcy Rafała Trzaskowskiego z następującymi słowami:
      No niech pan tak brzydko nie krzyczy, bo jeszcze mnie pan zgorszy i ja również zacznę tak mówić i zgorszę z kolei moje wnuczki, które są jeszcze bardzo malutkie, a to będzie mój i pański grzech”.
      I proszę sobie wyobrazić, że ów ciekawy człowiek w tym momencie w jednej chwili się zamknął, i sklep, bez choćby jednego dodatkowego słowa, opuścił.
      Na zakończenie mam już tylko dwie refleksje. Pierwsza z nich, to ta że w sumie ma człowiek tych parę życiowych sukcesów, co nie? A druga, że oni ewidentnie zjeżdżają po równi baaaardzo pochyłej, i to z taką prędkością, że chyba przyjdzie nam się zaangażować i pomóc im, by się podczas tej jazdy się za bardzo nie potłukli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...